PhobiaSocialis.pl
Próba zrozumienia siebie - może też tak macie - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Depresja, dystymia (https://www.phobiasocialis.pl/forum-38.html)
+--- Wątek: Próba zrozumienia siebie - może też tak macie (/thread-30293.html)



Próba zrozumienia siebie - może też tak macie - podróżnik - 17 Lip 2017

Cześć wszystkim!

Na wstępie przepraszam, za to, że ten wpis może być w niewłaściwym miejscu, bo to niekoniecznie jest depresja, raczej marazm, bezsens...

Ale o co chodzi...

Zacznę od tego, że mam 27 lat i jestem mężczyzną i ciężko mi będzie to napisać (dlatego, że facetom trudniej przychodzi uzewnętrznianie się, a na pewno facetom, którzy gdzieś po drodze przywdziali jakąś maskę i teraz ciężko jest im samym ją zdjąć, a przyznanie się przed sobą, że ma się problem natury psychicznej też wymaga pewnej odwagi. Płeć "niepiękna" to zrozumie), ale przychodzi taki dzień w którym ma się już wszystko w dup*e i nawet negatywne myśli nie są w stanie tego zepsuć.


Miewam ostatnio coraz częściej stany, w których odczuwam bezsens życia, wszystko nie ma sensu, po co żyć, po co się urodziłem, po CH*J się rano obudziłem,  jak zginę teraz to nic się nie stanie, ogólnie wszystko co najgorsze. Do tego dochodzi oczywiście nie moc wykonania nawet najmniejszej czynności np. nastawienie prania (teraz jak mi już przeszło to to pestka, wrzucasz pranie, wsypujesz proszek, dolewasz płyn i odpalasz machine, góra 1min) jest zadaniem tak "kurew**o" trudnym i bez sensu, a jutro też jest dzień, a trzeba w czymś chodzić. W takich stanach najlepiej bym tylko leżał i myślał "po ch*j ja żyję", coś w stylu "oczekiwanie na śmierć". Jak ciężko Wam to sobie wyobrazić (a ciężko jest wejść w rolę 2 osoby, chyba, że to osobiście przeszliśmy) to wyobraźcie sobie STEREOTYP typowego, narzekającego Polaka, po którym widać, że co byście nie powiedzieli to jest bez sensu i nie chcecie wdawać się w rozmowę.


Oczywiście stany te przechodzą, ale i wracają za jakiś czas. Kiedyś ich nie było (ale za to były inne dziwne akcje). Może późno dojrzewam psychicznie i dopiero teraz dostrzegam bezsens życia i że ono faktycznie nie mam sensu.

To słowem wstępu, może tego nie czuć o co chodzi z tego tekstu, bo pisząc to już nie mam tego stanu, ale koło południa to była maskra. To są stany w których jest wszystko co najgorsze. Ogólnie przejawia się w nich motyw "nic na tym świecie nie ma sensu => to skoro nie ma sensu to => po co cokolwiek robić jak i tak zginiemy => i tak w kółko, takie błędne koło.

Stany te przechodzą i jak przejdą to wtedy czuję się jak nowo narodzony. Pustka w głowie, zero myśli, po prostu się na coś patrzę i nie oceniam, nie myślę nie wyobrażam taka za+:Ikony bluzgi kochać 2: pustka w głowie. Jak jeszcze chwilę temu czułem się tak kiepsko, nie pewny siebie, nie doceniany, tak w tym stanie jestem można powiedzieć Bogiem, dusza towarzystwa, miły, gadatliwy taki człowiek, którego spotykasz gdzieś pogadasz chwilę i czujesz, że się dogadacie.
Ale żeby nie było tak pięknie ten stan mija i to zazwyczaj dnia następnego.

I teraz najważniejsze.
Zacząłem się zastanawiać na tym, bo to nie tak, że nowy na forum i taki za+:Ikony bluzgi kochać 2:. Przeczytałem w swoim życiu parę książek z dziedziny psychologi i z każdej coś wyciągnąłem. Były pozycje Jacka Walkiewicz, nawet ze 2 książka M Grzesiaka, Bieniewicz (couching), nawet kupywałem to czasopismo, "wirus samotności" W. Kruczyński i dużo pdf-ów i doc-ów z chomika i tym podobnych stron. Nawet "6 filarów poczucia własnej wartości", "100 sekretów ludzi szczęsliwych/sukcesu".

Zacząłem się nad tym zastanawiać i analizować te stany, emocje, zachowania i zawsze pamiętałem te złe, a dobrych nie. Zacząłem spisywać sobie każdy dzień i plusy i jego minusy, dzięki temu widziałem, że np. w ciągu 10 dni, 2 dni były za+:Ikony bluzgi kochać 2: coś w stylu "żyj!, życie jest piękne", 7 takich normalnych, ambiwalentnych i tylko 1 mega chu*jowy, ale ja pamiętałem tylko ten 1 ciągle. Oczywiście nie obyło się bez dziwnych myśli "a po co będziesz to robił? przecież normalny jesteś, nic się nie dzieje itd", ale jak przychodził dołek to się DUŻOOO działo i wtedy brakowała takich wspomnień.  Ogólnie doszedłem do wniosku, że wygląda to u mnie jak sinusoida/cosinusoida (do wyboru) i jak zaczniemy od 1 - jako za+:Ikony bluzgi kochać 2: dzień, to z każdym następnym poprzez normalne zmierzam to tego dołka - (-1), by potem zmierzać w kierunku 1.

Może tak to wygląda w życiu? Może wy też tak macie? Może przez te częste :Ikony bluzgi grzybek:*owe stany zapomniałem, ze tak ma wyglądać (w sumie nie wiem jak ma wyglądać) życie? Może ktoś rozumie co chcę przekazać, albo sam coś takiego ma i jest wstanie coś doradzić, albo jak sobie z tym dołkiem radzić. Od siedzie mogę powiedzieć, że noc przynosi ukojenie i stany ustępują, bo za dnia to porażka.

W czasie tych stanów jestem świadomy ich, wiem, że to co mam akurat w głowie to ściema, ale na tyle mocna, że mówienie sobie, to zaraz minie nie zawsze działa. Wiem, że problemem są te stany, bo zewnętrznie się nie zmieniam tylko wewnętrznie i raz jestem w stanie coś wygłosić publicznie, a raz nie (raz się doceniam, a raz nie). Kiedyś byłem u psychologa z innym tematem i wyniosłem z tego, że warto zadawać sobie pytania i na nie odpowiadać i drążyć do skutku to drążyłem w tym problemie.

Może to jest problem jakiś hormonów/enzymów/czegokolwiek w głowie, co albo zakłóca działanie czegoś przez pewien czas, albo po prostu blokuje inne hormony. 
Stany potrafią trwać 1 dzień czasami 2-3, rzadko koło 7, ale przechodzą. Najgorsze jest to, że nic wtedy nie ma sensu, hobby, rozmowy z innymi (bo oni nie rozumieją tego, albo się po prostu nad tym nie zastanawiają), nie mam potrzeby do narzekania, bo mam co jeść, gdzie mieszkać, pracę, znajomych nie jestem alkoholikiem ani z takiej rodziny. Normalny zwykły (albo i nie) facet, którego nagle naszła myśl "po chu*j ja żyję?" i nie może się od tego uwolnić, a teksty w stylu "ty jesteś sensem życia, sam mu nadajesz sens" nie działają na mnie i wpadam w to błędne koło.

Ech dużo tego tekstu, ale ktoś może ma podobnie? Taki bezsens życia?


RE: Próba zrozumienia siebie - może też tak macie - Apeiron - 18 Lip 2017

Widzisz, większość przedstawicieli gatunku ludzkiego wiedzie beztroski, bezrefleksyjny tryb życia wypełniony błahymi rozrywkami lub naznaczony złudną nadzieją, że przecież po śmierci czeka ich prawdziwa arkadia, więc nie ma powodu do trosk - i nikt im tego nie broni, nawet lepiej na tym wyjdą. Niektórych taka postawa nie satysfakcjonuje, do nich się zaliczasz.
Dla mnie na przykład bezsens jest czymś zupełnie naturalnym, w chwili gdy odrzuci się ideę Boga, jakiejś nadnaturalnej formy bytu, wszelka głębsza celowość istnienia zanika. Nie ma na to rady.
Też borykam się z takim wahaniem nastroju, sinusoidą usposobienia - jest to wynik tych przebłysków świadomości wszechogarniającej beznadziei. Ja to uważam za zdrową reakcję i nie widzę powodu, by z tym walczyć.


RE: Próba zrozumienia siebie - może też tak macie - podróżnik - 18 Lip 2017

Z tymi ludźmi zachowującymi się w prosty sposób to masz rację, też tak uważam, ale jakoś mnie mogę się do tego przekonać, bo gdzieś kiedyś chyba uwierzyłem, że takie życie nie może być i musi być coś więcej.

Co do Boga i wierzeń to jak tak się zastanowię to za małego jak się chodziło do kościoła i słyszało "pomódl się to Bozia Ci pomoże" i człowiek powiedział coś sobie w myślach i czuł, że przekazuje swoje problemy na coś/kogoś innego, kto przecież pomoże  to jakoś lepiej się żyło. Problem teraz taki, że z wiekiem przyszła świadomość, logiczne myślenie i wiara w taki "magiczny byt", który zabierze od nas nasze troski i nam pomoże nie przechodzi.

Dzięki za posta, dobrze przeczytać/zobaczyć, że ktoś ma podobnie (w sumie to napewno dużo jest takich ludzi, ale jak się ich dopiero zobaczy lub usłyszy to pomaga), bo mam wrażenie, że z tymi myślami/problemami/stanami jest jak z disco polo. Nikt nie ma, ale pod wpływem alkoholu albo dobrej sytuacji nagle się można zdziwić, że ooo czyli jednak ktoś ma, ale ma także blokadę, aby o tym pogadać.

Może w tej wierze jest jakieś światełko w tunelu, żeby w coś uwierzyć.


RE: Próba zrozumienia siebie - może też tak macie - BlankAvatar - 18 Lip 2017

(17 Lip 2017, Pon 20:47)podróżnik napisał(a): Zacząłem się nad tym zastanawiać i analizować te stany, emocje, zachowania i zawsze pamiętałem te złe, a dobrych nie. Zacząłem spisywać sobie każdy dzień i plusy i jego minusy, dzięki temu widziałem, że np. w ciągu 10 dni, 2 dni były za+:Ikony bluzgi kochać 2: coś w stylu "żyj!, życie jest piękne", 7 takich normalnych, ambiwalentnych i tylko 1 mega chu*jowy, ale ja pamiętałem tylko ten 1 ciągle. Oczywiście nie obyło się bez dziwnych myśli "a po co będziesz to robił? przecież normalny jesteś, nic się nie dzieje itd", ale jak przychodził dołek to się DUŻOOO działo i wtedy brakowała takich wspomnień.  Ogólnie doszedłem do wniosku, że wygląda to u mnie jak sinusoida/cosinusoida (do wyboru) i jak zaczniemy od 1 - jako za+:Ikony bluzgi kochać 2: dzień, to z każdym następnym poprzez normalne zmierzam to tego dołka - (-1), by potem zmierzać w kierunku 1.

Może tak to wygląda w życiu? Może wy też tak macie? Może przez te częste ch..j*owe stany zapomniałem, ze tak ma wyglądać (w sumie nie wiem jak ma wyglądać) życie? Może ktoś rozumie co chcę przekazać, albo sam coś takiego ma i jest wstanie coś doradzić, albo jak sobie z tym dołkiem radzić. Od siedzie mogę powiedzieć, że noc przynosi ukojenie i stany ustępują, bo za dnia to porażka.
Rzeczywiście problemem przy depresji jest patologiczne skupianie się na negatywach przy jednoczesnym braku umiejętności wymyślenia rozwiązania problemów. To jest patologizacja zdrowego mechanizmu przestawienia myślenia na bardziej analityczne w momencie, gdy trzeba skupić się na czymś ważnym. M.in. dlatego uważa się lekkie stany depresyjne za ewolucyjnie przystosowawcze, bo w momencie, gdy coś się złego dzieje w życiu, to lepiej zatrzymać się i zastanowić głęboko nad rozwiązaniem. Depresja jest karykaturą tego zdrowego zachowania, bo człowiek tak bardzo skupia się na problemie, że przestaje dostrzegać rozwiązania (które czasem są dość oczywiste dla ludzi wokół - może stąd bierze się frustracja bliskich często).

Prowadzenie dzienniczka podobnego jaki masz Ty jest jedna z metod terapeutycznych, które pozwala przekierować uwagę depresyjnego pacjenta poza jego depresję. Oprócz tego ważna jest też pewna higiena zachowań prewencyjnych, niedopuszczających do wpadnięcia w dołek sinusoidy.


(18 Lip 2017, Wto 0:34)Apeiron napisał(a): Widzisz, większość przedstawicieli gatunku ludzkiego wiedzie beztroski, bezrefleksyjny tryb życia wypełniony błahymi rozrywkami lub naznaczony złudną nadzieją, że przecież po śmierci czeka ich prawdziwa arkadia, więc nie ma powodu do trosk - i nikt im tego nie broni, nawet lepiej na tym wyjdą. Niektórych taka postawa nie satysfakcjonuje, do nich się zaliczasz.
Dla mnie na przykład bezsens jest czymś zupełnie naturalnym, w chwili gdy odrzuci się ideę Boga, jakiejś nadnaturalnej formy bytu, wszelka głębsza celowość istnienia zanika. Nie ma na to rady.
Też borykam się z takim wahaniem nastroju, sinusoidą usposobienia - jest to wynik tych przebłysków świadomości wszechogarniającej beznadziei. Ja to uważam za zdrową reakcję i nie widzę powodu, by z tym walczyć.
Takie myślenie jak Twoje jest niestety dość częste i wpisuje się w "martyrologię depresji", którą tworzą czasem depresyjni. Takie narcystyczne przekonania, to zwykły mechanizm obronny i ślepy zaułek, bo tak naprawdę nie prowadzi do żadnego sensownego rozwiązania. Jak wspomniałem wcześniej, o ile negatywny "tryb myślenia" ma swoje zastosowanie i jest potrzebny w określonych sytuacjach, to depresja jest już jego często absurdalnie przerysowaną patologiczną wersją. Nie zalecam brnąć w takie przekonania.


RE: Próba zrozumienia siebie - może też tak macie - podróżnik - 18 Lip 2017

(18 Lip 2017, Wto 12:16)BlankAvatar napisał(a): Prowadzenie dzienniczka podobnego jaki masz Ty jest jedna z metod terapeutycznych, które pozwala przekierować uwagę depresyjnego pacjenta poza jego depresję. Oprócz tego ważna jest też pewna higiena zachowań prewencyjnych, niedopuszczających do wpadnięcia w dołek sinusoidy.
A może tutaj jest problem, że człowiek chce codziennie czuć się świetnie i jak tego stanu nie ma to się sam nakręca? Może taki stan jest nieosiągalny, a te górki i dołki są rzeczą normalną?
Tak przy okazji to psychika ludzka jest po****na.


RE: Próba zrozumienia siebie - może też tak macie - BlankAvatar - 18 Lip 2017

górki i dołki są rzeczą normalną. Nikt normalny nie chodzi 24/7 naćpany szczęściem. Problem zaczyna się, gdy te dołki (czy górki) są zbyt duże.


RE: Próba zrozumienia siebie - może też tak macie - Apeiron - 18 Lip 2017

(18 Lip 2017, Wto 12:16)BlankAvatar napisał(a): Takie myślenie jak Twoje jest niestety dość częste  i wpisuje się w "martyrologię depresji", którą  tworzą czasem depresyjni. Takie narcystyczne przekonania, to zwykły mechanizm obronny i ślepy zaułek, bo tak naprawdę nie prowadzi do żadnego sensownego rozwiązania. Jak wspomniałem wcześniej, o ile negatywny "tryb myślenia" ma swoje zastosowanie i jest potrzebny w określonych sytuacjach, to depresja jest już jego często absurdalnie przerysowaną patologiczną wersją. Nie zalecam brnąć w takie przekonania.

Wybacz, ale nie wydaję mi się, aby z mojego postu wynikał narcyzm lub "martyrologia depresji". Ja nawet nie jestem jakimś tam mocno depresyjnym człowiekiem - raczej melancholikiem. Nie jest tak, że wszędzie widzę negatywy, a jedyne, o czym myślę to wszechobecny bezsens i niemoc. Znajduję uciechę w różnych czynnościach. Zaś tym, co mnie odróżnia od zwierzęcia jest świadomość, potrzeba odpowiedzi na fundamentalne pytania; a że takowych brak, to gdzieś z tyłu głowa zawsze czai się ta myśl, że istnienie jest absurdem i chcąc nie chcąc rzutuje na moje codzienne życie, spojrzenie, nastrój. To jest, jak mi się wydaje, świadoma egzystencja, rzetelne i uczciwe podejście do niej.


RE: Próba zrozumienia siebie - może też tak macie - BlankAvatar - 18 Lip 2017

Oczywiście, że "nie wydaje Ci się", bo gdybyś dostrzegał narcyzm w takim spojrzeniu na świat, to zapewne byś z niego zrezygnował.


RE: Próba zrozumienia siebie - może też tak macie - Apeiron - 18 Lip 2017

@BlankAvatar
Jeśli możesz, to sprecyzuj proszę, czym mianowicie objawia się mój narcyzm, bo nie bardzo rozumiem.


RE: Próba zrozumienia siebie - może też tak macie - BlankAvatar - 18 Lip 2017

"Widzisz, większość przedstawicieli gatunku ludzkiego wiedzie beztroski, bezrefleksyjny tryb życia wypełniony błahymi rozrywkami"


RE: Próba zrozumienia siebie - może też tak macie - podróżnik - 05 Sie 2017

Jak sobie radzicie z porannym wstawaniem i negatywnymi myślami, "po co wstaję" itd.?


RE: Próba zrozumienia siebie - może też tak macie - Ajka - 05 Sie 2017

Jak jeszcze chodziłam do szkoły to codziennie rano mówiłam sobie, że zaraz po powrocie położę się z powrotem do łóżka. Ostatecznie tego nie robiłam, ale jakoś łagodziło rozdrażnienie.
Najlepszym sposobem jest po prostu za dużo o tym nie myśleć. Skoro musisz,, to wstajesz i idziesz, nie zastanawiaj się nad tym, po prostu to zrób.


RE: Próba zrozumienia siebie - może też tak macie - podróżnik - 06 Sie 2017

Ech , ale taki dzień przyjdzie, że taka myśl nadejdzie i trzeba będzie sobie coś uświadomić po co albo coś wmówić.


RE: Próba zrozumienia siebie - może też tak macie - dziewczyna z naprzeciwka - 03 Wrz 2017

(05 Sie 2017, Sob 10:01)podróżnik napisał(a): Jak sobie radzicie z porannym wstawaniem i negatywnymi myślami, "po co wstaję" itd.?

Rozwiązanie tego problemu jest banalnie proste, wystarczy że przed snem napijesz się nieco wody (musisz wyczuć ile, żeby nie przedobrzyć), a rano będziesz doskonale wiedział "po co" musisz wstać :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:  A jak już wstaniesz, to możesz równie dobrze pójść do tej szkoły czy pracy.


RE: Próba zrozumienia siebie - może też tak macie - damiandamianfb - 04 Wrz 2017

"Widzisz, większość przedstawicieli gatunku ludzkiego wiedzie beztroski, bezrefleksyjny tryb życia wypełniony błahymi rozrywkami"
To zabrzmiało jakbyś się czuł lepszy od innych, tymczasem to oni myślą i robią lepiej od Ciebie bo nie spędzają niepotrzebnie czasu na myślenie o rzeczach do których i tak nie dojdą, a przez które stracili by tylko na to czas w którym mogli ŻYĆ, doświadczać, poznawać itp
Nie powtarzają setki razy tych samych pytań w głowie.


RE: Próba zrozumienia siebie - może też tak macie - Apeiron - 08 Wrz 2017

@damiandamianfb

Owszem, tak to mogło zabrzmieć, ale wcale nie czuję się lepszy od nikogo. Sam wypełniam ogrom czasu pierdołami, marnotrawię go, nie wzbogacając swego życia w żaden sposób.

(04 Wrz 2017, Pon 17:01)damiandamianfb napisał(a): Nie powtarzają setki razy tych samych pytań w głowie.

Mnie nawet nie chodzi o ciągłe zajmowanie sobie myśli jakimiś egzystencjalnymi deliberacjami (choć uważam, że człowiek, który nie robi tego w ogóle upodabnia się do zwierzęcia), a ogólną chęć potęgowania świadomości tego, co wokół; o głód wiedzy, poznania. Nie dostrzegam tego. Zaś to, co widzę, to chodzące zombie, bez ustanku wpatrujące się w swoje pieprzone smartfony, dla których odcięcie od facebook'a jawi się niczym jakaś niewyobrażalna katastrofa; to postępujący proces powszechnego głupienia.
I nad tym ubolewam, a chyba jeszcze bardziej nad sobą, nad swoją beznadziejną wegetacją.


RE: Próba zrozumienia siebie - może też tak macie - damiandamianfb - 08 Wrz 2017

(08 Wrz 2017, Pią 0:08)Apeiron napisał(a): @damiandamianfb

Owszem, tak to mogło zabrzmieć, ale wcale nie czuję się lepszy od nikogo. Sam wypełniam ogrom czasu pierdołami, marnotrawię go, nie wzbogacając swego życia w żaden sposób.

(04 Wrz 2017, Pon 17:01)damiandamianfb napisał(a): Nie powtarzają setki razy tych samych pytań w głowie.

Mnie nawet nie chodzi o ciągłe zajmowanie sobie myśli jakimiś egzystencjalnymi deliberacjami (choć uważam, że człowiek, który nie robi tego w ogóle upodabnia się do zwierzęcia), a ogólną chęć potęgowania świadomości tego, co wokół; o głód wiedzy, poznania. Nie dostrzegam tego. Zaś to, co widzę, to chodzące zombie, bez ustanku wpatrujące się w swoje pieprzone smartfony, dla których odcięcie od facebook'a jawi się niczym jakaś niewyobrażalna katastrofa; to postępujący proces powszechnego głupienia.
I nad tym ubolewam, a chyba jeszcze bardziej nad sobą, nad swoją beznadziejną wegetacją.
Wątpię, że jest ktoś kto nie chce poszerzać swojej wiedzy, świadomości itp, tylko może tego nie pokazują na przykład w towarzystwie, a jedynie jak są sami. A nawet przy założeniu, że tacy są to co z tego? To ich sprawa co ich interesuję.
A z tym co widzisz to według mnie Twoje myśli przesadzają, każą Ci dostrzegać tylko złe strony, wady. Jestem pewny, że 99% ludzi przystosowało by się po jakimś czasie do straty facebooka i nie była by to taka katastrofa. Poza tym rozejrzyj się wkoło czy rzeczywiście aż tylu ludzi gapi się tylko w swoje smartfony, może patrzą nawet na chwilę, ale jeśli nie odcina to od nich świata zewnętrznego to nie ma w tym nic złego. To jak wszystko ma swoje wady i zalety.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.