PhobiaSocialis.pl
Moja historia - czy warto? - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-3.html)
+--- Dział: Inne wątki związane z wychodzeniem z nieśmiałości i leczeniem fobii (https://www.phobiasocialis.pl/forum-47.html)
+--- Wątek: Moja historia - czy warto? (/thread-10730.html)

Strony: 1 2


Moja historia - czy warto? - Capriolo - 01 Lip 2014

Witam wszystkich, mam 21 lat i pochodzę z woj. lubelskiego. Forum to naprawdę bardzo mi pomogło, więc i ja może coś dołączę od siebie, przy okazji pytając co dalej robić ze swym życiem.
Od początku życia nigdy nie przepadałem za obcymi, często się chowałem gdy ktoś przyszedł a odebrać telefon to było już mega przeżycie. Ale jednak całą podstawówkę wspominam wspaniale, wieś, mała klasa, 4 dziewczyny i 4 chłopców w klasie. I nagle nadszedł czas gimnazjum. Wszystkie osoby z mojej podstawówki poszły do tego samego lecz, ktoś ubzdurał sobie by każda podstawówkę z tej gminy podzielić na kilka klas. Musiałem rozstać się z najlepszymi przyjaciółmi, ale to jeszcze wtedy nie było zbytnim problemem, poznałem nowych ludzi, nie zawsze fajnych ale jednak. Nie byłem jakiś mega śmiały ale też i nie siedziałem ciągle w kącie. Najgorsze przyszło gdy musiałem wybrać dalszą szkołę. Poszedłem do liceum, w którym jedyną osobą, która nie chodziła do miejscowego gimnazjum a teraz znaleźli się w mojej klasie byłem ja (klasa jedyna w roczniku). 34 zupełnie obce osoby (doskonale się ze sobą znające) i ja. A ja cichutki siedzę sobie na początku, nie wiem nawet jak zagadać do kogoś. Pierwsza lekcja i trzeba opowiedzieć coś o sobie. Oczywiście ja jako pierwszy :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: . To ja wstałem, wszyscy oczy we mnie, ja już cały mokry od potu ledwo kilka słów powiedziałem :Stan - Niezadowolony - Smuci się: i róznie to bywało, poznawałem jakichś tam kolegów itp. Jedyne co mnie ratowało to sport bo w prawie każdej dyscyplinie reprezentowałem szkołę i dzięki temu przynajmniej byłem jako tako uważany. No ale pójście na dyskotekę szkolną czy studniówkę to była masakra :Stan - Niezadowolony - Smuci się: za nic bym się nieodważył :Stan - Niezadowolony - Smuci się: (tej studniówki, jak mi jest jej żal teraz :Stan - Niezadowolony - Płacze: ) ale wtedy gdy pomyślałbym o tym że muszę zaprosić dziewczynę po prostu, całego oblewał mnie pot.
Przypadkiem, chyba w lutym, miałem pielgrzymkę klasową do Częstochowy, normalnie bym nie jechał na wycieczkę ale do Częstochowy jednak pojechałem. I właśnie dzień przed pielgrzymką, nie pamiętam nawet jak, wykręciłem sobie nogę w stawie skokowym (to nawet nie wykręcenie tylko mocne wygięcie). Niby nic nie było widać ale ból był cholerny. Mama dała mi wtedy takie lekarstwo przeciwbólowe abym jakoś wytrzymał na pielgrzymce.
I nagle: wsiadam do autobusu z jakimś tam kolegą, jest kijowo jak zawsze, aż tu nagle świat staje się piękny. Ja się niczego nie boję, nawijam do tego kolesia, rozmawiam z innymi, nogi też nie czuję prawie w ogóle. Byłem jakby w innym świecie, wspanialszym.
I załapałem że to chodziło o tą tabletkę. Potem gdy jeszcze chodziłem do szkoły podkradałem te tabletki mamie i zaczął się najpiękniejszy czas w moim zyciu. Wszystko wydawało mi się możliwe. Matura szczególnie ustna poszła perfekcyjnie. W wakacje przestałem i znów ten nastrój powrócił, wszystko do niczego, pot na całym ciele gdy kogoś spotkam, bałem się do głupiego sklepu pójść.
Na szczęście (lub nie) udało mi sie znaleźć sposób na zdobycie tego leku. Jest on wypisywany na receptę i podobno uzależnia. Na studia znów wszedłem pewnym krokiem i tak jest do dziś. Nie czuję się inny, rozmawiam z każdym, nawet z dziewczynami, poznałem dziewczynę, byłem z nią w kinie i na weselu i bawiłem się świetnie. Dawki jakie stosowałem były bardzo różne w zależnosci od sytuacji, od 1 tabletki w zwykły dzień do ok. 5 w stresujący. Max. to było 12 ale to było wesele i przyjmowane w różnym czasie.
I teraz wakacje, chcę przestać - przestanę bez problemu, tylko nastrój powraca :Stan - Niezadowolony - Smuci się: mogę żyć tylko co to za życie :Stan - Niezadowolony - Smuci się: i nie wiem co mam robić, czuję że rosnie mi tolerancja, ta sama dawka nie działa już nie działa tak samo :Stan - Niezadowolony - Smuci się:


Re: Moja historia - czy warto? - Mannequin - 01 Lip 2014

"Limitless"? :Stan - Uśmiecha się:

Ćpanie nie jest fajne, chociaż kilka osób z tego forum zdążyło mi pokazać, że sądzi inaczej. /troll mode off

Cytat:Mama dała mi wtedy takie lekarstwo przeciwbólowe abym jakoś wytrzymał na pielgrzymce.
Podstawa: co to za cukierki? Większość uzależnia i pomaga, ale wybór na zasadzie: jestem uzależniony i jest fajnie lub nie jestem i jest kijowo to żaden wybór. I nie to, że ciężko Ci funkcjonować bez tego jest najgorsze a to, że wątroba (czy inne organy) wieczne nie są.


Re: Moja historia - czy warto? - masterblaster - 01 Lip 2014

Ciekawy przypadek. To jakiś środek przeciwzapalny? Jestem zwolennikiem trzymania się od chemii najdalej jak się da, ale skład leku może dawać jakieś wskazówki odnośnie metabolizmu fobika, ewentualnej korekty odżywiania itd. W historii odkryć naukowych pełno jest takich 'przypadków'..


Re: Moja historia - czy warto? - iLLusory - 01 Lip 2014

Są takie środki przeciwbólowe, które zawierają śladowe ilości klasycznych substancji narkotycznych lub pochodne od nich. I są to leki, które faktycznie rewelacyjnie uśmierzają ból. I widocznie u autora wątku wystąpił taki swoisty efekt uboczny w postaci takiej jak opisał. Dlatego tego typu specyfiki powinno się stosować tylko i wyłącznie w sytuacjach awaryjnych i zgodnie z przeznaczeniem. Wydaje mi się, iż Twoja mama, Capriolo, prawidłowo oceniła sytuację, że jest właśnie tę awaryjną. Zamęczyłbyś się z tą nogą na takiej wycieczce, chociaż rzekomo w Częstochowie można ozdrowieć.


Re: Moja historia - czy warto? - ananas filozoficzny - 01 Lip 2014

Co tak wspaniale działa? Co pozwala pozbyć się leku, dodaje pewnosci siebie i energii oraz zmienia postrzeganie swiata?
To jakś cudowny środek. :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:


Re: Moja historia - czy warto? - iLLusory - 01 Lip 2014

No ale jak widać niebezpieczny. Uzależnia. Uzależnienie generuje masę innych problemów.


Re: Moja historia - czy warto? - masterblaster - 01 Lip 2014

Dietetycy twierdzą, że człowieka na ogół łatwiej przekonać do zmiany religii niż do zmiany stylu odżywiania. Jakoś mi się to skojarzyło z nałogami..


Re: Moja historia - czy warto? - Capriolo - 03 Lip 2014

Tolerancja rośnie w dziwny sposób. Ta sama dawka leku pomaga mi identycznie niż np. przed rokiem ale na krótszy okres czasu :Stan - Niezadowolony - Smuci się:. Np. rok temu wziąłem 1 tabletkę i działała ona przez cały dzień, teraz działa do ok. 3-4 po południu i muszę wziąć drugą :Stan - Niezadowolony - Smuci się:. A lek to Tramal Retard 200 + czasem Baclofen 25mg


Re: Moja historia - czy warto? - masterblaster - 03 Lip 2014

Coś jakby SSRI..


Re: Moja historia - czy warto? - mocart - 03 Lip 2014

tramal to jest opiat, czyli lezy generalnie na jednej polce z morfiną.

dobre doraznie, np na randke, rozmowe o prace albo sesje.
ale nie jedz tego w ciągach bo potem bedzie powazny problem


Re: Moja historia - czy warto? - iLLusory - 03 Lip 2014

Słyszałam kiedyś o morfinistach, czyli ludziach, którzy ćpają morfinę. Już bardzo dawno temu takie zjawisko występowało.


Re: Moja historia - czy warto? - Capriolo - 05 Lip 2014

Trzymam się tydzień, pisałem nawet z dziewczyną i wykonywałem proste czynności typu pójście do sklepu, ciężka praca w polu z motyką cały dzień i powiem jedno: co to za życie? Patrzysz a wszyscy ludzie normalnie się zachowują, zagadują a Ty stoisz jak debil bojąc się otworzyć ust, trzęsiesz się i cały pocisz :Stan - Niezadowolony - Smuci się:. Patrzysz aby w końcu zostać sam, nie musieć na nikogo uważać i się bać że ktoś Cię zaczepi. A jak jeszcze w domu zadzwoni telefon i jesteś sam to atak serca :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:. Sam już nie wiem, może pomógłby mi zwykły psycholog lub psychiatra? Jak się można do nich dostać? Trzeba iść po skierowanie do rodzinnego czy jak? Bo na tym się nie znam.


Re: Moja historia - czy warto? - mocart - 05 Lip 2014

nie trzeba skierowania, idziesz do swojej rejonowej poradni psychiatrycznej rejestrujesz sie, z tym ze musisz zabrac ze soba osobe towarzyszącą bo jednak przy recepcji trzeba nawiązac kontakt z panią zza okienka

nastepnie dostajesz termin, idziesz na wizyte, przedstawiasz problem, i prawodobnie dostaniesz leki psychotropowe ktore prawidlowo dobrane, w prawidlowej dawce, zazwyczaj dzialaja efektywnie

bo to co ty wyzej opisujesz to juz sa czysto objawy fizjologiczne tzn tetno pot cisnienie, wiec jak najbardziej masz juz stadium kwalifikowane pod leczenie farmakologia


Re: Moja historia - czy warto? - Mannequin - 05 Lip 2014

Chwilę mnie nie było, ale mocart powiedział dokładnie to, co trzeba.

Tylko ja z opiatami zastanowiłbym się bardziej - nie sądzę, żeby doraźne używanie było takie dobre w przypadku autora tematu. Odstawiasz, idziesz za radą mocarta (tudzież bierzesz aż do wizyty, żeby nie paść na serce), a potem nie ukrywasz niczego przed lekarzem.

I robisz to jak najszybciej, to ważne.


Re: Moja historia - czy warto? - Capriolo - 24 Gru 2014

Byłem u psychiatry, wyspowiadałem się ze wszystkiego, to on mnie skierował do babki od uzależnień. A ta do mnie z pyskiem że ona z ćpunami nie gada i jak nie przyjdę czysty to nawet nie porozmawia, ja naprawdę chciałbym to rzucić ale nie dam rady pójść po całkowitym odstawieniu... jeszcze teraz studia, potem kolejne wizyty, nie wytrzymam tyle bez niczego


Re: Moja historia - czy warto? - Szarabrzoza - 24 Gru 2014

----


Re: Moja historia - czy warto? - Zasió - 24 Gru 2014

taki prosty szantaż - albo przestaniesz brać, albo s+:Ikony bluzgi pierd: zaćpany :Ikony bluzgi mama:!

A tak poważnie - chyba na jakąkolwiek terapię nie przychodzi się po dragach czy nawet po alkoholu. W każdym razie spycholodzy-:Ikony bluzgi pierd: u których byłem/jestem też to zaznaczali.


Re: Moja historia - czy warto? - trash - 25 Gru 2014

Capriolo napisał(a):Byłem u psychiatry, wyspowiadałem się ze wszystkiego, to on mnie skierował do babki od uzależnień. A ta do mnie z pyskiem że ona z ćpunami nie gada i jak nie przyjdę czysty to nawet nie porozmawia, ja naprawdę chciałbym to rzucić ale nie dam rady pójść po całkowitym odstawieniu...
Ale doprecyzuj czy ty od tego trampka jesteś uzależniony fizycznie czy nie ? Czy stosujesz go codziennie ?

Powiem tak- terapie dla ćpunów nie koniecznie sa dobrym rozwiązaniem dla kogoś kto bierze od czasu do czasu a nawet w ciągu jakieś tam rolki czy trampki zapisane przez lekarza. Bo chcesz czy nie, zaczynasz obracać się w środowisku najgorszych mend społecznych jakie nosiła Ziemia - a z tego różne historie wychodzą. Detoksów tym bardziej nie polecam nawet jeśli jesteś uzależniony fizycznie, bo trampek to tak na prawdę pół-opioid pół serotonino-cudak i lepiej odstawiać stopniowo (akurat tutaj SSRI, szczególnie taki ze spokojną farmakokinetyką jak np. fluoksetyna jest OK), byle robić to stopniowo.

Może po prostu pójdź do "zwykłego" psychiatry.


Re: Moja historia - czy warto? - masterblaster - 25 Gru 2014

No a jak się ćpa środki przepisane od psychiatry to można jednocześnie iść na psychoterapię? Czy też zwyzywają i wygonią? Czy to jest kwestia dilera?


Re: Moja historia - czy warto? - stabilitywanted - 25 Gru 2014

masterblaster napisał(a):No a jak się ćpa środki przepisane od psychiatry to można jednocześnie iść na psychoterapię? Czy też zwyzywają i wygonią? Czy to jest kwestia dilera?

Heh...nie bez powodu amerykańce określają słowem "drugs" jednocześnie narkotyki i psychotropy :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


Re: Moja historia - czy warto? - trash - 25 Gru 2014

stabilitywanted napisał(a):Heh...nie bez powodu amerykańce określają słowem "drugs" jednocześnie narkotyki i psychotropy :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
jak już to leki.


Re: Moja historia - czy warto? - stabilitywanted - 25 Gru 2014

a psychotropy to co? kasza manna? Napisałem drugs "znaczy" czy "określają"? uwielbiam mędrców, którzy szukają każdej możliwości podniesienia swojej samooceny. Tu wytknie, tam wytknie i od razu lepiej czuje się sam ze sobą...


Re: Moja historia - czy warto? - Zasió - 26 Gru 2014

Ale dobrze wytknął. Bo oni i paracetamol tak określają. A twoja wypowiedź nie ma już takiego sensu, kiedy wziąć ten fakt pod uwagę. Chociaż ok, można się spierać, że leki to medicines. Drugs... szerzej "jakaś chemia" :Stan - Uśmiecha się:


Re: Moja historia - czy warto? - Szarabrzoza - 16 Sty 2015

----


Re: Moja historia - czy warto? - trash - 16 Sty 2015

@ Szarabrzoza

Jeśli bierzesz jeszcze jakieś antydepresanty to musisz tramal odstawić. I to koniecznie bo można zrobić sobie krzywdę - zespół serotoninowy się kłania. Z resztą w przypadku co najmniej kilku popularnych SSRI (w tym na pewno paroksetyny) tramadol nie będzie działał jak trzeba, z uwagi na wychwyt enzymu (CYP2D6), który trampka demetyluje do aktywnego metabolitu - ta sama historia z kodeiną. Także na silne bóle może jakąś buprenorfinę ci przepisze czy coś w tym stylu. Od bidy jest jeszcze ketoprofen (lub 2x silniejszy prawoskrętny ketoprofen) .


Nie wszyscy lekarze pytają o takie szczegóły niestety, bywają też zwyczajnie niedouczeni czasem.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.