PhobiaSocialis.pl
nikt we mnie nie wierzy - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-3.html)
+--- Dział: Inne wątki związane z wychodzeniem z nieśmiałości i leczeniem fobii (https://www.phobiasocialis.pl/forum-47.html)
+--- Wątek: nikt we mnie nie wierzy (/thread-2224.html)



nikt we mnie nie wierzy - truskawka17.18 - 19 Sty 2009

Na tym forum mam wrażenie ,że nikt nie wierzy , że można to pokonać!
Słyszę , że aby pokonać lęk potrzeba silnych środków.....
że myślenie pozytywne jest czymś naiwnym
że nie da się nic zmienić,jej aż mi się smutno zrobiło:Stan - Niezadowolony - Płacze:
Przecież kazdy z nas chyba chce być szczesliwym skad tyle pesymizmu????:Stan - Niezadowolony - Smuci się::Stan - Niezadowolony - Smuci się:

powinnyśmy się tutaj wspierać,chwalić sukcesami
Nie jestesmy ztym sami
ja to pokonam!!....................:Stan - Niezadowolony - Płacze:((


Re: nikt we mnie nie wierzy - Sosen - 19 Sty 2009

Truskawka, twój optymizm jest ok i nikt go nie neguje. Ja wierzę, że sobie poradzisz, jestem tego pewien. Nie poddawaj się.

Porównam to tak. To tak jakbyś była rehabilitantką i chciała, żeby pacjenci na pierwszych ćwiczeniach np. po wypadku i uszkodzeniu mięśni nóg od razu zaczynali chodzić. Nie da rady. Tutaj są ludzie z depresją, więc mają czasami całkowicie odwrotne myślenie od twojego. Nie zmienisz tego przekonując ich na siłę. Oni sami muszą chcieć, a jak już zechcą to muszą nad tym sporo popracować.

Fobia jest jak najbardziej wyleczalna. Też zauważam, że wiele osób się poddało i nic z tym nie robi, a pomoc leży u ich stóp. Ale nic na siłę nie zrobisz.


Re: nikt we mnie nie wierzy - truskawka17.18 - 19 Sty 2009

może i tak:Stan - Niezadowolony - Płacze:
troche w to uwierzyłam ,że mi się uda.......Tak barzdo bym chciała, to moje marzenie.
Nie wiem co mam robić , bo już się pogubiłam we swoich myślach........
Boje się , ze zwątpie w siebie i bedzie tak jak było a taka myśl mnie przeraza
Chce żeby kazdy dzień choć minimalnie przyblizał do sukcesu.Nie chce stać w miejscu!


Re: nikt we mnie nie wierzy - MaxiKing - 19 Sty 2009

dokładnie :Stan - Uśmiecha się:


Re: nikt we mnie nie wierzy - Sugar - 19 Sty 2009

Hej, hej, hej!

Spokojnie, Koleżanko :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: .
Po pierwsze nie wiem czemu odbierasz to osobiście, nikt przecież nie napisał: "Nie wierzymy w Truskawkę, co za naiwniaczka!"
Ludzie wolą byc po prostu sceptyczni, żeby potem nie cierpiec niepotrzebnie. Mają dośc załamań wzlotów i upadków. Nie chodzi wcale o to, że nikt w Ciebie nie wierzy. Ja wierzę, gorąco i z całego serca, że pozytywne myślenie pomaga. Sama wiem to najlepiej. I jak już pisałam raz, wierzę, że jeśli ktoś czegoś naprawdę chce to może tego dokonac! I jeśli ktoś myśli inaczej i się niezgadza to niech przemyśli to jeszcze raz. Sam przecież myśli negatywnie. Skoro on nie wierzy, że moze się udac to jakim cudem ma mu się udac? Wszystko zależy od Ciebie Truskawko, i ja wierzę, że może Ci się udac.

Ktoś może powiedziec: "no dobra, ale ja przecież CHCĘ wyjśc z fobii. każdy tu chce, co ta Sugar znów wymyśla to brzmi tak jakbyśmy wszyscy pragneli pozostac fobikami do końca życia! przecież to nieprawda! chcę, chcę, chcę i nie udaje mi się nic po prostu!". No dobra, ale chciec to za mało. Trzeba stworzyc w sobie niezachwianą wiarę w to, że sie uda! Wiara czyni cuda! (ale rym) naprawdę. Zastanówcie się tak naprawdę. Może myślicie automatycznie, że chcecie wyjśc z fobii a tak naprawdę nie robicie z tym nic. Tkwicie w miejscu, czasem żaląc się jak Wasze życie jest złe. Wiadomo, że to trudno, ale zamiast oczekiwac coraz to nowych porażek moze warto pomóc trochę szczęściu. "Wystarczy" zacząc pozytywnie myślec. Od czegoś trzeba zacząc. Od małych, a potem coraz to większych rzeczy.


Re: nikt we mnie nie wierzy - truskawka17.18 - 19 Sty 2009

wiecie kiedyś było bardzo źle płakałam godzinami .Mysle , ze teraz zasługuje na szczescie i przyszedł na to czas


Re: nikt we mnie nie wierzy - Sosen - 19 Sty 2009

Truskawka, jak będziesz się tak ciągle pozytywnie nakręcać, to możesz później tego nie wytrzymać, bo życie jak widzisz to weryfikuje. Wychodzenie z fobii to jest proces stopniowy, nie możesz "zacząć być optymistą". Polecam zająć się jakąś konkretną terapią.

Nawet z naukowego podejścia neguje się pozytywne myślenie jako terapię takich zaburzeń.


Re: nikt we mnie nie wierzy - Prodigy - 19 Sty 2009

Mi też brakuje osoby która we mnie wierzy, może dlatego że jak ktoś mi tak mówi to ja nie wierze że mówi to szczerze. A tak w ogóle to niema żadnej osoby której by na mnie zależało i mówiła by to nawet nie szczerze.


Re: nikt we mnie nie wierzy - soulja - 19 Sty 2009

post usunięty przez autora


Re: nikt we mnie nie wierzy - Kaktus - 19 Sty 2009

Sosen napisał(a):Nawet z naukowego podejścia neguje się pozytywne myślenie jako terapię takich zaburzeń.
Eeeeeee? :Stan - Niezadowolony - W szoku: Ale w jakim sensie? Zawsze mi się zdawało, że wiara w sukces to juz połowa sukcesu, jeśli chodzi o fobię.


Re: nikt we mnie nie wierzy - Rock 89 - 19 Sty 2009

Po pierwsze nigdy nie można popaść w jakąkolwiek skrajność. Pozytywne myślenie z pewnością daje pozytywne rezultaty. Wiara w sukces jest ważna, ale... nie można postawić sobie zbyt wielkich wymagań, bo jak się nie uda, upadek jest z wysoka.


Re: nikt we mnie nie wierzy - fragile - 20 Sty 2009

Dobrze, ze pozytywnie myslisz, ale ja uwazam, ze trzeba nieco cierpliwosci i podejmowania sie malych rzeczy na poczatek, a wieksze wyzwania mozna sobie stawiac z czasem. Poza tym, to forum zostalo stworzone dla odpowiedniej grupy osob z takimi a nie innymi problemami, wiec nie ma co sie dziwic, ze niektorzy sie zala, a niektorzy chwala, w koncu po to jest to forum. Bo gdzie indziej mozna napisac, ze boisz sie rozmawiac przez telefon, czy wyjsc do sklepu po bulki. Ja na pewno robie postep, bo jak pamietam siebie sprzed kilku lat, np czasy liceum to juz w ogole jakas maskra byla. Ale malymi krokami oswajam sie ze swiatem i wierze ze bedzie ok. W koncu to powazna dolegliwosc, a nie katar, ktory podobno sam przechodzi w tydzien, czy jak to tam sie mowi.


Re: nikt we mnie nie wierzy - Sosen - 20 Sty 2009

Kaktus, napisałem o pozytywnym myśleniu jako jednostce terapeutycznej. To, że ktoś będzie się starał myśleć ciągle pozytywnie nie wyleczy go z fobii. Pisałem, pozytywne nastawienie jest bardzo ważne. Ale pozytywne nastawienie plus terapia a terapia samym pozytywnym nastawieniem to różne sprawy.

Powiedzmy, że staranie się myśleć bardzo pozytywnie w sytuacjach społecznych nie przyniesie raczej skutku. Najpierw większy racjonalizm.


Re: nikt we mnie nie wierzy - Niered - 20 Sty 2009

truskawka17.18 napisał(a):Na tym forum mam wrażenie ,że nikt nie wierzy , że można to pokonać!
truskawka17.18 napisał(a):ja to pokonam!!
Ludzie dobrej woli, my cierpimy na to samo tylko z nazwy.
Mówiąc ja "ja to pokonam" mówisz tylko i wyłącznie o swoich prywatnych problemach i o swoim prywatnym życiu, nie o moim czy jej.
Tak na prawdę każdy boryka się przecież z czymś innym, więc jakby nie było nie można użyć określenia "to"

=truskawka17.18" napisał(a):Słyszę , że aby pokonać lęk potrzeba silnych środków.....
To nie słuchaj takich pierdół
Pokonać lęk, ale czyj lęk? Każdy może mówić tylko i wyłącznie o swoim przypadku, ewentualnie o przypadku znajomej ale nijak ma się to do Twojej sytuacji, czujesz że możesz jesteś zadowolona, coś idzie w dobrym kierunku, to go nie zmieniaj na gorszy :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

PS. Wierzę w Ciebie : )


Re: nikt we mnie nie wierzy - truskawka17.18 - 21 Sty 2009

dzięki za wsparcie.
Staram się myśleć dobrze.Ostatni tydzień jeśli chodzi o wiare w siebie, przygnębienie i motywacje na zmiany był najlepszy w moim życiu chyba..Już nie pamiętam kiedy tak było.
Ale ostatnio smutek powraca....nie mam na nic siły,chciałam dziś poczytać a nie mogłam się skoncentrować,nie czuje wogóle motywacji do nauki to przestałam się uczyć.:Stan - Niezadowolony - Płacze:
A tak wogóle to czuje się jak miedzy młotem a kowadłem.Chce być szcesliwa , więc czytam ciągle o witaminach, lekach na Internecie.JUż mi głoowa pęka opd tego a to środki uboczne , a to nie działa albo drogie.Chce zadbać o siebie brak mi pieniędzy.
A obiecałam sobie , ze się nie poddam.Nie mam zamiaru ale boje się ,że wróce po feriach do szkoły i bedzie to co zwykle .a jak tak barzdo tego nie chce


Re: nikt we mnie nie wierzy - Kaktus - 21 Sty 2009

truskawka17.18 napisał(a):Chce być szcesliwa , więc czytam ciągle o witaminach, lekach na Internecie.JUż mi głoowa pęka opd tego a to środki uboczne , a to nie działa albo drogie.Chce zadbać o siebie brak mi pieniędzy.
Lepiej weź się za to w takim razie:
http://phobiasocialis.pl/forapl_redirect/leki-leczenie-inne-skuteczne-metody-leczenia-fobii-spolecznej-ziola,11/pokonujemy-fobie-spoleczna-krok-po-kroku-terapia-20-tyg,528.html
Za darmo i działa :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Same leki to raczej tylko dodatek przy leczeniu fobii, ona nie zniknie tylko jeśli się będzie łykało tabletki.


Re: nikt we mnie nie wierzy - truskawka17.18 - 23 Sty 2009

dzieki wielkie:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
dziekuje wogóle wszystkim ,że jesteście.Ja podjęłąm już walke uwazam ze to dużo bo do jakiegoś czasu nie dawałam sobie nadzieii a teraz znalazłam jakos siłę,moze to dobry znak.
Najgorszy jest ten strach najwazniejsze zeby go pokonać,zacisnąć mocno pieści i się przełamać.

"dopóki walczysz jesteś zwycieżca"


Re: nikt we mnie nie wierzy - RannyPtak - 23 Sty 2009

Niered napisał(a):
=truskawka17.18" napisał(a):Słyszę , że aby pokonać lęk potrzeba silnych środków.....
To nie słuchaj takich pierdół
Pokonać lęk, ale czyj lęk? Każdy może mówić tylko i wyłącznie o swoim przypadku,(...)

Otóż to! Otóż to.

Kto wie, co w Tobie siedzi jak nie Ty sama? Daaaj spokój.

Są osoby radzące sobie i bez żadnych środków. Da się.

truskawka17.18 - przestań tak patrzeć na zdanie innych, skup się na sobie i na swoim optymizmie. Co?

Kaktus napisał(a):Same leki to raczej tylko dodatek przy leczeniu fobii, ona nie zniknie tylko jeśli się będzie łykało tabletki.

Właściwie są trzy stanowiska:
- leczymy fobie (specjalnie nie z -ę na końcu) przy pomocy wyłącznie psychoterapii itd.
- leczymy fobie przy pomocy farmakologii
- leczymy fobie łącząc psychoterapię i farmakologię.

Wszystko zależy od indywidualnego przypadku, wieku, rodzaju fobii itd.
Niekiedy leczenie farmakologiczne jest bardzo niewskazane i moze poczynić więcej szkód niż dobrych rzeczy a niekiedy nie da się bez niego obejść.

Ja od razu mówię, że niezmiernie mocno wierzę w medycynę i farmakologię. Tabletki, rozmowy (w tym wiele z moją Psychiatrą... - nie wszyscy Psychiatrzy są tylko od wystawiania recept jak się powszechnie sądzi i jak niestety często jest nota bene!), książki, opracowania przeróżne bardzo mi pomogły i pomagają żyć.

Są również tacy, którzy do ust nie wezmą tabletki pomimo silnych zaburzeń (np. agorafobii). Są przeciwnikami jakiegokolwiek ingerowania "chemicznego" w OUN.

Jednych i drugich musimy szanować, rozważać przypadki pod różnymi kontami, indywidualnie a nie wrzucać do jednego wora z napisem "fobii się lekami nie wyleczy". Bo mój przypadek, ciężki (nie mam tylko jednego rodzaju fobii i zaburzenia) wyszedł swego czasu mocno na prostą postawiony do pionu farmakologicznie. Oczywiście ważna jest świadomość, co się dzieje. Wsparcie. Zrozumienie.


Re: nikt we mnie nie wierzy - truskawka17.18 - 23 Sty 2009

ja tez się staram myśleć pozytywnie:Stan - Uśmiecha się:
ale bez leków jest gorzej a pozatym te silne leki zostawija po sobie mnóstwo skutków ubocznych....Nie dziwie się ,ze niektórzy nie chcą ich brać.A jak się uporałeś ze złymi myślami????

"Pamiętaj cokolwiek się stanie
Ty nie poddawaj się i stan tu ze mną ramie w ramie
Bo życie zawsze ma dla mnie najwyższe notowanie
Jestem twardy jak skała, nic mnie nigdy nie złamie"


Re: nikt we mnie nie wierzy - RannyPtak - 24 Sty 2009

puremind napisał(a):Ja wyleczyłem sie z moich złych myśli własnie bez leków, jeszcze 2 tyg. temu sądziłęm ze jednak tylko leki pomogą bo przeszkadzało to w normalnym funkcjonowaniu, ale udało się i ciesze się bardzo :Stan - Uśmiecha się:

Gratuluję :Stan - Uśmiecha się:

puremind napisał(a):Wiele osób staje sie lekomanami. Normalnie żyją, ale bez leków juz jest ciężej, gorzej

Ja podzieliłam lekomanię w ten sposób:

1. Leki, które dają chwilowe, ulotne wrażenie, że jest dobrze, czyli coś jak zamiast leczyć powód ciągłych migren łykanie tabletek eliminujących ból; bardzo dużą skalę uzależnienia od benzodiazepin - przekonałam się na własnej skórze, że sami lekarze nie wiedzą niekiedy, co przepisują pacjentom :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: Ot, przykład: trafiłam ze 2-3 lata temu do psychiatry, mówię, co mi jest, a ten mi przepisuje lek na lęki. Fajno, myślę, ale jednak pytam czy to benzodiazepina a on: że nie. Nie wiem, czy chciał mnie oszukać czy co, ale... ech, zresztą długa historia i nie chce mi się o tym nawet opowiadać;

2. Leki, bez których nie da się normalnie funkcjonować przez wzgląd na to, co się dzieje w naszym organizmie. Ja nie jestem medykiem, nie jestem lekarzem. Ale wiem, co to synapsy, przewodnictwo, chemia itd. I wiem też, że kiedy u mnie naprawdę nie działo się nic złego już w bardzo wczesnej młodości (mam wymieniać, co mogło? Dajcie mi czas do przyszłego roku, zacznę od patologii w rodzinie i takie tam), byłam otoczona miłością itd... ja... zwyczajnie nie potrafiłam egzystować wśród ludzi. Coś na zasadzie lęku nabytego. Coś na zasadzie, chm, o, mam! - posiadania talentu. Czyli masz i koniec. I tutaj wkracza farmakologia żeby wszystko poukładać w organizmie, w psyche i w soma.

Ba, mało tego wszystkiego. Dowiedziałam się o skrajnościach, kiedy to ludzie bez silnych benzodiazepin nie są w stanie funkcjonować i biorą je, uwaga, przez całe życie. Tego już zupełnie nie jestem w stanie pojąć ale widocznie to inny poziom czegoś nie tak w środku. Bo z reguły przecież benzo przepisuje się na określony czas (teoretycznie powinno do 8 tygodni max a później schodzenie) a nie, żeby łykać całe życie.

Ludziom, którzy są bardzo uzależnieni od benzo, nawet kilka lat dzień-w-dzień staram się pomagać mówiąc o moim przypadku. Opowiadając krok po kroku jak, co i dlaczego. Nie byłam w stanie np. dojść do klopa bez łyknięcia benzo a branie prysznicu bez nitrazepamu? Ha! Wtedy nie do zrobienia. A co dopiero do kuchni iść, do innego pokoju a wyjść... uuuu...

Rozumiecie? Ale akurat mój organizm, okazuje się, dobrze toleruje SSRI (jak na razie na tym poprzestałam zmieniając je stosownie do odczuć ze strony organizmu) i nie potrzebuje innych medykamentów a benzo owszem, ale doraźnie. Bo są dla mnie niebezpieczne.

Owszem, jestem lekomanką. Ale nie polega to na ćpaniu dla ćpania. Czy szukaniu "nowych faz". Polega to na tym, żeby funkcjonować.


Re: nikt we mnie nie wierzy - Artur Król - 01 Maj 2009

Sosen napisał(a):Fobia jest jak najbardziej wyleczalna. Też zauważam, że wiele osób się poddało i nic z tym nie robi, a pomoc leży u ich stóp. Ale nic na siłę nie zrobisz.

Hmm... Powiedziałbym, że na siłę, ale to taką prawdziwą, również da się wiele zrobić. Większość ludzi w naszym społeczeństwie nie ma tak naprawdę powodu, żeby przełamać tego rodzaju fobię - bo nie zależy od tego ich przetrwanie, więc mogą sobie na to pozwolić.

Jasne, że jest to dużo mniej przyjemne życie, niż mogłoby być. Ale też jakieś takie bezpieczniejsze i w pewnym sensie wygodniejsze - więc często ludzie w ogóle się nie biorą za jego zmianę, bo nie mają dostatecznie silnego powodu.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.