PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Czy to objawy depresji?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Cytat:Czy wy też odczuwacie poprawę samopoczucia wieczorem. Ja gdzieś tak od 20 czuje się lepiej , wszystkie objawy depresji ustępują , jest jakaś wiara w lepsze jutro , ale gdy budzę się rano znów gorzej się czuje.

Owszem.
A czy w ciągu dnia też macie momenty kiedy samopoczucie wam się poprawia?Bo ja tak , kilka razy ,ale jest to tylko chwilowe .
U mnie też najgorzej jest z rana, zacząłem to szafraceum i mam nadzieję że dam radę beż ciężkich farmaceutyków, 3 tygdnie depresji i kilka dni jak jest dobrze
to mi juz w różnym nasileniu towarzyszy derecha z 12 lat... też chyba sprawdzę tarczycę, ale itak obwiniam boreliozę :Stan - Niezadowolony - Obraża się: mniej więcej w podobnym czasie sie zaczęło,ale początki to były mega ciężkie stany :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
właśnie, fajnie, że piszecie o tym szafraceum,byłam ciekawa.
potwierdzam,dziurawiec pomaga,odkryłam przypadkiem :Stan - Uśmiecha się: więc spróbuj. byle nie za dużo bo wiosenne słońce może się nie polubić z twoim dziurawcem(ale o tym już dużo było napisane... :Stan - Uśmiecha się:
a co z tym psychitrą? skoro wszędzie widzę, że większość farmaceutyków zapisywanych przez nich praktycznie nic nie daje? o.O
no właśnie u mnie nie ma sensu faszerować się psychotropami, bo problem leży gdzie indziej, podobnie psycholog nic tu nie zdziała. nie zamierzam tłumaczyć ani się wykłucać, tym bardzieć, że temat objawów obu chorób jest złożony, szczególnie boreliozy właśnie ;] jak sie z tym żyje to sie wie o co chodzi -,-
a kto inny ma pobem z tarczycą i czasem wystaczy uzupełnić hormony. temat rzeka,ale zawsze warto sprawdzić, bo droga do rozwiązania problemu moze nie być tak trudna. a tam wydarzeń z przeszłosci nikt nie wyklucza prawda? każdy jest inny. to już właściciel tematu sam przemyśli :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
... (nie chce mi się z nią gadać... :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: )
Olek_44 napisał(a):zacząłem to szafraceum i mam nadzieję że dam radę beż ciężkich farmaceutyków, 3 tygdnie depresji i kilka dni jak jest dobrze

Ja też go przed chwilą nabyłem i zobaczymy czy pomoże chociaż trochę dotrwać do dnia pierwszej wizyty u specjalisty.
Co u was powoduje , że objawy depresji ustępują? U mnie jest to wysiłek fizyczny i zmęczenie po pracy.Właśnie wróciłem zmęczony z pracy i czuje się całkiem dobrze , nie licząc tego napięcia emocjonalnego, po całym dniu przebywania wśród ludzi ,ale i to jakby w jakimś stopniu stłumiło u mnie objawy depresji.Ale niestety jutro rano się obudzę i to wszystko pewnie wróci.
Jeśli masz działkę albo ogród, to bierz łopatę i przekop w całości.
Albo uprawiać sport, lub jakieś tańce .
U mnie jest lepiej to szafraceum rzeczywiście działa
Ruch na pewno pomaga, spróbuj połączyc jakąś aktywnośc fizyczną z tym szafraceum, może nowa dieta?
Tośka napisał(a):
marchef.w.butonierce napisał(a):... (nie chce mi się z nią gadać... :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: )
Dobra, nic już nie gadam. Tylko miałam na myśli to, że część z nas ma tendencję do wystawiania sobie bardzo złożonych diagnoz, a przyczyna problemu często jest banalna, a stany depresyjne, poczucie wstydu i obniżony nastrój całkowicie uzasadnione. Bo to w sumie przykre, że na siłę szukamy sobie chorób. Ale skoro masz podstawy by sądzić, że dolega Ci taka a nie inna przypadłość, to mogę Ci tylko życzyć właściwego zdiagnozowania źródła problemu.

Cóż, odnoszę zupełnie odwrotne wrażenie. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Jak ktoś ma problemy z depresją, huśtawkami nastrojów, wybuchami złości itp, to zwykle zwalamy winę na psychikę lub charakter, podczas gdy to zazwyczaj "tylko" hormony (tak samo jak uczucie przywiązania, zakochanie czy złość- może mało romantyczne, ale tak to wygląda). A wahania hormonów wynikają z dużo bardziej prozaicznych przyczyn niż popieprzony umysł, czasem wystarczy głupi niedobór cynku/magnezu, chora tarczyca czy przerost drożdży w jelicie. I z powodu upośledzonych jelit ludzie potrafią przez lata tułać się po psychiatrach (jak np ja). :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Słyszałam że woda ma dość istotny wpływ na funkcjonowanie naszego organizmu , myślicie, że odwodnienie może powodować depresję?
Odwodnienie jak najbardziej może prowokować depresję, rozdrażnienie, wrogość, agresywne zachowania itp. Ostatnio mogłem się temu dokładnie przyjrzeć na filmach 'surwiwalowych'..
Znalazłem ciekawy artykuł o wodzie: http://blog.szafraceum.pl/2014/06/woda-k...-nastroju/, mi wydaje się że rzeczywiście woda może mieć związek z nastrojem
no pewnie: sport, powietrze, woda, pożywienie.. wszystko , całokształt.. ale tu mowa o depresji .
nie wiem na jakim podłożu kształtuje się depresja autora tematu, niemniej zazwyczaj [jak sądzę] to nie jest tak że czegoś tam brakuje i od razu depresja albo dystymia .. mogą być kurcze w nogach jak brakuje magnezu np., żeby doprowadzić się do depresji to naprawdę trzeba mieć duze braki! ja z własnego doświadczenia powiem, że to własne czasem nie do końca uświadomione (automatyczne) myśli powodują kiepski nastrój , a kiedy się nad nimi nie pracuje (nie koniecznie ze złej woli ale np. z niewiedzy) doprowadzają do depresji. można pić dużo , jeść co potrzeba, ruszać się, itd. a do mnie np. i tak wrócą dziwne, pesymistyczne rozważania, bo sobie jakieś wydarzenie zinterpretuję tak a nie inaczej.. ostatnio coraz częściej dochodzę do wniosku, że można było zinterpretować inaczej :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ale wracając do sedna tematu - trzeba iść do specjalisty (najczęściej jak w powyższych słowach uważam że będzie to psychoterapeuta, może psycholog, ale jeśli faktycznie ku depresji nie ma powodów, to psychiatra, może neurolog będzie wskazany)
FireSoul, dziwnym trafem natrętne myśli i pesymistyczne rozważania trzymają się mnie dużo bardziej, jak mam huśtawkę hormonalną przed okresem/ zjem coś toksycznego. Na przykład nigdy nie sądziłam, że kilka pączków (moje upośledzone jelita przepuszczają gluten i inne śmieci do krwiobiegu, czyli jak jem nieodpowiednie rzeczy to podtruwam sobie mózg) może spowodować u mnie naprawdę silny dołek z lękami, poczuciem beznadziejności, sprowokować do samookaleczenia, sprowadzić myśli samobójcze i atak migreny w gratisie. A zdarzyło się. I te pączki to był jedyny raz od odstawienia glutenu (i generalnie prób przestawienia na jedzenie, które mi nie szkodzi) kiedy coś tak poważnego mi się przytrafiło. Jeden raz w ciągu ostatniego półrocza, podczas gdy wcześniej zdarzały się takie tygodnie, a ja łykałam prozac jak dropsy i dziwiłam się, że nie działa. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
no ale bez przesady, doprowadza to do myśli samobójczych w biały dzień??
ucieczka , pewnie są wypadki kiedy właśnie jest jak piszesz i wtedy trzeba szczególnie uważać (przy okazji wyrazy współczucia) ale nie sądzę aby ogółem rzecz biorąc na depresję miało wpływ to co zjem na obiad
Oczywiście, że ma wpływ.

Depresja= zaburzenia hormonalne (serotonina i noradrenalina, po coś psychiatrzy nas faszerują SSRI i SNRI). Oba są wytwarzane w gigantycznej części przez układ pokarmowy, a logiczne, że coś z nim musi być nie tak, skoro ten proces nie przebiega tak jak powinien.

Nie chce mi się pisać elaboratów, po prostu poczytaj sobie o GAPS.
ee, ja tu czytam nazwy hormonów, a nie składników z pożywienia..
no może i jakiś (w pewnym stopniu) wpływ ma (nie chce mi się w tym momencie czytać elaboratów), ale nie jest to jedyna albo główna przyczyna (ja cały czas upieram się przy mi podobnych przypadkach, nie wykluczam innych, ale jako że człowiek jest leniwy przypominać ciągle będę, że to własne myślenie bardziej cieszy niż jedzenie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Skoro Ci się nie chce, Twoja strata. To jak jesz przekłada się na ogólny stan Twojego organizmu, a tym samym zdolności Twojego organizmu w produkowaniu hormonów i utrzymanie ich w równowadze. Zależność jest naprawdę daleko posunięta- na tyle daleko, że dieta stała się jednym z podstawowych elementów terapii autyzmu. Skrajny przykład, ale takimi medycyna zajmuje się w pierwszej kolejności

Jeśli chodzi o niedobory, to trzeba pamiętać, że zwykle nie występują pojedynczo. Upraszczając do bólu: możesz mieć na tyle niewielkie braki magnezu, że dają ci +1 predyspozycji do skurczów (ale ich jeszcze nie powodują) i +1 do depresji. Ale do tego masz niedobór cynku i znów +1 do depresji. W komplecie zwykle występuje podwyższona ilość miedzi, kolejne +1 do depresji. Niedobory witamin z grupy b to jeszcze bardziej obniżony nastrój (przy b1 depresja jest pierwszym zauważalnym objawem. W końcu brak apetytu przy depresji może się zdarzyć, a okazyjnie przyspieszone bicie serca to tylko nerwowość, nie? ).

Co robisz? Idziesz do psychiatry po prozac. I do dermatologa po maść na pryszcze (to jeden z tych objawów niedoborów, których kompletnie z nimi nie wiążemy). Pojawiające się czasem bóle mięśni (nadmiar miedzi) ignorujesz, musiałeś źle spać albo się przeforsować, w końcu kondycja spadła, bo przez depresję prawie nie ruszasz się z domu.

Po jakimś czasie niedobór magnezu zwiększa się na tyle, że zaczynają się skurcze. Proszę, pierwszy niepodważalny objaw niedoboru, możesz zacząć suplementację magnezem. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
a co jeśli nie mam skurczów, przyjmowanie witamin z grupy B nie pomaga ani na pryszcze, ani na łuszczenie się skóry, ani na fobię, żelazo mam w górnej granicy normy... wszystko wina tej miedzi? A tak, jeszcze ten cynk...
Zas, przeczytaj sobie jeszcze raz wytłuszczone literki. I wybacz, nie mam kompetencji do stawiania diagnoz. Po prostu zwracam uwagę, że takie rzeczy mają miejsce, mają większy wpływ na psychikę, niż się powszechnie sądzi i warto się im dokładniej przyjrzeć. Samodzielnie.

A łuszczenie się skóry to może być brak cynku, jak najbardziej. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Ucieczka tylko czy zależność nie jest odwrotna. To te niedobory wynikają z depresji a nie depresja z niedoborów.
nie stwierdzono u mnie problemów z hormonami, owszem, + czy - czyli podatność może rosnąć lub maleć przy braku składników, bo w końcu człowiek bez żarcia się kiedyś wykończy, jak auto nie pojedzie bez paliwa.. ale po co od razu tak skrajne przykłady?
czy da się żyć tak żeby z tych +/ - było neutralne 0? dla mnie to nierealne..
człowiek się wysila, poci, trudzi, je, pije, odpoczywa, stresuje się..
więc przyśpieszone bicie serca to akurat dla mnie objaw zdrowia - bez tego przy zwiększonym wysiłku (czy to fizycznym czy stresowym) organizm byłby niedokrwiony..
a to że depresja jest pierwszym zauważalnym objawem niedoboru czegokolwiek to pierwsze słyszę, pierwszy objaw to co najwyżej by był obniżony nastrój jak dla mnie - nic nie dzieje się nagle i bum..
nie uważam że od razu trzeba jakichś leków jeśli trzymam się myśli o psychiatrze (wolę polecać psychoterapeutów), tylko porady, konsultacji, diagnozy.. a co lekarz radzi ponosi za to odpowiedzialność, przecież np. ja laik z ulicy wszystkiego wiedzieć nie mogę, a specjalista pewnie coś wie.

nie leczę pryszczy bo szkoda mi czasu na takie głupoty - nie swędzą, nie bolą więc żyję z nimi i kiedyś znikają.


akurat bóle mięśni to jest kwas mlekowy jeśli chodzi o sytuację po treningu,
a to że trochę pobolą, czy komuś to zaszkodzi?

a niedobór magnezu może być np. od długiego stania. nie wiem jak połączyć go z pryszczami, specjalistą, hormonami, czy witaminą b.
no ogólnie jak się coś zużyje to jest niedobór, taki świat.

depresja ma różne przyczyny ale nie tak od razu niedobór czegoś i już.. a stan obniżonego nastroju wcale nie istnieje? tylko normalka albo dół?

poza tym, człowiek ma w głowie mózg, pełen myśli, na których się skupia bardziej lub mniej, na czymś mu zależy bardziej lub mniej, czy to nic nie znaczy?
osobowość - też istotna sprawa - np. optymiści i pesymiści (wszyscy potrzebni po coś na świecie, ale gdy popadają w skrajności ciężkim czynią swe życie)
Stron: 1 2 3