PhobiaSocialis.pl
Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html)
+--- Dział: Relacje międzyludzkie (https://www.phobiasocialis.pl/forum-19.html)
+---- Dział: ZNAJOMI (https://www.phobiasocialis.pl/forum-63.html)
+---- Wątek: Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? (/thread-16421.html)



Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - Laksas - 27 Gru 2016

Stefan. Do nie dawna najlepszy kumpel. A ostatnio? Niekoniecznie.

Poznaliśmy się prawie 10 lat temu na mieście. Nadawałem z nim na jednej fali, jak z żadnym wcześniej kolegą. Opowiadałem mu o wszystkim, o problemach, a on mi również. Mieliśmy podobne zainteresowania, tematyką pewności siebie, nlp i motywacji.

Któregoś razu kolega wpadł na pomysł, że możemy napisać ebooka. Przystałem na jego propozycję i razem wydaliśmy ponad 200 stronicowy poradnik. Napisaliśmy go mniej więcej po połowie. On załatwił okładkę - miał znajomego, który chętnie wykonał projekt, a ja zrobiłem opis i reklamę.

Ebook został wydany w jednym z serwisów selfpublishing. Zarabiane grosze niezmiernie nas kontentowały. Poszliśmy za ciosem i uzgodniliśmy napisanie kolejnych poradników. Podzieliliśmy się materiałem i wyszło na to, że ja mam do napisania 6 ebooków i on swoje 6.

Rok później utworzone przeze mnie ebooki znalazły się na portalu selfpublishing. Jego publikacje nie zostały nawet rozpoczęte. To mi się mocno nie spodobało, gdyż nie tylko nie wywiązał się z obietnicy, ale też brał 50% wynagrodzenia. Zwróciłem mu uwagę, to zadeklarował, że wkrótce swoje pozycje wyda. Minął kolejny rok i napisałem 2 nowe ebooki. A on żadnego. Zirytowały zwróciłem mu uwagę, żeby napisał swoje, bo to niesprawiedliwe żeby brał 50%, kiedy niczego nie napisał.

Kolega wytknął mi że napisałem 5, a nie 6 i że nie mam prawa mu niczego wypominać. Odparowałem, że dzięki tym 5 wpadają mu pieniądze i to niesprawiedliwe, że niczego nie napisał, a bierze 50%. Na to kolega stwierdził, że zamierza za własne pieniądze założyć stronę z reklamami oraz wyda 10 tysięcy na reklamy. Zarzucił, że ja tyle pieniędzy na interes nie przeznaczę, więc abym się uspokoił. Minęło pół roku, zapytałem co z jego inwestycją, odparł, że musi przeanalizować co i jak i żebym go nie popędzał, bo to jego pieniądze.

Skończyło się na tym, że serwis selfpublishing upadł, a on swoich ebooków nie napisał, a pieniędzy na reklamy nie przeznaczył.

Samodzielnie wydałem w innym wydawnictwie selfpublishing nowy materiał. Kolega niemal obraził się, mówiąc że chcę go wykiwać, bo będę brał z tej książki 100%. Sam napisałem ponad 100 stron, przygotowałem okładkę i opis, więc jakim prawem chciałby otrzymać od tego 50%?

Wspomnę tylko, że kiedy zrobiłem reklamy na yt, wstawiałem jakiś materiał, on wspomniał, żebym dał mu też jakieś teksty do opowiedzenia, argumentując że: spijam całą śmietankę i wychodzi na to, że to ja jestem znawcą, a on nie.

Przygotowałem samodzielnie materiał, nagrałem filmik i wrzuciłem na kanał yt. A on śmiał powiedzieć, że spijam śmietankę i żebym napisał kolejny materiał i mu podesłał.


Kolega od 2015 roku zaczął współpracę z angielską firmą walczącą z cyberprzestępczością. Robi tam brudną robotę, proste testy, włącza różne av i testuje wyniki. Za to otrzymuje sowite wynagrodzenie. Wszystko jest legalne, założył własną działalność i świadczy usługi.
Problem w tym że mu kompletnie odbiło.

Zaczął hurtowo kupować ubrania przez internet. Wybiera wyłącznie najdroższe marki, tylko i wyłącznie dla znaczka o czym świadczy jego wypowiedź - kupiłem spodnie Hugo Bossa, ale znaczek jest mały i nikt nie zobaczy, że to Boss. Zwróciłem je.

Któregoś razu żalił się, że spotkał znajomego i ten zwrócił uwagę jedynie na jego koszulkę. Miał za złe, że nie zauważył jego drogich butów, spodni za sowitą sumę, a wzrok znajomego skupił się tylko na średniej jakości tshirt.

Kolega ma 15 par butów na lato, 25 par spodni, 50 koszulek, 50 koszul, 5 kurtek wiosennych, ale ciągle mu mało i zamawia kolejne rzeczy. Oczywiście tylko marek premium, a do sieciówek nie wejdzie, bo jak powiedział z pogardą - ja tam nie wchodzę.
Uzależnił się od zakupów.

Podobnie jak ja, nie ma zbyt wielu znajomych, większość czasu spędza w domu, więc nie rozumiem po co mu tyle tych ubrań. Nie obraca się w żadnym towarzystwie. Oprócz tego mówi, że musi zrzucić 15 kg. W takim wypadku kupowanie ubrań mija się z celem, przeznaczanie pieniędzy na coś, co na daną chwilę kiepsko leży, albo na coś co później się przyda, jest pozbawione sensu.

W dodatku dzwonił do mnie wylewając głupoty typu: widziałem kolesia w bluzie Tommiego, z pewnością miał podróbkę.

Przy okazji wspomnę, że kolega często do mnie dzwonił - kilka razy dziennie po parę godzin i nawijał o irytującym pracodawcy. Żalił się że musi nie raz czekać na pieniądze dłużej. Niekiedy radziłem mu co powiedzieć zleceniodawcy, a on zapisywał to na kartkę aby się tekstem posłużyć. Dzwonił do mnie i nawijał. Psuł mi humor, zabierał czas, a później kiedy poczuł ulgę rozłączał się. Kiedy ja potrzebowałem wygadania, to zasłaniał się brakiem czasu.

Ostatnio umówiliśmy się że będę mu pomagał w pracy. Umowa na zlecenie, 30 dni pracy. Ustaliliśmy kwotę i datę wypłaty. Wykonałem robotę, a potem musiałem upominać się o przelew. Z początku mówił, nie dzisiaj, jutro, później że jest zajęty. Tydzień czasu przekładał wykonanie przelewu. Zirytowało mnie to i powiedziałem wprost, że to co robi jest nieuczciwe.

Kolega obraził się, odwrócił sytuację kota ogonem. Nie widział niczego złego w swojej postawie, mimo tego że sam nie znosi kiedy ktoś zwleka mu z wypłatą. W każdym razie z jego słów wynikało, że to ja jestem zły bo upominam się o przelew, sugeruję że jest nieuczciwy, nie rozumiem że może być zajęty i nie biorę pod uwagę tego, że mogą być jakieś opóźnienia. Po 2 tygodniach przelew został zrealizowany, ale kolega nie widział w tym niczego złego. Tłumaczył że musiał sporo zapłacić za opłaty i nie spodziewał się takiej wysokości. Odłożone pieniądze przeznaczył więc na zapłacenie innym.

Nie uwierzyłem, gdyż kupił KOLEJNE buty za 400 złotych i czwartą zimową kurtkę za 700. Czyli kwotę jaką miał mieć odłożoną dla mnie wydał na ciuchy, które wcale nie są niezbędne.

Kolega jednak upierał się że wszystko jest ok i miał mi za złe że nie rozumiem jego sytuacji. Ale go nie interesowało, że jestem bezrobotny i jedyne uzyskane wynagrodzenie to te od niego. Myślał wyłącznie o sobie, uważając że ja powinienem myśleć identycznie.
Dlaczego miałbym postawić się w jego sytuacji i na wszystko się zgadzać, jeżeli on w ogóle nie myśli o tym jak to jest z mojego punktu.

Jakiś komentarz?


Re: Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - Szary - 27 Gru 2016

Idealny przykład na to, jak bardzo pieniądze potrafią namieszać ludziom w głowach. Szkoda tej Waszej znajomości, bo zapowiadało się dobrze, ale teraz to się przerodziło w jakąś toksyczną relację i mam wrażenie, że będzie Cię ona jedynie wyniszczać. Nie wiem, czy jest sens to ciągnąć. Jeżeli jednak wierzysz, ze jest szansa na to, że dawny kolega wróci, to próbuj. To wszystko zależy od tego, jak czujesz.


Re: Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - WinterWolf - 27 Gru 2016

Smutne to


Re: Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - saintan - 27 Gru 2016

Pazerny cebularz z tego Stefana. Czasem takie sytuację otwierają oczy - jak dla kogoś ważniejsze są pieniądze od przyjaźni, to nic tylko napisać s******j Stefan i pójść w swoją stronę.


Re: Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - ZagubionywCzasie - 27 Gru 2016

Czy ten Stefan to nie był jakiś kryptohomoś? Ja rozumiem dbanie o styl i kupowanie markowych ubrań, ale są gdzieś chbya jakieś granice...
Dla mnie to typowy zakompleksiony cebularz, jak napisał kolega powyżej. Trzeba było pogonić go wcześniej, zwłaszcza wtedy kiedy zaczęły się problemy z kasą.
Dziwię się, że ludzie trwają w takich relacjach do ostatniej chwili, kiedy już budzą się pobici, skopani i z bolącym tyłkiem...


Re: Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - vesanya - 27 Gru 2016

Już po tej całej akcji z e-bookami należało przekreślić wszelkie Wasze kontakty o charakterze biznesowym, zawodowym. Nie nawiązuj z nim takich układów, całkowicie oddziel tę relację od pieniędzy. Nie pożyczaj i nie współpracuj, bo nie możesz liczyć na to, że będzie z Tobą postępował uczciwie i odpowiedzialnie.

Jeśli ta relacja wciąż jest dla Ciebie ważna i wnosi coś wartościowego do Twojego życia, to może jednak dać jej szansę? Oczywiście tylko w formie pozbawionej wszelkich zobowiązań finansowych.
Kolega niech sobie kupuje co mu się podoba, to jego pieniądze i jego sprawa. Niech ma nawet tysiąc koszul od Hugo Bossa. Chyba że to co mówi i jak się zachowuje za bardzo Cię męczy, nie akceptujesz zmiany, jaka w nim nastąpiła - wtedy nie ma sensu ciągnąć czegoś na siłę, tylko dlatego, że kiedyś było fajnie.


Re: Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - WinterWolf - 27 Gru 2016

ZagubionywCzasie napisał(a):Dziwię się, że ludzie trwają w takich relacjach do ostatniej chwili, kiedy już budzą się pobici, skopani i z bolącym tyłkiem...
Miałem tak, jak chciałem wpasować się w pewną grupę ale jeden chłopak z tej grupy mnie nie trawił. Ciężko mi było od nich odejść mimo, że każdego dnia czułem się okropnie tylko przez jedną osobę. Dlatego sądzę, że nawet najgorsze miejsce może wydawać się przyjazne jeśli poczujesz się w nim przez chwilę dobrze


Re: Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - ZagubionywCzasie - 27 Gru 2016

WinterWolf napisał(a):
ZagubionywCzasie napisał(a):Dziwię się, że ludzie trwają w takich relacjach do ostatniej chwili, kiedy już budzą się pobici, skopani i z bolącym tyłkiem...
Miałem tak, jak chciałem wpasować się w pewną grupę ale jeden chłopak z tej grupy mnie nie trawił. Ciężko mi było od nich odejść mimo, że każdego dnia czułem się okropnie tylko przez jedną osobę. Dlatego sądzę, że nawet najgorsze miejsce może wydawać się przyjazne jeśli poczujesz się w nim przez chwilę dobrze
No to już ciut co innego.
Niestety często jest tak, że wpasowujesz się w jakąś grupę, jest fajnie i większość osób z niej ma do ciebie pozytywny stosunek, ale zawsze znajdzie się jakaś ku..a (często taka osoba nie jest nawet specjalnie lubiana wewnątrz tej grupy, ale jest po prostu tolerowana i jest ważnym ogniwem w tej grupie), której nie odpowiadasz i która na każdym kroku stara się to manifestować. No ale w tej sytuacji należałoby postępować wręcz odwrotnie. Tyle w teorii oczywiście.


Re: Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - Apage Satanas - 27 Gru 2016

Stefan to modelowy wampir energetyczny ( świadczą o tym rozmowy telefoniczne, w czasie których ty traciłeś humor, a jemu robiło się lepiej ). I zdecydowanie Cię nie docenia. Jeżeli zależy Ci na tej znajomości porozmawiaj z nim jeszcze raz, a nóż coś dotrze.


Re: Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - Divine - 27 Gru 2016

Pisaliście ebooki nt. pewności siebie, chociaż sami macie z nią problemy? Szewc bez butów chodzi?

Ja wcale nie urządzam sobie kpin w tym momencie. Po prostu zauważyłem, że to często spotykany symptom w "branży samorozwoju" wśród różnych "kołczów". Przekonuje mnie to tylko, że nie ma sensu szukać pomocy poza mainstreamową psychiatrią i psychologią (choc nawet tutaj podejście psychodynamiczne trzeba wyłączyć z grona potencjalnie skutecznych metod).


Re: Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - Zasió - 27 Gru 2016

komentarz?
WTF?! - oto komentarz

serio z takim wytrzymałeś? gadanie o tym co kupił, i że nikt nie widział?
i cała resztę?
matko bosko... i to nie jest żart?

przecież to jakaś patologia.


Re: Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - ZagubionywCzasie - 27 Gru 2016

Wspólne zainteresowania, a zwłaszcza wspólne biznesy pewnie też miały wpływ na to, że ciężko było kazać mu spadać na drzewo. W sumie mnie to nie dziwi, bo gdybym sam miał takiego funfla u boku, wspólnie z którym mógłbym trochę zarobić, to przebolałbym nawet to, że chodzi na marsze KOD-u i
słucha nałogowo Madonny (gej), bo czego w końcu nie robi się dla przyjaciół?


Re: Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - ewl - 28 Gru 2016

znamy tylko Twoją wersję.
gdyby Stefan faktycznie był taki żałosny, to chyba już dawno byś z nim zerwał kontakt/ współpracę, czyż nie? Może nadajecie na tych samych falach?
Jeśli nie, to już dawno dałeś się zrobić w bambuko, ciekawe czy dalej będziesz się dawał.


Re: Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - Laksas - 28 Gru 2016

Divine napisał(a):Pisaliście ebooki nt. pewności siebie, chociaż sami macie z nią problemy? Szewc bez butów chodzi?

Ja wcale nie urządzam sobie kpin w tym momencie. Po prostu zauważyłem, że to często spotykany symptom w "branży samorozwoju" wśród różnych "kołczów". Przekonuje mnie to tylko, że nie ma sensu szukać pomocy poza mainstreamową psychiatrią i psychologią (choc nawet tutaj podejście psychodynamiczne trzeba wyłączyć z grona potencjalnie skutecznych metod).

Poznałem sporo ludzi z branży i 99% to ściemniacze :Stan - Uśmiecha się: Ten 1 % to nisza.
Jeden koleś rzeczywiście zna się na rzeczy, ale on nie zajmuje się tym profesjonalnie, a jest pasjonatem. Ostatnio pomógł mi umówić się z paroma kobitkami przez neta. Zbierałem lanie, a teraz z udziałem tego mężczyzny skonstruowałem przyciągający profil, ustawiłem odpowiednio zdjęcia, inaczej prowadzę rozmowy, poruszam interesujące tematy i umawiam się :Stan - Uśmiecha się:

Więc nie wszyscy ściemniają.

A co do kolegi. Ostatnio kiedy chciałem o czymś pogadać, to jakby mnie nie słuchał, a chciał żebym tylko ja wysłuchiwał jego opowieści.

Powiedzcie, czy tematy: widziałem kolesia w kurtce armaniego, w koszuli kleina, są normalne? Bo ja już się gubię? Co mnie obchodzi jak kolesie są ubrani.


Re: Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - Kra_Kra - 28 Gru 2016

Właśnie to samo rzuciło mi się w oczy. A akurat niedawno oglądałam filmik o znanych książkach z rozwoju osobistego, których autorzy okazali się ściemniaczami. Prawdą jest, że dziś każdy może wydać książkę i trzeba być bardzo ostrożnym. Ja lubię czytać, także książki o rozwoju osobistym, ale nigdy do żadnej nie pzywiązuję się dogmatycznie, pozostawiam spory margines błędu, niestety problemem wielu czytelników takich książek jest to, że często są to ludzie na pograniczu, którzy szukają magicznej recepty na swoje problemy i jak już się złapią brzytwy, to trzymają się jej tak kurczowo, że nawet nie zauważają, że kolejno odrzynają sobie palce.


Re: Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - Anitax - 28 Gru 2016

Wogole nie utrzymuj kontaktu z tym kolesiem. Ani on do biznesu ani do kumplowania. Nie odbieraj telefonów od niego. NIe interesuj sie jesgo zyciem, nawet jesli bedzie cie nagabywał,.
Nic sie nie martw, niedługo znajdzie kolejną ofiarę, a o tobie zapomni, wiem bo mam juz doświadczenia z takimi ludżmi. Gość żyje tymi koszulami bo pewnie ma straszne kompleksy. Gdyby był mniej bucowaty może by miął przyjaciól znajomych a tak, sam widzisz, ze nie da się ciągną cznajomosci jesli tylko jedna strona coś z siebie daje.


Re: Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - ananas filozoficzny - 30 Gru 2016

kitty napisał(a):znamy tylko Twoją wersję.
gdyby Stefan faktycznie był taki żałosny, to chyba już dawno byś z nim zerwał kontakt/ współpracę, czyż nie? Może nadajecie na tych samych falach?
Jeśli nie, to już dawno dałeś się zrobić w bambuko, ciekawe czy dalej będziesz się dawał.

Własnie! Po co w ogóle jeszcze sie z nim zadajesz i nazaywasz w dodatku kolegą? Do czego on Ci jest potrzebny?


Re: Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - FireSoul - 31 Gru 2016

odpowiedź na pytanie nasuwa się prosto: nie jest to przyjaciel.
na pewno nie da Ci wsparcia, gdyż albo sam dużo więcej tego potrzebuje (w sensie powinien iść do psychiatry) albo jest zły (cwańszy niżby się wydawać mogło a udający ofiarę).
wykorzystywał Cię i niedotrzymywał słowa.
to co wobec niego czujesz mówi Ci wszystko


Re: Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - Martwy - 14 Sty 2017

Teraz zaproś tu swojego kolegę Stefana. I powiedz mu co o nim pisałes. Nie lubię gadania za plecami na swoich kolegów. Albo przyjaciół. Tak nie postępują mężczyźni.


Re: Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - ewl - 14 Sty 2017

Martwy napisał(a):Teraz zaproś tu swojego kolegę Stefana. I powiedz mu co o nim pisałes. Nie lubię gadania za plecami na swoich kolegów. Albo przyjaciół. Tak nie postępują mężczyźni.

:Ikony napój piwo:


Re: Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - FireSoul - 09 Lut 2017

Martwy , kitty ,
uważam że nie w porządku jest wykpiwanie ludzi mających problemy z asertywnością, poza tym nie życzę sobie aby obrażać mnie. Poza tym Laksas w mojej opinii nie napisał nic złego, jedynie samą prawdę i nie po to aby kogoś obgadywać ale znaleźć pomoc!
nie jest też w porządku "zmiękczanie" i tak już miękkich psychik!
przyjaciel?! no chyba sklepów drogich marek!


Kolega oszukał - Laksas - 24 Sie 2017

W styczniu pisałem o Stefanie, koledze który kiedyś był mocnym punktem w mojej niewielkiej grupie znajomych, a ostatnio stał się cieniem samego siebie. Posłuchałem Waszych rad i odciąłem się od znajomości. 
 
W czerwcu kolega do mnie wydzwaniał i nie wytrzymałem. Odebrałem.
Całe dnie spędzałem samemu w domu, więc potrzeba rozmowy była tak wielka, że podniosłem słuchawkę.
 
Odnowiliśmy kontakt.
 
Z początku rozmowy były przyjemne. Poza tym spodobały się mi plany kolegi - podróże po kraju, on odwiedzi mnie w moim mieście, a ja wpadnę na kilka dni do niego.
 
Wszystko jednak popsuło się w lipcu.
 
Zaczął przekładać spotkania tłumacząc, że brak pieniędzy nie pozwala mu pojeździć po Polsce. W identyczny sposób odrzucił zaproszenie przyjazdu do mnie. Wciąż jednak zapraszał mnie do siebie. Kiedy zgodziłem się na jego propozycję zaczął się migać. Że mu nie pasuje bo coś mu wypada
 
Nie przeszkadzało mu to jednak w chwaleniu się zakupami. Raz zdradził że pojechał ot tak sobie do innego miasta i kupił kurtkę wiosenną i buty. A potem kiedy wrócił złożył zamówienie w internetowym sklepie na inne buty i kurtkę. W kolejnym tygodniu przeznaczył sporą sumę na jeszcze inne zakupy.
 
Zirytowało mnie jego zachowanie. Zorientowałem się, że kolega udaje niezamożnego - brak pieniędzy na bilet, a jednak po Polsce jeździ i wydaje pieniądze na ubrania, których nie potrzebuje.
 
Zrobiło się mi przykro. Tu wmawia, że nie ma na bilet i nie pojedziemy, a w kolejnym tygodniu chwali się nowymi butami, bluzami i kurtkami.
 
W dodatku jego opowieść o tym, że kupuje koszulki oraz skarpety drogich firm, żeby inni wiedzieli dały mi do zrozumienia, że z tym człowiekiem jest coś nie tak. Kto wydaje kupę kasy na to, żeby skarpety były markowe, tylko po to żeby inni to widzieli?
 
Spodziewałem się interesujących wakacji - gdzieś pojedziemy, coś fajnego porobimy. Kolega wbrew zapowiedziom wcale o tym nie myślał.

Gdyby stwierdził wprost - słuchaj ale nie chcę nigdzie jechać - spoko

Ale on cały czas utrzymywał - że chce, że pojedziemy, tylko nie ma środków

A jednak jakoś "brak środków" pozwalał mu na zakupy ubrań i wycieczki po Polsce w celach  zakupów

 
Jestem zły na siebie że dałem się nabrać.


RE: Przyjaciel Stefan, na pewno przyjaciel? - vesanya - 24 Sie 2017

Połączyłam ten wątek z poprzednim o Stefanie. Myślę, że wszystkim będzie łatwiej się zorientować w temacie.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.