PhobiaSocialis.pl
Mityczne "lubienie swojej pracy" - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html)
+--- Dział: Szkoła, studia, praca (https://www.phobiasocialis.pl/forum-20.html)
+--- Wątek: Mityczne "lubienie swojej pracy" (/thread-33237.html)

Strony: 1 2


Mityczne "lubienie swojej pracy" - Kiwi - 03 Wrz 2020

Da się w ogóle "lubić" swoją pracę? O co w tym zwrocie w ogóle chodzi?

Ogólnie rozumiem ideę pracy - wymiana swojego czasu i umiejętności na pieniądze.

O co chodzi z tymi ludźmi, którzy "lubią" swoją pracę? Lubią wybrane jej aspekty, czy całość lubią? Czy "lubią" swoją pracę, mając w pamięci poprzednią, która była kołchozem i lubią to, że obecna praca nie uwłacza ich godności? Czy lubią wypłatę? Wszystko po trochu?

Bardzo chciałabym osiągnąć kiedyś maksymalny możliwy wskaźnik "lubienia" swojej pracy, tylko nie wiem do czego dążyć.


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - NewAspie - 03 Wrz 2020

Widzisz, ja moją pracę lubiłem tak bardzo i poświęcałem się dla niej tak intensywnie, że skończyłem z próbami samobójczymi i musiałem się zwolnić ze względu na problemy natury psychicznej.

Na naprawdę trafiłem idealnie, bo zostałem zatrudniony jeszcze zanim zdobyłem odpowiedni papier potwierdzający mój zawód oraz umiejętności. To była praca moich marzeń, czułem się spełniony, byłem najlepszy ze wszystkich początkujących i szybko piąłem się do góry, wszyscy byli ze mnie bardzo zadowoleni, odzwierciedlała to również wypłata oraz wszystkie dodatkowe premie, aż w którymś momencie zaczęło przybywać mi obowiązków, które wykraczały poza definicję mojego stanowiska, wymagano ode mnie "cudów na kiju" i zmuszano do zmiany nastawienia, tak żebym ogarniał jak najwięcej trudnych tematów, w których byłem niestety dobry.

Wykończyli mnie, nie ukrywam, a dałem się wykończyć, bo właśnie tak bardzo lubiłem moją pracę.

Do był błąd, że tak postrzegałem miejsce, w którym spędziłem 8 lat mojego życia.

Nadal miewam koszmary związane z tym miejscem, chociaż nie pracuję już tam od ponad dwóch lat.

Masakra, nie polecam.


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - Kiwi - 03 Wrz 2020

(03 Wrz 2020, Czw 22:34)NewAspie napisał(a): Widzisz, ja moją pracę lubiłem tak bardzo i poświęcałem się dla niej tak intensywnie, że skończyłem z próbami samobójczymi i musiałem się zwolnić ze względu na problemy natury psychicznej.
Oh, współczuję bardzo.

Ja mojej poprzedniej pracy tak bardzo nie znosiłam, że codziennie płakałam wsiadając do samochodu (wracając też płakałam, chyba rozładowywałam stres prowadząc samochód). Wytrzymałam tylko kilka miesięcy, z czego właściwie prawie 3 miesiące "na wypowiedzeniu" - poinformowałam kierownik, że nie przedłużę umowy, a i tak z poczucia obowiązku nie miałam serca rzucić tego z dnia na dzień, tak jak powinnam była. Mimo tego, że wiedziałam, że nie przedłużam - i tak do ostatniego dnia stres i płacz. Ostatnie tygodnie na lekach uspokajających, tylko praca i sen. Nie będę tej pracy wspominać z sentymentem raczej.

A teraz w porównaniu to lubię moją pracę - znaczy nie płaczę codziennie, ani nie zapowiada się, że miałabym się budzić w nocy, bo przyśniło mi się, że awaria w pracy i muszę 100 rzeczy ogarnąć w 15 minut. Tylko nie wiem, czy takie "lubię" jak mam teraz, to jest właśnie "lubienie" swojej pracy. Najbardziej w niej lubię to, że jest lepsza niż tamta. To już coś na początek.


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - ult - 03 Wrz 2020

Hmm, wydaje mi się, że się da (wydaje, bo sam swojej nie lubię). Od wielu czynników może to zależeć: ludzie w pracy, konkretne czynności jakie się wykonuje, zarobki, liczba godzin, perspektywy, poczucie, że robi się coś potrzebnego itd. Np. ktoś sobie może być fotografem, lubi robić zdjęcia, zarabia na tym, a przy tym nie pracuje w sztywnych godzinach po 8h i ma z tego całkiem niezły pieniondz - potrafię to sobie wyobrazić.
Np. jakbym miał pracować 2 razy mniej, a dostawać za to takie same pieniądze, a przy tym robił cały czas coś konkretnego i sensownego to od razu bardziej bym się z pracą polubił xd A z drugiej strony ile można robić nawet coś, co bardzo się lubi? 10 godzin, 12?


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - Kiwi - 03 Wrz 2020

Jakbym miała 2x mniej pracować za takie same pieniądze, to może nawet moją poprzednią pracę bym trochę lubiła :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:. Pytanie tylko, czy to właśnie na tym polega? Na poczuciu uczciwej wymiany - po prostu przehandlowanie swojego czasu za uczciwą, satysfakcjonującą cenę?


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - karmazynowy książę - 03 Wrz 2020

Da się, bo sam lubiłem na początku, a powodów było kilka

1. Robienie ekscytujących rzeczy przy użyciu nowych technologii
2. Rozwijanie się w ulubionej dziedzinie, zdobywanie wiedzy i jej natychmiastowe wykorzystywanie sprawia przyjemność
3. Możliwość interakcji z ludźmi, których jara to samo
4. Robienie rzeczy, które są wykorzystywane przez innych i mają sens


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - Kiwi - 03 Wrz 2020

(03 Wrz 2020, Czw 23:47)karmazynowy książę napisał(a): Da się, bo sam lubiłem
Przepraszam, jeśli to pytanie jest jakieś upośledzone, ale czy powiedziałbyś, że lubiłeś to na jakimś poziomie zbliżonym do rozrywek, które lubisz?
Czyli powiedzmy równie chętnie szedłeś rano do pracy, co oglądałbyś w tym czasie coś, co lubisz, grał w gierki (jeśli to lubisz) czy tam zajmował się jakiś swoim hobby? Czy właśnie jest to zupełnie inny poziom lubienia?


____________
Edit: ja chyba po prostu pytam o to, czy mając na koncie miliardy złotych, dalej by się do pracy chodziło, czy jednak nie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Bo ja bym do pracy nie chodziła, a youtuba bym oglądała. I nie wiem czy to znaczy, że mam pracę niedopasowaną do siebie? xD


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - Ketina - 04 Wrz 2020

Ja sama lubiłam swoją pracę(prace?), bo właśnie miałam poczucie, że dzięki niej rozwijam swoje kompetencje, dowiaduję się dzięki niej czegoś nowego. + widziałam efekty mojej pracy i miałam poczucie, że może to jakoś wzbogacić innych ludzi.


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - Lorak - 04 Wrz 2020

Ja nie lubię swojej pracy. No ale jestem tylko zwykłym szarakiem. Od pracy na budowie minęły już 4 lata a nadal mi się śni że muszę załatwić masę rzeczy, dogadać się ze wszystkimi i jeździć z budowy na budowę. Teraz robię na produkcji i plus jest taki że chociaż nie pada na głowę, ale za+:Ikony bluzgi pierd: szybciej i nie wiem czy dam radę tak na dłużej. (Karol1991)


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - kartofel - 04 Wrz 2020

Ja swoją pracę w miarę lubię, chociaż na początku jej nienawidziłam.

Jest to zajęcie, które może wykonywać każda osoba, która zna angielski i umie obsługiwać Excela na średnim poziomie.
Czasem mnie pochwalą, czasem zrobię coś potrzebnego, a zwykle klepię po prostu tabelki i robię szkolenia.

Może względne zadowolenie z tej pracy wynika po prostu z faktu, że w ogóle ją mam (dorastałam w przekonaniu, że kompletnie do niczego się nie nadaję i umrę z głodu po śmierci matki) i że moje oczekiwania wobec życia drastycznie spadły.

Na ogół mogę przychodzić później i wychodzić wcześniej oraz brać wolne/HO, kiedy mam taką potrzebę, a sami kierownicy są całkiem spoko ludźmi.

Pewnie gdybym zarabiała więcej i musiała się bardziej wykazywać, to czułabym się ogólnie życiowo zmotywowana, ale chwilowo zawodowa stagnacja mi odpowiada.

Inna sprawa, że gdybym nie pracowała, to jestem pewna, że mój stan psychiczny drastycznie by się pogorszył.


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - vesanya - 04 Wrz 2020

Ja lubię pewne aspekty swojej pracy:
- nieadekwatne wynagrodzenie (za wysokie jak na moje puste CV),
- bardzo luźna i śmieszkowa atmosfera w pracy (w tym to, że nie trzeba się formalnie ubierać),
- elastyczne godziny pracy (notorycznie się spóźniam, a jeszcze nikt się do tego nie przyczepił),
- tolerancja mojej powolności w myśleniu i tego, że czasami jestem nieogarnięta; brak wysłowionego zniecierpliwienia i ostrej krytyki,
- last, but not least - poczucie, że jestem potrzebnym i cenionym pracownikiem, zarówno przez współpracowników, jak i część klientów.

Jednocześnie nie mogę powiedzieć, że "lubię swoją pracę", bo istnieją też jej negatywne aspekty, które nieraz przyćmiewają mi te pozytywne.


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - KamilWro - 04 Wrz 2020

Pracuję w swoim zawodzie i nigdy nie żałowałem wybranego kierunku studiów, zdecydowałem się na niego na początku szkoły średniej. Lubię swoją pracę. Gdy zaczynam jej nie lubić, to znaczy, że przestaje mnie interesować ogólnie jakakolwiek praca. W takich chwilach nie zamieniłbym mojej na inną, gdybym miał możliwość zrobienia tego pstryknięciem palcami (zmianę firmy uważam za stresującą konieczność, a nie rozwiązanie problemów).

W okresach lepszego nastroju:
- gdy budzę się przed budzikiem, to idę do pracy wcześniej, niż zwykle (ale nie mam określonych godzin rozpoczecia i zakończenia),
- ciężko mi przerwać to, co robię i zostawić dokończenie tego na kolejny dzień (czasami zostawałem sam w biurze do wieczora, ale nikomu o tym nie mówiłem, bo nie płacą za nadgodziny),
- nie mogę się doczekać wykorzystania pomysłów, które wpadają mi do głowy po pracy.

W okresach gorszego nastroju stresuję się małą produktywnością i zastanawiam się nad opłacalnością zatrudniania mnie. Ale gdy jest to jeden z powodów mojej decyzji o zmianie pracy, to pracodawca podwyżką przekonuje mnie do zostania w firmie. Trochę to absurdalne, ale poprawia mi nastrój i dodaje motywacji do pracy, przez co bardziej ją lubię.


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - Karol1991 - 04 Wrz 2020

Chciałbym tak wiedzieć, ze coś lubię. Mi obniżyli hajs po przejściu od pośrednika już na stale do firmy w której robię xd.... Chciałbym wiedzieć co chce i być w tym dobry, tak żeby chcieli mi zapłacić więcej żebym sobie nie poszedł :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - Lamparcica - 04 Wrz 2020

Jest takie powiedzenie "rob to,co kochasz a nie przepracujesz ani jednego dnia". Niby ok, niby tak, ale cos mi tu zgrzyta... w kazdym razie madrosci ludowe sobie a zycie sobie.
Mysle,ze na lubienie swojej pracy wplywa kilka podstawowych czynnikow:
-czy zajecia sa dla Ciebie przyjemne w wykonywaniu, czy Cie motywuja, rozwijaja,czujesz ze cos zmieniasz
-wspolpracownicy i ogolna atmosfera i podejscie do pracownika w firmie
- pensja
To takie podstawy, pozniej mozna sie zastanawiac nad drobniejszymi sprawami :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Czasami sie zastanawialam czy po ogromnej wygranej w lotto/zgarnieciu megaspadku po dalekim krewnym,o kt. nie wiedzialam nadal bym pracowala i odpowiedz brzmi : tak, przynajmniej przez pierwszy okres, az bym wymyslila ,co bym chciala robic. Lezenie i pachnienie, seriale tudziez zakupy, tudziez podroze brzmia zachecajaco ale moze przez pierwsze pol roku a potem co?

Musimy doceniac znaczenie pracy, to jak porzadkuje nam tryb dnia, daje zajecie rekom i glowie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Szczerze wspolczuje jesli ktos nienawidzi swojej pracy, bo w koncu spedzamy tam kawal zycia i szkoda je marnowac na megawqrwa przez 8h dziennie. Jednoczesnie nie kazdy ma mozliwosc zmiany.
Lubie swoja prace, swoja firme i wspolpracownikow. Kiedys pracowalam w innym miejscu, choc robilam to samo to bylam chora na sama mysl o pojsciu tam i spotkaniu kolegow, chloniecia calej toksycznej atmosfery, jaka tam byla.


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - Joanna94 - 06 Wrz 2020

Ja lubię swoją pracę. :Stan - Uśmiecha się:
- rodzinna atmosfera w biurze
- w zespole chyba jeszcze bardziej rodzinna
- wypłata godziwa, aż za bardzo według mnie
- cieszę się, że mimo niewielkiego doświadczenia, inni pozwalają mi brać udział w dużych projektach, co pozwala mi się rozwijać i czuję się potrzebna
- odkąd więcej umiem, dostaję bardziej różnorodne zadania i się nie nudzę

Po wygraniu w totka chciałabym i tak pracować. Może mniej, może wypłata byłaby mniej ważna, ale jednak jest to jakieś zajęcie. Trzeba mieć jakieś obowiązki w życiu :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: I jest to jakiś pretekst by spędzić trochę czasu między ludźmi.


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - Pan Foka - 07 Wrz 2020

Pomijając oczywistości w stylu "zarabiam na pasji leżąc na prywatnej wyspie", co raczej niewielu się udaje - zjawiska są lubliwe wtedy, gdy posiadają wręcz ludzkie wady. Przygłupi pies jest kochany. po+:Ikony bluzgi pierd: samochód jest kochany. Kochana jest praca, w której organizacja nie przypomina tabelki w Excelu i nie jest zdehumanizowana przez korporacyjną nowomowę. Gdy wszędzie panuje bylejakość, ale mimo to działa. Gdy zamiast grobowej atmosfery panuje istny cyrk. I tak jak każda istota ludzka, czasem cię irytuje i masz jej dość, by potem wracać każdą nocą złotą. Dopiero po stracie doceniłem swe ostatnie zajęcie. Plus najlepszy zestaw ludzi, jaki dotąd w robotach napotkałem.

Idę popłakać w kącie.


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - ewl - 07 Wrz 2020

(03 Wrz 2020, Czw 22:24)Kiwi napisał(a): Da się w ogóle "lubić" swoją pracę? O co w tym zwrocie w ogóle chodzi?

Ogólnie rozumiem ideę pracy - wymiana swojego czasu i umiejętności na pieniądze.

O co chodzi z tymi ludźmi, którzy "lubią" swoją pracę? Lubią wybrane jej aspekty, czy całość lubią? Czy "lubią" swoją pracę, mając w pamięci poprzednią, która była kołchozem i lubią to, że obecna praca nie uwłacza ich godności? Czy lubią wypłatę? Wszystko po trochu?

Bardzo chciałabym osiągnąć kiedyś maksymalny możliwy wskaźnik "lubienia" swojej pracy, tylko nie wiem do czego dążyć.

"lubię swoją pracę" rozumiem jako "sprawia mi przyjemność to co robię, aby otrzymać pieniądze na życie". Dokładniej: samo zajęcie.
Ja swoją (obecną!) pracę bardzo lubię a wyznacznikiem jest dla mnie to, że przychodzę i nie wiem kiedy nagle mija 8 godzin xD Czyli: cały czas jestem zajęta robieniem rzeczy ciekawych, przez co nie gapię się na zegarek co 5 minut zastanawiając się "ile jeszcze...". (Mimo wszystko jednak uważam, że 8h w pracy to stanowczo za długo i liczę na to, że za X lat etat skróci się do tych 7-6h dziennie)


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - Ciasteczko - 07 Wrz 2020

Ja nie wierze,ze mozna lubic swoja prace, z calym szacunkiem dla wszystkich piszacych tutaj, ale dla mnie pracr mozna najwyzej tolerowac. Mi nie odpowiada sam koncept pracowania taki, jaki wspolczesnie jest najczestszy, czyli 8 godzin etatu. Nie wiem jak mozna ten twor lubic. 8 godzin to zdecydowanir za duzo. Wiekszosc prac, nawet te biurowe mecza wykonywane przez 8 godzin tak, ze potem nie masz juz na nic sily i czesto chce sie czlowiekowi spac po robocie lub wybiera proste, malo ambitne rozrywki jak tv bo na swoje hobby nie ma juz sily. Ja mam prace fizyczna ale nie mecze sie w niej. Nie mam narzuconego tempa, robie powoli, niczego nie dzwigam, mogw czasem sobie usiasc jak maszyna dlugo wycina (cnc), jak cos walnie to mam mniej roboty o polowe czesto i co? I nic. Przychodze do domu i nie mam sily kompletnie na nic. Robie obiad z facetem,.troche ogarne i spac mi sie juz chce. Widze roznice dopiero teraz jsk mam urlop. Na tyle rzeczy mam ochote ze hoho, nawet bulki slodkie dzisiaj wypiekam :Stan - Uśmiecha się: W pracowaniu denerwuje mnie tez przymus. Zalozenie jest takie,.ze codziennie o okreslonych godzinach musisz wstac i isc do roboty. Dla mnie to koszmar, bo sa dni kiedy nie chce mi sie nic, a MUSZE tam isc i tyle, nikogo nie obchodzi czy mi sie chce czy nie. W dodatku trzeba tam siedziec bite 8 godzin mimo, ze za oknem slonce i o 15 latem mialabyn ochote sie poopalac a nie robic znowu to samo. Z powodu takiego uczucia przymusu, nigdy nie pottafilam polubic codziennego biegania czy treningow, diety, a na koncept przekuwania hobby w prace tez patrze.dosc sceptycznie, bo wszystkie czynnosci, ktore lubie wykonywac, robie raz na jakis czas, inaczej by mi zbrzydly.
Czy bym pracowala gdybym nie musiala? Mysle,.ze tak. Jak bylam na.studiach nie musialam pracowac (renta rodzinna plus stypendia), a mimo to pracowalam i bardzo sobie wtesy chwalilam ale zupelnie inaczej wyglada praca, kiedy to ty stawiasz warunki, a nie pracodawca. W tamtej robocie.pracowlam na zleceniu, zarabialam wiecej niz na etat ludzie robili, mialam elastyczny grafik, pracowalam kiedy mi sie chcialo i przez to, ze bylam studentem, mialam taryfe ulgowa i moglam sobie czesto wyjsc wczesniej lub przyjsc pozniej do roboty i pracowac ile chcialam. Rowniez nie martwila mne perspektywa utraty roboty, bo mialam na chleb. Tylko, gdyby te warunki byly wspolczesnie spelnione, moglabym powiedziec, ze lubie swoja prace, ale do tego musialby byc chyba dochod podstawowy.


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - KamilWro - 07 Wrz 2020

(07 Wrz 2020, Pon 21:04)Ciasteczko napisał(a): Ja nie wierze,ze mozna lubic swoja prace, z calym szacunkiem dla wszystkich piszacych tutaj, ale dla mnie pracr mozna najwyzej tolerowac. Mi nie odpowiada sam koncept pracowania taki, jaki wspolczesnie jest najczestszy, czyli 8 godzin etatu. Nie wiem jak mozna ten twor lubic. 8 godzin to zdecydowanir za duzo. Wiekszosc prac, nawet te biurowe mecza wykonywane przez 8 godzin tak, ze potem nie masz juz na nic sily i czesto chce sie czlowiekowi spac po robocie lub wybiera proste, malo ambitne rozrywki jak tv bo na swoje hobby nie ma juz sily.
Masz rację - po powrocie do domu najczęściej trzeba się zmuszać do nauki i do robienia własnych hobbystyczych projektów (w weekend jest jeszcze trudniej), ale to nie znaczy, że się tego nie lubi. Często zmuszanie się jest konieczne do rozpoczęcia, a później trudno się od tego oderwać i zdarza się pójść spać grubo po północy, bo rozwiązanie jakiegoś "problemu" było bardzo wciągające i "nie mogło" poczekać do jutra.


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - Tomek_z_SUR - 07 Wrz 2020

Wy tu narzekacie na 8h a goście z kołchozu, który porzucam właśnie za nic nie chcą przejść na normalne dniówki i wolą 12h tylko dlatego, że po dwóch dniach pracy jest następne dwa dni "wolnego", który przeznaczają na inną pracę. Po :Ikony bluzgi grzybek: tak żyć, skoro owoce tego życia skonsumują inni?

A w kwestii lubienia pracy to @Pan Foka opisał moją poprzednią. Chyba zawsze już będę do niej porównywał następne. Teraz miałem traumatyczne zderzenie z (tfu!) korporacją i chcę o tym jak najszybciej zapomnieć. Oni tam sobie robią wycieczki rowerowe z szefem, którego nie znoszą i kablują na siebie bez przerwy.


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - Nowy555 - 07 Wrz 2020

Ja lubię swoją pracę bo mam fajną atmosferę. Chodze do niej na luzie i nie muszę martwić się w niedzielę wieczorem z kim bedę znowu musiał się użerać. Gdybym wygrał w ekstrapensji chodziłbym tam dalej. Dodatkowego chajsu nigdy za wiele


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - Oxygen - 08 Wrz 2020

Widzę że ludzie najbardziej lubią swoją pracę gdy mają fajny zespół i czują się w miarę dobrzy w tym co robią, i potrzebni.  Ja nie lubię mojej pracy, czasem wręcz nie cierpię i gdy przekraczam drzwi to jest mi niedobrze. Jest to właśnie korporacja i nie chcę demonizować tej jednostki, myślę że są też fajne miejsca tego typu. Niestety ja źle trafilam. Jest tak źle że już dałam sobie spokój z jakąkolwiek próbą nawiązania kontaktu z moim zespołem. Ludzie są bardzo przebojowi i w zasadzie z miejsca mnie skreślili, może oprócz jednej osoby. W dodatku poziom wzajemnego słodzenia sobie, fałszu i lizusowstwa bardzo mnie odrzuca. Pieniądze też wcale nie są świetne jeśli się weźmie pod uwagę wymagania. 
To wszystko sprawia że nie lubię tam chodzić i czasem tęsknię za poprzednią pracą. Muszę wytrzymać tu jeszcze rok, potem będę szukać czegoś innego nawet jeśli miałoby się to wiązać z przeprowadzką.


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - Karol1991 - 08 Wrz 2020

No właśnie, u mnie na produkcji, tez są przebojowi i widzę ze mnie już raczej nie polubią. Nie jestem w stanie się odzywać do nich. Tęsknie za poprzednim działem, nie było super, ale chociaż ludzie byli raczej tacy ze przychodzili, robili swoje i szli do domu. Nie tworzyli wielkich relacji. : ( Moje życie to lipa: /


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - ewl - 08 Wrz 2020

(07 Wrz 2020, Pon 21:04)Ciasteczko napisał(a): Ja nie wierze,ze mozna lubic swoja prace, z calym szacunkiem dla wszystkich piszacych tutaj, ale dla mnie pracr mozna najwyzej tolerowac. Mi nie odpowiada sam koncept pracowania taki, jaki wspolczesnie jest najczestszy, czyli 8 godzin etatu. Nie wiem jak mozna ten twor lubic. 8 godzin to zdecydowanir za duzo. Wiekszosc prac, nawet te biurowe mecza wykonywane przez 8 godzin tak, ze potem nie masz juz na nic sily i czesto chce sie czlowiekowi spac po robocie lub wybiera proste, malo ambitne rozrywki jak tv bo na swoje hobby nie ma juz sily. 

Może warto byłoby dookreślić sformułowanie "lubię swoją pracę" bo chyba jest ono zbyt ogólnikowe dla Ciebie.
Tak jak ja wcześniej napisałam jako "pracę" określam zajęcie, które wykonuję zarobkowo. I naprawdę lubię to co robię.

Zaś w kwestii trybu pracy (8h dziennie, 40h tyg.) - nie znoszę tego. 
Mimo że pracę mam biurową więc się w niej fizycznie nie męczę, to po powrocie do domu nie mam siły na nic i jest dokładnie tak jak piszesz - siadam do komputera, oglądam jakieś :Ikony bluzgi pierd: kompletne bo po prostu nie mam siły psychicznej na jakiekolwiek pożyteczne zajęcie. W weekend to już co innego - nawet ugotować coś mi się chce!

Byłabym gotowa pracować na 1/2 czy 3/4 etatu gdyby mi za to zaproponowano godziwe pieniądze :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: 
Niestety z tego co obserwuję to w pracy biurowej W OGÓLE nie ma tendencji do zatrudniania ludzi na mniej niż CAŁY etat. Nawet tego nie proponują.


RE: Mityczne "lubienie swojej pracy" - Joanna94 - 10 Wrz 2020

(08 Wrz 2020, Wto 6:48)Oxygen napisał(a): Widzę że ludzie najbardziej lubią swoją pracę gdy mają fajny zespół i czują się w miarę dobrzy w tym co robią, i potrzebni.  Ja nie lubię mojej pracy, czasem wręcz nie cierpię i gdy przekraczam drzwi to jest mi niedobrze. Jest to właśnie korporacja i nie chcę demonizować tej jednostki, myślę że są też fajne miejsca tego typu. Niestety ja źle trafilam. Jest tak źle że już dałam sobie spokój z jakąkolwiek próbą nawiązania kontaktu z moim zespołem. Ludzie są bardzo przebojowi i w zasadzie z miejsca mnie skreślili, może oprócz jednej osoby. W dodatku poziom wzajemnego słodzenia sobie, fałszu i lizusowstwa bardzo mnie odrzuca. Pieniądze też wcale nie są świetne jeśli się weźmie pod uwagę wymagania. 
To wszystko sprawia że nie lubię tam chodzić i czasem tęsknię za poprzednią pracą. Muszę wytrzymać tu jeszcze rok, potem będę szukać czegoś innego nawet jeśli miałoby się to wiązać z przeprowadzką.

Też myślę że są dobre i złe korpo. Moje bardzo lubię, ludzie po zmianie pracy wracają do nas po paru latach, bo tęsknią za atmosferą która tu panuje...
Ale byłam też raz na rozmowie w takiej firmie, w której tylko przekroczyłam próg i wiedziałam że nie chcę tam pracować. Wydawało mi się że jest tam strasznie nieprzyjemnie, osoby które prowadziły ze mną rozmowę również nie sprawiały dobrego wrażenia. Atmosfera była bardzo chłodna. Z moimi problemami społecznymi nie dałabym rady tam się odnaleźć, byłam codziennie zestresowana.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.