PhobiaSocialis.pl
wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html)
+--- Dział: Relacje międzyludzkie (https://www.phobiasocialis.pl/forum-19.html)
+---- Dział: RODZINA (https://www.phobiasocialis.pl/forum-64.html)
+---- Wątek: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną (/thread-346.html)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7


Re: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - JB007 - 30 Sty 2010

Prawda jest trudna, ale trzeba ją zaakceptować...

Miałem fobię społeczną przez jakieś 10 lat i wszyscy mnie olali...

Nie mówię, że na pewno nikt Ci nigdy nie pomoże, ale po prostu lepiej liczyć na siebie, zamiast czekać na pomoc od innych.

Przeczytaj sobie "Jak przezwyciężyć nieśmiałość i lęk przed otoczeniem" Antony'ego i Swinsona. (może tytuł na to nie wskazuje wystarczająco wyraźnie, ale to jest o fobii społecznej)

Ta książka jest propozycją autoterapii - robisz sobie takie różne śmieszne ćwiczonka i po pewnym czasie fobia mija (!) A jeżeli nie chcesz skorzystać z książki, to idź z tym do psychoterapeuty. Książka Ci pomoże, bo nie może Cię olać, a psychoterapeuta też raczej Cię nie oleje, bo w końcu dostaje za to kasę.

Z tego naprawdę da się wyjść. Tylko trzeba nad sobą trochę popracować. A jeżeli nie starczy Ci samozaparcia, żeby przejść przez terapię, to znaczy, że po prostu nie jest z Tobą jeszcze tak źle. Jak człowiek dosięgnie dna, to musi się odbić. Jak zacząłem rzygać ze strachu i byłem pewien, że umrę, to po kilku takich atakach zrozumiałem, że jak się za siebie nie wezmę, to ta cholerna fobia mnie zabije. Kiedy to zrozumiałem, nie miałem już żadnych problemów z motywacją, żeby przejść przez terapię.

pozdrawiam i powodzenia :Stan - Uśmiecha się:


Re: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - Mike - 03 Lut 2010

Fatalne.
Utrzymuję kontakt tylko z najbliższą rodziną, z resztą rodziny zerwałem kontakt w 2007, bo uznałem że źle na mnie wpływają:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:. A i z tą najbliższą mam koszmarny kontakt. Zero wsparcia, tylko utrudnianie, awantury etc.
Rodzina to koszmar, z obcymi na ulicy jest się łatwiej dogadać:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:.


typy rodziców - pawel91 - 26 Kwi 2010

u mnie dostrzegłem pewien schemat , a mianowicie nadopiekuncza matka , ktora przelozyla swoja uwage , milosc itd na dzieci => ojciec czuł sie odrzucony , niedocaniany i zamiast traktowac mnie jak syna zaczął widziec we mnie wroga , rywala stad czesto bylem ponizany , ze jestem nikim , ze tylko siedze i przejadam jego pensje , jestem bezwartosciowy itd => fobia spoleczna spox dzieki ojciec pozdro :Stan - Uśmiecha się: jak bylo u was ktos mial podobnie?


Re: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - EPIII - 26 Kwi 2010

Ze tak powiem tak samo. Tylko roznica polegala na tym ze moj nie mowil mi tego tylko dawal ku temu sygnaly czyli kompletne olewactwo mnie (do dzis nie pamietam i sie zastanawiam czy kiedykolwiek wyszlismy razem na jakis spacer czy cos w tym stylu), ciagle czepianie sie, wymaganie bycia pefekcyjnym w ogolno przyjetych zasadach domowych itd. Do tego sam posiada cechy osoby z FS wiec takze fenksior od rodzinki :Stan - Uśmiecha się:


Re: typy rodziców - REaktor - 26 Kwi 2010

pawel18 napisał(a):u mnie dostrzegłem pewien schemat , a mianowicie nadopiekuncza matka , ktora przelozyla swoja uwage , milosc itd na dzieci => ojciec czuł sie odrzucony , niedocaniany i zamiast traktowac mnie jak syna zaczął widziec we mnie wroga , rywala stad czesto bylem ponizany , ze jestem nikim , ze tylko siedze i przejadam jego pensje , jestem bezwartosciowy
W sumie obecnie mam niemal identycznie. Przy czym mój ojciec wyjechał za pracą gdy miałem nieco ponad 3 lata, a wrócił gdy lat miałem 18-cie. Od tamtego czasu wiecznie narzeka, na najróżniejsze rzeczy. Jest niesamowicie uprzedzony, uparty, agresywny i wulgarny, reprezentuje postawę niemalże całkowicie przeciwną do tej, którą mi wpajano od dziecka. Poza tym nienawidzi mnie. Przez niego w naszym domu niemalże non stop panuje toksyczna atmosfera...


Re: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - 4 - 26 Kwi 2010

Niestety nie miałem okazji poznać swojego ojca. Nie chciał się spotykać, nie dzwonił, nie pisał. Nawet przed śmiercią nie próbował się kontaktować. Nic, zero odzewu. Nigdy mu nie wybaczę tego, że mnie porzucił. Czasem nawet dochodzę do wniosku, że może to dobrze iż umarł sobie na jakąś tam chorobę. Inaczej prędzej czy później bym mu sam coś zrobił :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:. Nienawidzę go. Frustrację i złość potęguje dodatkowo to, że nie może być już ani lepiej ani gorzej bo on i tak już nie żyje.


Re: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - Thomas_20082 - 27 Kwi 2010

moj alkoholik - awantury,przemoc fizyczna i psychiczna.


Re: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - Jas - 27 Kwi 2010

A ja z moim grałem w piłkę i jeździłem na rowerze. Ale i też słyszałem "dlaczego nie 5?" kiedy przynosiłem czwórkę... więc nie wiem...
Czy mama była nadopiekuńcza? Myślę, że nie... była akurat w porządku.

Ja uważam, że moja fobia to głównie zasługa rówieśników...


Re: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - pawel91 - 27 Kwi 2010

mnie zawsze najbardziej draznilo to , ze jak chcialem sie z nim posprzeczac bo sie nie zgadzalem z czyms to mi wyjezdzal z argumetnem w stylu lepiej siedz cicho bo nie bedziesz mial co zrec i wtedy czulem bezradnosc nie moglem z siebie slowa wydusic . U mnie z kolei matka ma jakies zaburzenia lekowe , za bardzo mnie kontroluje , ciagle mi mowi co mam robic na jaki tramwaj mam isc mysle ze to tez mialo wplyw , ze czulem ze nic nie potrafie zrobic sam i w to uwierzylem , a i zawsze to mowila w taki sposob , takim tonem ze sie balem tych rzeczy . Tak jakby wydawala mi rozkazy "musisz isc do lekarza tylko nie zapomnij tego i tego ! "


Re: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - Sugar - 27 Kwi 2010

4 napisał(a):Niestety nie miałem okazji poznać swojego ojca. Nie chciał się spotykać, nie dzwonił, nie pisał. Nawet przed śmiercią nie próbował się kontaktować. Nic, zero odzewu. Nigdy mu nie wybaczę tego, że mnie porzucił. Czasem nawet dochodzę do wniosku, że może to dobrze iż umarł sobie na jakąś tam chorobę. Inaczej prędzej czy później bym mu sam coś zrobił :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:. Nienawidzę go. Frustrację i złość potęguje dodatkowo to, że nie może być już ani lepiej ani gorzej bo on i tak już nie żyje.

No właśnie. on już nie żyje, a Twój gniew wręcz przeciwnie z biegiem czasu coraz bardziej ożywa. może czas wybaczyć? to trudne, ale bardzo dobre. nie nabawisz się wrzodów żołądka :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - trash - 27 Kwi 2010

Dobra to ja zrobię wyjątek od reguły .

U mnie 'tym złym' była matka . Osoba z jednej strony nadopiekuńcza z drugiej despotyczna i bezwzględna . Może brzmi to śmiesznie, ale mi nie było do śmiechu przez te wszystkie lata . Ojciec był zawsze za bardzo ustępliwy czy po prostu 'za dobry' dla tej osoby, przy okazji w najważniejszych kwestiach nie miał właściwie własnego zdania . Matka to osoba ambiwalentna nie panująca nad emocjami ,do tego agresywna i histeryczna . Co najśmieszniejsze 'na zewnątrz' raczej sprawia normalne wrażenie, potrafi 'udawać' osobę otwartą, ciepłą i przy okazji logicznie myślącą . Niestety w rzeczywistości rządzą nią jakieś debilne emocje, jest skrajnie podejrzliwa i co śmieszne sama najlepiej lubi z siebie robić ofiarę . Ona jest zawsze najbardziej pokrzywdzona i ma najbardziej pod górkę . Szczerze jej nienawidzę i nieraz życzyłem jej najgorszego . Niestety przez fobię i swoje nieudolne decyzje dalej mieszkam z nimi pod jednym dachem i nie udało mi się usamodzielnić co jest chyba najbardziej frustrujące . Mam tylko małą nadzieję że kiedyś wreszcie uwolnię się od tej posranej "rodziny" i zacznę żyć samodzielnie .


Re: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - 4 - 27 Kwi 2010

Sugar napisał(a):No właśnie. on już nie żyje, a Twój gniew wręcz przeciwnie z biegiem czasu coraz bardziej ożywa. może czas wybaczyć? to trudne, ale bardzo dobre. nie nabawisz się wrzodów żołądka :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Nie potrafię wybaczyć. Muszę po prostu rzadziej o tym myśleć :-)


Re: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - Sugar - 28 Kwi 2010

Potrafisz wybaczyć. jedynie może nie chcesz, albo wolisz o tym nie myśleć rzeczywiście. wszystko zależy od Ciebie. sztuka wybaczania, to naprawdę... sztuka. i trzeba się jej nauczyć jak każdej sztuki :Stan - Uśmiecha się: ja wciąż się uczę.


Co zrobić, gdy rodzina nie wspiera, nie ma się żadnej pomocy - panpanpan - 06 Cze 2010

3 lata temu mamulka zmarła mi na raka, od tamtej pory jestem praktycznie sam. Dodam, że już po kilku razach stania na krześle ze sznurem na szyi. Jednakże coś mi zabroniło skoczyć z tego krzesła i powiesić się. Nie wiem moze lęk przed duszeniem się, bólem , a może chęć spróbowania dalej życ. Moja rodzina jest dla mnie udręką. Z ojcem nonstop mam kłótnie i ubliżanie. Pozostała mi jeszcze siostra, ale pomoc jest tylko taka, że jak pójdę, posiedzę u nich, to dadzą napić mi się herbaty. Potrafią nie odezwać się do mnie przez pół godziny. Czy to jesytnormalne. Jak mówię, to widzę pogardę w ich oczach i patrzą na mnie jak na obłąkanego. Kolegów praktycznie nie mam przyjaciół. Od ukończenia studiów, i nie radzenia sobie, moi koledzy odwrócili się ode mnie. Prawdopodobnie wstydząc się mnie, że mają takiego nieudolnego kolegę. Powiedzcie czy to jest normalne mając taką rodzinę, ktora nie poradzi czy isc do szpitala, leczyć się. Dla mnie to jest chora sytuacja. Czasami myslę, ze moja mama w grobie przewraca się od podejscja ojca i siostry w stosunku do mnie. Jak myslicie czy czasami nie jest lepiej całkowicie sie odseparowac od rodziny, porzucic ją, aniżeli chodzić po ślepą, zakłamaną miłosc, ktora jeszcze bardziej dołuje mnie i dobija. Jak pojdę a nawet do mnie nie mówią, to zabija mnie to od środka. Nie lepiej jest calkowicie zerwac kontakt i uciec i zaczac nowe zycie. Oczywiscie łątwiej powieedziec, trudniej zrobić. Doradźcie coś, papa i pozdrawiam.


Re: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - stap!inesekend - 06 Cze 2010

Myślę, że ogólnie nie warto podążać za akceptacją ludzi fałszywych i obłudnych.
(Ale żebyś nie zrozumiał tego w ten sposób, że zachęcam Cię do zerwania z rodziną, nie)


Re: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - anikk - 08 Cze 2010

panpanpan - a może Ty się tak odkrywasz, że oni nie wiedzą co powiedzieć? Nie mówią na żaden temat? Może nie potrafią, bo powstaje taka grobowa atmosfera? Jeśli jesteś w stanie, to pójdź się leczyć sam, nie bacząc na rodzinę. Jak spojrzysz na to trzeźwo, to zdecydujesz, czy chcesz z nimi utrzymywać kontakt.


Re: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - stap!inesekend - 08 Cze 2010

Tośka napisał(a):Głupio to zabrzmi, ale po prostu ich nie lubię.
I czemu głupio? Czemu znów głupio? Chyba nic dziwnego w tym, że czasem ciężko porozumieć się z ludźmi, którzy reprezentują totalnie inne wartości, styl życia i tak dalej?


Re: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - stap!inesekend - 08 Cze 2010

No tak... Ja ogólnie jestem zwolennikiem złotego środka, tylko nie zawsze jest to takie łatwe...


Re: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - Jas - 10 Cze 2010

Tośka napisał(a):ja wiem doskonale, że gdyby nie rodzice, to z rodziną w ogóle nie utrzymywałabym kontaktów.
skąd ja to znam...

Tośka napisał(a):A jak zapowiadają wizytę, to czuję się wewnętrznie rozwścieczona.
A ja w sumie jakbym miał spotkać obcych ludzi... czyli nerwy są.


Re: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - krys840 - 17 Cze 2010

Zdarzyło mi się zauważyć, że przekładam emocje na brata, matkę tak, że tracę trochę rachubę w tym. Zresztą straciłem w ogóle i zachowywałem się jak zwyrodnialec przez okres czasu, bo chyba nie mogłem uwierzyć, że może do tego dojść, tzn., musiałem przekonać się, jak fizycznie przestaję się kontrolować. Dotknąłem tym matkę, brata też i innych członków rodziny trochę, ale stosunkowo szybko doprowadziłem się do względnego ładu. Razem z bratem się trochę szamotamy, tak niby dla żartów, a jest w tym za dużo złości i przesady. Relacje są absurdalne dosyć, a rzecz w tym, że drażnią mnie ludzie, którzy czegoś chcą. Relacje są płytkie albo takie, które przypominają złudę porządku, a w środku każdego z nas za dużo się dzieje. Nie mamy dla siebie cierpliwości, a każdy to wyraża inaczej. Mi głównie zdarza się olewać jakieś obowiązki, brat nie szanuje matki, my się nakręcamy jakby dla zabawy, a śmieszne to nie jest. Ogólnie stan napięcia i wszyscy cierpią, choć każdy nadrabia miną tak szeroko, że wydaje się, że panuje radość, a to raczej dziki entuzjazm. Nie wiele płaszczyzn porozumienia, czasem zero dialogu, który oddawałby jakieś zaangażowanie na rzecz siebie.
Nawet nie widzę możliwości, żeby to naprawić. Niestety. Obcy sobie, a może nawet trochę wrodzy. Mam wrażenie, że nie możemy na sobie polegać, jakby każdy poszedł w zaparte. Rządzi jakieś chyba poczucie wielkości. Skąd to by się brało? Otoczenie demoralizujące, więc z zewnątrz płynie źródło tego stanu rzeczy, a w domu nie można już nic naprawić. Trzeba byłoby poszukać na zewnątrz. Przykre, dosyć niezdrowe. Obawiam się o nas, ale też pytam o sens, bo to tak, jakby żyć na przekór innym tylko. Brak jedności, wieczna bitwa, brak spokoju, zamknięcie się w sobie, jakiś hedonizm i adekwatna do niego niechęć, wrogość, wyobcowanie.


Re: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - Schiza005 - 25 Cze 2010

No cóż. Moja mama sama mnie wychowuje. Ojciec umarł, nigdy go nie widziałam. Mieszkam sama z mamą, wcześniej jeszcze mieszkała z nami moja babcia która piła, paliła i zachowywała się jakby nie było już dla mniej ratunku...ale od dwuch lat mieszka z jakims chłopem (dziwie się że tak długo wytrzymał...) Myślę, że to ona znacznie przyczyniła się do wozwoju mojej fobii. Była nadopiekuńcza, zawsze się o mnie bała, nie pozwoliła mi nic zrobić samej itp. jednym słowem ograniczała mnie do granic możliwości. Jeśli chodzi o relacje to z moją mama nie zabardzo się dogaduję...a strasznie bym chciała. Nie potrafię tak z nią normalnie porozmawiać, ona ze mną też nie, kompletnie się nie rozumiemy. Sytuacja wygląda tak, że ja siedze w domu, nie mam się do kogo odezwać, nie mam z kim wyjść i z tego wszystkiego dostaje nerwicy, zdarza mi się wyładowywać złość na mamie, dogadywać jej itp. Ogólnie mam taka osobowość , że bardzo chciałabym mieć grupkę znajomych z którymi zawsze mogłabym gdzieś wyjść i normlanie pogadać, to jest coś o czym marzę...nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba.


Re: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - krys840 - 26 Cze 2010

Schiza005 napisał(a):Ogólnie mam taka osobowość , że bardzo chciałabym mieć grupkę znajomych z którymi zawsze mogłabym gdzieś wyjść i normlanie pogadać, to jest coś o czym marzę...nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba.
Zdaje mi się, że też chciałbym osiągnąć taki ideał, ale gdzie się nie obejrzę, tam wszystko mnie poniekąd odstręcza od zawarcia głębszych znajomości na fundamencie najczęściej zbyt małych barier obyczajowo - moralnych. Tak bym to określił i doszedłem do wniosku, że dogadywałbym się dobrze z kimś, kto jest raczej wycofany z świata, ubogi. Chcę powiedzieć - sam się tego o sobie dowiaduję, okazuje się - że ktoś nie zabiegający o to wszytko, czym żyją dziś ludzie byłby dla mnie dobrym towarzyszem. Niestety, przestaję się łudzić - choć to się we mnie może trochę tli - że jestem w stanie budować coś z kimś ode mnie różnym, w ogóle nie przejawiającym jakichś dramatycznych rozterek wewnętrznych. Ten ktoś musi jakby nie pasować do świata. Dlatego siedzę na tym forum i zastanawiam się, czego chcę.


Re: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - lonelygirl - 26 Cze 2010

Schiza005 napisał(a):Sytuacja wygląda tak, że ja siedze w domu, nie mam się do kogo odezwać, nie mam z kim wyjść i z tego wszystkiego dostaje nerwicy, zdarza mi się wyładowywać złość na mamie, dogadywać jej itp. Ogólnie mam taka osobowość , że bardzo chciałabym mieć grupkę znajomych z którymi zawsze mogłabym gdzieś wyjść i normlanie pogadać, to jest coś o czym marzę...nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba.

Mam identycznie..! tez marze o tym.. niestety mam tylko jedna przyjaciolke z ktora naprawde czesto moge sie spotkac. Niestety ma chlopaka za granica i wyjechala na cale wakacje do niego...

Co do kontaktow z rodzina to ostatnio jest tragicznie.. odkad rzucilam studia matka traktuje mnie jak zwyklego pasożyta a z ojcem w ogole nie zamienilam na ten temat słowa... po prostu nie potrafie z nim rozmawiac na trudne tematy, zreszta on ze mne tez nie.. z matka moze jakos predzej ale ostatnio to juz nawet z nią nie potrafię.
Jesli chodzi o dalszą rodzine to raczej sie boję kontaktow z nimi. Najgorsze jest to ze za tydzien mam zostac chrzestna corki mojego kuzyna... nie wyobrazam sobie jak ja przez to przejde, przeciez w jakims sensie będe tam w centrum uwagi. Jeszcze ci obcy ludzie ze strony żony kuzyna... koszmar...


Re: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - Zoe - 26 Cze 2010

Nie ma się co rozpisywać-jestem czarną off-cą ...bynajmniej nie dlatego, że wszyscy wokół są biali.
Nie lubię mojej rodziny a ona nie lubi mnie. Raczej ograniczamy kontakty ze sobą, co trudne nie jest-->dzieli nas ponad 300 km.Od lat moją decyzją jest spędzanie świąt w swoim niepowtarzalnym towarzystwie...co oczywiście pogłębia odcień mojej czerni.
Po prostu czuję się źle w kontaktach z kryształowymi (we wł mniemaniu) ludzmi.


Re: wasz stosunek, wasze relacje z rodziną - Schiza005 - 17 Lip 2010

Jeśli chodzi jakąś dalszą rodzinę (w większości za nią nie przepadam), spotkania rodzinne itp. to zawsze unikałam jak ognia... Mam też tak że jak się długo z kimś nie widzę np. z ciotką to bardzo boje się jej reakcji przy spotkaniu np. po roku.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.