PhobiaSocialis.pl
Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html)
+--- Dział: Relacje międzyludzkie (https://www.phobiasocialis.pl/forum-19.html)
+---- Dział: ROZMOWA (https://www.phobiasocialis.pl/forum-62.html)
+---- Wątek: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( (/thread-18.html)

Strony: 1 2 3 4 5


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Michał - 08 Wrz 2007

Może i fakt, że nie trzeba mówić, ale nie wiem, czy dla kogoś kto ma z tym problemy to dobra rada? Jak sobie to będzie tak ciągle tłumaczył, to umrze nie powiedziawszy ani słowa...

...bo zawsze był kompocik... :Stan - Uśmiecha się:

Ja uważam, że trzeba się pogodzić, oswoić z możliwością, że nie zawsze wszystko wyjdzie najlepiej, że jak się przewrócę to jest to normalne - tak się zdaża, nie oznacza od razu, że jestem fajtłapą. Podejmować próby mówienia, choćby kosztem jakiejś śmieszności. Opanować się, przytrzymać nerwy na wodzy (dużym, oj dużym kosztem) i przyjąć to z podniesioną głową.

Są ludzie, z którymi można gadać cały dzień i następnego dnia znowu, a są ludzie z którymi zdania zamienić nie sposób. Dlatego i mam i nie mam o czym gadać.


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Lebowski - 08 Wrz 2007

Oczywiście Michale, masz rację...

Michał napisał(a):Ja uważam, że trzeba się pogodzić, oswoić z możliwością, że nie zawsze wszystko wyjdzie najlepiej, że jak się przewrócę to jest to normalne - tak się zdaża, nie oznacza od razu, że jestem fajtłapą. Podejmować próby mówienia, choćby kosztem jakiejś śmieszności. Opanować się, przytrzymać nerwy na wodzy (dużym, oj dużym kosztem) i przyjąć to z podniesioną głową.

To jeden z elementów psychoterapii - eksperymenty - mające na celu stopniowo pokonywać lęk i nauczyć nas przyjmowania, zaakceptowania wpadki.

Moja końcowa wypowiedź w poprzednim poście, odnosi się głównie do wypowiedzi, a raczej sytuacji, którą przedstawił TroPtyN.


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - maLenka - 10 Wrz 2007

Lebowski, domeną lęku jest to, ze jest niemal calkowicie poza nasza kontrola, bo jest irracjonalny....fobik nie wyleczy sie samym wmawianiem sobie...mozna sie najwyzej do czegos przemoc, zmusic, a taka regularna praca nad soba owszem przynosi efekty, ale baaaaardzo powoli...Ale inna kwestia, ze madrze prawisz! !:Stan - Uśmiecha się: Tylko z tego co piszesz nie zasluzyles sobie na miano socjofobika:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Sio won stad!!!....:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Hm...a tak z czystej ciekawosci, czesto patrzycie mijanym przechodniom w oczy??...albo, o hardkorze! zdarza wam się czasem usmiechac do nich? :Stan - Uśmiecha się - LOL:


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Michał - 10 Wrz 2007

Popatrzeć się zdarzy. Uśmiechnąć, na palcach jednej ręki wyliczyć by można takie przypadki z mojego życia. Ale co innego, gdy z kimś rozmawiam, nawet pierwszy raz. Jak mam zły humor to wywołuję ten uśmiech u kogoś, sam mam powiedzmy miły wyraz twarzy.


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - stardust silver - 10 Wrz 2007

Lebowski napisał(a):Zasada nr 1
(...) A wiadomo, nasza fobiczna maksyma głosi: "Doskonale albo wcale."
Dobre, podoba mi się. 8)

maLenka napisał(a):Hm...a tak z czystej ciekawosci, czesto patrzycie mijanym przechodniom w oczy??...albo, o hardkorze! zdarza wam się czasem usmiechac do nich? :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Uśmiechnąć się to w życiu! Czasem jedynie spoglądam w oczy mijanym pięknym dziewczynom :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:. I to jest właśnie dziwne, bo normalnie kontakt z nimi mnie paraliżuje, ale takiemu przelotnemu, niezobowiązującemu spojrzeniu nie mogę się oprzeć.


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Stresowany - 10 Wrz 2007

ja zazwyczaj nic nie mowie zeby jakiejs gafy nie strzelic....

czasem moze mi sie zdazy ale rzadko bywalo :Stan - Uśmiecha się:

troche mnie to uwiera ale jakos sobie radze


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - maLenka - 11 Wrz 2007

sturdust silver, potem oniesmielasz spojrzeniem biedne, niesmiale fobiczki :Stan - Uśmiecha się:...chociaz ja tez jakos nie moge sie oprzeć zerkaniu na przystojniakow, a jak odwzajemni to czasem sam mi sie pysio smieje, a gdyby podszedl i zagadal, serducho mialabym w gardle!..


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - maciejos85 - 14 Wrz 2007

Ja to podobnie mam :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Lubie spoglądac na jakies przypadkiem mijane śliczne dziewczyny.hehe.Ogolnie lubię spoglądac czasami na mijanych ludzi i obserwowac ich reakcje.Ale rzeby się uśmiechnąc to jakos sie jeszcze nie przemogłem.To spogladanie to ćwiczę w sumie dopiero od niedawna.Wogule to mam problemy z patrzeniem ludziom w twarz podczas rocmowy.bu :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Strasznie to musi wyglądać :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:

Co do rozmów, to nieraz w towarzystwie prawie wogle sie nie odzywam i wszyscy mi to maja za złe.Wtedy to juz całkiem nic nie mówię.Co za chore przyzwyczajenie!!!Niech się odzywa ten co ma cos do powiedzenia.Z jakiej racji mam się zmuszac do rozmowy skoro nie mam na to ochoty.Rozmowy z w miare bliskimi znajomymi jeszcze jakos się toczą, ale jeśli w to towarzystwo przyjdzie ktos nowy to sie momentalnie blokuje.Nie wiem dlaczego tak jest??
Tak wogle to nie wiem o czym miałbym rozmawiac z kims nieznanym :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Nie umiem "mówic o niczym" :Stan - Niezadowolony - Smuci się:


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Michał - 14 Wrz 2007

Ja zauważyłem ostatnio, że też lubię patrzeć kobietom w ich wielkie piękne oczy. [Obrazek: krzywy.gif] <- do siebie


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - silence - 14 Wrz 2007

Ja staram się rozmawiać i zbliżać tylko do takich osób, z ktorymi wiem, że mam o czym rozmawiać, ale z obcymi może być na początku problem, ale jak się rozkręcę, to mam o czym rozmawiać :Stan - Uśmiecha się:


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - logi - 23 Wrz 2007

Z osobami ktore znam to rozmawiam, ale jak jest ktos nowy to milcze. Chyba, ze ten ktos sam do mnie zagada to wtedy odpowiadam, ale tez przewaznie nie rozwijam tematu glebiej.


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - scor81 - 08 Paź 2007

U mnie wystepuje blokada przed rozmowa z osobami sporo starszymi ode mnie.Zawsze wtedy czuje presje zeby powiedziec cos sensownego i im bardziej sie na tym skupiam tym wieksza mam pustke w glowie i mam poczucie ze jestem glupia..co moze jest prawda bo o tylu sprawach nie mam pojecia niestety.Wlasciwie istnieja tylko 3 osoby przy ktorych potrafie sie do konca wyluzowac w rozmowie.Sa to moja mama,moja babula i moj chlopak.Rozmowa z pozostala czescia ludzkosci jest juz męką.


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - ion - 09 Paź 2007

...


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Fridita - 09 Paź 2007

scor81 napisał(a):Zawsze wtedy czuje presje zeby powiedziec cos sensownego i im bardziej sie na tym skupiam tym wieksza mam pustke w glowie i mam poczucie ze jestem glupia..

Też tak mam tylko, że nie tylko w stosunku do osób starszych. Wydaje mi się, że ta pustka w głowie wynika po części ze stresu i ze stłumionych emocji.


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Michał - 09 Paź 2007

Stresu tak, dokładnie. Stumionych emocji, co masz na myśli? Chyba nadmiernego przeżywania (emocji). Myślimy nadmiernie nad emocjami i nie starcza już możliwości na inne rzeczy.


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Emperor - 09 Paź 2007

A ja mam, na moje szczęście/nieszczęście (raczej to drugie), odwrotnie - w stosunku do starszych ludzi zachowuję się raczej racjonalnie i, o dziwo, nie odczuwam strachu, choć sam do nich nie zagadam. Potrafię pogadać ze starszymi sąsiadami (oczywiście o ile mnie zaczepią :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:), nie czuję tremy np. przed nauczycielem (inna sprawa, że zazwyczaj oprócz nauczyciela gapi się na mnie kilkadziesiąt osób, co mnie skutecznie "wyłącza z gry").

Natomiast nie potrafię na luzie pogadać z rówieśnikami, o ile nie znam ich (prawie) na wylot. Rozmowa zazwyczaj wygląda tak: "Cześć... Co tam? Nic ciekawego... Cześć" :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:.
Nie muszę chyba dodawać, że zazwyczaj czuję się jak idiota po takiej "rozmowie". Szczególnie jeśli niedoszły rozmówca oczekuje inicjatywy z mojej strony. Nie mam przecież pojęcia, o czym on chciałby rozmawiać. Czy tylko ja mam takie rozterki?

Oczywiście w większym towarzystwie to jest kompletna klapa. Od dłuższego czasu albo unikam takich sytuacji, albo po prostu milczę. Wcześniej coś próbowałem, ale to było na zasadzie: ktoś opowiada coś zabawnego - wszyscy się śmieją, nagabują itd.; ja opowiadam to samo - pojedyncze uśmiechy, po czym szybka zmiana tematu... (po czym już się na pewno nie odezwę).


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Niczyja - 14 Paź 2007

Nigdy nie wiem jak zacząć rozmowę:Stan - Niezadowolony - Smuci się:


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - wilku - 14 Paź 2007

Moje tematy to szkoła i komputery. Rzadko kiedy coś innego a nawet jeśli to na krótko i po chwili znowu programowanie albo co jest na jutro do nauki. Oczywiście jak inni się o coś zapytają to coś tam powiem czy wtrącę. W tym drugim przypadku mam wrażenie że nikt mnie nie słucha. Często natomiast sobie siedzę czy stoję przy innych i słucham o czym rozmawiają. Czasami chcę wtedy coś powiedzieć ale rezygnuję.


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Michał - 14 Paź 2007

Niczyja napisał(a):Nigdy nie wiem jak zacząć rozmowę:Stan - Niezadowolony - Smuci się:
W fajniejszym i minimalnym gronie możesz spróbować od tego właśnie, że "nie wiesz, jak masz zacząć"?


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Smoklej - 10 Lis 2007

maLenka napisał(a):a tak a propos nudziarstwa ...myslicie ze jestesmy nudziarzami z powodu nadmiernej niesmialosci (blokowanie rozwijania zainteresowan) czy odwrotnie moze???...

Coś w tym jest. Permanentny lęk (stres) nie pozwala się normalnie rozwijać.

Weźmy tę sprawę z innej strony. Kiedy występuje stres, upośledza się zdolność do odzyskiwania substancji odżywczych (minerały, witaminy, itp.) z pożywienia. Tak jakby zarządca mówił: "Ten raczej nie da rady, dlatego lepiej zmniejszyć mu racje żywnościowe. Jeśli jest coś warty to niech pokaże na co go stać". A może to chodzi o zmniejszenie ilości energii dostarczanej do mózgu, co? Jak przestanie tyle myśleć, kombinować to coś z niego będzie, hę? A może w ogóle o zmniejszenie ilości połączeń nerwowych w mózgu. Upraszczanie mózgu, ponieważ wytworzyło się za dużo zupełnie zbędnych połączeń.


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - LEON - 10 Lis 2007

Smoklej napisał(a):"Ten raczej nie da rady, dlatego lepiej zmniejszyć mu racje żywnościowe. Jeśli jest coś warty to niech pokaże na co go stać".
Brak apetytu spowodowany stresem jest raczej sygnałem: Zaraz rozpocznie się walka z krwiożerczą antylopą :Stan - Niezadowolony - W szoku: lepiej mieć pusty żołądek bo wtedy łatwiej uciekać i przeżyć po zranieniu w brzuch.


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Smoklej - 10 Lis 2007

LEON: tak to prawda co piszesz. Jednak ja mówię chyba o czymś innym.

Nawet jak się najesz do syta najlepszego jakościowo pokarmu, to w stresie nie przyswoisz tylu potrzebnych do życia substancji, które byś przyswoił bez występowania tego stresu. Żarcie przejdzie przez Ciebie jak przez sito. Grubsze sito.

Może to wynika tylko z tego że na stres i na trawienie też jest potrzebna energia.


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - fistaszek - 16 Lis 2007

Zazwyczaj dlugo kiwam glowa zeby wiedzieli, ze slucham i jestem zaiteresowana tematem. otwieram sie dopiero po dluzszym czasie jak juz mi sie glupio zrobi, ze nic nie mowie, albo jak zobacze, ze moi "rozmowcy" zaczynaja sie dziwnie na mnie patrzec. Sama zadko rozpoczynam rozmowe, chyba ze jakis temat naprawde mnie nurtuje i wiem, ze moge sie czegos ciekawego dowiedziec. Zadaje wtedy pytanie i ... kiwam glawa :Stan - Uśmiecha się: , az do nastepniego mojego pytania.


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - Użytkownik 219 - 16 Lis 2007

...


Re: Nie mam nic do powiedzenia w towarzystwie... :( - TroPtyN - 29 Gru 2007

Zaczyna się coś zmieniać z moją nierozmownością w towarzystwie. Do niedawna było tragicznie pod tym względem, teraz jest tylko bardzo źle. ;-)


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.