11 Sty 2011, Wto 23:21, PID: 235367
Chyba nikt jeszcze nie poruszał tego wątku, przynajmniej ja go nie znalazłem.
Chodzi mianowicie o moją własną hipotezę na temat wpływu kultury danego narodu na możliwość pojawienia się fobii społecznej. Poprzez kulturę rozumiem tu całokształt życia społecznego - przede wszystkim podejście do drugiego człowieka, jak i podejście do stawianych przed daną osobą zadań, nastawienie światopoglądowe, wszelkie przywary i charakterystyczne sposoby patrzenia na świat.
Polska, jak wiadomo, jest krajem konserwatywnym. Polacy są raczej nieufni wobec innych, często wręcz zawistni. Stosujemy dość ugruntowany kanon savoir-vivre'u, kontakty międzyludzkie przebiegają więc w schematyczny sposób, a odstępstwa od normy często prowadzą do ostracyzmu. Mówimy per "pan", "pani", nie patrzymy sobie w oczy. Nie uśmiechamy się do obcych na ulicy. Wszelka inność jest wyśmiewana i piętnowana. Wszechobecna kultura narzekania karze postrzegać świat jako zły i niewdzięczny. Sztywność, powaga, patos, tak bym to podsumował.
Na drugim krańcu mamy przykładowe Stany Zjednoczone. Pełen luz, uśmiech, bardzo duży zakres tolerancji dla zachowań nietypowych. Otwartość na drugiego człowieka. Mało restrykcyjne normy postępowania.
No i rzeczona hipoteza pod rozważenie: w kraju konserwatywnym znacznie łatwiej nabawić się fobii społecznej, ze względów wyżej już wymienionych.
Niestety nie wiem, jak kształtują się fobiczne statystyki, zresztą nie jest powiedziane, że w ogóle jakieś konkretne i rzetelne badania są na świecie na ten temat prowadzone - ale przyznam się, nie szukałem. Nie mniej jednak zostawiam temat pod wszelkie dywagacje. Wiele napisano na tym forum o wpływie najbliższego otoczenia, ja proponuję teraz spojrzenie szersze
Chodzi mianowicie o moją własną hipotezę na temat wpływu kultury danego narodu na możliwość pojawienia się fobii społecznej. Poprzez kulturę rozumiem tu całokształt życia społecznego - przede wszystkim podejście do drugiego człowieka, jak i podejście do stawianych przed daną osobą zadań, nastawienie światopoglądowe, wszelkie przywary i charakterystyczne sposoby patrzenia na świat.
Polska, jak wiadomo, jest krajem konserwatywnym. Polacy są raczej nieufni wobec innych, często wręcz zawistni. Stosujemy dość ugruntowany kanon savoir-vivre'u, kontakty międzyludzkie przebiegają więc w schematyczny sposób, a odstępstwa od normy często prowadzą do ostracyzmu. Mówimy per "pan", "pani", nie patrzymy sobie w oczy. Nie uśmiechamy się do obcych na ulicy. Wszelka inność jest wyśmiewana i piętnowana. Wszechobecna kultura narzekania karze postrzegać świat jako zły i niewdzięczny. Sztywność, powaga, patos, tak bym to podsumował.
Na drugim krańcu mamy przykładowe Stany Zjednoczone. Pełen luz, uśmiech, bardzo duży zakres tolerancji dla zachowań nietypowych. Otwartość na drugiego człowieka. Mało restrykcyjne normy postępowania.
No i rzeczona hipoteza pod rozważenie: w kraju konserwatywnym znacznie łatwiej nabawić się fobii społecznej, ze względów wyżej już wymienionych.
Niestety nie wiem, jak kształtują się fobiczne statystyki, zresztą nie jest powiedziane, że w ogóle jakieś konkretne i rzetelne badania są na świecie na ten temat prowadzone - ale przyznam się, nie szukałem. Nie mniej jednak zostawiam temat pod wszelkie dywagacje. Wiele napisano na tym forum o wpływie najbliższego otoczenia, ja proponuję teraz spojrzenie szersze