PhobiaSocialis.pl
Przyczyny - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Nieśmiałość, Fobia społeczna (https://www.phobiasocialis.pl/forum-11.html)
+---- Dział: PRZYCZYNY (https://www.phobiasocialis.pl/forum-43.html)
+---- Wątek: Przyczyny (/thread-115.html)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11


Re: Przyczyny - Sugar - 18 Kwi 2008

A ja odkryłam, że mi mama na bilansie z 1995 roku (miałam 6 lat) podkreśliła w rubryczce o moim zachowaniu słowo "nieśmiałośc". Za to moja wychowaczyni z zerówki mogła też to zakreślic a nie zrobiła tego. Zauważyłam, że jestem też przeciętna. Mam przeciętne oceny (wg moich kolejnych wychowawców) przeciętną absencję szkolną itp. przypomniałam sobie, że miałam lordozę w wielu 6 lat i nie mogłam na w-fie cwiczyc (nie zapamiętałam tego faktu jakoś :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ) teraz z moim kręgosłupem wszystko ok.
A wszystko przez to, że dostałam z powrotem swoją kartę zdrowia z racji tego, że kończę swoją edukację w szkole :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Przypomnam sobie taką sytuację, że miałam jakieś cwiczenia dodatkowe na tą lordozę i nie chciałam zostawac więc mnie jeden chłopak chciał siłą zatrzymac. Okropnie się rozryczałam. Potem mi pani z którą miałam te cwiczenia powiedziała, że zawsze byłam mało chętna do zajęc, tańców itp.


Re: Przyczyny - Victor Mancini - 18 Kwi 2008

Nadczynnosc tarczycy ma bardzo duzo wspolnego z zaburzeniami lekowymi. Czesto lekarze najpierw robia badania na tarczyce zanim zdefiniuja problem jako ten natury psychiatrycznej. Nadczynnosc tarczycy powoduje na przyklad irracjonalna nerwowosc, kolatanie serca, lek w kontaktach spolecznych,nadmierne pocenie sie, wypadanie wlosow, chudniecie i jeszcze kilka innych rzeczy. Ogolnie to lekki koszmar....


Re: Przyczyny - sm - 18 Kwi 2008

:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:


Re: Przyczyny - Billy the Mountain - 19 Kwi 2008

Przyczyna: nadopiekuńczość matki. Pierwsze problemy, z którymi miałem sobie radzić całkiem sam pojawiły się dopiero na studiach. Początkowo nawet szło całkiem sprawnie, ale później mnie dopadło i nie poradziłem sobie. I poległem całkowicie.

Powoli podnoszę się z pozycji leżącej na kolana :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Przyczyny - Nanami - 19 Kwi 2008

nie wiem.


Re: Przyczyny - Perdida - 19 Kwi 2008

U siebie nie widzę żadnych przyczyn. Mam kochających i dość sensownych rodziców (może oprócz tego, że są strasznie nadopiekuńczy, ale nikt nie jest idealny), wyglądem nie odbiegam od średniej krajowej, z moją tarczycą wszystko w porządku, nikt mi nigdy jakoś szczególnie nie dokuczał, generalnie miałam całkiem fajne życie.


Re: Przyczyny - Kaktus - 19 Kwi 2008

Perdida napisał(a):U siebie nie widzę żadnych przyczyn. Mam kochających i dość sensownych rodziców (może oprócz tego, że są strasznie nadopiekuńczy, ale nikt nie jest idealny),
To może być przyczyna, a może po prostu się z tym urodziłaś? A może jeszcze coś innego, sam nie wiem. Może jakiś uraz z wczesnego dzieciństwa?

U mnie to będzie kombinacja paru punktów, z tych wymienionych przez fobika. Przeprowadzka, rozwód rodzicieli (o którym nigdy mi nie powiedzieli, któregoś dnia przypadkiem znalazłem papiery z sądu z dokładnym opisem wszystkiego :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: ), konkurencja (to jest zupełnie chore, wyścig szczurów nawet w szkole podstawowej :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:), dosyć dziwne relacje z matką (z jednej strony jest nadopiekuńcza, a z drugiej zawsze daje mi do zrozumienia, że mam sobie radzić sam - w rezultacie zawsze mam wrażenie, że jak mi w czymś pomaga, to robi mi jakąś wielka łaskę :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:).

Ogólnie niefajnie. I tak jest nieźle, bo ostatnio mam chyba jakąś częściową remisję fobii, spróbuje to wykorzystać do jej zbicia i może na studia trafię już w miarę "normalny" :]


Re: Przyczyny - Lukrecja - 20 Kwi 2008

Ja w domu tez mialam nieciekawie rodzice albo sie klocili, albo nie rozmawiali. Moja mama wciaz mi wpajala, ze zycie jest bezsensu i ciagle byla ze wszystkiego niezadowolona i ja teraz tez tak mam; czesto nic mnie nie cieszy :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Zanim mama wracala do domu z pracy, to ze strachu sprzatalam cale mieszkanie, zeby nie mogla sie do czegos przyczepic i wpasc w zly nastroj, ktorego sie balam.
Poza tym mama jak cos rozpoczynalam np. studia ciagle watpila czy ja dam rade. Przez to pozniej bylam tak zestresowana, ze ciagle sie uczylam a jak gdzies wychodzilam, to mialam wyrzuty sumienia.
Teraz mam dziecko i boje sie, ze zaraze je ta samo niechecia i strachem by cieszyc sie zyciem... :Stan - Niezadowolony - Płacze:


Re: Przyczyny - MR.X. - 20 Kwi 2008

u mnie ojciec alkoholik nadopiekuncza matka w sumie zawsze bylem taki raczej cichyw zawodowce mialem troche problemow z akceptacja ze strony innych uczniow jak troche podroslem zaczela sie zabawa ze rodkami psyhoaktywnymi przez rok mieszkalem zupelnie sam i wtedy sie zaczelo na dobre


Re: Przyczyny - Karaib - 21 Kwi 2008

Kramb napisał(a):Doszedłem do wniosku, że wypominanie mi nie pomoże, a Jej może zaszkodzić. Nie jest to potrzebne do walki z FS. Jednak żeby się od Nich (rodziców) uwolić (jako źródła naszego problemu) to najlepiej ograniczyć z Nimi kontakt.

zgadzam się, by ograniczyć z nimi kontakt. to nawet naturalne :Stan - Uśmiecha się: jednak najpierw chciałbym realcje z nimi uregulować, przerywając moje schematy reagowania na ich zachowanie. próbowałem rozmawiać z mamą, która była i często wciąż nieświadomie/automatycznie próbuje być nadopiekuńcza. stwierdziłem, że sama wyniosła ze swojego domu przykre doświadczenia, które jej ciążą. objawiają się pesymizmem, gwałtownymi, emocjonalnymi reakcjami.
Kramb napisał(a):Dlaczego nasi rodzice ukrywają swoją traumatyczną przeszłość przed nami i nie próbują się z nią rozprawić, tylko przelewają swoje frustracje na nas??
I to wszystko po to, "żeby było nam w życiu lepiej niż Im"...
wydaje mi się, że moi rodzice nie próbują się z nią rozprawić, bo tak długo wypychają przykre wspomnienia i emocje, tak długo myślą negatywnie, że uznali, że taki jest ich świat. nie znają innego. nie wiedzą, że jest inny, który mógłby stać się i ich udziałem. Uważają, że tacy już są, że nic się nie da zmienić. Mógłbym zaczerpnąć słówko z tarapii Richards'a: w głowach moich rodziców automatyczne negatywne myśli rządzą niepodzielnie. im samym ich rodzice wtłaczali kłamstwa do głowy poprzez słowa i czyny. często ze sobą sprzeczne i niekonsekwentne. ograniczali, zamiast stymulować. STYMULOWAć umysł.

coś mi przyszło do głowy: życie człowieka przypomina efekt rozchodzenia się fal na wodzie. narodzenie to chwila pluśnięcia kamyka lub kropli deszczu, które wzburza taflę. fala rozchodzi się we wszystkich kierunkach - obejmuje wszyskie etapy rozwoju i nieustannie się rozszerza. człowiek nabiera świadomości, a krąg się dalej rozprzestrzenia, wzrasta z człowiekiem. ingeruje w inne kręgi, a inne przenikają się z moim. im więcej wiemy, doświadczamy i rozumiemy, tym krąg zyskuje większą średnicę. to może trwać w nieskończoność. fala rozchodzi się w bezbrzeżnym oceanie. jednak niekiedy okazuje się, że fala osiąga brzeg i się na nim kończy, najwyraźniej rozchodziła się w akwenie, który dotknęła susza i nic go nie zasila. poszerzanie świadomości zatrzymuje się w jakimś punkcie. może moi rodzice obecnie pluskają w takim zbiorniku? a przecież wody może ubywać...
a fobicy? moim zdaniem fala fobików osiągnęła brzeg na np. godzinie od 6 do 12, i na nim chwilowo się zatrzymała, jednak obwód pozostałych godzin wciąż rośnie. zawsze kiedyś przychodzi deszcz. a jak przyjdzie, poziom wody się podniesie i obejmie te wcześniej ograniczające brzegi. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
i sądzę,że to może spotkać każdego. czyli rodziców także..
czy ktoś bawił się kiedykolwiek w zaklinacza pogody?:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: można takich spotkać. jednym z nich jest moim zdaniem Richard's i jego OSA.
Offtop?może.wybaczcie...


Re: Przyczyny - soulja - 23 Maj 2008

...


Re: Przyczyny - ZgarbionyFred - 23 Maj 2008

tony montana napisał(a):Jak to jest u was bardzo mnie ciekawi wasza historia .
Prosiłbym was o wylewność

W porządku Tony, w takim razie ja dodam swoje 3 grosze, chociaż nie wiem czy to ma jakikolwiek sens.

Konflikty rodziców

Odkąd sięgam pamięcią moi rodzice ciągle się kłócili o byle gó***. Pamiętam z okresu niemowlęctwa, ze jak mama płakała to ja tez płakałem a to się zdarzało często. Za często. Przyczyną tychże kłótni była chorobliwa zazdrość mojej matki. Sądziła, że mój ojciec ją zdradza, szczerze mówiąc nigdy nie dowiedzialem sie prawdy jak to było naprawdę, więc nie będe tutaj wnikać. Ja zaś siedziałem cicho w swoim pokoju i udawałem, że wszystko w porządku a oni się tylko zgrywają. Niestety to nie tak. Pamiętam jak każdego roku wyjeżdżaliśmy na wakacje nad morze i oczywiście nie obyło się bez cholernych kłótni w zaciszu 4 ścian i rękoczynów. Plusem było to, że wychodziłem co dzień na dwór grać w piłkę z kolegami, więc mogłem się jakoś odstresować. Wbrew pozorom mój ojciec nigdy mnie nie uderzył, ale tez nigdzie nie zabierał. Rzadko rozmawialiśmy. Zazwyczaj był w pracy, albo siedział przed telewizorem. Mi też nie wpajał żadnych wartości, ale to chyba dlatego, że jego ojciec był pijakiem i odszedł gdy ojciec miał ok. 8 lat. No trudno nie wyszło im. Czasami mam wrażenie, że to w ogóle cud, że się urodziłem.

Kontakty z rówieśnikami

Już w podstawówce tacy jedni wzięli sobie mnie za cel. Szykanowali, śmiali się ze mnie, wytykali palcami itd. Najgorzej było w szatni przed w-f. Przez nich ciągle płakałem jak jakaś panienka, nie mogłem się powstrzymać chocaż nie stosowali wobec mnie przemocy tylko dokuczali. Oczywiście jak wspomniałem wcześniej miałem dużo kolegów, z którymi wychodziłem na dwór. A co do tamtych to bałem się ich, nie chciałem walczyć bo i tak byli silniejsi ode mnie, więc uznałem, że nie warto. W gimnazjum było już lepiej, ale były rzecz jasna docinki itp.W technikum jest tak sobie, klasa jest bardzo przebojowa, przez co jestem na uboczu, ale z niektórymi rozmawiam normalnie. Zawsze jak poznawałem nowe osoby np. na obozie to wykreslały mnie zazwyczaj na starcie. Chichotów nie brakowało. To spowodowało, że czuję się bezwartościowy i nie nadaję się do życia w społeczeństwie.

Ogólnie, tak jak ty Tony - jestem w głębokiej dup*e. Bardzo głębokiej.

Strach, lęk, irytacja przed ludźmi i niziutka samoocena doprowadziły do tego, że jestem teraz typem samotnika, który najlepiej czuje się we własnych czterech ścianach. Uważam, że nie zasłużyłem na żadną, bo nie potrafiłbym jej obronić, nie zagwarantowałbym poczucia bezpieczeństwa, dlatego unikam jakichś bliższych kontaktów z dziewczynami, żeby nie narobiły sobie siary przy mnie itp. Nie wiem jak to będzie w przyszłości, jak znajdę robotę, bardzo bym chciał się usamodzielnić, ale boję się, że się nie uda.

Krótko mówiąc nie widzę siebie w kontaktach towarzyskich ani rodzinnych. Co ma być to będzie.

Pozdrawiam


Re: Przyczyny - kadabra - 06 Cze 2008

Przez ostatnie dwa lata zastanawiałam się nad przyczyną fobii. Teraz to słowo nie jest takie obce jak na początku. Źródło mojej fobii społecznej:
- Kontakty z rówieśnikami.
Zaczęło się od jeszcze przed szkołą. Mała wątła dziewczynka i jej świat wyobraźni, dzieci nie lubią takich, miałam koleżanki, ale mało. I przyjaciółkę, ale ona zawsze mnie poniżała żeby poczuć się lepiej, taka gwiazda. Poszłam do zerówki i zaczęło się. Zawsze gorsza bo słabsza, z deka zamulona, wystraszona. Podstawówka jeszcze gorzej. Potem przeprowadziłam się i już nie miałam nikogo. Patrzyłam w sufit całymi dniami. Byłam gorsza, słabsza. Gimnazjum ,Problemy zdrowotne choroba Gravesa-Basedowa. Zaczęło się piekło ale z rówieśnikami. Szczególnie wygląd, oczy, do tej pory mam schizy na ich punkcie, docinki znęcanie, rycie psychiki przez wszystkich, śmiech do tej pory mi się przypomina.
Później poznałam super kumpelę i zaczęło się ze mną poprawiać. Chociaż mogę się mylić. W Liceum już było całkiem normalnie. Ale po zakończeniu i zdaniu matury nie poszłam na studia, przeczekałam i to był mój błąd. Rok później już dostałam się na uczelnie, Trach, wypadek. Plany legły w gruzach. Zaczęły się lęki, powroty do przeszłości. Nagle wszystko mi się przypomina. Zostałam sama już nie ma przyjaciół i znów czuje się jak debilka. Już straciłam wiarę w dobre uczucia miłość ,przyjaźń, zwątpiłam w życie. Poszłam na studia ale tam już byłam debilem, więc dałam sobie spokój.
Ale jest nadzieja że wszystko się uspokoi. Ta fobia zawsze ze z mną była. Słowa bolą szczególnie jak wszyscy wkręcają Ci że jesteś zerem i tylko piękni, silni mogą być szczęśliwi.
Ale się rozpisałam :Stan - Uśmiecha się:


Re: Przyczyny - Kfiatheck - 21 Cze 2008

Na wstępie Big hug dla wszystkich za to, co przecierpieli

U mnie początków można dopatrywać sie w postaci ojca, czy raczej jego pasa, tudzież innych rzeczy. Prawdą jest, że rozumiem co mogło nim powodować i że mógł mieć dobre intencje, ale jakoś zapomnieć nie da rady. do tego swoje trzy grosze dorzuciła nadopiekuńcza matka. Wychowała mnie na lizusa i tchórza, ale głęboki żal mam do siebie samego, że nie połapałem się w porę i nie zaoponowałem. Nie miałem w dzieciństwie też sprecjalnego szczęścia do przyjaciół, jeden mnie okradał inny z zadowoleniem rozpowiadał moje przemyslenia w szkole. Podstawówka ogólnie nieźle, choć zakończona kompromitacjami, gimnazjum zaczęło się nieźle, ale poza tym płacz, zgrzytanie zębami, okazjonalne napady niszczenia otoczenia. Z ciekawszych przykładów chłopaki z którymi mieliśmy w-f zmuszali mnie i innego gościa do walk, a jak nie to oni walczyli z nami. średnio trzech na jednego. Wuefista jak na status przystało mówił coś w rodzaju "Nie wchodźcie na boisko bo tu grają" albo "Idźcie się bawić gdzie indziej". I tak dalej...
Kiedy zbyt dużo myślałem, nachodziły mnie niedobre myśli, dlatego starałem się ze wszystkich sił odmóżdzyć się. Przyznaję, mało to chwalebna postawa, ale przeżyłem i mogę to teraz opisać :Stan - Uśmiecha się: Liceum przyniosło wytchnienie i rzeki alkoholu, ale w międzyczasie troche mną jeszcze poniewierało, a to z kapeli mnie wyrzucili w mało miły sposób a to oblewanie egzaminów, takie tam. Następnie w skrócie studia pierwsze, wyrzucenie po semestrze, tańce wojenne z wku, studia drugie, wyrzucenie po 2 semestrach, studia 3 zeby nie ganiać sie z wku, aktualnie studia 4. w przeciągu 3 lat. Wybaczcie ze to prawie cała historia życia.
Żeby było śmieszniej mam troche problemów z altruizmem, zdarzyło mi się oddać ostatni koc kolesiowi, którego poznałem kilka godzin wcześniej, a samemu biwakować na ziemi i jeszcze kilka innych historii. Nie jestem pewien dlaczego, ale ludzie w większości nie lubią tego (i dają mi to poznać dość dobitnie) i zgodnie z rodziną mówią, że skończę marnie jak będę tak robił dalej. Znaczy jeśli ocenzurować ich wypowiedzi, to właśnie to by powiedzieli.

Przepraszam, że tyle to zajęło, ale i dziękuję jeśli ktoś przeczytał tą dość błahą historyjkę.


Re: Przyczyny - Sugar - 21 Cze 2008

Niepotrzebnie sie obwiniales, za to co tam bylo z Twoja mama. przeciez byles bardzo mlody nie miales na to wplywu. a w-fisci sa do d*py nie spotkalam jeszcze takiego ktory by nie byl snobem, glupkiem, pustakiem czy kimstam. nie generalizuje, mowie o wlasnych doswiadczeniach :Stan - Uśmiecha się:


Re: Przyczyny - Michał - 22 Cze 2008

:Stan - Niezadowolony - W szoku: No właśnie tak się ludzie zachowują. Małe dziecko tak traktować. :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Sami mają wielkie problemy z psychiką (emocjami).


Re: Przyczyny - Michał - 22 Cze 2008

E tam, dziadkowie. "Źli ludzie" czasem są dziadkami.


Re: Przyczyny - ZgarbionyFred - 28 Cze 2008

Mnie się z kolei przypomniało jak miałem ok. 9 lat kłóciłem się na podwórku z takim typem, po chwili kilkunastu dzieciaków stanęło wokół mnie i zaczęły się ze mnie śmiać, buczeć i wyzywać :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: Uciekłem stamtąd, po drodze się rozpłakałem, siedziałem przed klatką z 10 minut a potem wróciłem do domu jak gdyby nigdy nic


Jak myślicie , (dlaczego mamy FS)? - Kokonik - 05 Cze 2009

Czesc wam wszystkim , otwieram ten topic bo ciekawi mnie z jakich powodow trafilo sie nam miec FS.


Ja mysle ze to przez moje nie powodzenie w życiu , brak nadzieji w samym sobie .

piszcie co wy uwazacie za przyczyne.


Pozdrawiam


Re: Przyczyny - Gość - 06 Cze 2009

Kokonik wydaje mi sie ze brak nadziei i niepowodzenie w zyciu jest skutkiem jakiejs przyczyny, nie odwrotnie...
Luke, mialam bardzo podobnie, tylko bylam starsza :Stan - Niezadowolony - Płacze:


Re: Przyczyny - Arbor Vitate - 11 Cze 2009

U mnie hm, żeby się nie rozpisywać... przyczynami byłyby wrodzone skłonności do przebywania w swoim świecie i dziwaczenia (mama mnie prowadzała do psychologa w wieku 3-4 lat, bo w ogóle nie mówiłam) + brak szczęścia do ludzi - albo ktoś mnie gnoił, albo nie pozwalał mi się rozwinąć i kontaktować z innymi. A jak jeszcze jestem nadwrażliwa, to przeżywam wszystko do potęgi entej. I tak 20 lat życia poszło w ch*j.


Re: Przyczyny - Kawałek_Kulki - 21 Cze 2009

Nie raz próbowałam szukać przyczyn mojej fobii, ale staram się już nie drążyć tego tematu bo to niczego w moim życiu nie zmienia. Pomaga jedynie zrozumieć problem, ale nie motywuje mnie to do działania a wręcz przeciwnie - szukam usprawiedliwienia dla samej siebie, zrzucam winę na rodziców, czuję się 'rozgrzeszona' i że to nie zależy ode mnie, a to przecież nieprawda!

Ale tak po krótce to jakbym miała napisać co (jak sądzę?) wpłynęło na moją fobię to będą to:

* nadopiekuńczy rodzice, którzy wyręczali mnie na każdym kroku i nie stawiali nigdy wymagań, ani nie rozliczali z moich obowiązków (nieświadomie mnie tym skrzywdzili ale wiem że chcą dla mnie tylko dobrze)

* mój ojciec ma chyba fobię społeczną ale kompletnie o tym nie wie, podobnie jak moi dziadkowie byli bardzo aspołeczni więc pewnie coś w genach siedzi :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:, poza rodzicami praktycznie nie mam rodziny, rodzice nie mają wspólnych znajomych więc nigdy nie miałam nawet przyszywanej cioci a do domu do dzisiaj nie przychodzą nigdy goście :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:

* moje fatalne relacje z ojcem przez które do dzisiaj mam zaniżoną samoocenę, odczuwam lęk w kontaktach z mężczyznami, czuję się nieatrakcyjna fizycznie (choć podobno w ogóle nie powinnam mieć z tym problemów?!)

* całe życie czułam się niechcianym dzieckiem, chociaż nikt w domu nigdy nie dawał po powodów do takich odczuć, jednak przez częste awantury w domu i nieudane małżeństwo rodziców wbiłam sobie do małej główki że to wszystko przeze mnie i w sumie tak mam do dzisiaj (btw. rodzice też tak mają do dzisiaj :Stan - Niezadowolony - Smuci się:)

* zmiana środowiska w wieku gimnazjalnym, kiedy przeprowadziłam się na drugi koniec miasta, utraciłam kontakty z przyjaciółmi, poszłam do nowej szkoły i jako grzeczna dziewczynka i dobra uczennica trafiłam do klasy lekko patologicznej gdzie kompletnie nie mogłam się odnaleźć

* a jeśli do tego dodać moją trudną osobowość: introwertyzm, indywidualizm, stawianie sobie wysokich wymagań, dążenie do perfekcjonizmu a przy tym brak wyrozumiałości dla siebie, analizowanie wszystkich błędów i porażek, szukanie winy w sobie... no i jak to wszystko połączymy to co nam wychodzi? Ano mamy fobię :Stan - Niezadowolony - W szoku:


Re: Przyczyny - Whisper - 21 Cze 2009

Zgrabnie napisane, jestem pod wrażeniem. Natomiast ja wole krócej: neurotyczne wychowanie.


Re: Przyczyny - cpt - 26 Cze 2009

Ok, więc sprawa wygląda tak. W zasadzie pierwsze trzy punkty mógłbym spokojnie przepisać od Kawałka_Kulki, z drobnymi korektami (np. nie brak wymagań ale za duże wymagania). (...) Mógłbym również coś dorzucić o problemach rodziców, predyspozycjach charakteru (jedynaczek, miał swoje zabawki i wspaniale mu wychodziła samotna zabawa) czy uzależnienie się od kompa w dosyć wczesnym wieku. Ale jest jedna główna przyczyna moich problemów.

Kolor włosów.

Rudzielec ze mnie.

(...)Pewnie się teraz bardzo narażę niektórym osobom**, ale widząc podobny (oczywiście w twoim mniemaniu o wiele lżejszy) los, który spotyka otyłe dzieciaki wcale ci ich nie jest szkoda, bo uważasz że są sobie same winne, jak tyle w siebie pakowały to wyglądają jak wyglądają, a jeśli tylko zechcą i się za siebie wezmą, pozbędą się problemu.(...)

** Więc przepraszam. Weźcie pod uwagę, że to myśli trochę młodszego mnie


Re: Przyczyny - Floyd - 26 Cze 2009

Cpt, z tymi otyłymi dzieciakami to też nie do końca tak. 11letnie dziecko nie jest w stanie zmobilizować siebie do zrzucenia nadwagi, jeżeli rodzice nie widzą problemu. Ja zrzuciłem nadmiar dopiero w wieku 16 lat, ale spustoszenie psychiczne spowodowane wyglądem zostało mi zadane w podstawówce i gimnazjum. Co nie zmienia sytuacji, że to był powód :Stan - Uśmiecha się:


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.