PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Wielka Księga... Okazji - Też Tak Macie?!
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
maximus napisał(a):Szacun! Też tak chciałbym. Chociaż tak intelektualnie to wiem, że masz rację i myślę podobnie. Tylko, że w rzeczywistości to nie zmienia tego, że cały czas jest pustka i ból, z którymi czasem nie mogę sobie poradzić.
Zdaję sobie sprawę, że proste to nie jest. Ja tak mam bez "nauczenia się" tego, więc widocznie zależy w dużej mierze od charakteru, ale myślę, że można trochę na to wpłynąć. To znaczy na przykład im więcej dzieje się w obecnym życiu, tym łatwiej nie myśleć o przeszłości i nie gdybać. I nie chodzi mi o jakieś wielkie, przełomowe wydarzenia, nawet nie o żaden przesadny kontakt z ludźmi, tylko np. hmm napiszę ze swojej perspektywy, bo się zamotam. Jeśli poświęcam dużo czasu na pasje, żyję nimi, mam prawie cały czas zajętą tym głowę i cieszę się z tego, to nie czuję, że coś straciłam przez fobię, bo czegoś nie zrobiłam. Wręcz przeciwnie czasem dochodzę do wniosku, że dzięki temu miałam jeszcze więcej czasu, żeby zajmować się w spokoju tym co lubię :Stan - Uśmiecha się:. Wiem, że nie ma co przeginać w żadną stronę i kontakt z ludźmi się przydaje, ale na wszystko można spojrzeć z innej perspektywy. Dla mnie zawsze ważne były zwierzęta, książki, rysowanie etc. i tym żyłam. Przez to nie rozpamiętywałam ciągle tego, że w szkole było beznadziejnie, a fobia mnie paraliżowała, bo zwyczajnie miałam fajniejsze rzeczy do rozmyślania. Tak jest i teraz :Stan - Uśmiecha się:.
To wspaniale. A ja uważam, że nawet najbardziej wartościowa pasja, jeśli jest jedynym sensem życia i - sama piszesz - po prostu pozawala zapominać o całej s+:Ikony bluzgi pieprz: reszcie - to nic pięknego ani zdrowego. Tylko troche lepsze oblicze patologii.
Zas - Ale ja tam nie uważam, że resztę mam taką s+:Ikony bluzgi pieprz:ą :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:. Mam chłopaka i nawet kontakt od czasu do czasu z ze dwiema koleżankami (co dla mnie i tak jest dużo), ale nawet jak i tego nie było to tak samo na to patrzyłam. Według mnie są ciekawsze rzeczy do roboty niż chodzenie na imprezy i nie ogarnia mnie przez to rozpacz, że na nich nie byłam. Nie każdy musi być rozrywkowy i nie wiem czemu jest taki pogląd, że jak się nie ma sterty znajomych, nie chodzi w różne miejsca i nie jest rozrywkowym to już znaczy, że zawalone życie. A nawet jeśli ktoś miałby tylko swoją pasję, ale by go uszczęśliwiała to ja tu patologii nie widzę :Stan - Uśmiecha się:.
Hmm, to też prawda. Wiele zależy od osobowości jak interpretujemy nasze zaburzenie. Ja osobiście jestem bardzo otwarty i towarzyski z natury tylko byłem zawsze ograniczany przez lęk, co skutkowało potem dużym poziomem cierpienia.

@Hatifnatka super, że masz pasję, która wprowadza tyle radości w Twoim życiu!
Trzeba iść do przodu i skupiać się na tym co można zrobić i doświadczyć.

Też chcę ruszyć do przodu. Jednak czuję, że ten cały bagaż jeszcze mnie trzyma. Więc w pierwszej kolejności muszę jakoś to "przepracować". Pogodzić się i zostawić za sobą :Stan - Uśmiecha się:
No tak, miałem napisać to wcześniej, ale się w jęzor ugryzłem, a widzę, że niepotrzebnie:
Przyszły laski i już: "nie stresuj, się, nie przejmuj, masz czas, zaakceptuj siebie, nieśmiałość częścią nas, och, ach (westchnięcie egzaltowanej szlachcianki), fobia nie taka straszna" - każda laska oczywiście z adorującym ją bojfriendem, a i psiapsióły się znajdą, rzecz jasna. Tacy najlepiej rozumieją, czym jest kompletna pustka dookoła. (a jak rozumieli, to widać juz całkiem zapomnieli - bo to dawno i nieprawda)
Po co od razu przywoływać te skrajności, zę "ja nie chodziłam na huczne impry, nie miałam setki znajomych z całej szkoły ble ble ble. Niektórzy tutaj - np. ja - pewnie nigdy nie mieli nawet małej, zgranej grupki znajomych (ok, powiedzmy - ale to nie był tak naprawdę ten ciężar gatunkowy, cos o wiele mniej intensywnego - że sam coś takiego miałem na studiach, ale jak to na studiach, tylko - co oznaczało ze dwa albo trzy "imprezowe" spotkania, dwa albo trzy w całym moim życiu - na pierwszym i drugim roku, a i tak byłem kimś na doczepkę i nikt nie był ze mną bliżej, jeśli w ogóle, emocjonalnie czy towarzysko związany) a o luksusie jakim jest dziewczyna/chłopak mogą wciąż tylko marzyć.

No ale pasja jest najważniejsza. Niestety jako "typ nr 5" z obrazka Ravena mogę sobie, z inteligencją łysego Seby, pozwolić tylko na gry komputerowe. No to idę grać.
Moim zdaniem właśnie przez takie spojrzenie na życie nie da się nic zmienić. Nie chce mi się tłumaczyć z całego mojego życia i jak wyglądało, bo nie mam czasu na głupoty. Rzeknę jednak, że różowo nigdy nie było, teraz też nie jest. Bardzo często czułam się samotna i doskonale pamiętam jak to wygląda, ale nigdy się nie załamywałam. Widzę, że napisanie czegoś pozytywnego powoduje zupełnie odwrotny skutek. Zamiast zdopingować, że rzeczywiście da się na różne rzeczy spojrzeć inaczej, a dzięki temu może i zacząć z tym coś robić, to oburzenie się pojawia. Ech :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:. Rozumiem jednak ten punkt widzenia i nie dziwię się.
To co tutaj niektórzy piszą brzmi dla mnie po prostu jak bagatelizowanie problemu, takie "a w Somalii dzieci głodują". Pasja zamiast ludzi to dla mnie dziwne inne spojrzenie, niezdrowe. Psja obok ludzi - czemu nie.
W takim razie to co napisałam zostało źle zrozumiane. Nie chodzi mi o to, że pasja w ogóle zamiast ludzi. Napisałam przecież, że nie należy przeginać w żadną stronę i kontakt z ludźmi też się przydaje :-P.
Stron: 1 2