PhobiaSocialis.pl
Związek vs. przyjaźń - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html)
+--- Dział: Relacje międzyludzkie (https://www.phobiasocialis.pl/forum-19.html)
+---- Dział: O RELACJACH OGÓLNIEJ (https://www.phobiasocialis.pl/forum-77.html)
+---- Wątek: Związek vs. przyjaźń (/thread-33643.html)

Strony: 1 2 3 4


RE: Związek vs. przyjaźń - Bobek90 - 01 Maj 2021

Mi się dwa razy zdarzyło że dziewczyna zakochała się we mnie, w dodatku z wzajemnością. To nie było planowane, w obu przypadkach były super sympatyczne, często na siebie wpadaliśmy. Ja o tym nawet nie myślałem, bo przecież spoza mojej ligi, więc też byłem super sympatyczny. Z perspektywy człowiek zdaje sobie sprawę że one chciały mnie poderwać, po prostu nie chciały zrobić pierwszego kroku, więc robiły wszystko żeby wymusić na mnie, haha, pierwszy krok. To wymuszanie trwało tygodniami, lub więcej, czasami nawet był szantaż emocjonalny - "on nic nie robi" wypowiedziane na cały głos w klasie lub "muszę skończyć z tą obsesją" gadając z koleżankami w jadalni, ale tak że było słychać na całe pomieszczenie - w trakcie tych tygodni w końcu opuszczałem garde i się zakochiwałem, one też. Moim przekleństwem było to że w tym momencie panikowałem, i ze strachu zaczynałem unikać tych dziewczynyn, ale było już za późno. Poza tym widać było że się denerwowałem jak na siebie mimo wszystko wpadaliśmy, więc nie było mowy żeby ukryć że mi się podobały.

W każdym bądź razie w obu przypadkach dziewczyny jeszcze kilka tygodni za mną chodziły, ja ze strachu unikałem, już nie było przypadkowego wpadania na siebie, sympatycznego witania się, i patrzenia sobie w oczy. Potem znajdowały sobie chłopaka, były z nim chwile... po czym go zostawiały i sprawdzały czy teraz reaguje. Nie reagowałem (brak kontaktu wzrokowego itd) , znowu wracały do chłopaka, gadały mu że teraz to już tak. I tak w kółko przez całe miesiące. W pierwszym przypadku nie wiem, ale w drugim na pewno nie chodziło o FWB bo gość chciałby i dobijało mu samoocenę gdy go zostawiała po raz setny.

W obu przypadkach to się ciągnęło przez tak długi czas że tak w w szkole jak i w pracy wszyscy o tym wiedzieli. Co ciekawe mnie, który nikim nie grał i który z nikim o tym nie gadał, powszechnie uważano za dupka, dziewczyny który robiły z tych chłopaków frajerów za biedulki. W obu przypadkach czułem się cholernie winny. Ale czy słusznie?


RE: Związek vs. przyjaźń - Shirohebi - 01 Maj 2021

(01 Maj 2021, Sob 21:30)Bobek90 napisał(a): Mi się dwa razy zdarzyło że dziewczyna zakochała się we mnie, w dodatku z wzajemnością. To nie było planowane, w obu przypadkach były super sympatyczne, często na siebie wpadaliśmy. Ja o tym nawet nie myślałem, bo przecież spoza mojej ligi, więc też byłem super sympatyczny. Z perspektywy człowiek zdaje sobie sprawę że one chciały mnie poderwać, po prostu nie chciały zrobić pierwszego kroku, więc robiły wszystko żeby wymusić na mnie, haha, pierwszy krok. To wymuszanie trwało tygodniami, lub więcej, czasami nawet był szantaż emocjonalny - "on nic nie robi" wypowiedziane na cały głos w klasie lub "muszę skończyć z tą obsesją" gadając z koleżankami w jadalni, ale tak że było słychać na całe pomieszczenie - w trakcie tych tygodni w końcu opuszczałem garde i się zakochiwałem, one też. Moim przekleństwem było to że w tym momencie panikowałem, i ze strachu zaczynałem unikać tych dziewczynyn, ale było już za późno. Poza tym widać było że się denerwowałem jak na siebie mimo wszystko wpadaliśmy, więc nie było mowy żeby ukryć że mi się podobały.
Prawie jakbym czytał o sobie z czasów liceum. W moim przypadku brak działania wynikał między innymi z obawy, że zrobię coś nie tak i stanę się pośmiewiskiem w klasie, bo jakby nie patrzeć dziewczyny o wszystkim ze sobą rozmawiają. Dodatkowo ewentualny związek może się nie udać, a wtedy jak wiadomo, to facet jest dupkiem i to dupkiem do końca liceum, bo szkoły się nie zmieni...


RE: Związek vs. przyjaźń - Bobek90 - 02 Maj 2021

Dokładnie. Ja w ogóle tego nie ogarniam takiego modus operandi. Oczywiście akceptuje i biorę winne na siebie bo na początku kiedy było "kameralnie" nic nie zrobiłem, a dla takiego normalsa to może być szokujące, tym bardziej że choć nie wyglądam na kogoś mega pewnego siebie to też że nie mam napisane na czole "fobia społeczna". Ale cholera, dziewucho widzisz że nic, więc odpuść, albo jeśli naprawdę Ci tak zależy to podejdź i zagadaj. Te publiczne szantażyki emocjonalne, robienie z tego czegoś publicznego o czym potem każdy plotkuje, takie wywoływanie presji, serio to ma być taktyka na podryw?

Ta pierwsza miłość - miałem wtedy 17 lat - to w ogóle była empatyczna inaczej. Przykładowa sytuacja, w tym momencie już jej żyłka pękała od jakiegoś czasu że jeszcze nie zacząłem jej adorować, idę do szkoły, tak się złożyło że idzie kilka metrów za mną z kolegą, kolegą mówi jej na tyle głośno żebym usłyszał że jestem gejem (w wulgarny sposób), ta sobie chichota, hihi haha. A potem co? Oczywiście przez cały dzień ją potem zlewam z większym zapałem niż dotychczas - co zrozumiałe tamtego dnia byłem nie tylko wystraszony, ale i obrażony - a ona biedna zaskoczona, i wielce smutna. Na koniec roku szkolnego praktycznie CAŁA klasa, z wyjątkiem kilku bliższych mi osób, dosłownie na mnie patrzeć nie mogła, mimo że przed tym wszystkim byli super sympatyczni. Bo wielki dupek ze mnie, a ona taka biedna. Oczywiście że w klasie był inny koleś po uszy w niej zakochany, a ona traktowała go podmiotowa jak mebel, ale to nic z tego. Faceta najwyraźniej można. Czy Ona naprawdę myślała że obrócenie wszystkich których może przeciw mnie, i mając w świadomości że ma chłopaka z którym wraca i zrywa według potrzeby - wiedziała że byłem prawiczkiem bo jak jeszcze nie doszło do tych godów to jej to powiedziałem, co ją wielce zaskoczyły "aleee dlaczego?" - to mnie skłoni do czego właściwie? Naprawdę nie prościej było sama zainicjować temat?

Zakochałem się jeszcze gdy była tylko milusia a ja głupi myślałem że ona tak bezinteresownie taka sympatyczna jest, ot naiwny byłem. Cierpiałem przez wiele wiele czasu, prawie dwa lata, ale wiesz co? Chemia się skończyła i nigdy, nigdy więcej właściwie nie było już żalu z jej powodu. Potrafie czuć leciutki żal że nie miałem odwagi podejść i zagadać innych dziewczyn które mi się podobały, a nie czuje żalu że nie wyszło z dziewczyną która kochałem. Miłość czasami naprawdę jest ślepa, nie pozwala oceniać osoby taką jaką jest, a nie przez różowe okulary.

---

Drugi raz kiedy się zakochałem miał miejsce pod koniec 2019 i trwa niejako do dzisiaj. Jest parę podobieństw. Dziewczyna już od przynajmniej kilku miesięcy robiła wszystko żeby dać mi okazje do rozpoczęcia rozmowy (wówczas tak tego nie widzałem), ale dopiero w grudniu tak się złożyło że zaczęła naciskać bardziej, widzieliśmy się codziennie, nie odpuszczała po dwóch dniach jak wcześniej, szukała mojego wzroku, ja robiłem się zdenerwowany w jej obecności, wiedziałem że ona wie, i nie chciałem pokazać po mnie że jestem zestresowany jej obecnością, dlatego podjąłem wyzwanie i też patrzyłem jej w oczy, utrzymywałem wzrok... i stało się. Potem oczywiście schemat się powtórzył, niestety. Ja się zesrałem no bo cholera... jestem prawiczkiem, może być tak że nie wyjdzie, i jakoś nie uśmiechała mi się perspektywa żeby dowiedziała się cała firma. Od maja 2020 zaczęła chodzić z innym gościem, w lipcu go rzuciła, nie zareagowałem, wróciła do niego, potem znowu zerwała, i tak w kółko, i tak to trwa do dzisiaj. Do jesieni 2020 jedyne co czułem to wielki wielki smutek, żal, i poczucie winny. Ale potem wszystko się zmieniło.

Byłem w kiepskiej kondycji, i dostałem prawie ataku paniki w jej obecności. Pierwszy raz, nie byłem w stanie tego dnia nałożyć maski. I potem zdarzyło się drugi raz. Wcześniej plotkowali czy nie jestem gejem, teraz nagle ludzie w pracyzaczęli plotkować czy czasami nie boje się kobiet, czy czasami nie jestem prawiczkiem. Gdyby wtedy odpuściła to bym pewnie żałował tej miłości do dzisiaj. Ale nie odpuściła. Zaczęła naciskać - w sensie pojawiam się i masz możliwość żeby zacząć mnie adorować, nie że ona coś zagadywała - oczywiście dalej byłem za bardzo przestraszony, więc zaczęła cykl, znowu wróciła do tego chłopaka... i wtedy zacząłem rozumieć. Nie chodziło o to że ona była niepewna mojego uczucia, tylko że jesteśmy z innej planety. Ona mnie nie rozumie i oczekuje ode mnie rzeczy których nie mogłem dać. Wtedy zacząłem się odkochiwać. Tak się to ciągnie do dzisiaj. Pewnie pomogła że akurat chłopaka z którym chodzi i wraca znam od 2016 i on nie jest całkowicie z mojej bajki, nie przypadł mi do gustu niemal od początku. Ergo, prawdopodobnie pod względem charakteru nie mam nic wspólnego z tą dziewczyną.

Kilka tygodni temu byłem w fatalnej kondycji, myślałem że miłość mam już za sobą, ale znowu zacząłem czuć wielki żal. Co gorsza zacząłem czuć się wyjątkowo niepewnie, staro, nieatrakcyjnie, bez nadziei. Ona też już dziwnie się zachowywała, przychodziła na kilka minut - ona jest z biura ja w magazynie, więc widzimy się tylko kiedy ona chce - nie było reakcji to tego samego dnia była z powrotem z chłopakiem, a po dwóch dniach już z nim zrywała. Jednego dnia byłem już mega poirytowany, widziałem ją chwile wcześniej po kilku tygodniach przerwy, czułem jak gniew we mnie wzbiera, i skomentowałem komuś że czuje się oszukany i bla bla. Wiedziałem że to nie zostanie między nami, cała firma o tym huczy od miesięcy, ja udaje głupka zazwyczaj. Taką huśtawkę emocji mam już od miesięcy. Nazajutrz jej chłopak był wniebowzięty, jeden z nieprzychylnych mi ludzi wręcz mi z uśmiechem "no i się skończyło". To był piątek.

Początkowo czułem wielki smutek bo w dalszym ciągu jestem od niej uzależniony psychicznie, ale jednocześnie zacząłem czuć... myśląc że to już koniec i nic nie mogę zrobić czyt. zawalić, poczułem, ulgę. Ok skończyło się, czas na zimno wyciągnąć wnioski, i patrzeć w przyszłość. Na tyle mi się poprawiło że w poniedziałek, trochę jako formę przeprosin, zakończenie z klasą, znowu otworzyłem buzie. Powiedziałem, że nie zawaliłem w tamtym tygodniu, tylko ponad rok wcześniej, że nie byłem przygotowany, że wiem że to moja wina, i tak dalej. To miała być taka forma przeprosin i pożegnanie.

No więc nie było, bo dziewczyna znowu zaczęła mnie szukać już następnego dnia, przychodzić to jadalni w godzinach kiedy jestem ja, itd. To było w tamtym tygodniu. Obiecałem sobie że tym razem nie mogę jej unikać bo znowu wróci żal i poczucie winny, ale też nie mogę siebie samooszukiwać. Nie jestem w dalszym ciągu przygotowany na związek, na cokolwiek co implikuje bliskość emocjonalną i fizyczną. Ok, chce żebym na nią zwracał uwagę zrobię to, a kiedy będzie okazja żeby jej wyjaśnić, opowiedzieć trochę dlaczego tak się zachowuje to to zrobię. Ale jakoś nie było okazji, zacząłem widzieć ją codziennie, znowu na siebie patrzymy, raz włączyłem się do dyskusji jak rozmawiała z kimś, innym razem zainicjowałem rozmowę, o dup*e maryji, ale nie było okazji do spowiedzi. Z takimi rzeczami nie można wyskoczyć ot tak. Żeby miały sens musi być odpowiedni kontekst i atmosfera. W tym tygodniu jestem na wakacjach więc jej nie widziałem. Nie wiem czego się spodziewać. Mimo tego wszystkiego mój proces odkochiwania się nie zatrzymał, huśtawka emocji trwa. Nic nie powiedziałem, ale w piątek przed wyjściem z pracy dostałem strasznego doła, nic nie powiedziałem, próbowałem ukryć, ale ludzi, także nieżyczliwi, zauważyli że nie byłem zbytnio euforyczny. Raz tak się zdarzyło, i uznała że jej nie kocham, i wróciła do chłopaka. Więc może też tak być że już jest koniec, i rozmowa nie będzie potrzebna.

I pewnie dlatego czuje że ja przestaje już ją kochać mimo wszystko i że i tak jest za późno żeby coś z nią spróbować. Ja już jej nie ufam, i myślę że ona mi też nie. Poza tym rzuciła tego gościa milion razy w przeciągu roku. Spróbować z nią jest mega ryzykowne, jak okaże się klapą to może wiedzieć cała firma. Wyobraźmy sobie że dojdzie do zbliżenia, będę mega zdenerwowany, i nie będę w stanie. I co wtedy? Potraktuję mnie jak tego gościa? Skomentuję ludziom z pracy? Ogromne ryzyka za miłość która i tak już przygasa.


RE: Związek vs. przyjaźń - Shirohebi - 02 Maj 2021

Skąd ja to znam:Stan - Uśmiecha się: Dziewczynom dosłownie odbija kiedy facet nie wykazuje zainteresowania i potrafią wtedy odwalać takie rzeczy, że się w głowie nie mieści. Jak sobie przypomnę różne sytuacje z dawnych lat, to aż mi się śmiać chce od tej ich ,,kreatywności” chociaż wtedy mi do śmiechu nie było. Z perspektywy czasu uważam te doświadczenia za pozytywne, bo dzięki temu zacząłem się intensywnie rozwijać przez co nie tylko mam lepszą perspektywę na przyszłość, ale też mogę mieć pewność, że tego typu sytuacje Nigdy więcej się nie powtórzą. Najgorsze co można zrobić, to nie wyciągnąć wniosków z porażki i czekać bezczynie na powtórkę z wydarzeń popełniając finalnie te same błędy.

Myślę, że głównym powodem Twojego zdenerwowania jest brak odpowiednich umiejętności(które można nabyć), a nie strach sam w sobie. Dla przykładu, ja w czasach liceum obawiałem się ośmieszenia, ale tylko dlatego, że „przespałem” pewien etap grając na kopie, przez co nie tylko brakowało mi doświadczenia i w relacjach damsko-męskich, ale też podstawowych umiejętności socjalnych. W tym momencie wiem dokładnie jak powinienem był się wtedy zachować i to dosłownie w każdej sytuacji, która miała miejsce. Pytanie czy Ty przeanalizowałeś swój pierwszy przypadek i wiesz dokładnie jak powinieneś był wtedy postąpić, bo jeśli nie, to istnieje mała szansa, że teraz będziesz wiedział jak masz się zachować tym bardziej, że uwagi na Twój wiek, presja i oczekiwania względem Ciebie wzrosły. Dodam jeszcze, że nie ma czegoś takiego jak odpowiedni moment do działania, bo niby dlaczego miałbyś się nagle "magicznie" któregoś dnia poczuć lepiej niż teraz, bez podjęcia żadnych kroków. Lepszych sytuacji niż te, które opisałeś raczej mieć nie będziesz bo istnieje małe prawdopodobieństwo, że dziewczyna nagle sama Cię pocałuje a następnie zaciągnie do łóżka. Okazanie zainteresowania, to zazwyczaj max z ich strony. Dobra wiadomość jest taka, że podobasz się kobietom, więc wystarczy, że nabędziesz odpowiednie umiejętności. Jest wiele kursów czy poradników dotyczących relacji damsko-męskich skierowanych właśnie do osób, które przespały etap naturalnej nauki.

Jeśli chodzi o zakochanie czy miłość, to moim zdaniem mylisz je z zauroczeniem, bo tak naprawdę nie nawiązałeś z tymi dziewczynami żadnej bliższej relacji i ich nie znasz. To „wyolbrzymienie” Twoich uczuć wynika najprawdopodobniej z tego, że jesteś w tym momencie na etapie, który większość „normalsów” przechodzi w wieku 12-14 lat, przez co odczuwasz wszystko podwójnie, bo jakby nie patrzeć nastolatkom łatwiej jest przeżyć pierwsze „miłosne” rozczarowania. To trochę tak jak z Różyczką. Kiedy przejdziesz ją jako dziecko to nawet nie zauważysz, natomiast kiedy zachorujesz jako dorosły będziesz latał po ścianach.


RE: Związek vs. przyjaźń - Placebo - 02 Maj 2021

A dla mnie to całe FWB to taka raczej głupiutka zabawa. Samo założenie może wydawać się piękne - szacunek, zaufanie, sama zabawa i zero zbędnych komplikacji. Idealny układ, dla kogoś, komu się nie chce angażować albo się boi ale tak bardzo chce mieć ten seks. -wyedytowane- Bo czy faktycznie na tym polega życie, na unikaniu komplikacji i usilnym separowaniu uczuć i seksualności (a nie zawsze można to zrobić)? Zawsze coś może pójść nie tak i któraś z osób może emocjonalnie się zaangażować. Po po co narażać przyjaźn/dobrą relację z kimś, narażać siebie albo drugą osobę na zranienie i inne ryzyka związane z seksem? Po co marnować w ogóle czas na takie układy zamiast poszukać kogoś, z kim można stworzyć coś na serio a nie dla picu, z kim można mieć perspektywy na fajne wspólne życie? Chyba, że będąc w takiej relacji z kimś dana osoba jednocześnie szuka sobie kogoś do związku (ale zaraz, w sumie to jeszcze bardziej *ujowe).


@Placebo
nie trzeba nikogo obrażać...


RE: Związek vs. przyjaźń - kartofel - 02 Maj 2021

Ja myślę, że układy czysto seksualne (FWB, ONS, korzystanie z prostytucji) są dobre dla osób, które z jakiegoś powodu nie chcą albo nie potrafią żyć w zwyczajnej relacji. Jeśli ktoś wyraźnie oddziela seksualność od emocji, ma unikający styl przywiązania, nie chce żadnych zobowiązań i generalnie nie lubi ludzi, to może właśnie lepiej, jeśli wchodzi wyłącznie w relacje fizyczne, niż gdyby miał komplikować życie osobie, która chce stabilnego, monogamicznego związku.


RE: Związek vs. przyjaźń - Shirohebi - 02 Maj 2021

(02 Maj 2021, Nie 9:47)Placebo napisał(a): Mokry sen inceli, osób niezaspokojonych seksualnie, emocjonalnie niedojrzałych i zwykłych idiotów.
Wyczuwam w tym zdaniu duży ładunek emocjonalny, tak jakby ktoś Cię kiedyś zranił podobnym układem... bo niby dlaczego miałabyś teraz bez powodu obrażać kogoś, kto ma inne poglądy i potrzeby życiowe niż Ty.
(02 Maj 2021, Nie 9:47)Placebo napisał(a): Bo czy faktycznie na tym polega życie, na unikaniu komplikacji i usilnym separowaniu uczuć i seksualności (a nie zawsze można to zrobić)?
A na czym tak naprawdę polega życie? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo każdy od życia oczekuje czegoś innego co nie czyni go idiotą. Wiem, że to może być szokujące, ale nie dla wszystkich bycie cały czas w poważnym związku jest priorytetem. Są osoby dla, których równie ważne są kariera czy rozwój osobisty co często się gryzie z poważną relacją, z uwagi na brak czasu, a podstawowe potrzeby fizjologiczne trzeba jakoś spełniać.
(02 Maj 2021, Nie 9:47)Placebo napisał(a): Po po co narażać przyjaźn/dobrą relację z kimś, narażać siebie albo drugą osobę na zranienie i inne ryzyka związane z seksem?
FWB z złożenia polega na znalezieniu nowego "znajomego" do seksu, a nie przemianę wieloletniego przyjaciela w kochanka.
(02 Maj 2021, Nie 9:47)Placebo napisał(a): Po co marnować w ogóle czas na takie układy zamiast poszukać kogoś, z kim można stworzyć coś na serio a nie dla picu, z kim można mieć perspektywy na fajne wspólne życie?
Jakie marnowanie czasu? Czas zmarnujesz tylko, jeśli Twoim celem jest jak najszybsze wzięcie ślubu i zrobienie kilku dzieci. Zapewniam Cię, że nie każdy tego chce.
(02 Maj 2021, Nie 9:47)Placebo napisał(a): Chyba, że będąc w takiej relacji z kimś dana osoba jednocześnie szuka sobie kogoś do związku (ale zaraz, w sumie to jeszcze bardziej *ujowe).
A niby dlaczego? FWB z założenia jest układem bez zobowiązań, więc nie ma nic złego w rozglądaniu się. *ujowe jest rozglądanie się w związku.


RE: Związek vs. przyjaźń - Bobek90 - 02 Maj 2021

@Shirohebi 

Za pierwszym razem nie wyciągnąłem żądnych wniosków, a te które wyciągnąłem były błędne. W dodatku w tym okresie definitywnie uzależniłem się od pornografii, oprócz grania doszły wielogodzinne oglądanie pornografii, więc praktycznie przekreśliłem prace nad umiejętnościami. Zamiast patrzeć w górę zaczął się powolny acz nieustanny zjazd, coraz bardziej zamykałem się we własnym pokoju, i już niecałe dwa lata później praktycznie zostałem bez żadnych znajomych, z dużo większych strachem społecznym, pojawiały się coraz bardziej silne i natrętne obsesyjne myśli, kompulsje. Tym razem chce żeby było inaczej. Widzisz, ja tego nie oczekiwałem, myślałem że już za późno na mnie, byłem prawie pogodzony z wegetowaniem, i o ile zawaliłem dokładnie tak samo jak ostatnim razem, to mnie to obudziło. Teraz już wiem że o ile nigdy nie odzyskam straconej młodości, to przecież jeszcze mogę odkryć takie rzeczy jak sex, bliskość, związek, itd. Są ludzie którzy pierwszy raz mieli po "30" więc można.

To się już ciągnie 16 miesięcy i w tym czasie nie zrobiłem wiele, mogłem zrobić dużo więcej, zapisałem się po raz pierwszy w życiu na terapie i tyle, ale ostatnio zdałem sobie sprawę że pewne zmiany jednak zaszły. Może to zwierzanie się z wszystkiego terapeutce - ładna dziewczyna w moim wieku która w innym czasie spotkana w kolejce w supermarkecie mogła mnie przyprawić o zwiększoną potliwość - mnie znieczuliło. Może to że w pracy wielu myśli że jestem prawiczkiem - wcześniej jeden z moich najbardziej wstydliwych sekretów - a mimo to przecież widzę że w zasadzie patrzą na mnie tak jak zawsze mnie uodporniło bardziej na to co myślą inni. Mi nawet nie chodzi o sam sex, jak oglądasz tyle pornografii co ja zaręczam że przestaje cie w zasadzie interesować sex z prawdziwymi dziewczynami, pewnie jak zostawię czy ograniczę do minimum to się to trochę zmieni, ale mi dużo bardziej brakowało i brakuje bliskości emocjonalnej.

Chce znowu złapać ster mojego życia i tu nie tylko o relacje damsko-męskie ale o powrót do nauki (rzuciłem studia), nie wiem o podróżowanie. W tym momencie w dalszym ciągu jestem na etapie gdzie jeszcze moje życia kręci się wokół PC-ta, a ja sam srogo muszę popracować nad samooceną jeśli to wszystko ma mieć ręce i nogi, za dużo momentów wątpliwości gdy wracam do starych nawyków, ale chce i... czasami wierze że mogę.

PS
W obu przypadkach jestem pewny że byłem zakochany, za dużo to trwało i za dużo cierpienia. Jeśli chodzi o dziewczyny to oczywiście pewien być nie mogę czy to było silne zauroczenie czy miłość, stawiałbym że przynajmniej w pewnym punkcie to była miłość... rozumiana jako zmiany chemiczne w mózgu. 


@Placebo
Nie rozumiem tej potrzeby wyciągania inceli do tablicy, kiedy jest pełno facetów którzy incelami nie są a mimo to znajdują się w takich związkach. A jeśli są, to znaczy że jest też pełno kobiet którym taki układ też odpowiada. To też nie jest moja bajka, ale w dzisiejszych czasach sex bez zobowiązania, to ani domena inceli ani tym bardziej facetów.


RE: Związek vs. przyjaźń - Shirohebi - 03 Maj 2021

(02 Maj 2021, Nie 14:21)Bobek90 napisał(a): Są ludzie którzy pierwszy raz mieli po "30" więc można.
Powiem więcej. Wielu facetów celowo zaczyna sobie szukać stałej partnerki po 30, bo np. chcą się najpierw ustatkować. Przykładowo mój dziadek ożenił się dopiero w wieku 37 lat z... 23 latką. Posiadanie młodszej od siebie i atrakcyjnej partnerki chyba nie jest, aż taką złą opcją?
(02 Maj 2021, Nie 14:21)Bobek90 napisał(a): To się już ciągnie 16 miesięcy i w tym czasie nie zrobiłem wiele, mogłem zrobić dużo więcej, zapisałem się po raz pierwszy w życiu na terapie i tyle, ale ostatnio zdałem sobie sprawę że pewne zmiany jednak zaszły.
A wiesz chociaż w teorii krok po kroku jak sprawić, żeby Twoja obecna "miłość" znalazła się w Twoim łóżku zakładając, że nie odczuwałbyś strachu? Terapia terapią, ale jeżeli nie będziesz miał jakiegoś planu/zarysu co powiedzieć, jak powiedzieć, co zrobić... żeby wprowadzić pierwiastek erotyczny do waszej znajomości, to finalnie nie będziesz się bał pchnąć waszej znajomości do przodu, ale też nie będziesz wiedział jak to zrobić. Jeśli chodzi o bliskość emocjonalną, to i tak najpierw musisz doprowadzić do seksu, żeby nastąpiła, bo w innym przypadku będzie to jedynie czysto przyjacielska bliskość emocjonalna, a chyba nie o to Ci chodzi.
(02 Maj 2021, Nie 14:21)Bobek90 napisał(a): czasami wierze że mogę.
Bo możesz. Kwestia chęci i nadrobienia pewnych zaległości.
(02 Maj 2021, Nie 14:21)Bobek90 napisał(a): W obu przypadkach jestem pewny że byłem zakochany, za dużo to trwało i za dużo cierpienia. Jeśli chodzi o dziewczyny to oczywiście pewien być nie mogę czy to było silne zauroczenie czy miłość, stawiałbym że przynajmniej w pewnym punkcie to była miłość... rozumiana jako zmiany chemiczne w mózgu. 
A czy to nie jest trochę tak, że gdyby nagle pojawiła się inna atrakcyjna dziewczyna, która zaczęła by się Tobą interesować to też byś się w niej zakochał? Z fobikami jest trochę tak, że jesteśmy w pewnym sensie przez innych ignorowani/pomijani/niezauważani a przez to samotni i kiedy nagle ktoś zaczyna na nas zwracać uwagę, to odczuwamy to dużo mocniej niż "normalsy" mające na co dzień mnóstwo przyjaciół. Ja dla przykładu byłem w podstawówce i gimnazjum najbardziej nielubianym dzieckiem w klasie(przez obie płcie) i kiedy nagle w liceum jakaś ładna koleżanka z klasy była dla mnie miła i koleżeńska, to był to dla mnie ogromny szok. A kiedy jakaś zaczęła się mną interesować to już w ogóle kosmos i planowanie wspólnej przyszłości. Z perspektywy czasu widzę, że znacznie wyolbrzymiałem uczucia których po prostu wcześniej nie doświadczyłem. Teraz staram się podchodzić do tych spraw bardziej logicznie niż emocjonalnie, bo emocje często potrafią zaburzać zdrowy osąd.


RE: Związek vs. przyjaźń - U5iebie - 03 Maj 2021

(03 Maj 2021, Pon 13:00)Shirohebi napisał(a): Terapia terapią, ale jeżeli nie będziesz miał jakiegoś planu/zarysu co powiedzieć, jak powiedzieć, co zrobić... żeby wprowadzić pierwiastek erotyczny do waszej znajomości, to finalnie nie będziesz się bał pchnąć waszej znajomości do przodu, ale też nie będziesz wiedział jak to zrobić.
Meheh, jakiekolwiek zarysy i plany akurat w tym temacie mam wrażenie, nie sa jakoś super konieczne. xD Wystarczy, żeby oboje miało akurat chcicę i było całkiem miło podczas spotkania, dalej dzieje się dosłownie samo, wystarczy nie uciekać, tylko iść za ciosem. xD


RE: Związek vs. przyjaźń - Shirohebi - 03 Maj 2021

(03 Maj 2021, Pon 13:07)U5iebie napisał(a): Meheh, jakiekolwiek zarysy i plany akurat w tym temacie mam wrażenie, nie sa jakoś super konieczne. xD Wystarczy, żeby oboje miało akurat chcicę i było całkiem miło podczas spotkania, dalej dzieje się dosłownie samo, wystarczy nie uciekać, tylko iść za ciosem. xD
No racja, ale ja tu piszę o planie jak sprawić, żeby koleżanka z pracy się znalazła na tym spotkaniu sam na sam. Potem to już wiadomo, że pójdzie samo tym bardziej jeśli jest alkohol. xD


RE: Związek vs. przyjaźń - Placebo - 03 Maj 2021

Ojej, chciałam wyrazić swoje zdanie jak każdy, zapomniałam tylko, że niektórzy lubią za bardzo brać pewne sprawy do siebie. Nie twierdzę, że to jakaś domena mężczyzn, może posłużyłam się męskimi określeniami bo tak prościej ale nie miałam na myśli tylko jednej płci i kobiety, które wchodzą w tego typu relacje postrzegam podobnie.

"Ja myślę, że układy czysto seksualne (FWB, ONS, korzystanie z prostytucji) są dobre dla osób, które z jakiegoś powodu nie chcą albo nie potrafią żyć w zwyczajnej relacji"
Powiedziałabym bardziej, że wygodne niż dobre (oczywiście mogę się mylić).

"Jeśli ktoś wyraźnie oddziela seksualność od emocji, ma unikający styl przywiązania, nie chce żadnych zobowiązań i generalnie nie lubi ludzi (...)"
Jak dla mnie może wskazywać to na pewne problemy psychiczne czy emocjonalne (nie musi ale może). Jeśli tak to może lepiej w pierwszej kolejności popracować nad sobą a później starać się budować zdrowe relacje z innymi zamiast szukać substytutów.

"A na czym tak naprawdę polega życie? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo każdy od życia oczekuje czegoś innego co nie czyni go idiotą"
Właśnie dlatego zadaję pytanie retoryczne. Ja patrzę na to na swój sposób ale nikt nie musi ze mną się zgadzać.

"FWB z złożenia polega na znalezieniu nowego "znajomego" do seksu, a nie przemianę wieloletniego przyjaciela w kochanka. "
Szkoda, że to założenie nie jest już tak łatwo przełożyć na normalne życie.

"Jakie marnowanie czasu? Czas zmarnujesz tylko, jeśli Twoim celem jest jak najszybsze wzięcie ślubu i zrobienie kilku dzieci. Zapewniam Cię, że nie każdy tego chce."
Pewnie, że nie każdy ale dlaczego miałabym marnować czas układając sobie życie tak, jak chcę i jest do dla mnie dobre? Każdy ma swoją własną wizję dla siebie, prawo do swojego szczęścia i dla ciebie to, czego ja chcę może być idiotyzmem, tak jak dla mnie układ typu FWB. Masz prawo do własnego zdania i ja je mam.


"A niby dlaczego? FWB z założenia jest układem bez zobowiązań, więc nie ma nic złego w rozglądaniu się. "
Pewnie, na początku wszystko jest super bo z założenia FWB to przecież układ praktycznie bez wad. Problemy pojawiają się z czasem, nie od razu.


RE: Związek vs. przyjaźń - Kacper - 03 Maj 2021

(03 Maj 2021, Pon 14:00)Placebo napisał(a): Ojej, chciałam wyrazić swoje zdanie jak każdy, zapomniałam tylko, że niektórzy lubią za bardzo brać pewne sprawy do siebie. Nie twierdzę, że to jakaś domena mężczyzn, może posłużyłam się męskimi określeniami bo tak prościej ale nie miałam na myśli tylko jednej płci i kobiety, które wchodzą w tego typu relacje postrzegam podobnie.

Serio nie zauważasz tego że obrażasz ludzi? Uważasz że personalny atak jest dobrym argumentem?

(03 Maj 2021, Pon 14:00)Placebo napisał(a): Pewnie, na początku wszystko jest super bo z założenia FWB to przecież układ praktycznie bez wad. Problemy pojawiają się z czasem, nie od razu.

Jakie problemy? Konkrety


RE: Związek vs. przyjaźń - Danna - 03 Maj 2021

(02 Maj 2021, Nie 2:36)Bobek90 napisał(a): Dokładnie. Ja w ogóle tego nie ogarniam takiego modus operandi. Oczywiście akceptuje i biorę winne na siebie bo na początku kiedy było "kameralnie" nic nie zrobiłem, a dla takiego normalsa to może być szokujące, tym bardziej że choć nie wyglądam na kogoś mega pewnego siebie to też że nie mam napisane na czole "fobia społeczna". Ale cholera, dziewucho widzisz że nic, więc odpuść, albo jeśli naprawdę Ci tak zależy to podejdź i zagadaj. Te publiczne szantażyki emocjonalne, robienie z tego czegoś publicznego o czym potem każdy plotkuje, takie wywoływanie presji, serio to ma być taktyka na podryw?

Ta pierwsza miłość - miałem wtedy 17 lat - to w ogóle była empatyczna inaczej. Przykładowa sytuacja, w tym momencie już jej żyłka pękała od jakiegoś czasu że jeszcze nie zacząłem jej adorować, idę do szkoły, tak się złożyło że idzie kilka metrów za mną z kolegą, kolegą mówi jej na tyle głośno żebym usłyszał że jestem gejem (w wulgarny sposób), ta sobie chichota, hihi haha. A potem co? Oczywiście przez cały dzień ją potem zlewam z większym zapałem niż dotychczas - co zrozumiałe tamtego dnia byłem nie tylko wystraszony, ale i obrażony - a ona biedna zaskoczona, i wielce smutna. Na koniec roku szkolnego praktycznie CAŁA klasa, z wyjątkiem kilku bliższych mi osób, dosłownie na mnie patrzeć nie mogła, mimo że przed tym wszystkim byli super sympatyczni. Bo wielki dupek ze mnie, a ona taka biedna. Oczywiście że w klasie był inny koleś po uszy w niej zakochany, a ona traktowała go podmiotowa jak mebel, ale to nic z tego. Faceta najwyraźniej można. Czy Ona naprawdę myślała że obrócenie wszystkich których może przeciw mnie, i mając w świadomości że ma chłopaka z którym wraca i zrywa według potrzeby - wiedziała że byłem prawiczkiem bo jak jeszcze nie doszło do tych godów to jej to powiedziałem, co ją wielce zaskoczyły "aleee dlaczego?" - to mnie skłoni do czego właściwie? Naprawdę nie prościej było sama zainicjować temat?

Zakochałem się jeszcze gdy była tylko milusia a ja głupi myślałem że ona tak bezinteresownie taka sympatyczna jest, ot naiwny byłem. Cierpiałem przez wiele wiele czasu, prawie dwa lata, ale wiesz co? Chemia się skończyła i nigdy, nigdy więcej właściwie nie było już żalu z jej powodu. Potrafie czuć leciutki żal że nie miałem odwagi podejść i zagadać innych dziewczyn które mi się podobały, a nie czuje żalu że nie wyszło z dziewczyną która kochałem. Miłość czasami naprawdę jest ślepa, nie pozwala oceniać osoby taką jaką jest, a nie przez różowe okulary.

---

Drugi raz kiedy się zakochałem miał miejsce pod koniec 2019 i trwa niejako do dzisiaj. Jest parę podobieństw. Dziewczyna już od przynajmniej kilku miesięcy robiła wszystko żeby dać mi okazje do rozpoczęcia rozmowy (wówczas tak tego nie widzałem), ale dopiero w grudniu tak się złożyło że zaczęła naciskać bardziej, widzieliśmy się codziennie, nie odpuszczała po dwóch dniach jak wcześniej, szukała mojego wzroku, ja robiłem się zdenerwowany w jej obecności, wiedziałem że ona wie, i nie chciałem pokazać po mnie że jestem zestresowany jej obecnością, dlatego podjąłem wyzwanie i też patrzyłem jej w oczy, utrzymywałem wzrok... i stało się. Potem oczywiście schemat się powtórzył, niestety. Ja się zesrałem no bo cholera... jestem prawiczkiem, może być tak że nie wyjdzie, i jakoś nie uśmiechała mi się perspektywa żeby dowiedziała się cała firma. Od maja 2020 zaczęła chodzić z innym gościem, w lipcu go rzuciła, nie zareagowałem, wróciła do niego, potem znowu zerwała, i tak w kółko, i tak to trwa do dzisiaj. Do jesieni 2020 jedyne co czułem to wielki wielki smutek, żal, i poczucie winny. Ale potem wszystko się zmieniło.

Byłem w kiepskiej kondycji, i dostałem prawie ataku paniki w jej obecności. Pierwszy raz, nie byłem w stanie tego dnia nałożyć maski. I potem zdarzyło się drugi raz. Wcześniej plotkowali czy nie jestem gejem, teraz nagle ludzie w pracyzaczęli plotkować czy czasami nie boje się kobiet, czy czasami nie jestem prawiczkiem. Gdyby wtedy odpuściła to bym pewnie żałował tej miłości do dzisiaj. Ale nie odpuściła. Zaczęła naciskać - w sensie pojawiam się i masz możliwość żeby zacząć mnie adorować, nie że ona coś zagadywała - oczywiście dalej byłem za bardzo przestraszony, więc zaczęła cykl, znowu wróciła do tego chłopaka... i wtedy zacząłem rozumieć. Nie chodziło o to że ona była niepewna mojego uczucia, tylko że jesteśmy z innej planety. Ona mnie nie rozumie i oczekuje ode mnie rzeczy których nie mogłem dać. Wtedy zacząłem się odkochiwać. Tak się to ciągnie do dzisiaj. Pewnie pomogła że akurat chłopaka z którym chodzi i wraca znam od 2016 i on nie jest całkowicie z mojej bajki, nie przypadł mi do gustu niemal od początku. Ergo, prawdopodobnie pod względem charakteru nie mam nic wspólnego z tą dziewczyną.

Kilka tygodni temu byłem w fatalnej kondycji, myślałem że miłość mam już za sobą, ale znowu zacząłem czuć wielki żal. Co gorsza zacząłem czuć się wyjątkowo niepewnie, staro, nieatrakcyjnie, bez nadziei. Ona też już dziwnie się zachowywała, przychodziła na kilka minut - ona jest z biura ja w magazynie, więc widzimy się tylko kiedy ona chce - nie było reakcji to tego samego dnia była z powrotem z chłopakiem, a po dwóch dniach już z nim zrywała. Jednego dnia byłem już mega poirytowany, widziałem ją chwile wcześniej po kilku tygodniach przerwy, czułem jak gniew we mnie wzbiera, i skomentowałem komuś że czuje się oszukany i bla bla. Wiedziałem że to nie zostanie między nami, cała firma o tym huczy od miesięcy, ja udaje głupka zazwyczaj. Taką huśtawkę emocji mam już od miesięcy. Nazajutrz jej chłopak był wniebowzięty, jeden z nieprzychylnych mi ludzi wręcz mi z uśmiechem "no i się skończyło". To był piątek.

Początkowo czułem wielki smutek bo w dalszym ciągu jestem od niej uzależniony psychicznie, ale jednocześnie zacząłem czuć... myśląc że to już koniec i nic nie mogę zrobić czyt. zawalić, poczułem, ulgę. Ok skończyło się, czas na zimno wyciągnąć wnioski, i patrzeć w przyszłość. Na tyle mi się poprawiło że w poniedziałek, trochę jako formę przeprosin, zakończenie z klasą, znowu otworzyłem buzie. Powiedziałem, że nie zawaliłem w tamtym tygodniu, tylko ponad rok wcześniej, że nie byłem przygotowany, że wiem że to moja wina, i tak dalej. To miała być taka forma przeprosin i pożegnanie.

No więc nie było, bo dziewczyna znowu zaczęła mnie szukać już następnego dnia, przychodzić to jadalni w godzinach kiedy jestem ja, itd. To było w tamtym tygodniu. Obiecałem sobie że tym razem nie mogę jej unikać bo znowu wróci żal i poczucie winny, ale też nie mogę siebie samooszukiwać. Nie jestem w dalszym ciągu przygotowany na związek, na cokolwiek co implikuje bliskość emocjonalną i fizyczną. Ok, chce żebym na nią zwracał uwagę zrobię to, a kiedy będzie okazja żeby jej wyjaśnić, opowiedzieć trochę dlaczego tak się zachowuje to to zrobię. Ale jakoś nie było okazji, zacząłem widzieć ją codziennie, znowu na siebie patrzymy, raz włączyłem się do dyskusji jak rozmawiała z kimś, innym razem zainicjowałem rozmowę, o dup*e maryji, ale nie było okazji do spowiedzi. Z takimi rzeczami nie można wyskoczyć ot tak. Żeby miały sens musi być odpowiedni kontekst i atmosfera. W tym tygodniu jestem na wakacjach więc jej nie widziałem. Nie wiem czego się spodziewać. Mimo tego wszystkiego mój proces odkochiwania się nie zatrzymał, huśtawka emocji trwa. Nic nie powiedziałem, ale w piątek przed wyjściem z pracy dostałem strasznego doła, nic nie powiedziałem, próbowałem ukryć, ale ludzi, także nieżyczliwi, zauważyli że nie byłem zbytnio euforyczny. Raz tak się zdarzyło, i uznała że jej nie kocham, i wróciła do chłopaka. Więc może też tak być że już jest koniec, i rozmowa nie będzie potrzebna.

I pewnie dlatego  czuje że ja przestaje już ją kochać mimo wszystko i że i tak jest za późno żeby coś z nią spróbować. Ja już jej nie ufam, i myślę że ona mi też nie. Poza tym rzuciła tego gościa milion razy w przeciągu roku. Spróbować z nią jest mega ryzykowne, jak okaże się klapą to może wiedzieć cała firma. Wyobraźmy sobie że dojdzie do zbliżenia, będę mega zdenerwowany, i nie będę w stanie. I co wtedy? Potraktuję mnie jak tego gościa? Skomentuję ludziom z pracy? Ogromne ryzyka za miłość która i tak już przygasa.

Bobek90, poza tymi krótkimi spotkaniami w pracy, rozmawiałeś z tą dziewczyną dłużej gdzieś poza pracą? Znasz ją, wiesz jaki ma charakter, czym się interesuje? Czy jest to tylko powierzchowna znajomość z pracy?


RE: Związek vs. przyjaźń - Shirohebi - 03 Maj 2021

(03 Maj 2021, Pon 14:00)Placebo napisał(a): Powiedziałabym bardziej, że wygodne niż dobre (oczywiście mogę się mylić).
To tak jak ze związkami. Z moralnego punktu widzenia są dobre, ale niekoniecznie wygodne...
(03 Maj 2021, Pon 14:00)Placebo napisał(a): Jak dla mnie może wskazywać to na pewne problemy psychiczne czy emocjonalne (nie musi ale może). Jeśli tak to może lepiej w pierwszej kolejności popracować nad sobą a później starać się budować zdrowe relacje z innymi zamiast szukać substytutów.
Piszesz o problemach psychiczno-emocjonalnych innych a jednak sama znajdujesz się na forum dla fobików. Nie sądzisz, że to lekka hipokryzja?(pytanie retoryczne)
(03 Maj 2021, Pon 14:00)Placebo napisał(a): Szkoda, że to założenie nie jest już tak łatwo przełożyć na normalne życie.
To podziel się swoimi doświadczeniami o FWB bo po Twoich wpisach widać, że coś było i nie pykło...
(03 Maj 2021, Pon 14:00)Placebo napisał(a): Pewnie, że nie każdy ale dlaczego miałabym marnować czas układając sobie życie tak, jak chcę i jest do dla mnie dobre?
No właśnie dlaczego? Piszesz z pretensjami jakby co najmniej ktoś z nas chciał Cię zmusić do FWB.
(03 Maj 2021, Pon 14:00)Placebo napisał(a): Masz prawo do własnego zdania i ja je mam.
Czym innym jest posiadanie własnego zdania, a czym innym nazywanie idiotą kogoś kto ma inne.


RE: Związek vs. przyjaźń - Zasió - 03 Maj 2021

(02 Maj 2021, Nie 14:07)Placebo napisał(a): Mokry sen inceli, osób niezaspokojonych seksualnie, emocjonalnie niedojrzałych i zwykłych idiotów

W sumie to racja, dla inceli i niedojrzałych nawet FWB to będzie raczej tylko sen. Zwykłym idiotom już może się przytrafić. :Stan - Uśmiecha się:


RE: Związek vs. przyjaźń - gosc123 - 03 Maj 2021

Mi się wydaje, że osoby piszace o tym jak dobre jest "fwb" lub inne wynalazki bez zobowiązań nie zdają sobie sprawy jak to tak naprawdę może wyglądać. Owszem, teoretycznie brzmi świetnie- seks od czasu do czasu i oprócz tego żadnych problemów, typu spotkania z rodziną, znajomymi, użeranie się o codzienne sprawy, itp.

No żyć nie umierać, prawdziwa sielanka. Tylko wydaje mi się, że rzadko to tak wygląda w praktyce- zazwyczaj jednak co najmniej jedna strona angażuje się bardziej emocjonalnie i chciałaby więcej. A gdy jeszcze dodać do tego problemy emocjonalne, niezdrową zazdrość, niską samoocenę, itp.- to już w ogóle może powstać armagedon...

Ja tam nie rozumiem dlaczego ktoś nie chciałby dążyć do normalnej, zdrowej relacji, a zamiast tego chcieć pchać się w jakieś problemowe sytuacje. I nie rozumiem dlaczego ktoś kto tak dąży do relacji fwb zamiast tego nie chodzi od czasu do czasu po prostu na dziwki? (No ok, teraz jest covid, więc rozumiem, ale w normalnych czasach?) Pomijając aspekt finansowy, to chyba dokładnie to samo?


RE: Związek vs. przyjaźń - Ajka - 03 Maj 2021

Właśnie @gosc123 , "wydaje mi się". Trochę takie nie znam się, ale się wypowiem. Nie mówię że absolutnie nie masz racji, bo może tak być, ale nie musi. Tak samo jak związek może być udany, ale nie musi.



(03 Maj 2021, Pon 19:16)gosc123 napisał(a):  I nie rozumiem dlaczego ktoś kto tak dąży do relacji fwb zamiast tego nie chodzi od czasu do czasu po prostu na dziwki? (No ok, teraz jest covid, więc rozumiem, ale w normalnych czasach?) Pomijając aspekt finansowy, to chyba dokładnie to samo?

Serio uważasz, że nie ma różnicy między mechanicznym wypięciem d*py za kasę, a koleżeńską relacją, z której obie strony czerpią przyjemność?


RE: Związek vs. przyjaźń - Shirohebi - 03 Maj 2021

(03 Maj 2021, Pon 19:16)gosc123 napisał(a): No żyć nie umierać, prawdziwa sielanka. Tylko wydaje mi się, że rzadko to tak wygląda w praktyce- zazwyczaj jednak co najmniej jedna strona angażuje się bardziej emocjonalnie i chciałaby więcej. A gdy jeszcze dodać do tego problemy emocjonalne, niezdrową zazdrość, niską samoocenę, itp.- to już w ogóle może powstać armagedon...
Takie życie. To nie jest układ dla każdego i jeśli ktoś obawia się, że nie podoła, to nie powinien się w niego pakować.
(03 Maj 2021, Pon 19:16)gosc123 napisał(a): Ja tam nie rozumiem dlaczego ktoś nie chciałby dążyć do normalnej, zdrowej relacji, a zamiast tego chcieć pchać się w jakieś problemowe sytuacje.
To nie jest tak, że ktoś nie chce finalnie dążyć do normalnej relacji. FWB to raczej tymczasowe rozwiązanie a nie plan na całe życie. Poważny związek to jednak duże zobowiązanie dlatego niektórzy chcą się trochę nacieszyć wolnością zanim założą rodzinę.
(03 Maj 2021, Pon 19:16)gosc123 napisał(a): I nie rozumiem dlaczego ktoś kto tak dąży do relacji fwb zamiast tego nie chodzi od czasu do czasu po prostu na dziwki? (No ok, teraz jest covid, więc rozumiem, ale w normalnych czasach?) Pomijając aspekt finansowy, to chyba dokładnie to samo?
W sensie porównujesz dziewczyny, które są w relacji FWB do dziwek?


RE: Związek vs. przyjaźń - Placebo - 03 Maj 2021

Ok, pewnie jak to zwykle przesadziłam, wiem, że czasem nie za bardzo uważam na słowa i w ogóle jestem be. Mam nadzieję, że po wycięciu paru drobnych słówek post już tak nie razi. Nie rozumiem kogo zaatakowałam (na pewno nie miałam takiej intencji!). Może ktoś jest akurat w takiej relacji a ja o tym nie wiem to przepraszam. Chciałam jak każdy w tym temacie wyrazić swoje zdanie, tyle.

"Piszesz o problemach psychiczno-emocjonalnych innych a jednak sama znajdujesz się na forum dla fobików. Nie sądzisz, że to lekka hipokryzja?(pytanie retoryczne)"
Wcale nie przeczę temu, że sama mam pewne problemy podobnej natury więc nie wiem dlaczego hipokryzja. Co więcej, sama z doświadczenia wiem, że takie unikanie albo niemożność zbudowania zdrowej, trwałej relacji może wynikać z pewnych problemów z sobą, ze samooceną, problemów z zaufaniem, lęku itd. I moim skromnym zdaniem lepiej w takiej sytuacji popracować nad sobą niż zamiast tego wchodzić w relacje, które mają być zaledwie substytutem normalnego związku, zamiast postarać się o coś prawdziwego.

"To tak jak ze związkami. Z moralnego punktu widzenia są dobre, ale niekoniecznie wygodne..."
Pewnie jest w tym trochę prawdy. Ok. Nie będę się kłócić. Gdyby mnie osobiście zależało tylko i wyłącznie na wygodzie spędzałabym pewnie całe dnie w łóżku i może nawet byłoby mi obojętne czy z facetem, kolegą czy psem. No ale to tylko ja i oczywiście nikt ze mną nie musi się zgadzać.

"To podziel się swoimi doświadczeniami o FWB bo po Twoich wpisach widać, że coś było i nie pykło..."
Nie wiem czy teraz ja to mam odebrać jako personalny atak ale już tłumaczę bo ewidentnie źle mnie zrozumiałeś - jeśli myślisz, że miałam złamane serduszko przez kolegę, który nie chciał zamieniać FWB na związek i teraz staram się hejtować takie układy to mylisz się bo w takiej sytuacji nie byłam. Nie żałuję też żadnych rozstań ani zerwań, jakie mam za sobą. Żałuję czasu jaki pozwoliłam zmarnować sobie i jaki zmarnowałam innym, m. in. przez swoją niedojrzałość. Na tym skończę bo nie jest to dla mnie najlepsze miejsce na jakieś szczersze wynurzenia.
Nie uznaję się za speca od FWB bo i może brak mi doświadczeń, napisałam jak to postrzegam i jakie we mnie wzbudza to odczucia. A piszę, że ciężko przełożyć to normalne życie bo właśnie wiem, że życie nie jest disneyowską bajką i nie zawsze masz co chcesz, nie ważne jak prostymi i fajnymi założeniami się kierujesz. Wg mnie (tak tylko myślę, no bo oczywiście nie mam żadnych dowodów) seksualność jest nieodłącznie powiązana ze sferą emocjonalną i psychologiczną człowieka. I o ile można często rozgraniczyć jakoś te sfery to nie zawsze jest to możliwe i takie łatwe jak kierowanie się jakimiś założeniami. Chyba nie muszę być znawcą, żeby stwierdzić dość oczywisty fakt, że człowiek potrafi się zakochać i zaangażować emocjonalnie wbrew swojej woli. Ośmieliłabym się nawet stwierdzić, że jest to dość częste. Można tego uniknąć a można nie, można mieć super seks z koleżanką a później np. okaże się, że dziewczyna jest w ciąży albo facet za jakiś czas facet chce się oświadczać a ona zakochuje się w innym. Może tylko mam wybujałą fantazję, a może tak działają ludzie i tak wygląda życie (?). W każdym razie znam relacje, które miały być przyjacielskie (z "bonusem") a coś poszło nie tak, albo gdzie miał być tylko seks i ktoś tego bardzo żałował, jest też trochę relacji, gdzie ludzie tkwią bez sensu i marnują swój czas bo np. mają spoko seks, a marzą o związku, którego nie będzie. Dodam, że jeśli dla kogoś wystarczająca jest kariera i tam czasem seks z koleżanką to nic mnie do tego ale chyba nie muszę tego pochwalać, tak?

"No właśnie dlaczego? Piszesz z pretensjami jakby co najmniej ktoś z nas chciał Cię zmusić do FWB."
Jakimi pretensjami? xd

"Czym innym jest posiadanie własnego zdania, a czym innym nazywanie idiotą kogoś kto ma inne."
Ale ja nie twierdzę, że ktoś, kto ma inne zdanie musi być idiotą. Polecam jeszcze raz zapoznać się z postem i uważać na swoje nadinterpretacje.

"Takie życie. To nie jest układ dla każdego i jeśli ktoś obawia się, że nie podoła, to nie powinien się w niego pakować."
Problem w tym, że łatwo mówić sobie, że będzie super a później równie łatwo coś może pójść nie tak.


RE: Związek vs. przyjaźń - Kacper - 03 Maj 2021

(03 Maj 2021, Pon 20:29)Placebo napisał(a): Problem w tym, że łatwo mówić sobie, że będzie super a później równie łatwo coś może pójść nie tak.

Może, nie musi.

Wyobraź sobie dwójkę psychopatów na przykład, no sielanka by to była dla nich xD. Załatwianie swoich potrzeb i elo. Psychopata może wykorzystywać każdego i nie czuć żadnego poczucia winy krzywdząc przy tym ludzi, a taka świadoma para psychopatów? Sytuacja win-win


RE: Związek vs. przyjaźń - gosc123 - 03 Maj 2021

@Ajka oczywiście, że wyraziłem tylko swoją opinię, jak chyba każdy tutaj. A na jakiej podstawie możesz uważać, że Ty się bardziej "znasz" niż ja?

@Shirohebi , @Ajka
W którym miejscu przyrownalem dziwkę do dziewczyny wchodzącej w układ fwb? Czytajcie ze zrozumieniem.

Natomiast spójrzmy hipotetycznie z punktu widzenia faceta, który chodzi np co 2 tygodnie do tej samej prostttutki i się z nią "zaprzyjaźnia". Czym taki układ różni się od fwb- poza aspektem finansowym?


RE: Związek vs. przyjaźń - Shirohebi - 04 Maj 2021

(03 Maj 2021, Pon 23:12)gosc123 napisał(a): W którym miejscu przyrownalem dziwkę do dziewczyny wchodzącej w układ fwb? Czytajcie ze zrozumieniem.

Natomiast spójrzmy hipotetycznie z punktu widzenia faceta, który chodzi np co 2 tygodnie do tej samej prostttutki i się z nią "zaprzyjaźnia". Czym taki układ różni się od fwb- poza aspektem finansowym?
Ale do tańca trzeba dwojga. Jeśli po jednej stronie w układzie FWB jest facet, to po drugiej siłą rzeczy jest dziewczyna, która też chce tego układu na równi z facetem. Pisząc, że facet równie dobrze może iść na dziwki, jednoznacznie sugerujesz, że dziewczyna w tym układzie jest jak dziwka.


RE: Związek vs. przyjaźń - gosc123 - 04 Maj 2021

Ogromna nadinterpretacja. Przyrównywanie układu fwb do chodzenia na dziwki z punktu widzenia faceta nie oznacza, że przyrównuję dziewczynę w takim układzie uczestniczącą do dziwki. Nie mam pojęcia dlaczego muszę to tłumaczyć...

Nie odpowiedziałeś też na moje pytanie


RE: Związek vs. przyjaźń - U5iebie - 04 Maj 2021

(03 Maj 2021, Pon 23:12)gosc123 napisał(a): Natomiast spójrzmy hipotetycznie z punktu widzenia faceta, który chodzi np co 2 tygodnie do tej samej prostttutki i się z nią "zaprzyjaźnia". Czym taki układ różni się od fwb- poza aspektem finansowym?
Dziwnym jak dla mnie jest nie widzieć tu różnicy, no ale niektórzy nawet pełnoprawny związek przyrównują do chodzenia do prostytutki. xP Zresztą skoro tak bardzo nie ma różnicy, to skąd ten cudzysłów?

Przede wszystkim kobieta w takim układzie spotyka się z tobą bo chce, bo sprawia jej to przyjemność i tak, z mojego punktu widzenia, to jak najbardziej istotny aspekt, świadomość tego, że druga osoba spędza z tobą czas dla tego, że sprawia jej to frajdę, ma korzyści emocjonalne, a nie dla tego, że jej zapłaciłem. W takim układzie siłą rzeczy jesteście emocjonalnie dla siebie nawzajem bardziej niż podczas wizyt u prostytutki, pewnie jest to też zdrowsza relacja, bo też w jakimś stopniu trzeba mieć na uwadze potrzeby drugiej osoby, tak seksualne jak i emocjonalne. (przecież znaleźć faceta do fwb, to nie problem, a jednak spotyka się akurat z tobą, no i tak może być w tym masa pozytywnych budujących emocji) No i pewnie niektórzy się zdziwią ale z osobą, z którą czasami dojdzie do czegoś więcej, fajnie też się spotykać tak po prostu, bez czegoś więcej, więc nie trzeba patrzeć na taki układ głównie przez pryzmat "b". W takiej relacji nie musi brakować wzajemnego zaufania, zrozumienia, sympatii, wspólnego spędzania czasu w inny sposób, o bosze, nawet wzajemnego wsparcia i jakiejś pomocy w czymś jak czasami trzeba. Jak już wspominałem różne są fwb, przecież to mocno niekonkretne określenie, znaczące tyle co znajomość z mniej lub bardziej regularnymi kontaktami seksualnymi, bez bycia w mniej lub bardziej stałym formalnym związku. W takim fwb można się nawet umówić, że na czas układu nie utrzymujemy kontaktów seksualnych z innymi osobami, jak ktoś się boi coś złapać czy coś, wszystko kwestia komunikacji i uczciwości, rozmawiania o tym co w głowie siedzi, bo tak w fwb, też można po prostu ze sobą rozmawiać. xP

Tyle z mojej perspektywy, czyli mimo szystko, nadal jednak faceta. xP


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.