PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: romans z mlodszym...pomocy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
@trash
wiesz, że do niczego nas rozmowa nie doprowadzi więc zostawmy to. Ani ja ani ty nie mamy absolutnej wiedzy, dla mnie to co napisałem jest zrozumiałe.Kwestia tego co uważasz za swoje 'ja'. Wielokrotnie z tobą rozmawiałem albo z Blankiem na te tematy, i do niczego sensownego nigdy nie doszliśmy. Przyjmijmy więc niezgodę zdań i na tym zakończmy, żeby oszczędzić sobie wzajemnie czasu, szczególnie, że to offtop.
Hm, przynajmniej miałaś jakieś ciekawe doświadczenie z płcią przeciwną, wielu mogłoby tego pozazdrościć :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
To mi tylko potwierdza, że wiek nie ma większego znaczenia, jeśli chodzi o dojrzałość emocjonalną, jeden będzie w wieku 25 lat przerabiał tego typu lekcje jak ta co drugi przerabiał jak miał 14.
W praktyce nie liczy się wiek ciała tylko wiek duszy, tffuu, jakość genów, ew. mózgu (wersja dla trasha) :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Inaczej trudno mi sobie wyobrazić, że nastoletnia osoba może mieć tak głęboką wiedzę o życiu i zrozumienie natury ludzkiej, że reszta ludzi wygląda przy tym jak infantylne dzieciaki, niezależnie ile mają lat.
mc napisał(a):W praktyce nie liczy się wiek ciała tylko wiek duszy
Od czego zależy to, że niektórzy ten wiek mają wyższy inni niższy? Jeśli nie uważasz, że są to geny/mózg.

TakaJednaMilka, dla mnie to co piszesz to nic niezwykłego, po prostu spodobał Ci się chłopak, "zakochałaś zauroczyłaś" się strasznie bo ma takie cechy które Cię widać kręcą? Może ta jego zaborczość, to że jest taki dominujący, silny to Ci się właśnie podoba i tego szukasz? To też nie byłoby nic nienormalnego. Mógłby mieć lat 35 i martwiłabyś się, że kręcą Cię staruchy, mógłby być rówieśnikiem ale padło na to, że jest akurat nastolatkiem, to nie ma znaczenia. Obiektywnie na to patrząc to na pewno nie warto iść w tę relację i chyba sama to wiesz, ale jednak Cię do niego mocno ciągnie, bo może jest pierwszym takim facetem który ma taki typ osobowości? To że piszesz o tym na forum też jest wg mnie zupełnie zrozumiałe, jak się ma w sobie jakieś silne emocje to potrzebuje się porozmawiać, to wszystko. Od tego jest forum.
f napisał(a):
mc napisał(a):W praktyce nie liczy się wiek ciała tylko wiek duszy
Od czego zależy to, że niektórzy ten wiek mają wyższy inni niższy? Jeśli nie uważasz, że są to geny/mózg.
Ilość przeżytych doświadczeń. Ktoś może w ciągu miesiąca zdobyć więcej doświadczenia niż inna osoba w ciągu roku.
Miałem w swoim życiu coś takiego, że jeden dzień był tak intensywny w doświadczeniach, że mógłbym nim obddzielić cały miesiąc. Trwało to może kilka miesięcy. Są osoby, które tak mają non-stop i się rozwijają bardzo szybko, a drugie żyją to samo życie przez lata, w ogóle się nie zmieniając. Przyjmijmy, że są to geny/mózg, chodzi mi głównie o fakt, a nie przyczynę.
Czyli to, że ktoś jest niedojrzały, bo ma niedojrzałą duszę, dobrze rozumiem? Tzn niedojrzały, niemądry tak jak ta dziewczyna o której wspomniałeś jest powodem tego i tylko tego, że niewiele doświadczył w życiu a to ile doświadcza hm też nie do końca jest od niego zależne?
Zostawmy duszę, bo nie dojdziemy do niczego. Chodzi o to, że jedna osoba rozwija się bardzo szybko i robi się bardzo dojrzała mając te 20 kilka lat, a druga pozostaje infantylna całe życie. (dopisałem tam wyżej do posta)
Poza tym jak wytłumaczyć fakt, że ktoś mając 16 lat ma tak głęboką mądrość życiową, że sprawia wrażenie jakby przeszedł w swoim życiu już bardzo dużo i dlatego zdobył mądrość. Nie wydaje mi sie, że to tylko kwestia móżgu.
mc napisał(a):Przyjmijmy, że są to geny/mózg, chodzi mi głównie o fakt, a nie przyczynę.
Rozumiem, mi chodzi właśnie o przyczynę.
Cytat:TakaJednaMilka, dla mnie to co piszesz to nic niezwykłego, po prostu spodobał Ci się chłopak, "zakochałaś zauroczyłaś" się strasznie bo ma takie cechy które Cię widać kręcą? Może ta jego zaborczość, to że jest taki dominujący, silny to Ci się właśnie podoba i tego szukasz? To też nie byłoby nic nienormalnego. Mógłby mieć lat 35 i martwiłabyś się, że kręcą Cię staruchy, mógłby być rówieśnikiem ale padło na to, że jest akurat nastolatkiem, to nie ma znaczenia. Obiektywnie na to patrząc to na pewno nie warto iść w tę relację i chyba sama to wiesz, ale jednak Cię do niego mocno ciągnie, bo może jest pierwszym takim facetem który ma taki typ osobowości? To że piszesz o tym na forum też jest wg mnie zupełnie zrozumiałe, jak się ma w sobie jakieś silne emocje to potrzebuje się porozmawiać, to wszystko. Od tego jest forum.

Chyba cos jest w tym co mowisz. Pociaga mnie jego wyglad bo to atrakcyjny chłopak, ale chyba to co robi jest najwazniejsze, po prostu jest dla mnie uzalezniający...
Do reszty sie nie odniose, zwlaszcza do sugerowania jakie niby mam (lub nie?) doswiadczenia, albo dojrzałość emocjonalna :Stan - Niezadowolony - Obraża się: Juz nie wspomne o ocenianiu jakości moich genów...
[/quote]
Temat był poruszany ogólnie, więc nie bierz niczego personalnie. Ja osobiście uważam się za niedojrzałego emocjonalnie, mającego małe doświadczenie i mającego słabe geny. Każdy się tu rozwija w danym mu tempie wzrostu i nikt nie przeskoczy tego (chociaż podobno jest to możliwe, ale zostawmy to :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:).
Niby nie a jednak temat został poruszony na moim wątku i przykladzie, wiec powiązanie jest jasne...
Chyba chodzi o akceptację i dystans do siebie. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Ja powiem tak, nie mam wpływu na to jakie mam geny, ciało czy mózg, nie stworzyłem siebie samego, nie jestem odpowiedzialny za to jak zostałem uwarunkowany itp. Takie nastawienie pomaga mi w akceptacji swoich ograniczeń, wad czy inności. Mogę to tylko zaakceptować, bo wypierać się tego nie ma sensu.
Napewno też jak ktoś mówi o czymś otwarcie innym i spotyka się z akceptacją z ich strony to to tez pomaga. Problem jest w głowie, i na to mam zawsze wpływ.
Racja problem jest w głowie, a problemem jest przywiązanie do małego sku*wysyna :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Choć ze zrozumieniem za bardzo sie nie spotykam, to sprobuje go rozwiązać w mojej głowie...

Nie uważam zebym była niedojrzała. Albo mniej dojrzała niz rowieśnicy. Lub mniej dojrzała niz powinnam być w moim wieku...
Co do niego to chyba on mi daje cos co chciałabym miec, albo obiecuje cos czego jestem złakniona..Albo prezentuje soba cos co bezposrednio uderza w moje tesknoty? Nie wiem... Cos we mnie poruszył, i to mocno sama nie wiem co....
I tak- nastolatek moze być perfidny i miec swoje cele. Ale o tym jakie one sa i czego on chce juz nie mam siły myslec...
Cytat:Nie uważam zebym była niedojrzała. Albo mniej dojrzała niz rowieśnicy. Lub mniej dojrzała niz powinnam być w moim wieku...
Ta kwestia nie jest tak istotna, i trudno w zasadzie, żeby ktoś po kilku postach wiedział wszystko o tobie, szczególnie przez posty na forum.
Najwazniejszy jest ten konkrenty problem, z którym sobie powinnaś poradzić teraz.
Wg. mnie w akceptacji trzeba zaakceptować też ból, zranienie, które jest nieuniknione, bo człowiek nieświadomie ucieka od tego.

Cytat: przywiązanie do małego sku*wysyna
Co jest powodem, że myslisz o nim w taki sposób?

Ja przyznam mam problem z akceptacją różnych ograniczeń w tym świecie, za bardzo się buntuje, muszę więc popracować nad tym, bo przecież nie mam na te rzeczy wpływu, nie ode mnie to wszystko zależy.
mc napisał(a):@trash
wiesz, że do niczego nas rozmowa nie doprowadzi więc zostawmy to. Ani ja ani ty nie mamy absolutnej wiedzy, dla mnie to co napisałem jest zrozumiałe.
Tu nie chodzi o wiedzę, raczej o podejście do rzeczywistości. Mi od dawna bliski jest "redukcjonistyczny" materializm, krytycyzm, racjonalizm etc. Z mojej perspektywy tylko coś co jest bliskie empiryzmowi może stanowić realną wiedzę. Wiedza duchowa/religijna "wykracza" poza racjonalizm i możliwość zbadania czegokolwiek i dla tego nie posiada absolutnie żadnej, realnej wartości poznawczej. Może posiadać oczywiście inne wartości np. być nośnikiem jakichś tam ram moralnych, dostarczać "odpowiedzi" na różne egzystencjalne/filozoficzne pytania itp. i tego nie neguję. Ale kiedy ktoś za dużo rzeczy próbuje sobie tym tłumaczyć, to znaczy że nie szuka wiedzy/"poznania"/prawdy, tylko wybiera drogę na skróty budując sobie jakiś ciekawy, ale zupełnie odklejony od rzeczywistości "matrix".

Akurat w tym temacie zwróciłem uwagę na fragment Twojej wypowiedzi, który wcześniej cytowałem, bo owszem jest to zrozumiałe, ale moim zdaniem bardzo przewrotne.
I myślę że to dobry przykład na to, jak czasem ludzie nadużywają "duchowości"/"filozofii" bo przy jej pomocy mogą sobie "bezkarnie" wytłumaczyć absolutnie wszystko.
[OT]
Traszku, poznanie mistyczne jest de facto poznaniem empirycznym. Czy możesz powiedzieć z podobną mocą o poznaniu racjonalnym?
[/OT]
Szanuje twoje zdanie trash, ale nie mam nic już do dodania, swoją opinię na ten temat wyraziłem.
Mogę tylko powiedzieć, że jestem ignorantem i nie mam żadnej wiedzy.
haraczu napisał(a):[OT]
Traszku, poznanie mistyczne jest de facto poznaniem empirycznym. Czy możesz powiedzieć z podobną mocą o poznaniu racjonalnym?
[/OT]
Icuś po co dolewasz rozpuszczalnika :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ? Empiryzm polega z grubsza na "poznaniu" za pośrednictwem zmysłów :
jakieś zjawisko zachodzi sobie w nazwijmy to [obiektywnej] rzeczywistości -> wyłapują to nasze zmysły -> dalej trafia pod czaszkę. Wpada oczywiście zniekształcone i niepełne + nakładają się na to dodatkowe zniekształcenia (i ograniczenia)"mózgowe", ale niwelujemy to trochę używając linijek, zegarków, mikroskopów, termometrów, statystyki itd.

Mistyczne/duchowe doznania "zachodzą" tylko pod czaszką i nawet jeśli ktoś wierzy w to że rzeczywiście jego świadomość łączy się z bliżej nieokreślonym czymśtam/Duchem Świętym, przepływa przez niego kosmiczna energia czy, że właśnie otworzyła mu się czakra w kroku, to nijak nie jesteśmy w stanie sprawdzić czy to faktycznie coś więcej niż tylko prąd w mózgu takiego delikwenta.

Cytat:Mogę tylko powiedzieć, że jestem ignorantem i nie mam żadnej wiedzy.
Ojj niepotrzebna ta ironia. Moim celem nie jest wytykanie komuś ignorancji czy coś w tym stylu (chociaż wielu ludzi zawsze doszuka się jakichś emocjonalnych podtekstów czy innych prymitywnych pobudek, a każdą wymianę zdań pojmuje w kategoriach udowadniania wyższości schabu nad golonką). Jak pisałem wcześniej - to nie jest kwestia posiadania/braku wiedzy, ale podejścia.
Nie ironia tylko stwierdzenie faktu. Cząstkowa wiedza (przynajmniej na tego typu tematy) jest równie dobra co jej brak.
W takiej rozmowie, zawsze masz przewagę, bo używasz dostępnego dla wszystkich, acz ograniczonego narzędzia jakim jest intelekt, a ktoś bazuje na swoich subiektywnych doświadczeniach, które w przeciwieństwie do idei, koncepcji są nieprzekazywalne, chyba, że komuś kto ma podobne doświadczenia i jest w stanie je zrozumieć. Dlatego takie rozmowy są jałowe i odmawiam wzięcia udziału w tym.

Cytat:Mistyczne/duchowe doznania "zachodzą" tylko pod czaszką i nawet jeśli ktoś wierzy w to że rzeczywiście jego świadomość łączy się z bliżej nieokreślonym czymśtam/Duchem Świętym, przepływa przez niego kosmiczna energia czy, że właśnie otworzyła mu się czakra w kroku, to nijak nie jesteśmy w stanie sprawdzić czy to faktycznie coś więcej niż tylko prąd w mózgu takiego delikwenta.
Ale wtedy to bardziej twój problem niż tego delikwenta, który za bardzo nie potrzebuje twojego potwierdzenia czy to co osiągnął jest prawdziwe czy nie. Dajmy każdemu robić to czego pragnie i poszukiwać tego co przynosi mu satysfakcję.
[OT]
To już naprawdę ostatni mój offtop w tym wątku, a może kochana moderacja będzie tak uprzejma i to przeniesie do śmietnika z napisem "Filozofofilia" albo podobnym.

@trash
Dla mnie w czystej empirii nie ma pośrednika zmysłowego - on już jest konceptem wynikającym z bardziej pierwotnej empirii. Filozofia wyznawana przez Ciebie uwzględnia także takie kruczki, jak dość miękkie, konceptualne powiązanie między jej teoriami a najsilnieszą z nauk, czyli logiką. W matematyce nie definiuje się punktu, ale uznaje go za tzw. pojęcie pierwotne, znak zrozumiały dla wszystkich używających matematyki jako narzędzia komunikacji. Podobnie ma się sprawa z poznaniem - nie da się nikogo, kto już zyskał a jeszcze nie stracił samoświadomości, racjonalnie przekonać, że istnieje, natomiast odwołujemy się wtedy do konceptów, znaków i nazw takich jak byt. I dalej: podmiot nie może udowodnić, że wie, czym jest byt; może jedynie dzielić tę wiedzę i wskazywać to w komunikacji. I jest zrozumiany, albo nie jest.
[/OT]
No problem.Bo jak małolat posiedział sobie na panience to teraz nie będzie chciał wrócić do marszczenia.Ciesz się że mieszkamy w PL bo w stanach by cię na 100 lat zamknęli.Był taki przypadek tylko że to nauczycielka była.I proporcja wieku mniej więcej podobna.
mc napisał(a):Myslę, że jest miłość i jest związek, ale miłość jest zawsze ponad związkiem, więc nie tracę jej gdy ktoś znika. Nie moge jej nigdy stracić, bo ja nią jestem, wobec tego nigdy niczego nie mogę stracić, prócz iluzji, bo to co prawdziwe jest tym czym jestem.
mc napisał(a):@trash: innymi słowy, miłość nie jest w obiekcie miłości
jesli to wiem to mogę odejść od tej osoby bez lęku że coś tracę. Goodbye, nigdy cię nie potrzebowałem tak naprawdę :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Chodzi mi to po głowie tyle czasu, aż musiałam odkopać...
Zastanawia mnie, mc, czy - w świetle Twoich przemyśleń - jest sens w ogóle być z kimś? i jaka jest Twoja definicja miłości "do" (...choć obawiam się usłyszeć, że nie ma czegoś takiego jak miłość "do") Czy negujesz takie 'kochanie' człowieka, by czuć stratę, gdy on odchodzi?
Cytat:i jaka jest Twoja definicja miłości "do" (...choć obawiam się usłyszeć, że nie ma czegoś takiego jak miłość "do")
Tak jak pisała nemo w innym wątku, miłość jest tam gdzie osoba staje się wazniejsza od moich potrzeb, od mojego egoizmu, itp. Jeśli to działa w obie strony: ja tracę siebie dla ciebie, a ty tracisz siebie dla mnie to w tym razem spotykamy się i odnajdujemy Siebie w miłości. Więc to co odnajduje w miłości, tym jestem, odnajduje Siebie w miłości, miłość odkrywa mnie przede mną. Na tyle więc na ile opuściłem siebie dla tej osoby na tyle Siebie odnajduje. Skąd taki wniosek..? Dlaczego tak? To jest kluczowe tutaj, bez tego nie załapiesz żadnego sensu w tym co piszę, może to być trudne :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Jak to załapiesz to zrozumiesz wiele innych moich wypowiedzi.

Cytat:mc, czy - w świetle Twoich przemyśleń - jest sens w ogóle być z kimś?
Tak, i powyżej masz wyszczególnione w czym widzę sens tego bycia. Reszta to transakcja, użycie kogoś do spełnienia moich własnych potrzeb, a nie miłość.

Cytat:Czy negujesz takie 'kochanie' człowieka, by czuć stratę, gdy on odchodzi?
Nie neguje i sam czułem taką stratę wielokrotnie.
Stron: 1 2