04 Paź 2008, Sob 21:15, PID: 73781
Ja mogę przekazać dosyć wiele informacji na temat moich lęków, historii ich leczenia, reakcji na leki itd..Problem zaczął się 6 lat temu, kiedy miałam lat 18..i sama się dziwię, że akurat problem z lękami, ponieważ zawsze byłam osobą nadzwyczaj odważną, pewną siebie, lubiłam wyzwania..pewnego dnia zrobiło mi się słabo w zatłoczonym autobusie, w upalny dzień (niby nic dziwnego)..ale strasznie się tego wystraszyłam i w obawie przed podobną sytuacją zaczęłam mieć lęki przed jazdą autobusami i tramwajami, panicznie szukając miejsca siedzącego i wysiadając z autobusu, gdy go nie było. Ale nie były to jeszcze napady silnej paniki..Następnie będąc z chłopakiem na kolacji w restauracji pomiesząłam mnóstwo potraw, popiłam winem i mnie zmuliło..poczucie dyskomfortu w brzuchu wywołało we mnie lęk przed tym, że zwymiotuję na oczach ludzi..uciekłam z restauracji i zwymiotowałam na zewnątrz - konsekwencja - zaczęłam bać się wyjść w pubbliczne miejsca, które zazwyczaj się konczyły wymiotami,bo strach przed nimi zaciskał mi żołądek i tak się kńczyło. Lekarze najpierw szukali u mnie przyczyn fizycznych, kłopotów ze zdrowiem itp. aż w końcu trafiłam do psychiatry, który zdiagnozował u mnie stany lękowe z agorafobią i napady paniki. Zanim się do niego udałam byłam już w takim stanie, że nie mogłam wyjść nigdzie, a nawet w domu , w nocy dostawał ataku lęków. Z początku brałam zoloft...i afobam doraźnie. Po pewnym czasie nastąpiła poprawa..ale ktoś polecił mojej mamie niby lepszego lekarza.. tamten postanowił zmienić mi leki na clonazepam - czułam się po nim okropnie i lęki wracały..więc poszłam do jeszce innego psychiatry - ta przepisała mi asentrę i afobam doraźnie - po asentrze miałam skutki uboczne..więc wróciła do zoloftu..zanim po tym wszystkim doszłam do siebie nie chodziłam przez pół roku do szkoły bo nie byłam w stanie tam dotrzeć z powodu lęków. Zaczęło pomagać, ale lęki i tak były czasami..mama dostała namiar na podobno najlepszych specjalistów na nowowiejskiej..tam pani psychiatra kontynuowała leczenie zoloftem - lęki minęły...zaczęło się odstawianie.. na kilka miesięcy miałam spokój, myślałam, że jestem wyleczona.Do pierwszej mocno stresującej sytuacji - egzaminów na studia, gdzie bełtałam dalej niż widziałam i byłam spanikowana - lęki wróciły..Sad trafiłam w końcu na dobrego lekarza, którzy rozpoczął leczenie seroxatem, plus xanax doraźnie.. trwało to troszkę , ale wyszłam z tego, lęki się skończyły przez ponad rok funkcjonowałam super, radziłam sobie ze stresem, leciutkie lęki się zdarzały sporadycznie, ale zaraz je opanowywałam. Aż do niedawna...jakiś miesiąc temu zaczęło się na nowo..od mniejszych ataków, to takich, które są tak silne, że tak silnych chyba nigdy nie miałam jeszcze. Kiedyś bałam się , że zemdleje w miejscu publicznyum, albo zwymiotuję, bałam się opini ludzi na ten temat, i samego okropnie nieprzyjemnego uczucia lęku...teraz jest gorzej..mam ataki potwornej paniki, w których boje się, że umrę, że się uduszę, że coś się ze mną dzieje złego, że nie mogę tego opanować. Nieważne czy jestem sama czy z bliską osobą, to uczucie strachu jest tak tragicznie obrzydliwe, że nie mogę się z niego otrząsnąć. Wczoraj dostałam takiego ataku w samochodzie gdy jechałam ze swoim chłopakiem. Nie był w stanie mnie uspokoić, chciałam uciekać, ale nie wiedziałam gdzie, trzęsłam się, dostałam spazm, cała zdrętwiałam, miałam zaciśniety żołądek do granic, usta mi zwiotczały, ledwo mówiłam, nie mogłam sie skupić, bałam, że się uduszę, umrę.. to było STRASZNE. Wcześniej, kiedy przez rok byłam już zdrowa nosiłam przy sobie xanax na wszelki wypadek, baaardzo rzadko go brałam, ale sama świadomość,że go mam mi pomagała. Kiedy się przeterminował, poptrosiłam lekarza rodzinnego, żeby przepisał mi go, ale nie miałam kasy na xanax, więc poprosiłam o tańszy afobam. Ponieważ miałam kilka ataków, wzięłam afobam, ale okazało się, że on nie uspokaja mnie tak jak xanax tylko otępia, ale zero rozluźnienia. To mnie przeraziło, lęki się nasiliły. Wiem już, że muszę wrócić do leczenia, bo sama sobie nie radzę, choć próbowałam bardzo, ale nawet nie wiem jak dotrę do lekarza, skoro nawet nie mogę wziąć afobamu, żeby chociaż wyjść z domu i tam pójść. Nawet jak już się znaleźliśmy u mojego chłopaka w domu, to nie mogłam się uspokoić, cały czas się bałam, każdy mały zawrót głowy czy zrobienie się gorąco wywoływało panikę, teraz wróciłam do domu i też długo nie mogłam się uspokoić, przed wyjazdem wzięłam 3 afobamy po 0,25 ale niewiele pomogło.. Żadne racjonalne myśli, że przecież to co odczuwam ze strony organizmu to reakcja na panikę nie pomagają.. Jestem zrozpaczona..mój chłopak jest też przerażony,nie rozumietej sytuacji..myśli, że nie czuję sie przy nim bezpiecznie, skoro nie udało mu się mnie uspokoić..Czy ktoś ma lub miał podobny problem? Będę wdzięczna za jakiekolwiek odpowiedzi, wskazówki itd. Ps. Leczyłam się nie tylko lekami, ale chodziłam na kilka psychoterapii... skupiałam się, ale one chyba najmniej pomagały..