PhobiaSocialis.pl
A może Jezus? :) - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Pomoc (https://www.phobiasocialis.pl/forum-3.html)
+--- Dział: Inne wątki związane z wychodzeniem z nieśmiałości i leczeniem fobii (https://www.phobiasocialis.pl/forum-47.html)
+--- Wątek: A może Jezus? :) (/thread-10598.html)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10


RE: A może Jezus? :) - Szinuja - 21 Lip 2019

(21 Lip 2019, Nie 16:41)Agnostyk1976Niemcy napisał(a):
(08 Lip 2019, Pon 18:02)Szinuja napisał(a):
(08 Lip 2019, Pon 17:46)Onigirinori napisał(a): Nie mówię, że taka osoba jak Jezusu nie istniała i nie stworzyła sekty. Tylko, że nie wierze w jego boską naturę. A kwestię chorych psychicznie nie skomentuje.
No ok, ale chodzi mi o to jak wyjasniasz w takim razie to, ze obraz na calunie turynskim jaki sie zachowal, nie byl do osiagniecia ani w czasach Jezusa ani w czasach Da Vinci, to jest obraz trojwymiarowy, jakby negatyw z kliszy. W tamtych czasach nie znano takich metod.  I druga sprawa, (to pewnie do tego sie odniosles mowiac ,,chory psychicznie,,) , jak wedlug Ciebie jest mozliwe to, ze po nalozeniu (uzywajac metody komputerowej)  obrazu twarzy Jezusa, jaki zachowal sie na chuscie ktora mial przykryta twarz, na obraz twarzy Jezusa namalowanego wiele wiekow pozniej  z portretu Jezusa Milosiernego, obydwa obrazy sa identyczne i sie doskonalne pokrywaja.
Moze po prostu twarz Jezusa, jaka zachowala sie podobno na chuscie oraz obraz twarzy Jezusa namalowanego podobno wiele wiekow pozniej miala tego samego artyste ktory to stworzyl za swojego krotkiego zycia. A ze jacys naukowcy twierdza tam cos to nie znaczy ze to prawda. Caly swiat bazuje na klamstwach.

Wybacz, musze obalic ta teze. Tu nie ma gdyban, domyslow. Obraz zostal namalowany przez Eugeniusza Kazimirowskiego w 1934 roku, wedlug wskazowek sw. Faustyny. Nie byl malowany w ukryciu, zamowiony byl przez ksiedza, ktorego nazwiska nie pamietam. Natomiast chusta istniala i byla przechowywana jako relikwia i zbadana na dlugo przed narodzeniem tego malarza.

(21 Lip 2019, Nie 16:41)Agnostyk1976Niemcy napisał(a): Ludzie wierza w swoje przekonania ktore uznaja mylnie za prawde. Np. czlowiek religijny jest przekonany ze Bog istnieje a ateista jest przekonany ze Bog nie istnieje, ale ani jeden ani drugi nic nie potrafia udowodnic. Oni po prostu wierza w swoje mysli, ktore sa zmanipulowane przez informacje ktore czlowiek przez cale zycie zbiera. Zalezy w jakiej czesci swiata sie urodziles, w jakiej rodzinie sie wychowales i jaki dostep do informacji miales, to takie poglady o swiecie masz a nie inne...
W moim przypadku akurat bylo inaczej niz piszesz. Ja sie wychowalam w wierze katolickiej a nie wplynelo to na mnie w ten sposob, ze wierzylam. Ok dopuszczalam ze moze Bog jest, a moze go nie ma. Zastanawialam sie czasami ale daleko mi bylo do wiary. Nawrocilam sie dzieki Bogu, dzieki temu ze dal mi poznac, ze istnieje.
Swoja droga katolicyzm tzn prawdziwy katolicyzm i prawdziwa wiara a nie ten powieszchowny wcale nie oznacza smutku i wiecznego pokutowania ani ciaglego strachu, rezygnowania ze wszystkiego co przyjemne. Na odwrot, oczywiscie zycie nie robi sie nagle bezproblemowa sielanka ale ludzie sa duzo weselsi i radosniejsi. 
Druga sprawa polecam wszystkim rekolekcje o nazwie Nowe zycie. Jezeli ktos ma jakis problem i sobie z nim nie radzi to niech sie wybierze na takie rekolekcje i poprosi o uzdrowienie. Ludzie zostaja uzdrowieni z nalogow, z alkoholizmu. Slyszalam o wielu cudach, ktorych nie da sie logicznie wytlumaczyc od osob mocno stapajacych po ziemi. Sama doswiadczylam rzeczy, ktorych sie nie da logicznie wytlumaczyc, ani przypadkiem.


RE: A może Jezus? :) - Agnostyk1976Niemcy - 21 Lip 2019

(21 Lip 2019, Nie 21:48)Szinuja napisał(a):
(21 Lip 2019, Nie 16:41)Agnostyk1976Niemcy napisał(a):
(08 Lip 2019, Pon 18:02)Szinuja napisał(a):
(08 Lip 2019, Pon 17:46)Onigirinori napisał(a): Nie mówię, że taka osoba jak Jezusu nie istniała i nie stworzyła sekty. Tylko, że nie wierze w jego boską naturę. A kwestię chorych psychicznie nie skomentuje.
No ok, ale chodzi mi o to jak wyjasniasz w takim razie to, ze obraz na calunie turynskim jaki sie zachowal, nie byl do osiagniecia ani w czasach Jezusa ani w czasach Da Vinci, to jest obraz trojwymiarowy, jakby negatyw z kliszy. W tamtych czasach nie znano takich metod.  I druga sprawa, (to pewnie do tego sie odniosles mowiac ,,chory psychicznie,,) , jak wedlug Ciebie jest mozliwe to, ze po nalozeniu (uzywajac metody komputerowej)  obrazu twarzy Jezusa, jaki zachowal sie na chuscie ktora mial przykryta twarz, na obraz twarzy Jezusa namalowanego wiele wiekow pozniej  z portretu Jezusa Milosiernego, obydwa obrazy sa identyczne i sie doskonalne pokrywaja.
Moze po prostu twarz Jezusa, jaka zachowala sie podobno na chuscie oraz obraz twarzy Jezusa namalowanego podobno wiele wiekow pozniej miala tego samego artyste ktory to stworzyl za swojego krotkiego zycia. A ze jacys naukowcy twierdza tam cos to nie znaczy ze to prawda. Caly swiat bazuje na klamstwach.

Wybacz, musze obalic ta teze. Tu nie ma gdyban, domyslow. Obraz zostal namalowany przez Eugeniusza Kazimirowskiego w 1934 roku, wedlug wskazowek sw. Faustyny. Nie byl malowany w ukryciu, zamowiony byl przez ksiedza, ktorego nazwiska nie pamietam. Natomiast chusta istniala i byla przechowywana jako relikwia i zbadana na dlugo przed narodzeniem tego malarza.

(21 Lip 2019, Nie 16:41)Agnostyk1976Niemcy napisał(a): Ludzie wierza w swoje przekonania ktore uznaja mylnie za prawde. Np. czlowiek religijny jest przekonany ze Bog istnieje a ateista jest przekonany ze Bog nie istnieje, ale ani jeden ani drugi nic nie potrafia udowodnic. Oni po prostu wierza w swoje mysli, ktore sa zmanipulowane przez informacje ktore czlowiek przez cale zycie zbiera. Zalezy w jakiej czesci swiata sie urodziles, w jakiej rodzinie sie wychowales i jaki dostep do informacji miales, to takie poglady o swiecie masz a nie inne...
W moim przypadku akurat bylo inaczej niz piszesz. Ja sie wychowalam w wierze katolickiej a nie wplynelo to na mnie w ten sposob, ze wierzylam. Ok dopuszczalam ze moze Bog jest, a moze go nie ma. Zastanawialam sie czasami ale daleko mi bylo do wiary. Nawrocilam sie dzieki Bogu, dzieki temu ze dal mi poznac, ze istnieje.
Swoja droga katolicyzm tzn prawdziwy katolicyzm i prawdziwa wiara a nie ten powieszchowny wcale nie oznacza smutku i wiecznego pokutowania ani ciaglego strachu, rezygnowania ze wszystkiego co przyjemne. Na odwrot, oczywiscie zycie nie robi sie nagle bezproblemowa sielanka ale ludzie sa duzo weselsi i radosniejsi. 
Druga sprawa polecam wszystkim rekolekcje o nazwie Nowe zycie. Jezeli ktos ma jakis problem i sobie z nim nie radzi to niech sie wybierze na takie rekolekcje i poprosi o uzdrowienie. Ludzie zostaja uzdrowieni z nalogow, z alkoholizmu. Slyszalam o wielu cudach, ktorych nie da sie logicznie wytlumaczyc od osob mocno stapajacych po ziemi. Sama doswiadczylam rzeczy, ktorych sie nie da logicznie wytlumaczyc, ani przypadkiem.
Tyle ze te cuda jak to nazywasz nie maja nic z nasza religia do czynienia bo wystepuja na calym swiecie. Pozatym ze pewnych zeczy nie da sie logicznie wytlumaczyc to nie znaczy to ze jest to jakis cud...Ja tam sobie np. mysle ze jest jakis tworca, jakies zrodlo wszystkiego, ale jestem tez swiadom tego ze moge sie mylic. Swiat jest tak ogromny ze czlowiek nie potrafi tego ogarnac tak naprawde....A z innej perspektywy to powiem tak: wszystko co zyje jest w pewnym sensie cudem, czy to czlowiek, pies, drzewo, mrowka, korale, bakterie, kto wie moze i ziemia posiada swiadomosc. I to wszystko jakos razem funkcjonuje. Moze i my jestesmy czescia czegos zywego jak te bakterie sa czescia nas. Podobno przecietnie kazdy czlowiek ma ich w sobie 3 kg a tylko w jednym gramie stolcu (kał) jest wiecej bakteri niz ludzi na ziemi....


RE: A może Jezus? :) - Szinuja - 21 Lip 2019

No ja tam sie bede upierac jednak przy swoim;  d bo mi chodzi o cuda typu prosisz o cos i dostajesz I inne ale strikte powazne z Bogiem, np z tym ze dostajesz jakis znac kierunek od Boga i nim idziesz i faktycznie spelni sie to co miales przepowiedziane itp


RE: A może Jezus? :) - Agnostyk1976Niemcy - 21 Lip 2019

(21 Lip 2019, Nie 22:23)Szinuja napisał(a): No ja tam sie bede upierac jednak przy swoim;  d bo mi chodzi o cuda typu prosisz o cos i dostajesz I inne ale strikte powazne z Bogiem, np z tym ze dostajesz jakis znac kierunek od Boga i nim idziesz i faktycznie spelni sie to co miales przepowiedziane itp
No ale jakom masz pewnos ze jesli o cos prosisz i to dostajesz ze to jest od Boga?


RE: A może Jezus? :) - Szinuja - 21 Lip 2019

Ehhhh no to zmuszasz mnie do rozpisywania sie a tak tego nie lubie. ; d OK napisze bardziej konkretnie w ciagu tego tygodnia.


RE: A może Jezus? :) - Agnostyk1976Niemcy - 21 Lip 2019

(21 Lip 2019, Nie 22:32)Szinuja napisał(a): Ehhhh no to zmuszasz mnie do rozpisywania sie a tak tego nie lubie. ; d OK napisze bardziej konkretnie w ciagu tego tygodnia.
 Nie no, to ty sama sie zmuszasz :Husky - Tak:  Ale powiem tak ze w moim zyciu mialem tez takie przypadki ktore daja mi do myslenia. Ale czy to Bog mial w tym swoj udzial czy ktos lub cos innego, na to nie mam odpowiedzi. Jak to sie mowi: Drogi Pana są nieodgadnione :Stan - Uśmiecha się - Anielsko: Ale chetnie poczytam co masz na ten temat do powiedzenia :Husky - Podekscytowany:


RE: A może Jezus? :) - Szinuja - 27 Lip 2019

[size=large]Wracajac do tematu ; )[/size]


[size=large]No i mija tydzień i choc miałam tu coś więcej napisać, to nie mogę się do tego zabrać. Przytoczę tutaj z jakieś 2 historie. Pierwsza z nich jest taka. Jedna para długo starała się o dziecko i im nie wychodziło. Lekarz powiedział ze nie maja szans na dziecko, nie pamiętam z jakiego powodu, chodziło chyba o coś z ta kobieta. W kościele spotkali starszego faceta, wywiązała sIe miedzy nimi rozmowa. Nie poruszali tematów osobistych a mimo tego ten facet powiedział do niej, ze będzie miała dziecko, mimo ze nie wiedział o jej problemach. No i faktycznie zaszła w ciąże niedługo potem. Podobna sytuacje mial Denzel Washington, opowiada o niej od 44sek do 2.10 filmu [/size]https://www.youtube.com/watch?v=c_F5gMqmHb0
[size=large]No i druga historia. Ta kobitę znam trochę lepiej, jest bardzo wierząca ,(nie fanatyczka ). Wychowywała się w typowej rodzinie katolickiej, w której ten katolicyzm był dość powierzchowny. Jej rodzice byli bardzo nieszczęśliwymi ludźmi i generalnie w domu panował nastrój smutku i depresji. Ona tez nie potrafiła się z niczego cieszyć. Opowiadała ze jak widziała gdzieś ludzi, którzy się śmieją to dla niej to była totalna abstrakcja jak na nich patrzyła. Nie potrafiła zrozumieć co ich tak cieszy, jak mogą się czuć zadowoleni, szczęśliwi. Odmawiała modlitwy, chodziła co niedziele do Kościoła bo tak robiła jej rodzina i tak była nauczona. Nie mogła jednak zrozumieć jak Bóg może byc dobry i miłosierny, jak nieraz słyszała. Nie zgadzało jej się to kompletnie z jej obrazem świata jaki w końcu stworzył. Pewnego dnia powiedziała w duchu do Boga, ze jeśli jest taki faktycznie to żeby jej to pomógł zrozumieć bo nie potrafi. I w tamtym momencie nagle zaczęła się cieszyć , odczula prawdziwa radość jakiej nigdy nie odczuwała. Pozbyła się depresji. Ona jest bardzo związana z Bogiem jak wspomniałam, działa we wspólnocie , wygłasza swoje świadectwa na rekolekcjach i wiele rzeczy Bóg w jej życiu zdziałał i przez nią od tamtego czasu. [/size]


RE: A może Jezus? :) - Agnostyk1976Niemcy - 29 Lip 2019

(27 Lip 2019, Sob 17:08)Szinuja napisał(a): [size=large]Wracajac do tematu ; )[/size]


[size=large]No i mija tydzień i choc miałam tu coś więcej napisać, to nie mogę się do tego zabrać. Przytoczę tutaj z jakieś 2 historie. Pierwsza z nich jest taka. Jedna para długo starała się o dziecko i im nie wychodziło. Lekarz powiedział ze nie maja szans na dziecko, nie pamiętam z jakiego powodu, chodziło chyba o coś z ta kobieta. W kościele spotkali starszego faceta, wywiązała sIe miedzy nimi rozmowa. Nie poruszali tematów osobistych a mimo tego ten facet powiedział do niej, ze będzie miała dziecko, mimo ze nie wiedział o jej problemach. No i faktycznie zaszła w ciąże niedługo potem. Podobna sytuacje mial Denzel Washington, opowiada o niej od 44sek do 2.10 filmu [/size]https://www.youtube.com/watch?v=c_F5gMqmHb0
[size=large]No i druga historia. Ta kobitę znam trochę lepiej, jest bardzo wierząca ,(nie fanatyczka ). Wychowywała się w typowej rodzinie katolickiej, w której ten katolicyzm był dość powierzchowny. Jej rodzice byli bardzo nieszczęśliwymi ludźmi i generalnie w domu panował nastrój smutku i depresji. Ona tez nie potrafiła się z niczego cieszyć. Opowiadała ze jak widziała gdzieś ludzi, którzy się śmieją to dla niej to była totalna abstrakcja jak na nich patrzyła. Nie potrafiła zrozumieć co ich tak cieszy, jak mogą się czuć zadowoleni, szczęśliwi. Odmawiała modlitwy, chodziła co niedziele do Kościoła bo tak robiła jej rodzina i tak była nauczona. Nie mogła jednak zrozumieć jak Bóg może byc dobry i miłosierny, jak nieraz słyszała. Nie zgadzało jej się to kompletnie z jej obrazem świata jaki w końcu stworzył. Pewnego dnia powiedziała w duchu do Boga, ze jeśli jest taki faktycznie to żeby jej to pomógł zrozumieć bo nie potrafi. I w tamtym momencie nagle zaczęła się cieszyć , odczula prawdziwa radość jakiej nigdy nie odczuwała. Pozbyła się depresji. Ona jest bardzo związana z Bogiem jak wspomniałam, działa we wspólnocie , wygłasza swoje świadectwa na rekolekcjach i wiele rzeczy Bóg w jej życiu zdziałał i przez nią od tamtego czasu.


No napewno jest to ciekawe co piszesz, ale jak dla mnie nie jest to zaden dowod. Czlowiek tu sobie po prostu mowi ze to stalo sie za sprawa Boga, bo nie ma innego wytlumaczenia. To tak jak lekarze w szpitalu mowia ze jak ktos nagle wyzdrowial z nieuleczalnej choroby, to cud, bo oni tez nie maja innego wytlumaczenia. A za kilka lat beda mieli na te chorobe lek, a czlowiek sam ma przeciesz uklad odpornosciowy ktory leczy nas automatycznie, tak jak np. nasze rany lub grype. Wiec czemu nie raka?
Pozatym kiedys indianie mieli bialych tez za Bogow, bo niby robili cuda....Ja jestem zdania ze swiat w ktorym zyjemy jest dla czlowieka poprostu za skomplikowany i za ogromny by mogl go zrozumiec jak jest naprawde. Z mojej perspektywy czlowiek szuka zawsze jakiegos wytlumaczenia i czasami walsnie takim jedynym jest stwierdzenie ze to byl Bog, bo niby co innego. Inny zas powie ze Boga nie ma bo niby gdzie on jest, widzisz go? Ale jeden i drugi wierzy w tym momencie tylko i wylacznie w wlasna wyobraznie na pewny temat...

Na tym filmie jest to fajnie wytlumaczone, i to juz kilka tysiecy lat temu :Husky - Tak:


https://www.youtube.com/watch?v=uHHXvbky4MY

[/size]



RE: A może Jezus? :) - Agnostyk1976Niemcy - 30 Lip 2019

(27 Lip 2019, Sob 17:08)Szinuja napisał(a): [size=large]Wracajac do tematu ; )[/size]


[size=large]No i mija tydzień i choc miałam tu coś więcej napisać, to nie mogę się do tego zabrać. Przytoczę tutaj z jakieś 2 historie. Pierwsza z nich jest taka. Jedna para długo starała się o dziecko i im nie wychodziło. Lekarz powiedział ze nie maja szans na dziecko, nie pamiętam z jakiego powodu, chodziło chyba o coś z ta kobieta. W kościele spotkali starszego faceta, wywiązała sIe miedzy nimi rozmowa. Nie poruszali tematów osobistych a mimo tego ten facet powiedział do niej, ze będzie miała dziecko, mimo ze nie wiedział o jej problemach. No i faktycznie zaszła w ciąże niedługo potem. Podobna sytuacje mial Denzel Washington, opowiada o niej od 44sek do 2.10 filmu [/size]https://www.youtube.com/watch?v=c_F5gMqmHb0
[size=large]No i druga historia. Ta kobitę znam trochę lepiej, jest bardzo wierząca ,(nie fanatyczka ). Wychowywała się w typowej rodzinie katolickiej, w której ten katolicyzm był dość powierzchowny. Jej rodzice byli bardzo nieszczęśliwymi ludźmi i generalnie w domu panował nastrój smutku i depresji. Ona tez nie potrafiła się z niczego cieszyć. Opowiadała ze jak widziała gdzieś ludzi, którzy się śmieją to dla niej to była totalna abstrakcja jak na nich patrzyła. Nie potrafiła zrozumieć co ich tak cieszy, jak mogą się czuć zadowoleni, szczęśliwi. Odmawiała modlitwy, chodziła co niedziele do Kościoła bo tak robiła jej rodzina i tak była nauczona. Nie mogła jednak zrozumieć jak Bóg może byc dobry i miłosierny, jak nieraz słyszała. Nie zgadzało jej się to kompletnie z jej obrazem świata jaki w końcu stworzył. Pewnego dnia powiedziała w duchu do Boga, ze jeśli jest taki faktycznie to żeby jej to pomógł zrozumieć bo nie potrafi. I w tamtym momencie nagle zaczęła się cieszyć , odczula prawdziwa radość jakiej nigdy nie odczuwała. Pozbyła się depresji. Ona jest bardzo związana z Bogiem jak wspomniałam, działa we wspólnocie , wygłasza swoje świadectwa na rekolekcjach i wiele rzeczy Bóg w jej życiu zdziałał i przez nią od tamtego czasu.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

To jest bardzo ciekawy film dokumentalny o wodzie, jaki ma wplyw na czlowieka i ogolnie na wszystko co zyje. Jest tam tez poruszony temat powiazania wody i religi, jak wplywa modlitwa na stan wody i czym rozni sie swieta woda od normalnej. W pewnym sensie tlumaczy ten film tez jak dziala efekt placebo. Napewno da ci do myslenia. Pozdrawiam :Stan - Uśmiecha się - Anielsko:

https://www.youtube.com/watch?v=31bsduG0B3k

[/size]



RE: A może Jezus? :) - Szinuja - 31 Lip 2019

Agnostyk, Ty chyba calego Youtuba przewertowales. ; D Wszedzie wklejasz jakies linki. Mi sie za bardzo nie chce tego przegladac, (chyba ze mi podasz konkretnie od ktorej minuty do ktorej mam cos tam poslychac.  No szkoda ze nie dalam Ci nic do myslenia ale zdaje sobie sprawe, ze to malo historii i ze wlasciwie w kilku postach nie da sie zmienic czyjegos nastawienia do wiary, ani wierzacego ani nie wierzacego wiec to wsumie i tak byl troche daremny trud i zmojej i Twojej strony.


RE: A może Jezus? :) - Agnostyk1976Niemcy - 31 Lip 2019

(31 Lip 2019, Śro 20:54)Szinuja napisał(a): Agnostyk, Ty chyba calego Youtuba przewertowales. ; D Wszedzie wklejasz jakies linki. Mi sie za bardzo nie chce tego przegladac, (chyba ze mi podasz konkretnie od ktorej minuty do ktorej mam cos tam poslychac.  No szkoda ze nie dalam Ci nic do myslenia ale zdaje sobie sprawe, ze to malo historii i ze wlasciwie w kilku postach nie da sie zmienic czyjegos nastawienia do wiary, ani wierzacego ani nie wierzacego wiec to wsumie i tak byl troche daremny trud i zmojej i Twojej strony.



https://youtu.be/uHHXvbky4MY

No ten akurat musisz caly zobaczyc, ale to trwa zaledwie 10 czy 15 minut. Jest to taka historyjka jednego z najbardziej znanych filozofow ktorzy na tej zemi zyli, Platona.... Tu jest wytlumaczone w co czlowiek tak naprawde wierzy, czym sa jego poglady i przekonania.... Z gory mowie ze filmik nie ma nic z jakamkolwiek religia do czynienia. Po prostu jest tu wytlumaczone jak funkcjonuje czlowiek. Widze po tym co piszesz ze jestes inteligentna, wiec bardzo ciekawi mnie twoje zdanie o tym filmie. Pozdrawiam


RE: A może Jezus? :) - Shiro - 12 Sie 2019

Gdy Bóg mówi do człowieka, to musi to czynić albo bezpośrednio, albo za pośrednictwem innego człowieka, do którego przedtem przemawiał bezpośrednio. Jak przemawia Bóg bezpośrednio do człowieka, to zupełnie dobrze rozumieć mogą ci, do których tak mówił; jak natomiast mają to zrozumieć inni, to trudno wiedzieć, a może i zgoła niepodobna. Jeśli bowiem ktoś powiada mi, że Bóg przemawiał do niego w sposób nadprzyrodzony i bezpośrednio, a ja powątpiewam o tym, to niełatwo mi przedstawić sobie, jakie argumenty może on wysunąć, by mnie zmusić iżbym w to uwierzył.
To jest dobre, ale jeśli zostałoby zastosowane zbyt gorliwie, doprowadziłoby do odrzucenia całej Biblii. Dlatego Hobbes stwierdza, że potrzebny jest sprawdzian, a do tego sprawdzianu dochodzi po odpowiednim zbadaniu świętych ksiąg: Tak więc oczywiste jest nauczanie religii, którą Bóg ustanowił, i dokonanie cudu w danej chwili, wzięte łącznie, były jedynymi oznakami, które wedle Pisma dowodzą, że ktoś jest prawdziwym prorokiem.
A jako, „że cuda dziać się przestają” znaczy, że można ufać tylko księgom biblijnym. Hobbes omawia różne księgi, które są przyjmowane przez różne sekty, a „zagadnieniem wielce dyskutowanym wśród różnych sekt religii chrześcijańskiej jest to, skąd Pismo Święte czerpie autorytet.” Dla Hobbesa „jest też jasne, że wiedzieć iż pismo jest słowem bożym, mogą tylko ci, którym sam Bóg objawił to w sposób nadprzyrodzony (choć wierzą w to wszyscy możliwi chrześcijanie).” A „pytaniem więc, prawidłowo postawionym, jest: mocą czyjej władzy Pismo stało się prawem?”
Nie jest zaskakujące, że Hobbes dochodzi do wniosku, iż nie ma sposobu ustalenia tego inaczej jak przez władzę państwową: „Komu więc Bóg nie objawił na drodze nadprzyrodzonej, że ci, którzy je ogłosili, byli przez Boga posłani, ten nie jest obowiązany dawać mu posłuchu na innej podstawie niż autorytet władczy tego, czyje rozkazy mają już moc praw.”
Autor omawia dziesięć przykazań i zastanawia się „kto nadał tym zapisanym tablicom wiążącą moc praw. Nie ma wątpliwości, że sam Bóg uczynił je prawem: lecz dlatego, że prawo samo z siebie nie zobowiązuje, nie jest też prawem dla nikogo poza tymi, którzy uznają je za akt suwerena, bo w jaki sposób lud Izraela mógł być zobowiązany do posłuszeństwa wobec praw, które Mojżesz im wygłosił, skoro było im zakazane podchodzić do góry, by usłyszeć co Bóg mówił do Mojżesza?” i dochodzi do wniosku tak jak wcześniej, iż „zapewnienie Pismu statusu prawa należało do władzy państwowej.”
Na końcu mówi: „A teraz rozważymy, jakie funkcje w kościele mają te osoby, które są suwerenami państwowymi i przyjęły wiarę chrześcijańską?” Na co odpowiedzią jest: „Suwerenowie nosili miano pasterzy ludu, jako, że tam żaden poddany nie mógł pouczać ludu inaczej niż za pozwoleniem i z mocy suwerena.”


RE: A może Jezus? :) - Shiro - 12 Sie 2019

@Szinuja @Agnostyk1976Niemcy

Powolywaliscie sie chyba na niewytlumaczalnosc zjawisk i szkole sokratesa.



Zmysły, wrażenia, idee proste i idee złożone
Edytuj
Ów zdroworozsądkowy pogląd sprowadzał się do tego, że wbrew idealistom i racjonalistom większość ludzi sądzi, że cała ich wiedza pochodzi z doznań zmysłowych, nie jest zaś wynikiem kontaktu z inną rzeczywistością ani nie jest wrodzona. Locke podzielał ten pogląd. Jego rewolucyjnym pomysłem było to, że idee zawarte w ludzkich umysłach nie są jakimiś tajemniczymi, samoistnymi bytami, lecz są po prostu efektem analizy danych zmysłowych dokonywanej przez umysł.
Locke analizując to, jak umysł tworzy idee na podstawie danych zmysłowych, podał prosty schemat ich powstawania:
Bodźce zmysłowe tworzą w umyśle wrażenia, które są następnie automatycznie grupowane w „obiekty”, które Locke nazwał ideami prostymi. Idee proste to np. 'jedno, konkretne krzesło’.
Idee proste podlegają już procesowi myślenia – tzn. można je zestawiać, porównywać, analizować i na tej podstawie tworzyć idee złożone, będące albo uśrednionymi pojęciami zawierającymi w sobie całe zbiory idei prostych o wspólnych cechach (np. ‘krzesło’ określające zbiór wszystkich krzeseł), albo uśrednionymi pojęciami zawierającymi relacje istniejące między ideami prostymi (np. ‘zderzenie’, czyli relacja szybkiego zetknięcia się dwóch idei prostych ze zbioru ‘przedmioty’).
Tak powstałe idee złożone zaczynają żyć w umyśle człowieka „własnym życiem”, tj. ulegają dalszym przekształceniom, uogólnieniom itd., na skutek czego powstają wreszcie idee abstrakcyjne – pozornie całkowicie niezależne od bodźców zmysłowych, w rzeczywistości jednak będące zawsze jakimś dalekim echem idei prostych.
Z punktu widzenia dzisiejszej nauki taki schemat funkcjonowania umysłu wydaje się oczywisty, jednak w czasach Locke’a oznaczał on całkowite zerwanie z platońskim sposobem rozumienia świata idei jako bytu „samego w sobie” i potraktowania ich po prostu jako zjawiska psychicznego.


RE: A może Jezus? :) - Użytkownik 22397 - 13 Sie 2019

Czuję sympatię do postaci Jezusa. Ktoś kto w tamtych czasach stanął przeciwko imperium romanum musiał mieć jaja. Jak mniemam, był anarchistą. Trzymał sztamę z marginesem społeczeństwa i miał wybejane na to co kto powie. Lubię go! :Stan - Uśmiecha się:


RE: A może Jezus? :) - Tomek_z_SUR - 13 Sie 2019

(13 Sie 2019, Wto 21:36)kanli napisał(a): Czuję sympatię do postaci Jezusa. Ktoś kto w tamtych czasach stanął przeciwko imperium romanum musiał mieć jaja. Jak mniemam, był anarchistą. Trzymał sztamę z marginesem społeczeństwa i miał wybejane na to co kto powie. Lubię go!
Jezus był tylko marionetką. Tatuś zaplanował mu całe życie. Nic dziwnego, że się szlajał po squatach.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.