PhobiaSocialis.pl
Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html)
+--- Dział: Inne życiowe problemy i sytuacje (https://www.phobiasocialis.pl/forum-22.html)
+--- Wątek: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. (/thread-2938.html)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - Uśmiechnięta - 30 Kwi 2009

belial napisał(a):
Uśmiechnięta napisał(a):Patrząc tymi kategoriami celem takiego noworodka było najpierw przyjście na świat,a potem zaznanie rodzicielskiej miłości.Dalej-uważam,że cele wynikają z potrzeb.A są pewne wspólne potrzeby, nawet nie dla wszystkich ludzi,ale dla wszystkich istot rozumnych.Potrzeba bezwarunkowej miłości-gdy jest się małym i bezbronnym,całe życie potrzebujemy też bycia akeptowanymi itd,itp.
A nie wydaje ci się, że trochę za dużo tu idealizmu? Rodzicielska miłość, bezwarunkowa miłość? Weź pod uwagę wszystkie zwierzęta, nie tylko ludzi. Nie ma tu za dużo miejsca na miłość. Pragnienie akceptacji? Wymysł tak głupi, jak ludzki. Powstaje z wiekiem, jak przestajemy być dziećmi i zaczynamy orientować się w realiach genialnego, stworzonego przez człowieka, świata. Nie wiem, jak dla mnie to wszystko jest zbyt wyszlifowane.

Miłośc bezwarunkowa to miłośc matki do dziecka.Matka kocha swojego potomka za to,że jest.Nie ma znaczenia czy mówimy o ludzkiej czy o zwierzęcej matce-ponieważ miłośc macierzyńska to przede wszystkim bardzo silny instynkt.Potwierdzeniem tego niech będzie fakt,że każda matka (o ile oczywiście nie ma zaburzeń) gotowa jest oddać życie za swe dziecko;czyli w tym punkcie się zgadzamy po części.Akceptacja to z łacińskiego "przyjmowanie".Każdy człowiek,zwałszcza mały potrzebuje by go akceptować.Tylko dzięki temu może zbudować pozytywny wizerunek samego siebie,a w rezultacie poczucie własnej wartości.Zapytaj któregokolwiek psychologa.Nie wiem balial co dokładnie przeszłaś w swoim życiu(i Broń Boże nie kpię z tego!wyjaśniam ,bo w języku pisanym łatwo o nieporozumienia),ale nie mogło być to nic przyjemnego skoro piszesz w takim tonie.I teraz najlepszy test na to czy poddawane przez Ciebie dyskusji zjawisko akceptacji ma miejsce:jeżeli poczułas złość czy też frustrację ,gniew czytając moje poprzednie zdanie,to właśnie dlatego,że poczułaś jak pośrednio neguję Twoja wartość( a więc nie akceptuję).Uczyniłam to poprzez zanegowanie Twoich słów .Złość jest uczuciem drugo bądź nawet trzeciorzędnym,zanim się ją odczuje zawsze najpierw jest inna emocja.Może to bezsilnośc,że uważam Twoją wypowiedź za taką za jaką uważam?A mówiąc bez ogródek-nie podoba mi się Twoje podejście do tematu bo jak dla mnie jest zbyt pesymistyczne.Miłośc bezwarunkowa istnieje(nie doświadczyłam ,ale znam ludzi którzy doświadczyli,więc jak co mam świadków),akceptacja również(doświadczyłam,potwierdzam,że istnieje).


` - belial - 30 Kwi 2009

Ajajaj, chyba się trochę nie zrozumiałyśmy.
Przede wszystkim, nie neguję istnienia miłości żadnego rodzaju, ani zjawiska akceptacji. Głupia bym była, robiąc to :Stan - Uśmiecha się:. Jeśli idzie o miłość, tą tam, rodzicielską - u zwierząt mamy instynkt, u ludzi instynkt z tytułem. Czy zaznanie ich jest celem umierającego noworodka? Zdobywanie, czy zaznawanie czyjejś miłości, w ogóle jest trochę nie mądrym celem, myślę.

Cytat:Akceptacja to z łacińskiego "przyjmowanie".Każdy człowiek,zwałszcza mały potrzebuje by go akceptować.Tylko dzięki temu może zbudować pozytywny wizerunek samego siebie,a w rezultacie poczucie własnej wartości.Zapytaj któregokolwiek psychologa.
Psycholog nie jest bogiem, chociaż, oczywiście, wie mld razy więcej ode mnie. Nie lubię jednak, gdy kogokolwiek traktuje się, jak wyrocznie. Nie zgodzę się z tym, że każdy musi czuć się akceptowany, by móc być pewnym własnej wartości i szczęśliwym. Chociaż w większości tak jest, to nie możemy zapominać o reszcie. I tego, nie potrzebowalibyśmy czuć się akceptowani, gdybyśmy nie oceniali. Z tego wynika, że akceptacja jest ludzkim wynalazkiem, w przeciwieństwie do macierzyńskiej miłości, nie ma tu żadnych instynktów. I dążenie do bycia akceptowanym, to raczej słaby cel, myślę. Wiadomo, chce się tego, ale żeby od razu podporządkowywać życie?
Nic mi się w życiu wielkiego nie stało, po prostu nie mam złudzeń. Jeśli chodzi o gniew, czy złość z mojej strony - niestety, nie trafiłaś, raczej trudno mnie wyprowadzić z równowagi :Stan - Uśmiecha się - LOL:. Nie bądź też taka ostrożna mówiąc do mnie, nie obrażę się, nie ugryzę, nie znajdę twojego domu :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
A co się ma kpiny, byłabym nawet wdzięczna, gdybyś się ze mnie pośmiała. Wiesz, problemy od razu wydają się mniejsze, jeśli "swój" je wykpi.
Co się ma złości, to się akurat nie zgodzę, gniew jest czysty i niepohamowany, wydaje mi się być jednym z uczuć głównych, prawdziwych, szczerych.


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - Sosen - 01 Maj 2009

Doszedłem do wniosku, że ciężko mieć cel, gdy cały okres dojrzewania starało się naśladować innych i nie wchodzić im w drogę. Teraz człowiek jest nieźle zagubiony, jak już poszedł za innymi tyle ile mógł, a dalej jest już za ciężko, bo lęk ogranicza. Chyba za bardzo żyję przyszłością.

Dam sobie więcej loozu(o ile można więcej). Jestem jeszcze na stażu. Zamiast dołować się, że nie mam celu, postaram się jak najbardziej cieszyć z życia. Albo przynajmniej jak najmniej przejmować tym wszystkim. Najpierw się podbudować, a z silniejszą psychiką będzie już o wiele łatwiej znaleźć to, co da mi ten sens i cel życia.

Gdybym tyle samo robił, co myślał byłoby super.


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - mc - 01 Maj 2009

Moim zdaniem brak celu, uczucie pustki to jest coś co sporo ludzi teraz doświadcza i przez co przechodzi. Nie masz się czemu dziwić Sosen, że tak czujesz, to jest całkowicie normalne. Nie doszukiwałbym się tu za bardzo jakichś związków z przeszłością czy dzieciństwem. Można ten temat wałkować 100 razy, bo stanowi to jakieś źródło wiedzy o nas, ale kiedyś to trzeba odłożyć na półkę, jak zużytą zabawkę.
Tak więc nie masz celu, doświadczasz swego rodzaju pustki - ok. Pytanie tylko co z tym zrobisz. Generalnie jeżeli nie widzisz celu w tym co większośc, czyli np. w pracy, w rodzinie, w nauce, w miłości, w hobby, itp. i te cele nie zaspokajają Twoich potrzeb to być może jesteś na dobrej drodze, może przechodzisz jakiś etap poszukiwań i to Cię do czegoś doprowadzi. Tak więc nie tłum tego uczucia tylko idź za nim :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - belial - 01 Maj 2009

Sosen napisał(a):Dam sobie więcej loozu(o ile można więcej). Jestem jeszcze na stażu. Zamiast dołować się, że nie mam celu, postaram się jak najbardziej cieszyć z życia. Albo przynajmniej jak najmniej przejmować tym wszystkim. Najpierw się podbudować, a z silniejszą psychiką będzie już o wiele łatwiej znaleźć to, co da mi ten sens i cel życia.
Może najpierw przestań zagłuszać siebie? Takie maniakalne "zrobię to, zrobię tamto i będzie weselej", raczej ci nie pomoże.
I daj sobie spokój z wyszukiwaniem przyczyn pustostanu, jaki nad tobą panuje. Nie masz celu i koniec, myślenie nad tym może, co najwyżej, całość uczynić trudniejszą do pokonania.
mc napisał(a):Moim zdaniem brak celu, uczucie pustki to jest coś co sporo ludzi teraz doświadcza i przez co przechodzi. Nie masz się czemu dziwić Sosen, że tak czujesz, to jest całkowicie normalne.
Uczucie pustki nie jest normalne. Co z tego, że sporo ludzi nie ma celu? To świadczy tylko o tym, że ludzie mają kłopot, a genialne, nowoczesne społeczeństwo, zaczyna nas przerastać. Nie sądzę też, że ktoś pogłębiony w pustce powie ci, że jest szczęśliwy. Ja bynajmniej nie jestem, Sosen też nie brzmi.
mc napisał(a):Tak więc nie masz celu, doświadczasz swego rodzaju pustki - ok. Pytanie tylko co z tym zrobisz. Generalnie jeżeli nie widzisz celu w tym co większośc, czyli np. w pracy, w rodzinie, w nauce, w miłości, w hobby, itp. i te cele nie zaspokajają Twoich potrzeb to być może jesteś na dobrej drodze, może przechodzisz jakiś etap poszukiwań i to Cię do czegoś doprowadzi. Tak więc nie tłum tego uczucia tylko idź za nim
Czytałam to kilka razy i chyba mnie przerosło. Proszę, powiedz mi jak można podążać, za czymś czego nie ma? Uczucie pustki sugeruje nicość. Za niczym, trudno chodzić. Nazywanie tego "poszukiwaniami" i nakłanianie do spaceru wzdłuż tych poszukiwań, to nic innego, jak wpychanie Sosena w większą dziurę. On nie jest szczęśliwy będąc w tym stanie. Dlaczego zatem ma się w nim zagłębiać?


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - mc - 01 Maj 2009

Dlaczego? Dlatego, że odczuwa lęk przed tą pustką i wyraźnie chce mieć jakieś oparcie w postaci celu. Próbuje coś na siłę znaleźć, ale się nie udaje. Ja sugeruje po prostu poznanie tego co kryje się za tym lękiem, zamiast usilnej próby przeciwstawienia się mu. Można to stłumić, wynaleźc sobie różne cele, ale ta pustka zawsze będzie dawać o sobie znać w takiej czy innej postaci. Będzie ukryta, ale tam będzie, dopóki jej nie poznamy, nie uwolnimy się od niej.

belial napisał(a):Proszę, powiedz mi jak można podążać, za czymś czego nie ma?
To o czym ta dyskusja w takim razie? Sorry, ale chyba się nie zrozumieliśmy...

Sosen trochę interesuje się medytacją, więc może rozumie o czym mowa? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - Sosen - 01 Maj 2009

Od tego wszystkiego można dostać pi*****ca. Ja już go dostaje pomału. Ten mówi to, tamten tamto. Ten coś poleca, drugi to wyśmieje. Jeden mówi, że to normalne, a drugi odwrotnie. Ta recepta na życie chyba do mnie nie przyjdzie z zewnątrz, zaczynam nie mieć złudzeń.

W sobotę idę do psychiatry i mam nadzieje, że mi dobierze na to jakieś dropsy. I zacznę chodzić na terapię, może.


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - mc - 01 Maj 2009

Sosen napisał(a):Ta recepta na życie chyba do mnie nie przyjdzie z zewnątrz, zaczynam nie mieć złudzeń.
To już połowa sukcesu. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Życzę powodzenia na tej terapii :Stan - Uśmiecha się:


Re: ` - Uśmiechnięta - 02 Maj 2009

belial napisał(a):Nie bądź też taka ostrożna mówiąc do mnie, nie obrażę się, nie ugryzę, nie znajdę twojego domu :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
A co się ma kpiny, byłabym nawet wdzięczna, gdybyś się ze mnie pośmiała. Wiesz, problemy od razu wydają się mniejsze, jeśli "swój" je wykpi.
Co się ma złości, to się akurat nie zgodzę, gniew jest czysty i niepohamowany, wydaje mi się być jednym z uczuć głównych, prawdziwych, szczerych.

Dziękuję belial.Jestem bardzo pozytywnie rozczarowana Twoją odpowiedzią.Od razu poczułam przypływ sympatii.Jestem ostrożna,ponieważ zdarzyło mi się już obrazić niechcący kogoś na forum,więc nauczona doświadczeniem wolałam chuchać na zimne.Gdybyś nawet znalazła mój dom,to myślę ,że skończyło by się na bardzo ciekawej dyskusji i aromatycznej herbacie(jeśli lubisz) :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Co do kpiny-nie mam ciętego języka,więc o pośmianie się z Ciebie ,będziesz musiała poprosić kogoś innego.
Trochę tu jest słów które chciałabym pokomentować,więc po kolei:

belial napisał(a):Nic mi się w życiu wielkiego nie stało, po prostu nie mam złudzeń.

Ja to widzę trochę inaczej.Zacznę od tego ,że złudzenia są wtedy kiedy nie ma na coś absolutnie żadnej szansy,natomiast gdy ta szansa jest,choćby najbardziej znikoma,to wtedy to jest nadzieja.Moim zdaniem Ty nie dostrzegasz również nadziei tam gdzie są podstawy by ją mieć.I to m.n. nazywam pesymizmem.

belial napisał(a):Co się ma złości, to się akurat nie zgodzę, gniew jest czysty i niepohamowany, wydaje mi się być jednym z uczuć głównych, prawdziwych, szczerych.

Czyli mamy inne opinie.Uważam,że gniew czy złość są emocjami/uczuciami drugo/trzeciorzędnym ponieważ pojawiają się zawsze w reakcji na jakieś wcześniejsze uczucie którego doświadczyliśmy.To wcześniejsze uczucie zazwyczaj trwa bardzo krótko i dlatego mamy wrażenie ,że to złość czy gniew pojawił/a się jako pierwszy/a.Ale kiedy frustracja opadnie,powraca z powrotem uczucie które ją wywołało.Np.;kiedy proszę kogoś o zrobienie bądź nierobienie czegoś poraz n-ty,a ktoś mnie cały czas niesłucha,jestem zła bo czuję się bezsilna.Aby nie być gołosłowną,zamieszczam link do artykułu:
http://www.dda.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=44&Itemid=66
To,że jest to uczucie wtórne,nie znaczy moim zdaniem,że nie może być prawdziwe,niezakłamane.Uczucia nad którymi tracimy kontrolę mogą być tylko szczere.Co rozumiesz poprzez określanie gniewu "czystym"?

belial napisał(a):Nie zgodzę się z tym, że każdy musi czuć się akceptowany, by móc być pewnym własnej wartości i szczęśliwym. Chociaż w większości tak jest, to nie możemy zapominać o reszcie. I tego, nie potrzebowalibyśmy czuć się akceptowani, gdybyśmy nie oceniali. Z tego wynika, że akceptacja jest ludzkim wynalazkiem, w przeciwieństwie do macierzyńskiej miłości, nie ma tu żadnych instynktów. I dążenie do bycia akceptowanym, to raczej słaby cel, myślę. Wiadomo, chce się tego, ale żeby od razu podporządkowywać życie?

"Nie zgodzę się z tym,że każdy musi czuć się akceptowany,by móc być pewnym własnej wartości i szczęśliwym[...]" Bardzo mnie Twój pogląd zaciekawił.Być może mamy trochę co innego na myśli.Czy pisząc te słowa myślałaś o akceptacji tzwn.ogółu przez większość życia,czy może chodziło Ci o bycie akceptowanym przez kogokolwiek kiedykolwiek?A może o coś jeszcze innego?Sprecyzuj proszę,bo póki nie wiem dokładnie co chcesz powiedzieć wolę się wstrzymać z wypowiedzią.


Sosen napisał(a):Zamiast dołować się, że nie mam celu, postaram się jak najbardziej cieszyć z życia. Albo przynajmniej jak najmniej przejmować tym wszystkim

Sosen Twoje słowa przypomniały mi o innych słowach,słowach osoby ,która jest moją największa inspiracją.Oto one:
"Życie tu i teraz, najlepiej jak się tylko da, bez wieszania poprzeczki zbyt wysoko, jest życiem szczęśliwego człowieka."Kinga Choszcz.
Moim zdaniem, cel,aby każdego dnia cieszyć się życiem,najlepiej jak się da,jest najwspanialszym celem jaki można przed sobą postawić.
Twoje zaś słowa mc...

mc napisał(a):Generalnie jeżeli nie widzisz celu w tym co większośc, czyli np. w pracy, w rodzinie, w nauce, w miłości, w hobby, itp. i te cele nie zaspokajają Twoich potrzeb to być może jesteś na dobrej drodze, może przechodzisz jakiś etap poszukiwań i to Cię do czegoś doprowadzi. Tak więc nie tłum tego uczucia tylko idź za nim :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

...przywołały mi na myśl taki oto cytat K.Wilbera, :
"Cierpimy zatem nie dlatego,że jesteśmy chorzy,lecz dlatego,że pojawia się przebłysk prawdy.Aby tego przebłysku nie zmarnować,konieczne jest jednak właściwe zrozumienie cierpienia.Musimy poprawnie zinterpretować cierpienie aby się w nim pogrążyć,żyć w nim,i ostatecznie się od niego wyzwolić."
Czy mniej więcej to chciałeś przekazać,czy Twoja koncepcja dryfowała w inną stronę?

Sosen napisał(a):Od tego wszystkiego można dostać pi*****ca. Ja już go dostaje pomału. Ten mówi to, tamten tamto. Ten coś poleca, drugi to wyśmieje. Jeden mówi, że to normalne, a drugi odwrotnie. Ta recepta na życie chyba do mnie nie przyjdzie z zewnątrz, zaczynam nie mieć złudzeń.

Jeżeli skomplikowałam Twoją sytuację Sosen, jeszcze bardziej to przyjmij moje przeprosiny.Jak sam zauważyłeś nikt gotowej recepty Ci nie da.Ale myślę sobie,że takie rady mimo wszystko są dobre,bo im więcej opinii poznasz,choćby przeciwstawnych, tym łatwiej będzie Ci utworzyć własną.


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - mc - 02 Maj 2009

Uśmiechnięta napisał(a):"Cierpimy zatem nie dlatego,że jesteśmy chorzy,lecz dlatego,że pojawia się przebłysk prawdy.Aby tego przebłysku nie zmarnować,konieczne jest jednak właściwe zrozumienie cierpienia.Musimy poprawnie zinterpretować cierpienie aby się w nim pogrążyć,żyć w nim,i ostatecznie się od niego wyzwolić."
Czy mniej więcej to chciałeś przekazać,czy Twoja koncepcja dryfowała w inną stronę?
Mniej więcej, ale nie podoba mi się w tej wypowiedzi Wilbera stwierdzenie, że "trzeba się pogrążyć w cierpieniu i żyć w nim", ja to bardziej rozumiem jako nie uciekanie od cierpienia, tylko dogłębne poznanie go, i przez to poznanie uwolnienie się od niego. Choć zakładam, że Wilber to właśnie miał na myśli, tylko wyraził to innymi słowami, jednak stwierdzenie "pogrążenie się w cierpieniu" jakby mimowolnie budzi we mnie lęk i sprzeciw :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Napewno tak napisał? Z której to książki pochodzi?

Uśmiechnięta napisał(a):Jeżeli skomplikowałam Twoją sytuację Sosen, jeszcze bardziej to przyjmij moje przeprosiny.
Ode mnie też Sosen :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - belial - 02 Maj 2009

Sosen napisał(a):Od tego wszystkiego można dostać pi*****ca. Ja już go dostaje pomału. Ten mówi to, tamten tamto. Ten coś poleca, drugi to wyśmieje. Jeden mówi, że to normalne, a drugi odwrotnie. Ta recepta na życie chyba do mnie nie przyjdzie z zewnątrz, zaczynam nie mieć złudzeń.
To faktycznie zaskakujące, że ludzie dyskutujący ze sobą mają inne zdania. Czego się spodziewałeś, zakładając ten temat? Że ci się coś objawi albo wszyscy wyskoczymy z odwieczną prawdą, która odmieni twoje życie na nieporównywalnie lepsze? Może zamiast płakać nad niesprawiedliwością, jaką są nasze odmienne opinie, po prostu rusz głową? Nic się samo nie zrobi i nic samo do ciebie nie przyjdzie.
I jakoś nie pojmuję, mc, Uśmiechnięta, za co wy go przepraszacie? Za udzielenie odpowiedzi na jego pytania?

Uśmiechnięta napisał(a):Moim zdaniem Ty nie dostrzegasz również nadziei tam gdzie są podstawy by ją mieć.I to m.n. nazywam pesymizmem.
Nie lubię nastawiać się pozytywnie, bo gdy się nie udaje boli podwójnie. Za to nie mając nadziei i odnosząc sukces podwójnie się cieszę. A zwał, jak zwał. Wg mnie jestem po prostu wygodna :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:

Uśmiechnięta napisał(a):Uważam,że gniew czy złość są emocjami/uczuciami drugo/trzeciorzędnym ponieważ pojawiają się zawsze w reakcji na jakieś wcześniejsze uczucie którego doświadczyliśmy. (...)
Co rozumiesz poprzez określanie gniewu "czystym"?
Odniosę się do całości ukrytej też pod (...), nie chcę po prostu tych cytatów takich kosmicznych walić.
Faktycznie, masz rację we wtórności gniewu. W zasadzie nigdy nad tym nie myślałam, chociaż prawdę mówiąc nie robi mi to większej różnicy. Lubię gniew, bo pozwala mi zapomnieć o marności, prowadzonego przeze mnie, życia. Nawet stan szczęścia powoduje, że staję się bardziej nieszczęśliwa. Czując radość wiem, że jest to chwilowe, że minie, że zaraz znowu zamknę się przed wszystkim i koniec szczęścia. Pozwalając sobie na gniew, zapominam nawet o fobii, nie liczy się jego krótkotrwałość. Gdy jestem zła, jestem wolna. Naprawdę nie ma dla mnie znaczenia, czy sekundę przed złością byłam zawstydzona, bądź upokorzona. Co mam na myśli, nazywając gniew czystym? To co wyżej. Nie lubię brudu, bałaganu, rażącej ohydy. Porządek sprawia, że jest mi trochę lepiej. Gniew też. Dając ponieść się pierwotnej złości, w jakimś stopniu oczyszczam się.
Wszystko to kosztem drugiego człowieka, raczej nie denerwuje się na rzeczy martwe. Ale nie przeszkadza mi to. Nieprzydatna ze mnie, egoistyczna jednostka :Stan - Uśmiecha się:

Uśmiechnięta napisał(a):Czy pisząc te słowa myślałaś o akceptacji tzwn.ogółu przez większość życia,czy może chodziło Ci o bycie akceptowanym przez kogokolwiek kiedykolwiek?A może o coś jeszcze innego?Sprecyzuj proszę,bo póki nie wiem dokładnie co chcesz powiedzieć wolę się wstrzymać z wypowiedzią.
Nie skupiłam się na tym jakoś wybitnie. Akceptacja w ogóle, czy to przez ogół, czy konkretne osoby. Akceptacja nie jest potrzebna. Ja jej nie potrzebuję, zabiegam o nią tylko dlatego, że prócz 'ja', składa się na mnie też fobia. Wiem gdzie w mojej osobowości jest granica, gdzie kończę się ja, a zaczyna fobia. A skoro ja nie potrzebuję akceptacji otoczenia do bycia pewnym własnej wartości, to z pewnością jest kupa ludzi, która uważa podobnie. Aah, nie wiem w zasadzie, co byś chciała wiedzieć, zaczynam się gubić.


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - abc123 - 03 Maj 2009

ech sosen. życie z zasady nie ma sensu. rodzisz się, pracujesz większość życia i umierasz. i cóż? ma to jakiś sens? żyj sobie po prostu i już. jeśli koniecznie chcesz mieć cel, to obierz sobie za cel znalezienie pracy, która sprawi ci przyjemność skoro to największa część życia. powodzenia :Stan - Uśmiecha się:


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - Sosen - 03 Maj 2009

Mam prośbę, zapomnijcie o przekonywaniu mnie, a potraktujcie ten temat jako wypowiadanie się o własnych celach, albo ich brakach. To bycie w centrum uwagi trochę mnie krępuje, a i wyolbrzymione to trochę zostało, albo ja to tak przedstawiłem.


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - abc123 - 03 Maj 2009

no dobrze. obecnie celem mojego życia jest kupienie niebieskiego kota, ale jestem uczulona więc przez rok najpierw muszę się odczulać. zatem mam cel określony na rok. za rok pomyśle o następnym.


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - Fitella - 07 Maj 2009

cel... cele wlasciwie...
tak mam.
w tym roku finalizacja zakupu działki w pieknym miejscu, budowa domu i rozpoczecie pisania ksiazki.

W niedalekiej przyszłosci jak juz wyprowadze sie z miasta załoze fundacje pomagajaca bezdomnym, pokrzywdzonym przez ludzi, zwierzetom. Musze cos konstruktywnego robic w zyciu, nie moge go zmarnowac, tym bardziej, ze los obdarzył mnie takim a nie innym mezem fobikiem, który ma te same cele co ja. Bardzo wspolczuje mlodym na forum, którzy chodza jeszcze do szkoły albo studiuja.... uchhhh jak ja sie ciesze ze to jest za mna, to było jedno z gorszych doswiadczen -szkoła. Tfu! Na koniec optymistycznie... kazdy nawet fobik, jak ja, moze dojsc daleko, dorobic sie kierowniczego stanowiska i stabilnej pracy, ulozyc sobie zycie...zeby jeszcze tylko "normlani" dali mi spokoj i nie zadawały kretynskich pytan.


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - Uśmiechnięta - 08 Maj 2009

belial napisał(a):I jakoś nie pojmuję, mc, Uśmiechnięta, za co wy go przepraszacie? Za udzielenie odpowiedzi na jego pytania?


Droga belial,nie mogę wypowiadać się za mc,wiem tylko, dlaczego ja przeprosiłam Sosena.Chciałam go swoimi wypowiedziami wesprzeć,coś podpowiedzieć( w stylu: spróbuj to a to,może ci akurat pomoże). Okazało się jednak,że chłopak od tego radzenia ma jeszcze tylko większy mętlik w głowie.Nie winię się za to,ponieważ uważam,że ten mętlik może go do kądś zaprowadzić.Ale patrzę też na całą sytuację, nie tylko z punktu widzenia długofalowego,ale i z krótko.Bo o to mi właściwie chodziło pisząc.Chciałam,co było trochę naiwne z mojej strony,pomóc mu znaleźć jakiś dobry środek na szybką i skuteczną poprawę nastroju.Ktoś mądry powiedział,że mędrcowie nie udzielają rad,ponieważ wiedzą jak niebezpieczne potrafią one być.Mędrcem widać nie jestem.Ale chciałam dobrze.Osiągnąłam skutek przeciwny.Chcę więc przynajmniej wyrazić swój szacunek do osoby która kryje się pod pseudonimem Sosen,dlatego właśnie przeprosiłam.Mam nadzieję,że mój punkt widzenia został przedstawiony zrozumiale i wyczerpująco.


belial napisał(a):
Uśmiechnięta napisał(a):Moim zdaniem Ty nie dostrzegasz również nadziei tam gdzie są podstawy by ją mieć.I to m.n. nazywam pesymizmem.
Nie lubię nastawiać się pozytywnie, bo gdy się nie udaje boli podwójnie. Za to nie mając nadziei i odnosząc sukces podwójnie się cieszę. A zwał, jak zwał. Wg mnie jestem po prostu wygodna :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:

Myślę ,że Cię rozumiem.Że łatwiej znieść ewentualne porażki jeśli nie było się nastawionym na zwycięstwo.Do niedawna bym się z Tobą zgodziła,ale teraz zaczynam to widzieć inaczej.W związku z czym ,cały czas będę podtrzymywać swoją opinię,że Twoje zapatrywanie się jest pesymistyczne ( na tyle,na ile moje stwierdzenia mogą być rzetelne,bo oparte tylko na Twych postach). A czy nie lepiej być realistą?I spróbować myśleć ,np.:"No,ok,może się nie udać-nie nastawiam się od razu na zwycięstwo,ale też nie przekreślam takiej możliwości,bo i na to,że się uda,realistycznie oceniając,są szanse."


belial napisał(a):Faktycznie, masz rację we wtórności gniewu.[...].

Moim zamiarem belial,nie było przekonanie Cię do mojego stanowiska,a jedynie, dokładniejsze go zaprezentowanie.I tak szczerze... to nieciekawie,że się teraz w tej kwestii zgadzamy,bo polemika była fajna :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


belial napisał(a):Nie skupiłam się na tym jakoś wybitnie. Akceptacja w ogóle, czy to przez ogół, czy konkretne osoby. Akceptacja nie jest potrzebna. Ja jej nie potrzebuję, zabiegam o nią tylko dlatego, że prócz 'ja', składa się na mnie też fobia. Wiem gdzie w mojej osobowości jest granica, gdzie kończę się ja, a zaczyna fobia. A skoro ja nie potrzebuję akceptacji otoczenia do bycia pewnym własnej wartości, to z pewnością jest kupa ludzi, która uważa podobnie. Aah, nie wiem w zasadzie, co byś chciała wiedzieć, zaczynam się gubić.


"Akceptacja nie jest potrzebna." :Stan - Niezadowolony - W szoku: Nie kupuję tego.Tej całej Twojej wypowiedzi ,nie kupuję. Jak dla mnie,działa u Ciebie mechanizm wyparcia;ale to moja teoria.Ja sama przez to przechodziłam i wciąż przechodzę,wypierałam i wypieram zapotrzebowanie(choć na szczęście już przestaję),na pewne "rzeczy".Dlatego też ,od razu rozpoznałam to u Ciebie (choć mogę się mylić,bo mam do dyspozycji tylko Twoje słowa i to w martwej,elektronicznej formie).Nie znam,nie znałam i prawdopodobnie nie poznam osoby ,która nie potrzebuje akceptacji.Jeżeli zaś, ktoś się wypiera jakiejś z swoich potrzeb,to najbardziej prawdopodobna przyczyna jest taka,że nie jest w stanie jej zaspokoić.By więc brak był mniej dotkliwy,osoba taka wmawia sobie,że nie ma danej potrzeby.No,ale potrzeba od tego nie znika.Najlepszym,według mnie,dowodem ,że działa u Ciebie, wspomniany wyżej mechanizm obronny psychiki,jest Twoje zdanie:"Akceptacja[...]Ja jej nie potrzebuję, zabiegam o nią tylko dlatego, że prócz 'ja', składa się na mnie też fobia'.Po tej wypowiedzi widać,że usprawiedliwiasz,sama przed sobą,swoją potrzebę akceptacji.Usprawiedliwiasz,bo się do niej nie przynajesz.Według mnie zjawisko akceptacji ,obecne w życiu małego dziecka,pomaga mu wytworzyć pozytywny wizerunek samego siebie.W dorosłości zaś...możesz zaprzeczać ,ale podaj wtedy proszę konkretne argumenty-w dorosłości więc,czy tego chcemy czy nie, zwracamy uwagę na opinię innych ludzi o nas.Nie muszą to być zaraz wszyscy ludzie,ale te kilka ważnych dla nas osób,i z ich zdaniem się liczymy.Jest dla nas ważne co o nas myślą.


mc napisał(a):Mniej więcej, ale nie podoba mi się w tej wypowiedzi Wilbera stwierdzenie, że "trzeba się pogrążyć w cierpieniu i żyć w nim", ja to bardziej rozumiem jako nie uciekanie od cierpienia, tylko dogłębne poznanie go, i przez to poznanie uwolnienie się od niego. Choć zakładam, że Wilber to właśnie miał na myśli, tylko wyraził to innymi słowami, jednak stwierdzenie "pogrążenie się w cierpieniu" jakby mimowolnie budzi we mnie lęk i sprzeciw Napewno tak napisał? Z której to książki pochodzi?


Niestety mc,nie jestem w stanie dać Ci odpowiedzi.Przyczyna jest prosta. Cytat pochodzi z pracy,pt:Ercih Fromm "Wojna w człowieku". Oprócz Fromma,zaprezentowany został m.n. również ten pogląd Wilbera w formie cytatu.Samego Wilbera nie znam,dlatego też nie moge odnieść się do swojej wiedzy,odnośnie jego książek by Ci chociaż coś podpowiedzieć jak mi się wydaje( a może to i lepiej bo Cię w błąd nie wprowadzę),bo zwyczajnie wiedzy takiej nie mam. :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Jeżeli jesteś zaintersowany mogę co najwyżej linka zamieścić do pracy.


Fitella napisał(a):W niedalekiej przyszłosci jak juz wyprowadze sie z miasta załoze fundacje pomagajaca bezdomnym, pokrzywdzonym przez ludzi, zwierzetom. Musze cos konstruktywnego robic w zyciu, nie moge go zmarnowac[...].


'Musze cos konstruktywnego robic w zyciu, nie moge go zmarnowac[...]" Super,super i jeszcze raz super :Stan - Uśmiecha się: !


Fitella napisał(a):Bardzo wspolczuje mlodym na forum, którzy chodza jeszcze do szkoły albo studiuja.... uchhhh jak ja sie ciesze ze to jest za mna, to było jedno z gorszych doswiadczen -szkoła. Tfu!


A ja bardzo współczuję osobom które mają taki pogląd.Rozumiem Fitella ,że chciałaś być altruistką i kierowały Tobą dobre pobudki,ale weź poprawkę na to,że są ludzie dla których okres szkoły bądź studiów jest jednym z najwspanialszych w życiu.Okres szkoły-ze względu na fajne towarzystwo,jeśli się ma szczęście,a okres studiów-ze względu na możliwość oddania się własnym zaintersowaniom(zakładam,że ktoś wybiera studia w zgodzie z sobą,a nie z otoczeniem). Jeżeli zaś, ktoś, się gdzieś męczy,to chyba należałoby życzyć odwagii w dokonywaniu pozytywnych zmian.Tak by początkowo niezadowolone,sfrustrowane itp. osoby mogły suma sumarum cieszyć się życiem.Współczucie jest ,moim zdaniem,kiepskim pomysłem.


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - mc - 09 Maj 2009

Uśmiechnięta napisał(a):Współczucie jest ,moim zdaniem,kiepskim pomysłem.
Hmm, masz na mysli ogólnie współczucie czy ten konkretny przypadek o którym wspomniała Fitelia?

Uśmiechnięta napisał(a):Niestety mc,nie jestem w stanie dać Ci odpowiedzi.
Nie szkodzi, nie jest to aż tak dla mnie istotne :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - Uśmiechnięta - 09 Maj 2009

mc napisał(a):
Uśmiechnięta napisał(a):Współczucie jest ,moim zdaniem,kiepskim pomysłem.
Hmm, masz na mysli ogólnie współczucie czy ten konkretny przypadek o którym wspomniała Fitelia?


Mam na myśli ,ten, konkretny przypadek. I chyba wiem do czego zmierzasz
(jeśli zmierzasz),pytając mnie o to...


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - mc - 09 Maj 2009

Uśmiechnięta napisał(a):Mam na myśli ,ten, konkretny przypadek.
Tak myslałem, zresztą gdyby było inaczej kłóciło by się to z Twoimi wcześniejszymi wypowiedziami :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Cytat:I chyba wiem do czego zmierzasz
Do czego? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Nie da się ukryć, że wiele zła na tym świecie jest przyczyną niedoboru tej emocji właśnie...


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - Uśmiechnięta - 09 Maj 2009

mc napisał(a):
Uśmiechnięta napisał(a):I chyba wiem do czego zmierzasz
Do czego? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Nie da się ukryć, że wiele zła na tym świecie jest przyczyną niedoboru tej emocji właśnie...

:Stan - Uśmiecha się - LOL: haha,to się uśmiałam sama z siebie.A to dlatego,że wiem,że miałam jakąś własną koncepcję,przypuszczenie,odnośnie prawdopodobnej celowości Twojego pytania,mc.A teraz choćby skórę ze mnie drzeć,to nie pamiętam co myślałam jeszcze dziś rano! :Stan - Uśmiecha się - LOL:


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - k.czarny5 - 10 Maj 2009

ciekawy temat. Uważam, że straciłem w swoim życiu kilka lat, które już nie wrócą, ale widocznie tak musiało być. Z grubsza wyglądały podobnie jak u ciebie Sosen. Czasami ich żałuje(to powinny być najlepsze lata mojego życia) a czasami jestem pogodzony. Ostatnio wyznaje pogląd, że każdy ma jakąś jednostkę życia niewiadomej długości a później nie ma nic. Każdy dzień powinien być ważny. Każdego dnia warto coś zrobić.

Staram się walczyć z moimi chorymi myślami i wyolbrzymionymi celami. Zauważyłem u siebie, że próbuje sobie narzucić bardzo ambitne cele, aby je zrealizować muszę wykonać wiele rzeczy, rzadko to mi się udaję i nie mam satysfakcji z osiągniętego celu. Ciągłe porażki mogą dołować. Staram się sobie wyznaczyć cel do osiągnięcia i naprawdę być zadowolonym z jego realizacji.

Pewnie znacie takie uczucie jak zobaczycie coś pięknego albo coś zrobicie z czego jesteście dumni. Jakaś pozytywna chemia wydziela się wtedy w mózgu. Ostatnio staram się aby to było jak najczęściej. W pracy zatrzymuję się w fajnych miejscach aby zjeść drugie śniadanie (ostatnio jadłem w ruinach starego zamku). Co pewien czas kupuję sobie jakiś prezent(najczęściej książkę). Cieszę się z tego. Piszę pamiętnik, fajnie jest wrócić do zapisków z przeszłości i porównać z aktualną sytuacją.

Widzę jak 98% ludzi spędza czas przed telewizorem czy komputerem. Ja telewizora nie mam:Stan - Uśmiecha się:, komputer na razie używam za często. Marnuję dużo czasu na przeglądanie stron i filmy. To chciałbym zmienić. Bardzo fajne uczucie jest jak wyłączę kompa na weekend. Polecam wszystkim. Wtedy tylko z radia dowiaduję się co się na świecie wydarzyło. Ale dzięki temu mam czas na różne przemyślenia.


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - Luna - 10 Maj 2009

Mam bardzo podobnie jak Sosen. Też codziennie robię prawie to samo, nie wiem, co właściwie chce robić w życiu i do czego dojść. Wpadłam w jakąś taką rutynę i czasami już mi wszystko jedno, nie wiem czy chcę to zmienić. Ale z drugiej strony nie podoba mi się, że nic właściwie nie robię. Ech, kompletnie nie wiem, co mam robić :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - Uśmiechnięta - 10 Maj 2009

k.czarny5 napisał(a):ciekawy temat. Uważam, że straciłem w swoim życiu kilka lat, które już nie wrócą, ale widocznie tak musiało być.[...]

Tak być nie musiało.No,ale też teraz już nic na to nie poradzisz.Mam podobnie.


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - Floyd - 10 Maj 2009

U mniej jest tak samo, każdy dzień jest taki sam jak poprzedni, dokładnie taki sam. Najgorsze jest to, że nie chce mi się robić nawet tych rzeczy, które mógłbym robić kiedy nie robię nic, tzn. pouczyć się chociażby. No i problem z odkładaniem wszystkiego na później najwyraźniej nie dotyczy tylko mnie :Stan - Uśmiecha się:


Re: Cel na dzisiaj, najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Cel życia. - Uśmiechnięta - 10 Maj 2009

floyd napisał(a):U mniej jest tak samo, każdy dzień jest taki sam jak poprzedni, dokładnie taki sam. Najgorsze jest to, że nie chce mi się robić nawet tych rzeczy, które mógłbym robić kiedy nie robię nic, tzn. pouczyć się chociażby. No i problem z odkładaniem wszystkiego na później najwyraźniej nie dotyczy tylko mnie :Stan - Uśmiecha się:

floyd,masz tak cały czas?Czy miewasz gorsze i lepsze okresy?Z tym odkładaniem na później i nicnierobieniem to chyba kwestia motywacji.Jak coś jest istotne,to są i starania,żeby to osiągnąć.Najgorzej jest chyba przy depresji-bo wtedy nic nie wydaje się istotne,na tyle,by się starać...


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.