PhobiaSocialis.pl
Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-3.html)
+--- Dział: Profesjonalna pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-45.html)
+--- Wątek: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? (/thread-33626.html)



Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - beata7 - 11 Kwi 2021

Objawy fobii społecznej powstrzymują chorego od leczenia, znam to błędne koło z własnego doświadczenia. Fobicy społeczni zwykle zasięgają profesjonalnej pomocy dopiero po kilkunastu latach walki z chorobą, a wielu nigdy tego nie robi. Ja mam prawie 22 lata i chciałabym się wyleczyć przed 25 rokiem życia, żeby choć trochę nacieszyć się młodością, bo obecnie żyję jak seniorka na emeryturze, cały czas w domu. Ale boję się że mi się to nie uda, bo już ponad rok próbuję próbować i dotychczas byłam tylko raz u psychologa i cały czas zwlekam i zwlekam z leczeniem z prawdziwego zdarzenia, a lata uciekają mi przez palce. Wizja zwierzania się psychiatrze (do którego chciałabym się teraz udać w następnej kolejności) jest dla mnie nie do pojęcia, nie jestem w stanie psychicznie tam iść i cokolwiek mu przekazać. Dlatego jestem ciekawa jakie są wasze doświadczenia w tym temacie. Jak wy sobie radziliście/radzicie w takiej sytuacji? Co sobie mówiliście/robiliście, żeby się przekonać? Czy to zadziałało? Jeśli tak, to na krótko czy na dłuższą metę? Interesują mnie wszelkie przydatne informacje, które mogłyby pomóc też mi :Stan - Uśmiecha się:


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - Mike - 11 Kwi 2021

Sama terapia to bardziej psycholog, terapeuta. Psychiatra jest tylko od leków, którymi powinieneś się ratować w ostateczności i też tylko z normalną terapią.


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - Boomshaka - 11 Kwi 2021

To jest prawda z tym zwlekaniem kilkanaście lat, ale nie warto, trzeba od razu działać. U mnie to wyglądało tak, najpierw dobre 5 lat nie wiedziałem co mi w ogóle dolega, bagatelizowałem problem. Potem jak się dowiedziałem to sam próbowałem sobie z tym poradzić, myślałem, że mi przejdzie. Ale nic z tych rzeczy fobia się pogłębiła do tego stopnia, że zacząłem mieć ataki paniki. Ataki paniki to już było ponad moje siły, nie mogłem nawet zakupów normalnie w sklepie zrobić, ale dzięki nim zdecydowałem się na leczenie. Nie mogłem już tego wszystkiego wytrzymać, można rzec, że musiałem sięgnąć dna, żeby w końcu coś z tym zrobić. Zmarnowałem mnóstwo czasu i teraz żałuję. Najlepsze efekty przynosi terapia + leki. Ale moim zdaniem leki to podstawa, jakbym miał wybierać leki czy terapia to zdecydowanie wybrałbym leki, tylko muszą być trafione


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - niki111 - 11 Kwi 2021

Nie ma innego wyjścia niż po prostu się zmusić. Pierwszy raz poszłam z mamą, cała się trzęsłam przed wejściem, a na wejściu do psychiatry rozpłakałam, musiał mnie facet najpierw uspokoić :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: zadawał standardowe pytania na które grzecznie odpowiadałam, ewentualnie coś dopytał i tyle, tyle krzyku i strachu, a niepotrzebnie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - Agnostyk1976Niemcy - 11 Kwi 2021

Czesto jest tak, ze czlowiek boi sie wlasnej wyobrazni i sam sie nakreca, a po tem traci kontrole nad wlasnymi emocjami, ktore powstaly na skutek mysli i wyobrazni, na koniec sprawa wymyka sie z pod kontroli.

Nie mowie ze tak jest zawsze i u kazdego, bo kazdy jest inny. Ale tak podobnie sie u nie jednego dzieje.

Dlatego tak bardzo wazne jest uczyc sie optymizmu, bo pesymista zazwyczaj widzi swoja przyszlosc i reszte swiata negatywnie.

Pesymista ma zawsze pod gorke, nie wierzy ze sie uda, nie wierzy ze bedzie lepiej, nie wierzy ze jakos wszystko sie ulozy... Takie mysli odbieraja motywacje.

Optymista wierzy ze sie uda, wierzy ze bedzie lepiej, wierzy ze jakos to befzie..Takie myslenie dodaje motywacji, a co za tym idzie to energia do dzialania.


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - Kacper - 11 Kwi 2021

(11 Kwi 2021, Nie 12:08)Agnostyk1976Niemcy napisał(a): Pesymista ma zawsze pod gorke, nie wierzy ze sie uda, nie wierzy ze bedzie lepiej, nie wierzy ze jakos wszystko sie ulozy... Takie mysli odbieraja motywacje.

Z drugiej strony pesymistę trudno zawieść, mając w głowie możliwość najgorszego możliwego scenariusza trudno też zaskoczyć :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Ani w jedną ani w drugą stronę nie można przesadzać - są źli ludzie, przemoc, choroby, wypadki itp. Mówią że życie jest piękne, a ja mówię że wszystko ma plusy i minusy. Z mojej perspektywy jakieś 90% życia to minusy xD.


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - beata7 - 12 Kwi 2021

(11 Kwi 2021, Nie 8:44)Mike napisał(a): Sama terapia to bardziej psycholog, terapeuta. Psychiatra jest tylko od leków, którymi powinieneś się ratować w ostateczności i też tylko z normalną terapią.

Tylko kompletnie zieloni w temacie nie wiedzą że psychiatra jest tylko od leków, a rozmawia się z psychoterapeutą. Ale psychiatrze też coś przecież trzeba powiedzieć i w ogóle iść do niego żeby dostać te leki. A sam psychoterapeuta mi nie wystarczy, bo raz byłam u psychologa i w obecnym moim stanie się na pewno nie otworzę tak żeby mógł mi psychoterapeuta pomóc. Nie wiem jak inny fobicy społeczni tak w ogóle mogą, gadać z psychologiem/psychoterapeutą bez leków, przecież to niemożliwe ze względu na objawy tej choroby. W takich przypadkach powątpiewam czy ktoś w ogóle ma naprawdę fobię społeczną

(11 Kwi 2021, Nie 8:55)Boomshaka napisał(a): Ataki paniki to już było ponad moje siły, nie mogłem nawet zakupów normalnie w sklepie zrobić, ale dzięki nim zdecydowałem się na leczenie. Nie mogłem już tego wszystkiego wytrzymać, można rzec, że musiałem sięgnąć dna, żeby w końcu coś z tym zrobić. Zmarnowałem mnóstwo czasu i teraz żałuję. Najlepsze efekty przynosi terapia + leki. Ale moim zdaniem leki to podstawa, jakbym miał wybierać leki czy terapia to zdecydowanie wybrałbym leki, tylko muszą być trafione

No dobra, ale to było tak że jak miałeś te ataki paniki to potem już bez żadnego lęku się zapisałeś do specjalisty, czekałeś na wizytę i potem tam poszedłeś? Bo mi się wydaje że osoba z fobią społeczną zawsze by się bała, nawet jakby sięgnęła dna. Co do leków, to same medykamenty bez rozmów z psychoterapeutą też niewiele dają, bo one tylko łagodzą objawy, a to co powoduje te objawy nie znika, albo nie uczymy się jak sobie radzić z tym co powoduje objawy

(11 Kwi 2021, Nie 11:55)niki111 napisał(a): Nie ma innego wyjścia niż po prostu się zmusić. Pierwszy raz poszłam z mamą, cała się trzęsłam przed wejściem, a na wejściu do psychiatry rozpłakałam, musiał mnie facet najpierw uspokoić :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: zadawał standardowe pytania na które grzecznie odpowiadałam, ewentualnie coś dopytał i tyle, tyle krzyku i strachu, a niepotrzebnie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Też słyszałam o tym zmuszeniu się, ale ja nawet na to nie mam siły. Nie wiem, może dlatego że podejrzewam u siebie też depresję. A co do odpowiadania na pytania, to będę miała pustkę w głowie jak tam będę. Miałam tak u psychologa. I oczywiście jak każdy prawdziwy fobik po wizycie będę sobie wyrzucać co powiedziałam źle i będę się nad sobą użalać. Też to miałam po wizycie u psychologa

(11 Kwi 2021, Nie 12:08)Agnostyk1976Niemcy napisał(a): Czesto jest tak, ze czlowiek boi sie wlasnej wyobrazni i sam sie nakreca, a po tem traci kontrole nad wlasnymi emocjami, ktore powstaly na skutek mysli i wyobrazni, na koniec sprawa wymyka sie z pod kontroli.

Dlatego tak bardzo wazne jest uczyc sie optymizmu, bo pesymista zazwyczaj widzi swoja przyszlosc i reszte swiata negatywnie.

To nie jest tylko wyobraźnia, to są objawy choroby, na które nie możemy nic poradzić. Tak jak ktoś z chorobą serca nie jest w stanie sam pozbyć się bólu serca, tylko potrzebuje leczenia.
Żeby uczyć się optymizmu, trzeba iść na terapię. I to co nazywasz pesymizmem to jest coś więcej niż zwykły pesymizm. To objawy choroby, której samodzielnie nie wyleczę.
Ty jesteś chory psychicznie? Bo odnoszę wrażenie że nie jesteś jednym z nas i piszesz to co ci się wydaje że jest prawdą, ale tak naprawdę nigdy sam przez to nie przeszedłeś i tego nie rozumiesz


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - beata7 - 12 Kwi 2021

(11 Kwi 2021, Nie 13:31)Kacper napisał(a): Z drugiej strony pesymistę trudno zawieść, mając w głowie możliwość najgorszego możliwego scenariusza trudno też zaskoczyć :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Ani w jedną ani w drugą stronę nie można przesadzać - są źli ludzie, przemoc, choroby, wypadki itp. Mówią że życie jest piękne, a ja mówię że wszystko ma plusy i minusy. Z mojej perspektywy jakieś 90% życia to minusy xD.

Najlepsza zawsze jest względna równowaga 😉 Tylko niestety osoby chore psychicznie w przeciwieństwie do zdrowych nie umieją sami jej osiągnąć, u nas jest to coś więcej niż zwykłe negatywne myślenie


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - Agnostyk1976Niemcy - 12 Kwi 2021

(12 Kwi 2021, Pon 16:48)beata7 napisał(a): To nie jest tylko wyobraźnia, to są objawy choroby, na które nie możemy nic poradzić. Tak jak ktoś z chorobą serca nie jest w stanie sam pozbyć się bólu serca, tylko potrzebuje leczenia.
Żeby uczyć się optymizmu, trzeba iść na terapię. I to co nazywasz pesymizmem to jest coś więcej niż zwykły pesymizm. To objawy choroby, której samodzielnie nie wyleczę.
Ty jesteś chory psychicznie? Bo odnoszę wrażenie że nie jesteś jednym z nas i piszesz to co ci się wydaje że jest prawdą, ale tak naprawdę nigdy sam przez to nie przeszedłeś i tego nie rozumiesz
Jestem troche starszy od ciebie, i to co ty przechodzisz, ja mam juz za soba. A jak ty przejdziesz to co jest dzis i to co cie jeszcze czeka, to tez bedziesz o tym wszystkim inaczej myslec.

A teraz dam ci kilka przykladow twoich pesymistycznych przekonan, a nie prawdy.

1. To nie jest tylko wyobraźnia, to są objawy choroby, na które nie możemy nic poradzić.

2. Żeby uczyć się optymizmu, trzeba iść na terapię.

3. I to co nazywasz pesymizmem to jest coś więcej niż zwykły pesymizm. To objawy choroby, której samodzielnie nie wyleczę.

A tu masz dwa cytaty na temat, od kogos naprawde wielkiego. Pomysl prosze nad jego slowami, bo mysle ze on byl jednak o wiele madrzejszy od nas...

1. Nasze życie jest takim, jakim uczyniły je nasze myśli. Marek Aureliusz

2. Wszystko co słyszymy jest opinią, nie faktem. Wszystko co widzimy jest punktem widzenia, nie prawda. Marek Aureliusz

Marek Aureliusz Antoninus, cesarz rzymski, filozof, pisarz.
Wśród wielu rzymskich cesarzy nie brak było ludzi o wybitnej osobowości, odwadze i zacięciu pisarskim. Niewielu jednak odznaczało się równie błyskotliwym umysłem, pracowitością, spostrzegawczością i skłonnością do rozważania zagadek i paradoksów tego świata, jak właśnie Marek Aureliusz, zwany przez swoich współczesnych filozofem na tronie. Refleksyjna natura cesarza, jasność i precyzyjność jego toku myślenia, a także świadomość istnienia ludzkich niedoskonałości i ograniczeń zaowocowały dziełem, które do dziś czyta się znakomicie, choć pierwotnie wcale nie było przeznaczone do publikacji...


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - Monty - 12 Kwi 2021

(11 Kwi 2021, Nie 2:40)beata7 napisał(a): Wizja zwierzania się psychiatrze (do którego chciałabym się teraz udać w następnej kolejności) jest dla mnie nie do pojęcia, nie jestem w stanie psychicznie tam iść i cokolwiek mu przekazać. Dlatego jestem ciekawa jakie są wasze doświadczenia w tym temacie. Jak wy sobie radziliście/radzicie w takiej sytuacji? Co sobie mówiliście/robiliście, żeby się przekonać? Czy to zadziałało? Jeśli tak, to na krótko czy na dłuższą metę? Interesują mnie wszelkie przydatne informacje, które mogłyby pomóc też mi

Może zastanów się czego tak naprawdę się wstydzisz najbardziej i przemyśl to dogłębnie. Czy to naprawdę aż takie straszne i obciachowe? Czy gdyby inni mieli takie "sekrety" jak Ty to uznałabyś ich za gorszych, nie chciała mieć z nimi nic wspólnego?
W gruncie rzeczy lęk społeczny jest dość idiotyczny, my sami śmieszni, a to wszystko jest tym mniej obciachowe im bardziej sami umiemy się z siebie śmiać.
Jeśli o mnie chodzi to psychiatrów i psychologów obawiam się mniej niż innych lekarzy, czy nawet ludzi na ulicy, bo psychiatrzy wiedzą jakim jestem "dziwakiem" i mogę przy nich być szczery. Wiedzą też, że takich jak ja jest sporo i że wielu ludzi ma różne dziwactwa, odchyły, zaburzenia, a pomaganie takim uczynili swoją pracą.

Na koniec muszę jednak zastrzec, że moje rady mogą być chybione, a ja sam nie jestem przypadkiem godnym naśladowania. Jestem znacznie starszy od Ciebie, a jeszcze mi się w ostatnich pięciu latach mocno pogorszyło. Teraz w niektóre sytuacje społeczne nie mogę nawet wejść bez leków przeciwlękowych. Dobrze, że chociaż nie obawiam się po nie pójść do lekarza (i antydepresanty oczywiście). A mówiła psychiatra 10 lat temu, że mi się jeszcze pogorszy jak nie będę działał. Nawet jej uwierzyłem, ale perspektywa wydawała mi się odległa, a zaszczepiony wstyd i wyparcie były zbyt duże, żeby podjąć walkę :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Ja generalnie zgadzam się z @Boomshaka - dla mnie też leki to podstawa. Mogę uwierzyć w przeróżne afirmacje, przekonać się, że sobie radzę, ćwiczyć ekspozycję na delikatniejsze sytuacje itp., a jak wchodzę w sytuacje cięższego kalibru, to ułamek sekundy i po mnie. Ciężko mi uwierzyć, że mógłbym znacząco zmniejszyć fobię samą terapią bez leków. Choć póki co, z lekami tez mi nie idzie najlepiej, ale może dlatego, że jestem zachowawczy i boje się je zmienić, może już czas.


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - Agnostyk1976Niemcy - 12 Kwi 2021

Pesymizm po prostu pogarsza zazwyczaj ogolnie sytuacje i odbiera motywacje, a optymizm dziala odwrotnie....

Pesymizm a zdrowie
Postawa pestymistyczna nie jest zdrowa. Uniemożliwia wytwarzanie endorfin (hormonu szczęścia), co przekłada się na osłabienie samopoczucia i układu odpornościowego. Pesymizm ma destrukcyjny wpływ na zdrowie, zwiększa ryzyko zachorowania i wiąże się z odczuwaniem stałek lęku i niepokoju.


Pesymista ma podwyższony poziom stresu, który może zaburzać pracę układu krwionośnego i pokarmowego. Istnieją badania potwierdzające, że pesymiści znacznie częściej niż optymiści zmagają się z arytmią (zaburzeniami rytmu serca), a także z takimi chorobami jak np. zespół jelita drażliwego.

https://www.google.com/amp/s/portal.abczdrowie.pl/pesymista%3famp=1


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - beata7 - 12 Kwi 2021

(12 Kwi 2021, Pon 19:34)Agnostyk1976Niemcy napisał(a):
(12 Kwi 2021, Pon 16:48)beata7 napisał(a): To nie jest tylko wyobraźnia, to są objawy choroby, na które nie możemy nic poradzić. Tak jak ktoś z chorobą serca nie jest w stanie sam pozbyć się bólu serca, tylko potrzebuje leczenia.
Żeby uczyć się optymizmu, trzeba iść na terapię. I to co nazywasz pesymizmem to jest coś więcej niż zwykły pesymizm. To objawy choroby, której samodzielnie nie wyleczę.
Ty jesteś chory psychicznie? Bo odnoszę wrażenie że nie jesteś jednym z nas i piszesz to co ci się wydaje że jest prawdą, ale tak naprawdę nigdy sam przez to nie przeszedłeś i tego nie rozumiesz
Jestem troche starszy od ciebie, i to co ty przechodzisz, ja mam juz za soba. A jak ty przejdziesz to co jest dzis i to co cie jeszcze czeka, to tez bedziesz o tym wszystkim inaczej myslec.

A teraz dam ci kilka przykladow twoich pesymistycznych przekonan, a nie prawdy.

1. To nie jest tylko wyobraźnia, to są objawy choroby, na które nie możemy nic poradzić.

2. Żeby uczyć się optymizmu, trzeba iść na terapię.

3. I to co nazywasz pesymizmem to jest coś więcej niż zwykły pesymizm. To objawy choroby, której samodzielnie nie wyleczę.

A tu masz dwa cytaty na temat, od kogos naprawde wielkiego. Pomysl prosze nad jego slowami, bo mysle ze on byl jednak o wiele madrzejszy od nas...

1. Nasze życie jest takim, jakim uczyniły je nasze myśli. Marek Aureliusz

2. Wszystko co słyszymy jest opinią, nie faktem. Wszystko co widzimy jest punktem widzenia, nie prawda. Marek Aureliusz

Marek Aureliusz Antoninus, cesarz rzymski, filozof, pisarz.
Wśród wielu rzymskich cesarzy nie brak było ludzi o wybitnej osobowości, odwadze i zacięciu pisarskim. Niewielu jednak odznaczało się równie błyskotliwym umysłem, pracowitością, spostrzegawczością i skłonnością do rozważania zagadek i paradoksów tego świata, jak właśnie Marek Aureliusz, zwany przez swoich współczesnych filozofem na tronie. Refleksyjna natura cesarza, jasność i precyzyjność jego toku myślenia, a także świadomość istnienia ludzkich niedoskonałości i ograniczeń zaowocowały dziełem, które do dziś czyta się znakomicie, choć pierwotnie wcale nie było przeznaczone do publikacji...

A było już wtedy wiadomo co to jest fobia społeczna, depresja i nerwica? Bo ja naprawdę wiele opisów tych chorób przeczytałam & usłyszałam wiele wypowiedzi ekspertów z dziedziny psychologii na ten temat i na ich podstawie wyrobiłam sobie pogląd. Osoby chore psychicznie naprawdę się różnią od osób zdrowych. Przede wszystkim tym, że osoby zdrowe mają względną kontrolę nad tym, co u osób chorych występuje jako objaw choroby. Oczywiście istnieją jakieś wyjątki, jak w każdej regule, ale ja piszę o większości fobików społecznych. I to nie z jakąś wczesną fobią, tylko rozwiniętą

(12 Kwi 2021, Pon 21:13)Monty napisał(a): Może zastanów się czego tak naprawdę się wstydzisz najbardziej i przemyśl to dogłębnie.
W gruncie rzeczy lęk społeczny jest dość idiotyczny, my sami śmieszni, a to wszystko jest tym mniej obciachowe im bardziej sami umiemy się z siebie śmiać.

Jak mam coś przemyśleć dogłębnie na własną rękę, to zaraz czuję zniechęcenie i nie umiem tego zrobić. W ogóle często tak mam że coś robię, a potem zauważam że nawet dobrze mi idzie i od tego momentu już jest źle (np. czytanie czegoś - zwykle mam kłopoty z koncentracją, a jak czasem przeczytam kilka zdań ze zrozumieniem bez cofania się i to zauważam, to potem już znowu nie mogę się skupić). To jeden z czynników sprawiających że nie mogłabym sama nad sobą pracować i że mam trudności nawet ze spisaniem wszystkich moich objawów. W sumie, jeśli chodzi o to spisywanie objawów, to nawet przez chwilę mi dobrze nie idzie... Także nie odpowiem ci czego się wstydzę najbardziej, może jedynie udałoby mi się wymienić jakieś przykłady i pewnie nie należałyby one nawet do grupy tych które doskwierają mi najmocniej XD
To nie jest tak że nie mam się czego wstydzić przed innymi. Ja realnie mam się czego wstydzić, bo żyję zupełnie inaczej niż oni, gorzej. Np. jest ogólnie uważane, że każdy ma coś tam, albo wie coś tam, a ja tego nie mam ani nie wiem. A już najbardziej wkurza mnie wmawianie mi żebym była optymistyczna bo nie mam powodów do pesymizmu, kiedy ja realnie mam powody. A moja choroba rozwinęła się do tego punktu, że nawet jakby nagle moje życie wokoło zmieniło się na lepsze (np. miałabym coś tam co każdy ma a ja nie), to ja i tak nie potrafiłabym się tym cieszyć należycie. Wiem, bo coś tam, jedna rzecz, zmieniło się na lepsze i cieszyłam się tym należycie tylko kilka dni, potem już mnie to nie cieszyło i nie cieszy nadal, a innych ludzi by cieszyło. Ja naprawdę jestem inna niż wszyscy, zawsze byłam i zawsze odstawałam, ja chyba nawet nie umiem nie odstawać. Od urodzenia żyłam inaczej niż wszyscy wokoło mnie i to mnie bardzo naznaczyło. Nie miał mnie kto nauczyć normalnego funkcjonowania. W sumie to się nie dziwię że jestem nierozumiana (chociaż miałam małą nadzieję że zostanę zrozumiana tutaj, ale trudno), inni żyją względnie normalnie i często uważają coś za tak normalne, że nie mają nawet pojęcia że ktoś inny może tego nie mieć albo nie znać, więc wciskają kit "tobie tylko wydaje się że jesteś nienormalna" nawet nie wiedząc co to jest bo oczywiście wstydzę się przyznać do tego.. Ludzie mają w głowach tylko popularne problemy, więc gdy napotykają czyjś nieoczywisty problem to nawet nie biorą tego za problem tylko za dziwactwo i nawet nie chcą zrozumieć. Albo gdy ktos im mowi ze jest nienormalny ale wstydzi sie swoich problemów i ich nie wymieni, to i tak próbują wmawiać że to tylko pesymizm, znowu wykazując się brakiem chęci zrozumienia (bo ja nawet nie muszę zostać w pełni zrozumiana, przecież wiem jakie to trudne, ale samą chęć bym doceniła).
Ja nie umiem się z siebie śmiać. Nie zacznie mnie nagle śmieszyć coś co przyprawia mnie o straszny wstyd.


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - Agnostyk1976Niemcy - 13 Kwi 2021

A tu masz dwa cytaty na temat, od kogos naprawde wielkiego. Pomysl prosze nad jego slowami, bo mysle ze on byl jednak o wiele madrzejszy od nas...

1. Nasze życie jest takim, jakim uczyniły je nasze myśli. Marek Aureliusz

2. Wszystko co słyszymy jest opinią, nie faktem. Wszystko co widzimy jest punktem widzenia, nie prawda. Marek Aureliusz


xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx


beata7 napisał(a):


A było już wtedy wiadomo co to jest fobia społeczna, depresja i nerwica? Bo ja naprawdę wiele opisów tych chorób przeczytałam & usłyszałam wiele wypowiedzi ekspertów z dziedziny psychologii na ten temat i na ich podstawie wyrobiłam sobie pogląd. Osoby chore psychicznie naprawdę się różnią od osób zdrowych. Przede wszystkim tym, że osoby zdrowe mają względną kontrolę nad tym, co u osób chorych występuje jako objaw choroby. Oczywiście istnieją jakieś wyjątki, jak w każdej regule, ale ja piszę o większości fobików społecznych. I to nie z jakąś wczesną fobią, tylko rozwiniętą


xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx


Jednym z problemow z jakim zmagaja sie ludzie z roznymi fobiamii, to utrata kontroli nad wlasnymi emocjami. A to akurat jest cos, co mozna polepszyc poprzes trening. Jak myslisz zmieni sie jakosc zycia czlowieka z fobia, ktory poprzez trening poprawi swoja kontrole nad emocjami o 20% lub 30% 50% 80% ???

Ciekawy cytat: Ból codziennej walki jest niczym - w porównaniu z bólem, jaki może Cię spotkać, gdy się poddasz....

Mike Tyson powiedzial kiedys tak: strach jest największą przeszkodą w nauce, ale strach moze byc tez twoim najlepszym przyjacielem. Strach jest jak ogień. Jeśli nauczysz się go kontrolować, pozwolisz mu działać. Jeśli nie nauczysz się tego kontrolować, zniszczy cię i wszystko wokół ciebie.

Wiec moim skromnym zdaniem, kazdy kto ma wieksze problemy emocjonalne, a jest masa takich ludzi na swiecie, powinien dla wlasnego dobra pracowac nad swoja inteligencja emocionalna. 


To z artykulu


Inteligencja emocjonalna - analfabetyzm emocjonalny


Niedoststki w zakresie inteligencji emocjonalnej i kompetencji interpersonalnych mogą prowadzić do poważnych trudności w funkcjonowaniu społecznym. Wydaje się, że niezdolność kontrolowania własnych emocji przyczynia się do negatywnych zachowań, jak: agresja, przemoc psychiczna, przestępstwa popełniane w afekcie, popadanie w uzaleznienia czy depresje.

Na szczęście, inteligencję emocjonalną można kształtować i rozwijać. Nie jest zdeterminowana genetycznie, dlatego nie musimy być dożywotnimi analfabetami emocjonalnymi. Umiejętność współżycia z innymi ludźmi zyskuje coraz większe znaczenie, nawet w sytuacji starania się o pracę.

https://www.google.com/amp/s/portal.abczdrowie.pl/inteligencja-emocjonalna%3famp=1

Ja sam od wielu lat cwicze w domu zonglerke, ktora trenuje miedzy innymi inteligencje emocjonalna, ale nie tylko. Na swiecie robi sie kursy zonglowania do np. kierownikow i menedzerow, jest tez stosowana przy uzaleznieniach lub pszy  ADHD ( zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi), wielu geniuszy potrafilo zonglowac i nawet kazdy nauczyciel w niemczech ( chyba w niemczech ) musial potrafic kiedys zonglowac, bylo to czescia egzaminu. Jak dla  mnie to najlepszy doping naturalny na zycie jaki do dzis poznalem, rozwija czlowieka na wiele stron.... Sam cwicze od wielu lat, wiec pisze z doswiadczenia.

To wycialem z jakiegos artykulu kiedys:

Nauka różnego rodzaju trików żonglersko-cyrkowo-artystycznych procentuje i przynosi zauważalne efekty.Badania naukowe oraz obserwacje i doświadczenia praktyków potwierdzają liczne korzyści wynikające z zastosowania ich w codziennym życiu. Warto wspomnieć chociażby o aktywizacji półkul mózgowych czy rozwoju koordynacji wzrokowo-ruchowej. Ważny jest także rozwój umiejętności społecznych, współpracy z innymi i przełamywanie barier komunikacyjnych. Dzięki metodom stosowanym w pedagogice cyrku wzrasta samodyscyplina, automotywacja, wiara w siebie i swoje umiejętności.

Coraz większą popularność zyskują specjalne szkolenia pracownicze, podczas których korzysta się z dobrodziejstw technik cyrkowych. Wielu menedżerów, kierowników, dyrektorów oraz ludzi biznesu inwestuje w swój rozwój osobisty wykorzystując m.in. naukę żonglowania. Wspomagają tym samym swoją koncentrację, pobudzają kreatywność i motywację do działania.

Warto zatem lokować swój kapitał w naukę żonglerki, którego efekty zaprocentują w codziennej pracy. Pedagogika cyrku to także liczne korzyści poznawcze, społeczne i fizyczne, które mogą okazać się kluczowe dla podnoszenia kwalifikacji zawodowych i komunikacji między pracownikami i klientami.



A to z tego artykulu o zonglerce:

http://www.ifortuna.pl/?module=Publikacje&action=GetPublikacjeLead&sectionId=86&publikacjeId=82

Radzenie sobie z trudnościami i korzystanie z własnych doświadczeń.
James Joyce stwierdził, że "błędy człowieka są drzwiami do jego odkryć". Thomas Edison, który zapewne zgodziłby się z tym twierdzeniem, próbując wynaleźć żarówkę, przeżywał porażki setki razy (m.in. wysadził w powietrze trzy laboratoria). Za każdym razem stwierdzał jednak, że poprzez błędy, które popełniał, dowiadywał się więcej, niż kiedykolwiek i był coraz bliżej sukcesu. Firma 3M być może nigdy nie wynalazłaby samoprzylepnych karteczek Post-it Notes, gdyby nie błąd pracowników, którzy omyłkowo zastosowali słabo trzymający klej.

Ucząc się żonglowania, doświadczamy skuteczności procesu uczenia się na własnych błędach. Podrzucane piłki spadają na ziemię setki razy i wcześniej czy później konfrontują nas z granicą własnych możliwości. Każda kolejna próba to trening analizy problemu i samodzielnej korekty nieefektywnego sposobu działania. Porażki i sukcesy są integralną częścią uczenia się, lecz jak mówił noblista Linus Pauling: "nie wpadniesz na dobry pomysł bez wymyślania pomysłów beznadziejnych.
W pewnym okresie XX wieku, Japonia dotknięta była przez ponad 10 lat upadkiem gospodarczym. W celu naprawy sytuacji, rozpoczęto promowanie innowacyjnego postrzegania porażek i błędów, które wcześniej były związane z wstydem i upokorzeniem. W ramach programu Failure Database Project, naukowcy, biznesmeni, a nawet politycy zaczęli publicznie mówić o swoich błędach i niepowodzeniach. Baza danych była przeznaczona dla wszystkich chętnych, którzy chcieli skorzystać z katalogu, zawierającego ponad 600 przykładów porażek, pokazanych w konstruktywnym świetle. Yotaro Hatamura, który prowadził ten projekt, powtarzając za Edisonem mówił: "Kreatywność składa się w 99,7 % z pomyłek"

Wiele osób żywi przekonanie, że popełnianie błędów jest czymś nagannym i należy tego unikać, ponieważ porażki stanowią dowód naszej niezdarności. To ograniczające przekonanie może skutkować zahamowaniem procesu uczenia się i utrwalać bezpieczne, lecz bierne postawy (wolimy nie podejmować jakiegoś działania, bo wiemy, że i tak skończy się porażką). Przerwanie spirali niepowodzeń wymaga zmiany nastawienia do błędów i przyjęcia, że są ważnymi i pożytecznymi informacjami zwrotnymi.Pokonywanie ograniczeń i przełamywanie rozczarowaniaStrach przed porażką wyzwala tendencje do unikania aktywności, które są obarczone ryzykiem porażki. Swoboda, pasja i otwartość na nowe doświadczenia jest często tłumiona przez lęk przed nieznanym, śmiesznością, odrzuceniem czy utratą szacunku. Boimy się nowych wyzwań i wtedy mówimy nasze ulubione: "nie potrafię", "to nie dla mnie", "nie poradzę sobie z tym". Ucząc się żonglowania, które w opinii wielu osób jest umiejętnością Niemożliwą Do Opanowania, a nawet magiczną, doświadczamy tego, że posiadamy potencjał, o którym dotąd nie wiedzieliśmy.

Pokonując pierwsze opory przekonujemy siebie samych, że jednak możliwe jest radzenie sobie z niemożliwym. W ten sposób otwiera się droga do kolejnych wyzwań, z którymi również w przyszłości możemy sobie poradzić.

Tutaj wiecej na temat zonglowania.

https://www.phobiasocialis.pl/thread-31455.html


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - Boomshaka - 13 Kwi 2021

Ja też żongluje od pierwszego roku życia i po 30 latach żonglowania zauważyłem, że jak próbuje żonglować coraz szybciej to moje stopy zaczynają się lekko unosić do góry i doświadczam lewitacji. Ta lewitacja może być jeszcze wzbogacona o cytaty wielkich ludzi, oraz pozytywne myślenie
wówczas osiągam stan nirvany i odpływam na długie godziny, a fobia już mi niestraszna...

(12 Kwi 2021, Pon 16:48)beata7 napisał(a): No dobra, ale to było tak że jak miałeś te ataki paniki to potem już bez żadnego lęku się zapisałeś do specjalisty, czekałeś na wizytę i potem tam poszedłeś?
Ja po prostu już nie mogłem wytrzymać i czekałem z utęsknieniem na tą wizytą jak na zbawienie i cieszyłem się, że w końcu coś z tym robię. Byłem trochę przestraszony, ale chęć odmiany mojego życia była znacznie silniejsza niż strach. Na szczęście się udało, lek był trafiony
A co do tego co bardziej pomaga terapia czy leki to nie chce mi się już zbytnio rozpisywać, ale zapewniam że mam identyczne doświadczenia co Monty. Pracowałem z panią psycholog, czytałem jakieś poradniki, oglądałem materiały w internecie, pierwsze wyjście do stresowej sytuacji i żegnamy całą teorię. Atak paniki i wszystko co przeczytałem, nad czym pracowałem żeby sobie pomóc przestało istnieć, zostałem tylko ja i strach. Żadna technika nie pomoże jak będziesz miała napady strachu, to zostaje w podświadomości i się zapętla w schemacie : "o kurde znowu tam pójdę i znowu zacznę się panicznie denerwować, już stresuje się na samą myśl a co dopiero jak tam będę" strach napędza strach koło się zamyka. Żadna myśl czy pozytywne nastawienie tego nie zatrzyma. Tylko farmakologicznie da się to naprostować i najlepiej poprzeć to terapią, wówczas to ma sens. Wracasz do tych stresujących sytuacji/miejsc, ale jesteś farmakologicznie uspokojona, radzisz sobie, widzisz że to nie jest takie trudne zrobić to bezstresowo i się nie denerwujesz, wówczas twój mózg tworzy nowe połączenia, a twoja podświadomość zaczyna wierzyć że sobie z tym radzisz i przestaje traktować to jako niebezpieczeństwo. Na takiej zasadzie działają leki, tylko lek musi być trafiony, musi na ciebie dobrze działać, a drugi warunek musisz ćwiczyć, wychodzić ze strefy komfortu bo inaczej ten czas zostanie stracony, jeżeli przesiedzisz go w domu. Owszem są nawroty, tak samo jak po terapiach


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - Monty - 13 Kwi 2021

(12 Kwi 2021, Pon 23:30)beata7 napisał(a): Jak mam coś przemyśleć dogłębnie na własną rękę, to zaraz czuję zniechęcenie i nie umiem tego zrobić. W ogóle często tak mam że coś robię, a potem zauważam że nawet dobrze mi idzie i od tego momentu już jest źle (np. czytanie czegoś - zwykle mam kłopoty z koncentracją, a jak czasem przeczytam kilka zdań ze zrozumieniem bez cofania się i to zauważam, to potem już znowu nie mogę się skupić). To jeden z czynników sprawiających że nie mogłabym sama nad sobą pracować i że mam trudności nawet ze spisaniem wszystkich moich objawów. W sumie, jeśli chodzi o to spisywanie objawów, to nawet przez chwilę mi dobrze nie idzie... Także nie odpowiem ci czego się wstydzę najbardziej, może jedynie udałoby mi się wymienić jakieś przykłady i pewnie nie należałyby one nawet do grupy tych które doskwierają mi najmocniej XD
Chodziło mi tylko o to, żeby przemyśleć ten lęk przed psychiatrą. Później, jeśli zaczniesz brać leki, to prawdopodobnie zmniejszą one Twoje bariery i będziesz miała otwartą dalszą drogę do terapii.
A jak zmniejszyć lęk przed psychiatrą? Wydaje mi się, że właśnie przez uświadomienie sobie czego się obawiasz najbardziej i przemyślenie tego, co by się stało najgorszego gdybyś powiedziała psychiatrze o swoich problemach. (Najlepiej to spisać). Zagłębianie się w takie myśli jest nieprzyjemne, ale prawie zawsze prowadzi do zmniejszenia lęku, bo jak sobie dokładnie zobrazujesz/uzmysłowisz konsekwencje najgorszego scenariusza, to prawie nigdy nie są one takie straszne jak nieokreślone okropieństwa, które majaczą w Twojej głowie.

(13 Kwi 2021, Wto 17:20)Boomshaka napisał(a): Ja po prostu już nie mogłem wytrzymać i czekałem z utęsknieniem na tą wizytą jak na zbawienie i cieszyłem się, że w końcu coś z tym robię. Byłem trochę przestraszony, ale chęć odmiany mojego życia była znacznie silniejsza niż strach.
Ja też miałem taki moment, kiedy niepójście do psychiatry było straszniejsze niż pójście. Wtedy już jest łatwo, niewiele rzeczy już Cię obchodzi, może być tylko lepiej.


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - cien1995 - 09 Kwi 2022

Myślę o tym ale nie potrafię pójść. Czasem to już nie potrafię pójść nawet do sklepu.


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - Roztoczanka - 07 Lis 2022

Ja nawet bym poszła, ale problem w tym że w mojej okolicy można zapisać się tylko telefonicznie i mailowo. Rok temu napisałam maila nie odpisała, tydzień temu nie odpisała. Ona chyba tych maili nie czyta. Teraz został telefon, ale nie mogę się przemóc. Terapia online na razie nie dla mnie. Mniej się boję rozmowy na miejscu. Jak muszę się zapisać do lekarza to idę do przychodni bo telefonem nie mogę. Ci psychologowie przyjmują w prywatnych gabinetach i nie da się tam wejść tak z ulicy. Bez sensu jest to że chce się wyleczyć szczególnie z lęku przed rozmową telefoniczną a nie ma takiej możliwości bo trzeba zadzwonić.


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - Żółwik - 09 Lis 2022

(07 Lis 2022, Pon 17:09)Roztoczanka napisał(a): Bez sensu jest to że chce się wyleczyć szczególnie z lęku przed rozmową telefoniczną a nie ma takiej możliwości bo trzeba zadzwonić.

Trochę z sensem, trochę bez.
W sumie, żeby wyleczyć się z lęku przed dzwonieniem, trzeba próbować dzwonić.
Ale lepiej najpierw zastanowić się nad tym lękiem, jakie myśli się wtedy kręcą, które są uzasadnione, które mniej; co ten lęk nasila, a co wzmacnia.


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - Roztoczanka - 09 Lis 2022

Wiem że tego bez dzwonienia nie wyleczę, bo są takie miejsca gdzie wcześniej się bałam dzwonić a teraz tego nie odczuwam. Tylko że to działa tylko w te konkretne miejsce, a już gdzie indziej nie. Wcześniej jak tam dzwoniłam to byłam na miejscu, mogłam zobaczyć jak przyjmują ludzi, słuchałam ich rozmów telefonicznych, wiem że panie w rejestracji od tego są, dzwoniłam wpierw w sprawie mamy, a potem w swojej sprawie. pokonałam lęk dopiero wtedy jak trafiłam na miłą panią, bo wcześniej jeszcze pani na mnie nakrzyczała że dzwonię.
Tu jest trudniej dlatego że nie ma gabinetu, pani psycholog jest tam sama i to ona odbiera telefony, jeden gabinet jest gdzieś na podwórku bo szukałam go z ulicy i pod tym adresem nie znalazłam. Jedna pani wymienia dużo miejsc w których pracuje i się boję że będę przeszkadzać jej albo komuś w terapii. Boję się że nie będzie miała czasu i nie odbierze a potem zadzwoni w niespodziewanym momencie a ja nie będę mogła odebrać bo będzie dużo ludzi wkoło mnie lub nie będzie czasu.


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - Dalinar - 09 Lis 2022

(09 Lis 2022, Śro 15:29)Roztoczanka napisał(a): Wiem że tego bez dzwonienia nie wyleczę, bo są takie miejsca gdzie wcześniej się bałam dzwonić a teraz tego nie odczuwam. Tylko że to działa tylko w te konkretne miejsce, a już gdzie indziej nie. Wcześniej jak tam dzwoniłam to byłam na miejscu, mogłam zobaczyć jak przyjmują ludzi, słuchałam ich rozmów telefonicznych, wiem że panie w rejestracji od tego są, dzwoniłam wpierw w sprawie mamy, a potem w swojej sprawie. pokonałam lęk dopiero wtedy jak trafiłam na miłą panią, bo wcześniej jeszcze pani na mnie nakrzyczała że dzwonię.
Tu jest trudniej dlatego że nie ma gabinetu, pani psycholog jest tam sama i to ona odbiera telefony, jeden gabinet jest gdzieś na podwórku bo szukałam go z ulicy i pod tym adresem nie znalazłam. Jedna pani wymienia dużo miejsc w których pracuje i się boję że będę przeszkadzać jej albo komuś w terapii. Boję się że nie będzie miała czasu i nie odbierze a potem zadzwoni w niespodziewanym momencie a ja nie będę mogła odebrać bo będzie dużo ludzi wkoło mnie lub nie będzie czasu.
Nie można przez maila ,albo facebooka. A jeśli już nie da się inaczej to napisz na kartce co chcesz powiedzieć i przeczytaj albo poproś kogoś aby zadzwonił za Ciebie. I nie przejmuj się tym , że będziesz przeszkadzać, najwyżej nie odbierze albo poprosi abyś zadzwoniła później. Przyjmuje na NFZ czy prywatnie?


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - Roztoczanka - 09 Lis 2022

Maili chyba nie czyta bo pisałam dwa razy i bez odpowiedzi, konta na facebooku nie mam ja. Napisanie na kartce nic nie da jak nie zadzwonię, bo jak zadzwonię to już powiem jak się odezwie, problem w tym że ja nie mogę się przemóc aby zadzwonić. Przyjmuje prywatnie, na NFZ pewnie długo bym musiała czekać, a po za tym boję się swojego lekarza rodzinnego i nie poprosiłabym o skierowanie. Jak do niej chodziłam to wyglądało tak jakbym niepotrzebnie przyszła dopiero jak szłam z mamą to się inaczej do mnie zachowywała. Nawiązywałam do tego tematu nie prosząc o skierowanie to dostawałam tylko ziołowe tabletki na uspokojenie.
Spróbuję się nie przejmować, jak nie odważę się zadzwonić w ciągu tygodnia to poproszę mamę.


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - Kacper - 09 Lis 2022

do psychiatry nie trzeba skierowania jakby co, po prostu się umawiasz


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - Roztoczanka - 09 Lis 2022

Wiem, ale nie jestem na razie przekonana do leków. Jak psycholog wspomni że trzeba to wtedy się zastanowię. Ogólnie boję się leków biorę jak już naprawdę muszę. Myślę że na razie terapia wystarczy. Myślę że nie mam jakiejś mocnej fobii bo mam tak tylko do niektórych sytuacji.


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - ult - 09 Lis 2022

Czasami jest już na tyle źle, że nie da się inaczej, tylko trzeba się zmusić i zapisać. Ewentualnie jakieś stresujące wydarzenie w niedalekiej przyszłości do tego zmusza. Właśnie tak mam obecnie, 3 kompletnie stracone lata, dopiero jedno wydarzenie, którego chyba nie uniknę, a bez leków sobie na pewno nie poradzę z lękiem, mnie przekonało żeby coś z tym zrobić.

Poza tym, można się zapisać przez znanylekarz jeśli dzwonienie jest problemem no i można w innym mieście, jeżeli problemem jest brak anonimowości. Ja właśnie tak robię - znanylekarz i jadę do najbliższego miasta wojewódzkiego bo w moich okolicach bym i tak nie poszedł xd. Lepiej tak niż wcale, chociaż ekonomicznie traci to powoli sens.


RE: Jak się przekonywaliście żeby pójść do specjalisty? - Roztoczanka - 18 Lis 2022

Mama mnie zapisała do psychoterapeuty. Nie wiem czy dobrze mówi. Mówi że nie jestem nieśmiała bo z nią normalnie rozmawiam i utrzymuje kontakt wzrokowy. Zrobiła test czy mam depresję, zadała pytania o relacje w rodzinie, z czym do niej przyszłam. Powiedziała że wystarczy że popracuje nad pewnością siebie i samooceną. Znajdę pracę i nie będę się bać. Nie wiem czy ma rację ale do niej pojadę. Tylko mam wrażenie że mnie nie słucha. Bo bałam się do niej zadzwonić a ona pyta czy to nie myslalam żeby pracować w telemarketingu. Wymieniłam w czym mogłabym pracować a ona zadała wymyślec mi więcej miejsc dokladnie. Mówiła że jak mnie nie chcą zatrudnić to może założyłabym firmę. Wszystkiemu się dziwiła jakby moje historie że szkoły i z szukaniem pracy były nieprawdopodobne. Wyjasnilam jaki jest problem w szukaniu pracy i zapytała czy nie mogłam zostać po stażu w tamtym miejscu, powiedziałam że nie bo wybrali inna stażystkę. To powiedziała że może powinnam jechać za granicę. Zacząć robić jakieś robutki, gotować czy inne prace bo moje hobby rower i spacery to za mało. Nie wiem może za mało jej powiedziałam ale odpowiadałam na pytania i to rozległe nie wyrazami. Nie miałam innego wyboru ona ma tylko poznawczo behawioralna i w trakcie nauki. Psychologiem jest dłużej. Inna nie odbierała telefonu.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.