PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Fobia a studia
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Cześć.
Na studiach moje lęki są największe. Wzmożyły się jeszcze bardziej, kiedy musiałam powtórzyć semestr. Wszyscy się już znali, były grupki, a ja i tak mam problemy z nawiązywaniem nowych znajomości, a przez jest jeszcze trudniej. Niby się staram zagadywać, powiedzieć coś. Ale ze stresu często mówię jakieś głupoty, zająkuję się. Ludzie to widzą i nie traktują mnie normalnie. Wkurzam się na siebie, że nie potrafię normalnie gadać i zaprzyjaźnić się z kimś. Nie mam na roku żadnej koleżanki lub kolegi. Kiedy przychodzę pod salę, nie wiem co ze sobą zrobić, do jakiej grupki się dołączyć. Najgorsze jest jednak, kiedy wszyscy są już w sali, a ja muszę gdzieś usiąść. Nigdy nie wiem koło kogo zająć miejsce. Czuję, że mnie nikt nie lubi. Ludzie się jeszcze do końca do mnie nie zrazili, bo w sumie nie chodziłam z nimi na wszystkie zajęcia wcześniej, więc nie przebywałam z nimi za dużo czasu. Teraz jednak to się zmieni, będę musiała chodzić na wszystkie i być między tymi ludźmi dzień w dzień. Muszę się bardzo starać udawać normalną, uśmiechać i odzywać się.
Strasznie się boję iść na zajęcia, ale muszę. Muszę się z kimś zaprzyjaźnić, bo inaczej nie dam rady tak studiować.
Jak wy sobie radzicie, mając fobię społeczną, w kontaktach z ludźmi na uczelni?

Polecacie wizytę u psychologa, bądź psychiatry? Potrzebuję wygadać się komuś fizycznie będącym obok mnie, a nie na forum. Z drugiej strony obawiam się, że to nic nie da, bo co oni mogą zrobić? Dać leki? Ok, może i leki pomogą mi na stres, ale czytałam, że po nich są negatywne skutki uboczne, albo, że organizm się od nich uzależnia, albo, że nie można ich łączyć z alkoholem.
Jaki jest wasz punkt widzenia na wyżej wymienione sprawy? Czy spotkania z terapeutą pomogły wam w walce z fobią?
Jak ja chodziłam na uczelnię, to chodziłam na zajęcia po to, żeby wynieść z zajęć jak najwięcej i żeby zaliczyć semestr najlepiej jak umiem. Nie zdecydowałam się pójść na studia po to, żeby zdobyć znajomych, tylko po to, żeby zdobyć kwalifikację. Kółeczka wzajemnej adoracji były dla mnie takimi przeszkadzaczami w skupieniu na nauce.
Cześc,
Też mam straszne problemy z funkcjonowaniem na uczelni.
Chodzę na terapię psychodynamiczną od dłuższego czasu, na fobię raczej mi nie pomogła, wydaje mi się że na samą fobię lepsza jest dobra terapia poznawczo-behawioralna . Moja fobia jednak rozwinęła się na podłożu zaburzeń osobowości i trudnych przeżyc z przeszłości i chcę pracowac na razie nad tym, potem planuję grupową terapię poznawczo-behawioralną.
Leki biorę- escitalopram, ogólnie poprawił u mnie nastrój, samoocenę i ułatwił wdrażanie przez mnie nowych wzorów zachowań.
Bardzo też pomógł na bezsennośc.Aczkolwiek na razie brałam go tylko w czasie wakacji i nie wiem czy jego pozytywne działanie utrzyma się po powrocie na uczelnię.
Jeżeli chodzi o działania niepożądane to najgorszy był u mnie początkowy okres brania, kiedy w ciągu dnia czułam się senna, a w nocy nie mogłam spac, nie miałam na nic energii, ale to minęło po 2 tygodniach zupełnie,
i nie było cały czas tak samo silne, były gorsze i lepsze dni.
Miałam też mdłości i czasem miałam myśli o przerwaniu brania leku gdyby nie to że bardzo chciałam wiedziec jak będę czuła się gdy rozwinie się jego działanie.
Co do uzależnienia też się trochę tego obawiam, choć moja psychiatra zapewniała że ten lek nie uzależńia. Trudno. Czeka mnie trudny rok pod względem społęcznym, a ostatni był okropny, więc zaryzkuję.

A w ogóle wydaje mi się że dla fobika najlepiej jest się z kimś zaprzyjaźnic się, nawet z innej grupy. Wiem, jednak że to trudne mnie się nie udało, bo za bardzo unikałam osób, pozytywnie do mnie nastawionych.
No, i prawie wszyscy się zrazili,a tych którzy jeszcze nie zrazili się zupełnie boję się najbardziej. :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Na tym forum na pewno są osoby z miast, w których studiujecie. Możecie zacząć od takiej znajomości, co prawda na uczelni to nie pomoże bo niekoniecznie musicie studiować w jednym miejscu ale zawsze będzie do kogo gębę otworzyć po zajęciach.

Z doświadczenia wiem, że na studiach najlepiej poznać kogoś podczas ćwiczeń praktycznych. Nic tak nie zbliża ludzi jak wspólne zepsucie czegoś :]

Konsekwentnie "pożyczajcie" kartki i długopisy od tych samych osób, wymieniajcie się materiałami, interesujcie się życiem roku.

Pamiętajcie również, że koleżanki robiące dobre notatki zawsze mogą liczyć na rzeszę znajomych :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Frustrat napisał(a):Na tym forum na pewno są osoby z miast, w których studiujecie.
Prawda, wystarczy się pochwalić na jakiej uczelni studiujesz, co zwiększy szanse, że ktoś się odezwie :Stan - Uśmiecha się:

Cytat:Konsekwentnie "pożyczajcie" kartki i długopisy od tych samych osób, wymieniajcie się materiałami, interesujcie się życiem roku.
A to według mnie taki średnio dobry pomysł, bo się w końcu może ktoś wkurzyć, że cały czas coś od tej osoby chcesz. No chyba żeby to załatwić w taki sposób, że Ty cały czas coś pożyczasz, ale w zamian na przykład poczęstujesz zawsze czekoladą/ciastkami :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Cytat:Pamiętajcie również, że koleżanki robiące dobre notatki zawsze mogą liczyć na rzeszę znajomych :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Hehe, chyba najmądrzejsza myśl w tej wypowiedzi :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Cytat:Na tym forum na pewno są osoby z miast, w których studiujecie. Możecie zacząć od takiej znajomości.
Obawiam się że nie umiałabym nawiązac kontaktu nawet z osobą któa rozumiałaby moje problemy, a moje zachowanie nawet dla takiej osoby byłoby dziwne i męczące.
Nie nawiązałam kontaktu, w którym czułabym się dobrze z żadną osobą od 10 lat.
Na moim roku, nawet w mojej grupie są osoby, ktore jak mi się wydaje mają fobię społeczną, ale w czasie rozmowy z nimi też się męczę.
Zawsze automatycznie wyłącza się moje prawdziwe emocjonalne ja i zaczynam udawac kogoś kto jest sztuczny i kogo nie lubię.

Cytat:Pamiętajcie również, że koleżanki robiące dobre notatki zawsze mogą liczyć na rzeszę znajomych
Nie w moim przypadku.
Fruttimare napisał(a):Obawiam się że nie umiałabym nawiązac kontaktu nawet z osobą któa rozumiałaby moje problemy, a moje zachowanie nawet dla takiej osoby byłoby dziwne i męczące.
Spróbuj to się przekonasz. Na forum jest sporo osób z Warszawy, więc jest szansa, że jednak może się udać.

Cytat:Nie w moim przypadku.
Czyli co, wszystkie osoby u Ciebie na roku mają dobre notatki? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Fruttimare napisał(a):Obawiam się że nie umiałabym nawiązac kontaktu nawet z osobą któa rozumiałaby moje problemy, a moje zachowanie nawet dla takiej osoby byłoby dziwne i męczące.

Właśnie nawiązujemy kontakt, ja nie znam ciebie a ty mnie. Wszystko jest w porządku, nie męczysz mnie. Jeżeli myślisz, że przyjdzie to z czasem to nie krępuj się, próbuj dalej.

Cytat:Nie nawiązałam kontaktu, w którym czułabym się dobrze z żadną osobą od 10 lat.
Na moim roku, nawet w mojej grupie są osoby, ktore jak mi się wydaje mają fobię społeczną, ale w czasie rozmowy z nimi też się męczę.
Zawsze automatycznie wyłącza się moje prawdziwe emocjonalne ja i zaczynam udawac kogoś kto jest sztuczny i kogo nie lubię.

Na uczelni jest was na pewno sporo, na forum również zarejestrowanych jest niemało osób. Masz sporą szansę by poznać kogoś przy kim nie będziesz musiała udawać. Odgrywanie pewnej roli jest wygodne, sam robię to już tak długo, że straciłem rachubę ale mam znajomych przy których mogę zdjąć maskę. Oprócz tego tutaj także piszę jako prawdziwy Frustrat.

Cytat:Nie w moim przypadku.

Jakbyś była ze mną na roku i miała notatki to lubiłbym cię. Naprawdę :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Cytat:Czyli co, wszystkie osoby u Ciebie na roku mają dobre notatki?
Tak jakby.
Nie wiem jak jest u Was, ale u mnie większośc osób polega na dobrych wirtualnych notatkach od starszych roczników.
Może zresztą istnieje też pożyczanie sobie wzajemne ręcznie robionych notatek, ale ja o tym , nie wiem, mnie nikt o notatki nie prosi.
Cytat:Właśnie nawiązujemy kontakt, ja nie znam ciebie a ty mnie. Wszystko jest w porządku, nie męczysz mnie. Jeżeli myślisz, że przyjdzie to z czasem to nie krępuj się, próbuj dalej.
Najbardziej męcząca to ja jestem w rozmowie na żywo, gdy osoba z którą rozmawiam widzi jak ja się męczę. Ale próbowac zamierzam .
Tylko, że w moim przypadku to wszystko trochę jest maską, bo ja właściwie nie wiem kim jestem naprawdę i muszę przybrac jakąś maskę, żeby móc jakoś funkcjonowac społecznie, nawet tu.
Fruttimare napisał(a):Nie wiem jak jest u Was, ale u mnie większośc osób polega na dobrych wirtualnych notatkach od starszych roczników.
Ja studia skończyłem ponad 3 lata temu, ale u mnie było tak, że dziewczyny były pod tym względem na wagę złota, a było ich tylko 2 sztuki :Stan - Uśmiecha się: No i był jeszcze jeden kolega, który też zawsze wszystko miał :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Od starszych roczników nie było co spisywać, bo mieliśmy inny program nauczania.


Cytat: bo ja właściwie nie wiem kim jestem naprawdę i muszę przybrac jakąś maskę
Jak czujesz w jakiejś sytuacji komfort to znaczy, że to prawdziwa Ty jesteś, bo bycie "w masce" na dłuższą metę zawsze jest męczące.
OtoJa napisał(a):Ja studia skończyłem ponad 3 lata temu, ale u mnie było tak, że dziewczyny były pod tym względem na wagę złota, a było ich tylko 2 sztuki :Stan - Uśmiecha się: No i był jeszcze jeden kolega, który też zawsze wszystko miał :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

To jakiś wybitny student, u mnie faceci nigdy nic nie mieli i zawsze przed sesją dziewczyny miały wzięcie jak karpie na Boże Narodzenie :]

Cytat:Tylko, że w moim przypadku to wszystko trochę jest maską, bo ja właściwie nie wiem kim jestem naprawdę i muszę przybrac jakąś maskę, żeby móc jakoś funkcjonowac społecznie, nawet tu.

OtoJa ma rację, jeśli przy czymś czujesz się dobrze to właśnie to powinnaś robić. No chyba, że lubisz mordować ludzi, wtedy jednak prosiłbym o wstrzemięźliwość.
Pozwól sobie na trochę swobody, zauważ, że przy nas nie musisz się krępować bo jak już wspomniałem nie znamy się. Nie mamy wobec ciebie żadnych oczekiwań, nie oceniamy cię, nie patrzymy przez pryzmat kogokolwiek i czegokolwiek.
Poszłaś na studia po to, żeby mieć znajomych czy po to żeby się czegoś nauczyć? :Stan - Różne - Zaskoczony:

Nie wiem, po co TY chcesz na siłę podchodzić do grupek ludzi.. Zawsze możesz wziąć książkę czy cokolwiek do poczytania, jak będziesz na siłę podchodzić do ludzi, zagadywać, robiąc się przy tym sztuczna to na pewno nie znajdziesz przyjaźni na uczelni... Co więcej, ludzie naprawdę mogą uznać Cię za dziwaczkę.
Radziłabym zapisać się na jakieś zajęcia, gdzie będziesz po części anonimowa, ale może uda Ci się nawiązać z kimś kontakt- nie na siłę. Ja np. zapisałam się ostatnio na bella dance. Nie muszę z nikim rozmawiać, ale lepiej się czuje jak jestem bardziej anonimowa w grupie i lepiej nawiązuje mi się znajomości.
Zależy, jak silną masz fobię. Ja tam wolę psychiatrę bo nie musiałam aż tak dużo mówić a to było stresujące, z psychologiem nie wypaliło bo psycholog siada i słucha, ale jak Ciebie to nie blokuje to możesz od razu do psychologa. Chociaż ja, radziłabym najpierw psychiatrę bo po pierwsze da Ci leki które mogą pomóc (mi tam bardzo pomogły na pewność siebie ale niestety już ich nie biorę), postawi diagnozę (nie musi to być fobia społeczna, może masz jakieś zaburzenia osobowości czy coś, nerwica lękowa) a w zależności od diagnozy itd psycholog będzie wiedział jaką terapię poprowadzić, będzie łatwiej zacząć myślę, zawsze może też skierować Cię na terapię grupową jak będziesz chciała..
Powodzenia:Stan - Uśmiecha się:
"Poszłaś na studia po to, żeby mieć znajomych czy po to żeby się czegoś nauczyć?"
Standardowa kwestia nadambitnej, nieżyciowej matki fobika #1451 :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Witam po długim czasie od ostatniego logowania :-D Ja też zaczynam studia, ale znam bardzo dobrze dwie osoby z mojego roku, więc jestem dobrej myśli. Może się jakieś znajomości uda zdobyć też. Chciałbym też się jakoś zaangażować w życie. Pozdrawiam.
Kobieto !! wyluzuj ,za dużo oczekiwań jak na jeden raz. "Muszę mieć kolegów", "muszę być lubiana","muszę uchodzić za normalną". Co byś poczuła gdybyś nie musiała mieć przyjaciół nie musiała być lubiana i nie uchodziła za normalną ? Poczuła byś ulgę i szczęście i zapewniam cię ,że w tym stanie na pewno znalazłabyś wielu przyjaciół. Twoja desperacja jest wyczuwalna ,więc oni się automatycznie oddalają.

Widzisz wolne miejsce ? Siadasz i tyle bez żadnego myślenia o tym kto cię lubi a kto nie. Każdy jest zbyt zajęty sobą ,żeby oceniać twoją osobę. Kiedy ktoś pomyśli "nie lubię jej" będzie się nad tym zastanawiał 5 sek. a ty będziesz myśleć o tym 3 dni czy warto ? Uśmiechnij się :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: nie udawaj ! Bądź swoją najlepszą wersją a wiem ,że nie potrzebujesz aprobaty innych ,po prostu czuj się dobrze z samą sobą bo masz zestaw cech DNA jakiej nikt inny nie ma jesteś wyjątkowa. Zanurz się w sobie i pokochaj siebie !

Życzę ci jak najlepszych wyników :Stan - Uśmiecha się: Pozdrawiam serdecznie
To nie jest według mnie takie proste, ja na początku właśnie próbowałam udawac osobę normalną i wtedy czułam się lepiej niż teraz . Teraz już nie próbuję udawac normalnej osoby i nie jest mi łatwo, bo wszyscy machnęli na mnie ręką i nie próbują się do mnie odzywac , a ja do nich, nie lubię ich , za dużo czuję do nich urazy.
Nie znoszę tam przychodzic, w czasie przerwy czuję się martwa i chcę umrzec. Gdybym rozmawiała z kimś byłoby lepiej.
Trudno życ jako wykluczony.
Ja jestem zdania, że warto jednak zaprzyjaźnic się z kimś, tak jest łatwiej.
Doradzałabym wybranie otwartej, ekstrawertycznej, pozytywnie nastawionej osoby.

Zgadzam się natomiast, że nie warto zastanawiac się nad tym czy oni
( jako ogół) nas lubią czy nie.
To nie są jedyni ludzie jacy istnieją na świecie.

Cytat:Poszłaś na studia po to, żeby mieć znajomych czy po to żeby się czegoś nauczyć?
Znacznie łatwiej się uczyc gdy żyje się w jako takim dobrostanie psychicznym. A kompletna izolacja i odrzucenie taki stan wykluczają.
Fruttimare napisał(a):Na moim roku, nawet w mojej grupie są osoby, ktore jak mi się wydaje mają fobię społeczną, ale w czasie rozmowy z nimi też się męczę.
Bardziej się męczę podczas rozmowy z osobami nieśmiałymi niż z pewnymi siebie (chociaż to też zależy od danej osoby).
Jak np. ja się odezwę do nieśmiałej osoby, to ona krótko odpowie i znowu jest cisza, natomiast śmiała osoba albo sama odezwie się pierwsza, albo pociągnie temat, jak ja coś powiem.
No, właśnie dwóm osobom fobicznym jest trudno ze sobą rozmawiac. U mnie na roku to rzadkośc żeby dwie takie osoby trzymały się razem.
W większości przypadków jest to fobik i bardzo śmiała osoba.
Z drugiej strony czasem widuję na wykładach, jak te bardzo śmiałe osoby zostawiają tych fobików i idą porozmawiac z kimś innym.
Ogólnie jednak osoba fobiczna, która zaprzyjaźniła się z kimś śmiałym, ma szansę byc zaakceptowana przez całośc.
Ja uważam, że znajomości na uczelni są bardzo ważne ! Wiele można się dowiedzieć różnego rodzaju rzeczy od jakiś materiałów na egzamin po dowiedzenie się kiedy jest poprawka, odwołanie zajęć. Na studiach jest wyścig szczurów to nam fobikom na pewno nie pomaga. Też staram się zagadywać, uśmiechać, być sympatyczna ale to do nawiązania znajomości nie wystarczy... Też się jąkam i gadam głupoty to jest najgorsze potem mam traumę na kilka dni :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Wyścig szczurów? U mnie na żadnym z kierunków tego nie było. Wręcz byłem zdziwiony, że tam nikt się nie czepiał o to, że z jakiegoś względu nie chodzisz albo zdajesz coś znacznie później.
Aczkolwiek krążą różne legendy o prawie i medycynie.
Nie odzywałam się, ale postaram się to nadrobić :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Cytat:Znacznie łatwiej się uczyc gdy żyje się w jako takim dobrostanie psychicznym. A kompletna izolacja i odrzucenie taki stan wykluczają.
Racja. O to mi chodziło. :Stan - Uśmiecha się:
Poza uczelnią mam znajomości. Nie szukam jakiejś super dobrej koleżanki, czy kolegi, tylko po prostu kogoś, kto będzie mnie akceptował. Rok studencki już się zaczął i o dziwo nie było aż tak źle. Martwi mnie tylko, że dziś miałam tyle bólów serca. Przeczytałam kiedyś na forum, że może to być z powodu lęków, stresu.
Cytat:No, i prawie wszyscy się zrazili,a tych którzy jeszcze nie zrazili się zupełnie boję się najbardziej.
Ja mam coś chyba podobnego. Kiedy widzę, że to nie ja, a ktoś inny robi względem mnie pierwszy krok, np. pierwszy zagaduje, to zaraz włącza mi się "czerwone światełko", mówiące, że coś tu nie gra. Zdarza się, że potem unikam tej osoby.
Cytat:Konsekwentnie "pożyczajcie" kartki i długopisy od tych samych osób, wymieniajcie się materiałami, interesujcie się życiem roku.
Rzeczywiście coś w tym jest. Mam problem z wynalezieniem tematu do rozmów, więc, np. pytanie na temat notatek jest dobrym sposobem na rozwinięcie "konwersacji". :Stan - Uśmiecha się: Ale OtoJa ma rację, że nie można też przeginać :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Cytat:Chociaż ja, radziłabym najpierw psychiatrę
Dziękuję za radę, wydaje mi się, że tak zrobię. :Stan - Uśmiecha się:
Cytat:Witam po długim czasie od ostatniego logowania Ja też zaczynam studia, ale znam bardzo dobrze dwie osoby z mojego roku, więc jestem dobrej myśli. Może się jakieś znajomości uda zdobyć też. Chciałbym też się jakoś zaangażować w życie. Pozdrawiam.
Zazwyczaj łatwiej, kiedy się kogoś zna. Powodzenia! :Stan - Uśmiecha się: Pozdrawiam
Cytat:Twoja desperacja jest wyczuwalna ,więc oni się automatycznie oddalają.
O tym nie pomyślałam. Masz rację, kiedy wrzucam na luz, choć minimalnie - czuję różnicę!
Cytat:Życzę ci jak najlepszych wyników Wesoly Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję! Pozdrawiam :Stan - Uśmiecha się:
ajuka, najważniejsze, że się starasz, ja wierzę, że dzięki staraniom można osiągnąć sukces.
Cytat:Wyścig szczurów?

W sumie to, zależy to od ludzi na roku. Na poprzednim roku studenckim był wyścig szczurów, teraz na szczęście trafiłam między ludzi, którzy dzielą się informacjami. :Stan - Uśmiecha się:
Cytat:Poszłaś na studia po to, żeby mieć znajomych czy po to żeby się czegoś nauczyć?
Znacznie łatwiej się uczyc gdy żyje się w jako takim dobrostanie psychicznym. A kompletna izolacja i odrzucenie taki stan wykluczają.[/quote]

To ja powiem tak. Na drugim roku postanowiłam sobie zarobić i poszłam do nawet fajnej, kreatywnej pracy, z tym, że pracowałam z grupką dziewczyn.
Nie mogłam się wśród nich odnaleźć, czułam się wyobcowana, zachowywałam się sztucznie, udawałam i za wszelką cenę próbowałam z nimi rozmawiać i dostosować się do nich. Po drugim dniu takiej męki, wyżaliłam się współlokatorce, że źle mi się tam pracuje, nie umiem z tymi dziewczynami rozmawiać i pewnie już się ze mnie śmieją za plecami że jestem jakaś dziwna. A ona dała mi dobrą radę którą wzięłam sobie do serca: "Ala, wyluzuj dziewczyno, przecież Ty nie musisz wcale z nimi rozmawiać. Ty tam poszłaś do pracy. Rób co do Ciebie należy i jak nie masz nic do powiedzenia to po prostu nie rozmawiaj z nimi."
Pomyślałam, że ona rzeczywiście ma racje, po co ja mam na siłę szukać akceptacji jak nie muszę, i jakoś się odnalazłam, nawet je polubiłam później i przepracowałam tam 3 lata.
Może łatwo mi mówić bo jesteś w innej sytuacji. Ja miałam swoje współlokatorki, dzięki czemu nie żyłam całkowicie wyizolowana od ludzi. Na studiach też było słabo, ale już na magisterce jakoś się odnajduje dzięki tej zasadzie.
Teraz jestem w nowej pracy, i tak samo stosuje się do tej zasady i przez pierwsze dwa dni praktycznie w ogóle nie rozmawiałam ze swoimi koleżankami z biura ale pierwsze lody już się przełamują więc jestem dobrej myśli i przynajmniej mam komfort, że nie zachowuje się sztucznie usiłując na siłę z nimi rozmawiać byle tylko mnie zaakceptowały.
Może Ci to coś pomoże, ale polecam wizytę u specjalisty. Nie ma się czego bać.
Jeszcze raz życzę powodzenia. Pozdrawiam!
la

Gość

Fruttimare napisał(a):To nie jest według mnie takie proste, ja na początku właśnie próbowałam udawac osobę normalną i wtedy czułam się lepiej niż teraz . Teraz już nie próbuję udawac normalnej osoby i nie jest mi łatwo, bo wszyscy machnęli na mnie ręką i nie próbują się do mnie odzywac , a ja do nich, nie lubię ich , za dużo czuję do nich urazy.
Nie znoszę tam przychodzic, w czasie przerwy czuję się martwa i chcę umrzec. Gdybym rozmawiała z kimś byłoby lepiej.
Trudno życ jako wykluczony.

Ja podobnie czuję się w szkole. Nie można nie zwracać na to uwagi bo to normalne, że czujemy się źle kiedy jesteśmy z boku. Trzeba spróbować się otworzyć. Mogą być w tym bardzo pomocne leki - w moim przypadku były dlatego moim zdaniem warto ich spróbować.
Ale po pierwsze, ważne żeby się tym nie przejmować. Bo przez to wyglądamy na smutasów i przymółów, dlatego nikt z nami nie chce się zadawać. Trzeba mieć pozytywne podejście do studiów, nauki i do ludzi.