PhobiaSocialis.pl
Z fobika na aleksytymika - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Inne zaburzenia psychiczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-42.html)
+--- Wątek: Z fobika na aleksytymika (/thread-3013.html)

Strony: 1 2


Z fobika na aleksytymika - Michal88 - 08 Maj 2009

Aleksytymik to człowiek bez emocji
Mniej czuje niż pozostale osoby,gdy ktoś zmarł wszyscy płaczą z powodu śmierci bliskiej osoby a aleksytymik pozostaje niewzruszony
Jest chłodny,zdystansowany,nie lubi obchodzić urodzin ani walentynek
Aleksytymik to może być osoba której przeżycia przekroczyły odporność psychiczną.Odcina sie od tych emocji by mu było lżej w życiu
Podejmują lepsze decyzje bo mniej czują
Wydaje mi sie że "jam"Michal88 użytkownik tego forum stałem sie teraz taką osobą
Mniej czuję i jest mi teraz lepiej
Wychodze na dwór nie mam już żadnych schiz no i pamięć poprawiona w wyniku częstszych wykonywanych czynności domowych i na zewnątrz
Jade na rowerze..i jakoś nie czuje bólu..nie wiem czemu heheh
To samo dziecko ryczy na drodze,pies szczeka,matka panikuje a ja nic..
Co o tym sądzicie??? :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Dla mnie bomba


Re: Z fobika na aleksytymika - Alice - 08 Maj 2009

Ja ci mogę powiedzieć tylko, że nie chciałabym się stać aleksytymikiem. Już wolę być socjofobiczką, trochę zbyt wrażliwą.
Życie bez emocji - brzmi upiornie :Stan - Niezadowolony - W szoku:


Re: Z fobika na aleksytymika - Michal88 - 08 Maj 2009

Można ustalić, jaki procent populacji stanowią aleksytymicy?

Raczej nie. Nawet gdyby istniały jakieś ścisłe kryteria diagnozowania aleksytymii, to i tak wielu nią dotkniętych pozostałoby nierozpoznanych. Aleksytymicy nie mają bowiem motywacji do szukania pomocy. Do terapii trafiają najczęściej ci, którzy są uzależnieni. Trzeba też pamiętać, że nie jest to jakaś określona jednostka chorobowa, lecz jedynie syndrom, który może mieć różne uwarunkowania. Jak wspomniałam, może być efektem uszkodzenia mózgu. Często jest skutkiem wychowania w zimnym lub nadopiekuńczym domu.


Nadopiekuńczym domu...no właśnie,ja tak miałem...wyparłem emocje ale cóż,żyje sie dalej


Re: Z fobika na aleksytymika - Whisper - 08 Maj 2009

Jakieś ogólnikowe sformułowanie. Człowiek bez emocji to maszyna. A po co maszyna miałaby żyć? Do czego by dążyła i ze względu na jaką motywację? No chyba, że by wegetowała, ale po raz kolei nasuwa się pytanie: po co?


Re: Z fobika na aleksytymika - Artur Król - 08 Maj 2009

1) Wyparcie emocji nie oznacza pozbycia się emocji - wciąż je masz, kwestia dostrzegania ich lub nie. Gdybyś nie miał emocji, nie byłbyś w stanie ocenić, że teraz jest "lepiej" - bo "lepiej" jest oceną emocjonalną.

Tylko "niedostrzeganie" emocji, które się ma, to trochę jak niedostrzeganie sygnałów od ciała, np. przy cukrzycy. Do niedawna głównym powodem śmierci przy cukrzycy było zatrucie organizmu od ran - ponieważ cukrzycy mieli niedostateczne krążenie w nogach, nie czuli ich zbyt dobrze. Ponieważ ich nie czuli - ranili je, obijali, itp. choć wydawało im się, że są ok. I w końcu te nogi zaczynały gnić, martwe mięso na żywym ciele... aż do chwili gdy toksyny gnilne zatruwały krew i następował zgon.

Dlatego pytanie na ile jest to wartościowe w przypadku emocji - a na ile groźne.

2) Są faktyczni ludzie, którzy nie czują emocji - w wyniku uszkodzenia mózgu, ich obszary odpowiedzialne za odczuwanie emocji zostały zniszczone.

Czy ludzie ci są supresprawnymi, aemocjonalnymi żywymi komputerami?

Nie. Są całkowicie bezwolni i jeśli nie każesz im inaczej - będą leżeć w łóżku aż umrą np. z odwodnienia.

Po prostu, bez emocji, żadne działanie nie jest dla nich lepsze lub gorsze od innych. Żadne nie jest mniej lub bardziej korzystne. Więc nie potrafią podjąć żadnej decyzji i ktoś musi je podejmować za nich i kazać im coś robić.


Re: Z fobika na aleksytymika - Kasumi - 08 Maj 2009

ehehehe mam to, od dawna

Oczywiście w jakim stopniu itp. to by trzeba było dopiero przeanalizować.
Jestem aemocjonalna, niewrażliwa na to co się dzieje wokoło. Odczuwam współczucie, litość, żal... ale po pierwsze, mam to głównie w stosunku do osób podobnych do mnie, a po drugie nawet jeżeli coś czuje, to nie wychodzi to "na zewnatrz", a takich spontanicznych zachowań to nie miewam już praktycznie nigdy. Dokładnie jak mówisz, Michał, wszelkie 'tragedie' dziejące się wokół mnie przyjmuje ze spokojem. Owszem moge pomyśleć sobie, ze mi przykro np. ale emocji żadnych we mnie nie będzie widać. Często gdy coś z kimś oglądam, i są jakieś dramatyczne sceny, i wszyscy wkoło jakoś tam reagują, jakieś "ochy" i "achy", wykrzywianie twarzy albo zakrywanie oczu rękami - ze mną nie dzieje się nic, ewentualnie się śmieje :3 (ogladałam kiedyś z koleżanka 'Hooligans' i ona przy tej końcowej scenie walki chlipała w rękaw.. a ja sie smiałam sama nie wiem juz z czego, i ona potem z takim bulwersem do innej koleżanki "To ja tu się wzruszam, nie moge patrzec na ekran, a Kasumi śmieje się przez cały film.") - W ogóle to jest bardzo ciekawe, bo śmiech jest jedyną emocją, która naturalnie się u mnie pojawia... szkoda, że coraz rzadziej :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: (przeklęta wiosna) Kiedyś znowu wołała mnie koleżanka, że przy naszym piecu/ogrzewaczu czy jak to nazwać, czuć gaz i sie zastanawiała czy cos tam sie niedobrego nie dzieje, lekko zdenerwowana, ja jakby nigdy nic, i jej komentarz, że "ja to tak zero reakcji, totalny spokój" - ot taki delikatny przykład, ale często słysze tego typu słowa. Przez ostatnie półrocze moi rodzice zaliczyli szpital, najpierw jedno, potem drugie... żadnych emocji z tym związanych z mojej strony. Ojciec dzwonił do mnie dzień przed operacją i panikował, że "może się jutro nie obudzi" a ja nic wtedy nie czułam, żadnego żalu, strachu, współczucia, całkowita obojętność... jakby dzwonił z domu, siedząc przed telewizorem

No, u mnie też jest symptom tego 'nadopiekuńczego domu', ja z reszta dokładnie u siebie widze jak ta 'aemocjonalnosc' sie rodziła, tzn. tworzyłam ją sama, z premedytacja, na własne życzenie, i nadal tworze. Od dziecka, gdy ktoś zakpił z moich uczuć, albo wyśmiał po prostu (nie ukrywajmy, chodzi tu o rodzine własnie), zawsze wtedy powtarzałam sobie, ze "nigdy więcej", że juz nie pokaże nikomu co na prawdę czuje, że się schowam za maską obojętności bo tak jest najbezpieczniej.
"Maszyna" - dobrze powiedziane Hektor, ja sie często zastanawiam ile jeszcze jest we mnie człowieczeństwa, na ile można być jeszcze człowiekiem jeżeli żyje się bez emocji...?

Inna rzecz, że nawet mi to odpowiada, tzn. cos w stylu "jak sie nie ma co sie lubi to sie lubi co sie ma". Poza tym to taki zmutowany stoicyzm :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: a ja sobie stoicyzm bardzo cenie. "Panowanie nad sobą to najwyższa władza" - słowa wstawione przez Hektora w temacie z cytatami - uwielbiam to, uwielbiam nad sobą panować i czasem wręcz gardze tymi, którzy tego nie potrafia :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: Ludzka histeria i panika wywołuje we mnie złość, wręcz agresje.

Zastanawiam się czy to da się zmienić, pewnie się da, ale znowu czy ja tego chce, już tak się przyzwyczaiłam, emocjonalnosc jakos do mnie nie pasuje... >_>


Re: Z fobika na aleksytymika - Whisper - 08 Maj 2009

Artur Król napisał(a):Wyparcie emocji nie oznacza pozbycia się emocji - wciąż je masz, kwestia dostrzegania ich lub nie. Gdybyś nie miał emocji, nie byłbyś w stanie ocenić, że teraz jest "lepiej" - bo "lepiej" jest oceną emocjonalną.

Tak. Poza tym emocje mogą zmienić swój kierunek. Jeżeli ich nie odczuwasz - tak jak piszesz - to Ci współczuje, bo w końcu eksplodujesz.



Kasumi napisał(a):Odczuwam współczucie, litość, żal... ale po pierwsze, mam to głównie w stosunku do osób podobnych do mnie, a po drugie nawet jeżeli coś czuje, to nie wychodzi to "na zewnatrz", a takich spontanicznych zachowań to nie miewam już praktycznie nigdy.

To jest naturalne. Nie okłamujmy się: żeby powstała nerwica taka na jaką my cierpimy, potrzebna jest ogromna dawka bólu i cierpienia. Jeżeli dodamy do tego fakt, że przez całe życie z tymi obciążeniami idziemy sami, to nic dziwnego, że na cierpienie innych jesteśmy obojętni. W końcu nasza skala porównawcza, tkwiąca w podświadomości cały czas alarmuje nas, że i tak to MY mamy najbardziej przekichane i że tym należy się zająć w pierwszej kolejności.

Kasumi napisał(a):Dokładnie jak mówisz, Michał, wszelkie 'tragedie' dziejące się wokół mnie przyjmuje ze spokojem.

Po wojnie był (chyba w Krakowie) taki wielki polski psychiatra - Antonii Kępiński. Kępiński twierdził, że nerwice zanikają na wojnie(w sytuacji zagrożenia, realnego zagrożenia). Oczywiście wraz z ustąpieniem zagrożenia powracają. Nie wiem czy nazwać to filozoficznym ujęciem, ale nerwica jest tak na prawdę oczekiwaniem na ostateczną tragedię, która to - jeżeli następuje - odbierana jest jako wybawienie od troski. Zawsze dziwiło mnie to, dlaczego boje się iść do sklepu, a nie boje się gdy prawie zaliczę czołówkę z innym samochodem.

Kasumi napisał(a):"Maszyna" - dobrze powiedziane Hektor, ja sie często zastanawiam ile jeszcze jest we mnie człowieczeństwa, na ile można być jeszcze człowiekiem jeżeli żyje się bez emocji...?

Tu chyba zaszło nieporozumienie. To było pytanie retoryczne, nie uwierzę w to, że żyjesz bez emocji choćby dlatego, że lęk społeczny, który odczuwasz jest emocją. Ty natomiast mówisz o zobojętnieniu.

Kasumi napisał(a):Panowanie nad sobą to najwyższa władza" - słowa wstawione przez Hektora w temacie z cytatami - uwielbiam to, uwielbiam nad sobą panować i czasem wręcz gardze tymi, którzy tego nie potrafia

Doskonale pamiętam tą maksymę z jednego bardzo ważnego powodu: nigdy się do niej nie stosuje, choć wiem, że gdybym był w stanie, to zaszedłbym bardzo, bardzo daleko. Panowanie nad sobą to moja pięta Achillesowa(o ironio! :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:). A Achilles jak wiadomo zabił Hektora :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Kijowa gra słów :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


Re: Z fobika na aleksytymika - Kasumi - 08 Maj 2009

Hektor napisał(a):Tu chyba zaszło nieporozumienie. To było pytanie retoryczne, nie uwierzę w to, że żyjesz bez emocji choćby dlatego, że lęk społeczny, który odczuwasz jest emocją. Ty natomiast mówisz o zobojętnieniu.
No może, ja tymi pojęciami operuje w sposób amatorski, jak to tam jest w istocie nie wiem, bo mam za małą wiedze / nie jestem specjalista. To może jest przesada mówić na siebie "maszyna" bo przecież coś tam we mnie jest, w środku czasem mi wręcz wszystko szaleje. W ogóle różnie bywa, raz nie czuje nic a innym razem czuje aż "za dużo". Tylko chodzi o to, że to jest tak mało ludzkie, taki brak reakcji na wszystko, nie okazywanie jakichkolwiek emocji na zewnątrz... bo przecież wszystko kręci się wokół tego co widać, tego co na zewnatrz, mało kogo obchodzi co tam człowiek ma w środku

Hektor napisał(a):Jeżeli dodamy do tego fakt, że przez całe życie z tymi obciążeniami idziemy sami, to nic dziwnego, że na cierpienie innych jesteśmy obojętni. W końcu nasza skala porównawcza, tkwiąca w podświadomości cały czas alarmuje nas, że i tak to MY mamy najbardziej przekichane i że tym należy się zająć w pierwszej kolejności.
I to prawda co mówisz, że jesteśmy skoncentrowani na własnym "ja", bo jak sie zastanawiam to tę nawałnicę wszelakich uczuć odczuwam w kontekście własnej osoby albo osób mi podobnych, z którymi mniej lub bardziej się identyfikuję, a obojętność jest właśnie w stosunku do tych jakby spoza tego kręgu, tych powiedzmy "duchowo obcych".

Hektor napisał(a):Zawsze dziwiło mnie to, dlaczego boje się iść do sklepu, a nie boje się gdy prawie zaliczę czołówkę z innym samochodem.
coś w tym jest :Stan - Uśmiecha się - LOL:


Re: Z fobika na aleksytymika - Artur Król - 08 Maj 2009

Kasumi napisał(a):No może, ja tymi pojęciami operuje w sposób amatorski, jak to tam jest w istocie nie wiem, bo mam za małą wiedze / nie jestem specjalista. To może jest przesada mówić na siebie "maszyna" bo przecież coś tam we mnie jest, w środku czasem mi wręcz wszystko szaleje. W ogóle różnie bywa, raz nie czuje nic a innym razem czuje aż "za dużo".

To może warto nauczyć się czuć przez cały czas, żeby móc wpływać na to jak się czujesz?

Generalnie niewiele jest rzeczy równie szkodliwych dla organizmu jak taszczenie w sobie nieprzerobionych emocji - potrafi mocno wpłynąć na całą biologię.

Kasumi napisał(a):Tylko chodzi o to, że to jest tak mało ludzkie, taki brak reakcji na wszystko, nie okazywanie jakichkolwiek emocji na zewnątrz... bo przecież wszystko kręci się wokół tego co widać, tego co na zewnatrz, mało kogo obchodzi co tam człowiek ma w środku

Z tego wniosek, że zawodowi pokerzyści nie są ludźmi tylko kosmitami :Stan - Uśmiecha się:


Re: Z fobika na aleksytymika - Michal88 - 09 Maj 2009

Ten cały świat to jeden wielki film
Wszyscy sie dziwią czemu nie pracuje...itp matka tym bardziej bo przecież tyle dobra mi dała w dzieciństwie
Wszyscy krzywo na mnie patrzą,czasem milczą przy stole bo czują sie nieswojo.
Wszystko to czułem jeszcze kilka miesiecy temu..a teraz to stłumiłem
Matka co chwila gadala w dziecinstwie"michalku nie idz" "tego nie wolno" itp i do dzisiaj to powtarza to jest chore....."michalku masz kolacje na kredensie" nie wiem co to bedzie w przyszlosci
Mam nadzieje że siła wyższa..Bóg...zlituje sie nademną
Niewiem co sie stało...lęku nie ma ale jest wielka pustka bez emocji
Patrze i słucham ludzi..wprawdzie gadać juz w miare sporo gadam ale tak jakby od niechcenia
Co mnie interesuje co np.babcia jadła na kolacje?,albo że brat wygrał 40 zł w totomixa???
Zresztą w prawdziwym świecie trwa pościg za pieniędzmi,jest corraz gorzej i tak sie zastanawiam czy oplaca sie przejmowac tak soba???
Niewiem co sie ze mna dzieje naprawde


Re: Z fobika na aleksytymika - magik - 19 Paź 2009

Ja bym chciał być bez emocji a to dlatego ze duzo mam tych negatywnych.


Re: Z fobika na aleksytymika - wenzon - 10 Lis 2009

Mam to samo. Już od 6-7 lat. Na początku to było fajne... Ale po 3 latach, dopada człowieka masakryczna depresja :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Katsumi napisała:

No, u mnie też jest symptom tego 'nadopiekuńczego domu', ja z reszta dokładnie u siebie widze jak ta 'aemocjonalnosc' sie rodziła, tzn. tworzyłam ją sama, z premedytacja, na własne życzenie, i nadal tworze. Od dziecka, gdy ktoś zakpił z moich uczuć, albo wyśmiał po prostu (nie ukrywajmy, chodzi tu o rodzine własnie), zawsze wtedy powtarzałam sobie, ze "nigdy więcej", że juz nie pokaże nikomu co na prawdę czuje, że się schowam za maską obojętności bo tak jest najbezpieczniej.


Kurcze. Ja też tak miałem w domu. Teraz dopiero to sobie przypomniałem. Może dzięki temu będe umiał wyrwać się z tego świństwa.

Ten, chłód emocjonalny nie jest tak, że nic nie czujesz. Poprostu umiesz tłumić w sobie uczucia. To jest troche dziwne. Bo odnosi się też to do innych rzeczy. Na czykład, kiedy coś mnie boli. Ja czuje, że mnie boli. Na przykłąd noga, ale umiem ten ból zneutralizować. Nie sprawia mi problemu. Tak jakby przestaje o nim myśleć. Bardzo dziwna sytucajia. Teraz chyba jestem jak RAMBO :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Wie ktoś może jak wrócić do normalności i spowrotem wszystko normalnie czuć?
Bo próbuje już od kilku lat, i nie umiem... Chyba zapomniałem jak to jest, czuć coś mocno... A może to strach przed okazaniem uczucia?

Ktoś wie jak się z tego wydostać???


Re: Z fobika na aleksytymika - missing - 26 Gru 2009

ja dopiero niedawno zauważyłam że właściwie często nic nie czuję... Chociaż wcześniej pamiętam że było inaczej. A właściwie czuję, ale jakoś tak płytko. Wydaje mi się że dlatego nie mogę nawiązać bliższych kontaktów z ludźmi.
Niby mnie lubią, ale z mojej strony jakieś wszystko płytkie. Nawet na pogrzebie własnej babci nic nie czułam.

dotarło do mnie że coś jest nie tak w momencie kiedy byłam świadkiem koszmarnego wypadku i właściwie nie czułam nic, poza zdziwieniem że coś takiego w ogóle mogło się zdarzyć.
wtedy zauważyłam że właściwie już dłuższy czas tak jest - nikomu nie współczuję, nie przywiązuję się do ludzi, nie potrafię się specjalnie cieszyć, bawić. Nawet będąc z człowiekiem którego kochałam, czasem czułam się zupełnie obojętna.

Nie wiem, może to od leków które kilka lat temu brałam 3 lata bez przerwy, ale to była mała dawka Asentry więc wątpię że to od tego.
Może to przez ciągły strach i poczucie zagrożenia coś się we mnie wypaliło.
Zamiast tego ciągle jestem rozdrażniona i coraz bardziej agresywna.


Re: Z fobika na aleksytymika - Snow - 26 Gru 2009

Poczytalem co nieco o tej alekstymii i... :

Mam pare pytan - czy jezeli ktos marzy, fantazjuje to juz nie jest alekstymikiem?

Jaka jest roznica miedzy typowa "znieczulica" a alekstystymia?

Czy jezeli nie potrafie nazwac swoich uczuc a potrafie odczytac czyjes, lub czyjes intencje to nadal jest to aleksystymia?

I na koniec... co to znaczy nazwac swoje emocje? :Stan - Uśmiecha się: I jakich emocji to dotyczy


Re: Z fobika na aleksytymika - missing - 27 Gru 2009

hmm, ja nie umiem odpowiedzieć na żadne z tych pytań


Re: Z fobika na aleksytymika - Jas - 31 Gru 2009

Ja myślę, że jeśli jesteśmy zbyt wrażliwi, to jednocześnie nie możemy być aleksytymikami, ale... ale zapewne tak mnie widzą wszyscy ludzie na zewnątrz. Kiedy inni dostawali 5 czy 6 w szkole i skakali z radości zacierając ręce, ja najwyżej kwitowałem swoją 5 czy 6: "fajnie". Gdy inni załamywali się 1 i 2, ja mówiłem: "trudno". Nie żebym z 6 się nie cieszył a 1 się nie martwił, ale przecież ludziom nie będę tych emocji okazywał... Tak samo ze smutnymi wydarzeniami (typu pogrzeb) i wesołymi.
A co do innych z kolei to nie wiem... nigdy nie byłem zakochany, nie wiem czy umiem się zakochać, w ogóle odczuwać takie uczucie (gdzieś tam po cichu marzę - jasne, ale co ja mogę wiedzieć jak go nie znam).


Re: Z fobika na aleksytymika - tomjak - 01 Sty 2010

Ja mam coś takiego że zupełnie nie czuję głodu. Jem bo inni jedzą , albo wiem że nadeszła pora że trzeba coś zjeść i jem. Mogę jeść i jeść aż do bólu żołądka. Właśnie ból jest sygnałem że juz trzeb zaprzestać. Dla zachowania zdrowia wiem że powiedzmy zjadam dwie kanapki o 10 na drugie śniadanie i na tym koniec. Działa to też w drugą stronę. Mogę nie jeść cały dzień od rana do nocy bez uczucia głodu jak jestem zajęty czymś ważnym. Dopiero sygnałem że powinienem chyba coś zjeść jest pojawiający się późno wieczorem ból głowy. Nie wiem jaka jest przyczyna takiego stanu rzeczy. Niedawno to zauważyłem. Mógłbym bez problemów pochłonąć dwudaniowy obiad dla 4 osób i jeszcze coś na deser dla 4 osób. Mógłbym tez nie jeść ze trzy dni bez problemów i nie pić.


Re: Z fobika na aleksytymika - eric - 10 Sty 2010

Kiedyś skakałem z radości dostając 5 czy 6 w szkole, spotykało się to z gwałtownym śmiechem całej klasy "ten to jest po+:Ikony bluzgi kochać 2:, cieszy sie jak czub". Przestałem ludziom okazywać emocję. Natomiast bardzo głęboko i długo potrafię cieszyć się w duchu. Nie potrafię i nie chcę tego okazywać na zewnątrz. Potrafię robić to jedynie przed bliskimi osobami na których mi zależy, czuję że wyrażając uczucia przed nimi daję im do zrozumienia że mam do nich zaufanie i sam ten fakt też mnie cieszy. Przed obcymi, albo znajomymi ze szkoły jestem totalnie obojętny i oziębły. Jak maszyna. Potrafię też zabijać złe albo przykre emocje, jednocześnie nie tracąc przyjemnych i dobrych. Jak dostanę pałę to mam to totalnie gdzieś o ile nie powoduje to zagrożenia na koniec roku. "Nabawiłem się" kontroli nad własnymi uczuciami. Jestem całkowicie odporny na szantaże emocjonalne, przemoc psychiczną i tym podobne. Jeśli ktoś próbuje czegoś takiego na mnie wypróbować to reaguję śmiechem. Czasami wydaje mi się, że to jest jakby moja forma odwetu na społeczeństwie, za to co ludzie zrobili mi kiedyś. Jestem też całkowicie obojętny na kwestie społeczne.


Re: Z fobika na aleksytymika - Jas - 12 Sty 2010

eric napisał(a):Jestem całkowicie odporny na szantaże emocjonalne, przemoc psychiczną i tym podobne. Jeśli ktoś próbuje czegoś takiego na mnie wypróbować to reaguję śmiechem. Czasami wydaje mi się, że to jest jakby moja forma odwetu na społeczeństwie, za to co ludzie zrobili mi kiedyś. Jestem też całkowicie obojętny na kwestie społeczne.
A ja nie, tej odporności się nie nabawiłem :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Kiedyś podejrzewałem się o aleksytymię, bo nigdy jeszcze nie byłem zakochany, nie potrafię zrozumieć tego uczucia, jak inni mogą powierzać komuś swoje życie? mówić "kocham cię i bez ciebie moje życie nie ma sensu" i takie tam? a co jak ta osoba odejdzie, zostawi... co wtedy? Ja bym tak nie potrafił. Bo ja z kolei nauczyłem się nie uzależniać od ludzi. Nie wydaje mi się bym był w ogóle zdolny powiedzieć komuś "kocham cię" pierwszy, za bardzo bym się bał, że on nie czuje tego samego... albo ze mu przejdzie wcześniej niż mi. Więc nie kocham... i nie wiem czy kiedykolwiek w ogóle pozwolę sobie kogokolwiek pokochać...
Ale to nie aleksytymia, niestety wciąż mnie bolą przykrości :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:


Re: Z fobika na aleksytymika - eric - 12 Sty 2010

Może nie jestem odporny w sensie jak "kuloodporny", ale potrafię zrobić wszystko żeby nie dopuścić do tego. Kiedy szedłem do liceum to trafiłem do po+:Ikony bluzgi kochać 2: klasy gdzie po 2 tygodniach byłem głównym obiektem negatywnego zainteresowanie (tzn. powtórka z rozrywki) - po 2 tygodniach mnie tam nie było.

Być może ja bym potrafił pokochać kogoś ale musiałbym go znać na wylot i widzieć w nim lustrzane odbicie. Inaczej wątpię... ale tak naprawdę czuję że nie załamię się jeśli nie znajdę partnerki. Nie chcę przynajmniej patrząc z wieku 18 lat powierzać drugiemu człowiekowi swojego życia. Ja jestem stworzony do samotności i tylko chyba jedyny związek jakby mógłby mi się udać to taki, kiedy drugą połówkę bym wciągnął w swoją samotnię, albo na odwrót. I tak żylibyśmy sobie zdystansowani od tego całego posranego społeczeństwa.


Re: Z fobika na aleksytymika - ZagubionyAlex - 04 Lut 2010

Wiesz co ja myślę, że to etap przejściowy ta alekstymia.
Miałem tak, kiedy przestałem sie bać wszystkich i doszło do mnie, że na początku będzie trudno i źle, ale to będzie zawsze krok na przód, a to jest dla mnie ważne. Tez wtedy miałem taką alekstymię, brak schizów, koniec z tikami, panicznym strachem, uciekaniem przed wszystkim i wtedy też przestało mnie obchodzić czy ktoś płacze czy sie śmieje. Było obojętne. Nie złościło mnie, nie wkurzało, po prostu było, a ja szukałem sensu w życiu i obserwowałem jak coraz pewniej chodziłem do sklepu i zwyczajnie prosiłem o bułki i nie bałem się każdego dresiarza którego dostrzegłem kątem oka po drodze. Kiedyś kiedy chciałem wyjść pobiegać na dwór zawsze się bałem, że ktoś mnie zobaczy, dostrzeże, szczególnie nie chciałem by mnie ktoś zobaczył gdy już będę zmęczony tym bieganiem... a wtedy jakoś mi to zoobojętniało, wyszedłem, pobiegałem jak umiałem, wróciłem do domu. Jechałem tramwajem i przestało mnie obchodzić kto i w jakim celu się na mnie gapi.... i myślę, że właśnie wtedy miałem tą alekstymię, a widzę teraz, że to był etap przejściowy, bo teraz jest znacznie lepiej :Stan - Uśmiecha się:
No i tego Ci też życzę.


Bez zadnych uczuc - Lostfee - 22 Kwi 2010

To dosc dziwne i troszke skomplikowane, ale mam problemy z przezywaniem uczuc. Pozostaje tak jakby na jednej fali. Jak jestem zdenerwowana to powierzchownie- bez uczucia zdenerwowania: widac zdenerwowanie ale go nie odczuwam, smieje sie ale jakby nie odczuwam smiania sie brak u mnie jakiejkolwiek spontanicznosci, gdzie jestem bardzo zywa osoba. Nie mam zadnej motywacji, nie przejmuje sie niczym. Zyje w stresie bo studiuje;nie mam jeszcze pracy i problemy finansowe. Mam problemy z zastanawianiem sie, czuje sie jakby mi cos scisnelo glowe przy tym i nie chcialo puscic, probuje sie skoncentrowac, wysilic umyslowo, jednak bez skutku, mam wielki ucisk i blokade, jakby moj mozg zardzewial albo sie wylaczyl. Na wykladzie nie zapamietuje ani slowa jak robimy notatki ze sluchu od razu zapominam i nie moge pisac, czuje sie jakbym miala ogolnego dola, jakby smutek i wewnetrzny niepokoj mna przesiaknal i zabil wsczystkie uczucia. .Przestalam odczuwac zycie i to co sie wokol dzieje. Wywiazuje sie z obowiazkow, ale jakby tylko z monotonn i i przyzwyczajenia.
Widze co sie wokol dzieje ale do mnie nie dociera - ale zachowuje sie w miare normalnie, czasami mam leki ale to mialam juz od kiedy pamietam.
Nawet mam problemy zeby zajrzec do ksiazek a pisanie tego tekstu zajmuje mi juz ponad godzine. Mam tez duze problemy z zasypianiem ale spie juz troche lepiej bo sie nie budze w nocy, takze na zasniecie potrzebuje gora 4 godziny i spie 8. Ciagle kolatanie serca niepozwala mi spac. Wiem ze to moze duzo naraz ale bardzo mi zalezy na opiniach.
Zaczynam sie smiac ze myslenie boli :Stan - Uśmiecha się:Ma ktos moze jakas rade, tak dluzej nie moge a czas dziala na moja niekorzysc. Pomozcie


Re: Z fobika na aleksytymika - Lostfee - 22 Kwi 2010

Ja kiedys o Aleksymikach czytalam i bylo napisane ze nie mozna z dnia na dzien zostac Aleksymikiem i ze osoby cierpiace na to, nigdy nie poznaly odczuwania emocji. Mnie to chyba nie dotyczy ja to mam od jakis 3 tygodni.


Re: Z fobika na aleksytymika - lolek - 22 Kwi 2010

Człowiek, który nie odczuwa emocji to psychopata a nie "aleksemityk" czy jak to zwał... :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:


Re: Z fobika na aleksytymika - Jeanne211 - 22 Kwi 2010

a może jakieś wydarzenie spowodowało że nie odczuwasz emocji.. ja czasmi tak mam.. jak cos stanie się zlego.. jestem tak zdołowana ze potem wszystko mi juz jedno i przestaje odczuwac emocje..
Wszystko staje się rutyną, nie znajduje pasji w tym co robiłam wczesniej, nic mi sie nie chce..


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.