02 Lut 2008, Sob 7:27, PID: 11554
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02 Lut 2008, Sob 7:28 przez Billy the Mountain.)
Na wstępie: nie mam pojęcia, w jakim dziale powinien się pojawić ten temat, a jego tytuł też jest dla mnie... wątpliwy Nie wiem, jak nazwać swój problem.
Właściwie chciałem za jednym zamachem poruszyć dwie sprawy, które być może w pewien sposób się ze sobą łączą.
1. Potrzeba bycia komuś potrzebnym, bycia użytecznym. Umiejętność wczuwania się w sytuację innych, umiejętność wyrażania współczucia, pocieszanie, udzielania porad.
Czasami mam wrażenie, że mimo całkowitego braku umiejętności radzenia sobie z własnymi problemami, bardziej przerażają mnie kłopoty innych, choć nie do końca można to porównać, bo od cudzych spraw łatwiej jest uciec. Kiedy ktoś się zwraca do mnie (bezpośrednio lub pośrednio) z jakimś swoim problemem, udaję zobojętnienie (choć wcale tak nie jest), czasem robię się rozdrażniony lub po prostu ignoruję. Przeważnie dzieje się to w sytuacjach, kiedy nie znam dokładnego rozwiązania problemu, ale zdarza się i wtedy, kiedy znam, ale wymaga ono ode mnie jakiegoś wysiłku (niestety czasem nawet i bardzo małego).
Drażni mnie to niesamowicie. Mam w sobie potrzebę bycia użytecznym, ale zupełnie nie potrafię jej okazać i zrealizować. Chciałbym potrafić kogoś wysłuchać, nawet całkowicie obcego, żeby poczuć, że się komuś pomogło. Nie potrafię. I kończy się to na pogardzie dla samego siebie.
2. Okazywanie emocji.
Potrafię się śmiać, potrafię się złościć, ale przeważnie tylko przykrywam tym to co naprawdę myślę/czuję. Nawet wyrażanie takich prostych spraw sprawia mi problem: nie potrafię szczerze wyrazić wdzięczności, nie potrafię prosić, ani przepraszać. Jakieś "dzięki" rzucę, ale jest to bardzo nienaturalne i z szczerością nie ma nic wspólnego. Nie rozumiem tego, jakoś ciągle boję się, że naruszyłoby to moją "skorupę". A mam w sobie wielką potrzebę wyrażenia tych emocji... A kiedy już uda się w jakiś sposób przełamać*, to mam ciągle wrażenie, że za bardzo koncentruję się na sobie i narzucam innym swoje problemy oczekując ich rozwiązania, a nie potrafię niczego dać od siebie. Myślę, że w moich dotychczasowych postach to widać.
*Jeżeli o niczym nie zapomniałem, to były dwa takie przypadki: rozmowy na gg od kilku tygodni z pewną osobą oraz moja obecność na tym forum.
Oba problemy pojawiają się i w realnym życiu, ale też w internecie, choć w mniejszym stopniu, czasem trochę inaczej. Nie mam pojęcia, jak coś w sobie zmienić, od czego by zacząć.
Nie wiem, czy nie bełkoczę w tym poście, czy ma to jakiś związek z rzeczywistością, ale miałem iść spać 5 godzin temu
Właściwie chciałem za jednym zamachem poruszyć dwie sprawy, które być może w pewien sposób się ze sobą łączą.
1. Potrzeba bycia komuś potrzebnym, bycia użytecznym. Umiejętność wczuwania się w sytuację innych, umiejętność wyrażania współczucia, pocieszanie, udzielania porad.
Czasami mam wrażenie, że mimo całkowitego braku umiejętności radzenia sobie z własnymi problemami, bardziej przerażają mnie kłopoty innych, choć nie do końca można to porównać, bo od cudzych spraw łatwiej jest uciec. Kiedy ktoś się zwraca do mnie (bezpośrednio lub pośrednio) z jakimś swoim problemem, udaję zobojętnienie (choć wcale tak nie jest), czasem robię się rozdrażniony lub po prostu ignoruję. Przeważnie dzieje się to w sytuacjach, kiedy nie znam dokładnego rozwiązania problemu, ale zdarza się i wtedy, kiedy znam, ale wymaga ono ode mnie jakiegoś wysiłku (niestety czasem nawet i bardzo małego).
Drażni mnie to niesamowicie. Mam w sobie potrzebę bycia użytecznym, ale zupełnie nie potrafię jej okazać i zrealizować. Chciałbym potrafić kogoś wysłuchać, nawet całkowicie obcego, żeby poczuć, że się komuś pomogło. Nie potrafię. I kończy się to na pogardzie dla samego siebie.
2. Okazywanie emocji.
Potrafię się śmiać, potrafię się złościć, ale przeważnie tylko przykrywam tym to co naprawdę myślę/czuję. Nawet wyrażanie takich prostych spraw sprawia mi problem: nie potrafię szczerze wyrazić wdzięczności, nie potrafię prosić, ani przepraszać. Jakieś "dzięki" rzucę, ale jest to bardzo nienaturalne i z szczerością nie ma nic wspólnego. Nie rozumiem tego, jakoś ciągle boję się, że naruszyłoby to moją "skorupę". A mam w sobie wielką potrzebę wyrażenia tych emocji... A kiedy już uda się w jakiś sposób przełamać*, to mam ciągle wrażenie, że za bardzo koncentruję się na sobie i narzucam innym swoje problemy oczekując ich rozwiązania, a nie potrafię niczego dać od siebie. Myślę, że w moich dotychczasowych postach to widać.
*Jeżeli o niczym nie zapomniałem, to były dwa takie przypadki: rozmowy na gg od kilku tygodni z pewną osobą oraz moja obecność na tym forum.
Oba problemy pojawiają się i w realnym życiu, ale też w internecie, choć w mniejszym stopniu, czasem trochę inaczej. Nie mam pojęcia, jak coś w sobie zmienić, od czego by zacząć.
Nie wiem, czy nie bełkoczę w tym poście, czy ma to jakiś związek z rzeczywistością, ale miałem iść spać 5 godzin temu