PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Jakie Zdarzenie w waszym zyciu was zmienilo?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
byly w moim zyciu punkty kulminacyjne, ale nie znaczyly wiele, gdyby nie tresc rzycia codziennego pomiedzy nimi, ktora formowala mnie rownie mocno acz z o wiele wiekszo cierpliwoscio
Sądzę, że w moim przypadku przyczyn jest wiele. Nie potrafię ich ułożyć w żadnym systematycznym porządku, bo sama nie wiem, która z nich jak wielki wpływ miała na moją fobię.

1) Spokojne dziecko ze mnie było, jednak akceptowałam siebie taką. Żyłam trochę 'w cieniu' siostry, która była (i nadal jest) moim zupełnym przeciwieństwem. Jej chrzestna ją strasznie rozpieszczała, zabierała na wakacje, kupowała prezenty. Ja tego nie miałam.
2) Brak słowa 'kocham' ze strony rodziców, przytulenia, gestu miłości. O ile tacie się to zdarza, mama nigdy nie potrafiła okazywać uczuć (względem taty również).
3) Stres związany z lekcjami WF-u. Moja sprawność fizyczna zawsze była na niskim poziomie, szczególnie jeśli chodzi o biegi. To był jak dla mnie najgorszy przedmiot w szkole, przez który zaczęłam myśleć o tym, że inni są lepsi ode mnie.
4) Może to śmieszne, ale.. w podstawówce zakochałam się w pewnym chłopaku. Mogę śmiało użyć słowa 'zakochałam', gdyż po tym jak nic z tego nie wyszło, rozpamiętywałam to bardzo długo. Przez całe gimnazjum, w liceum też o nim myślałam.. Nadal na widok tego chłopaka serce bije mi mocniej. Odtrącenie z jego strony bardzo przeżyłam. Niby to tylko zwykła miłostka z podstawówki, a jednak bardzo to na mnie wpłynęło.
5) Moja mama ma depresję i to odbija się na całej rodzinie.
6) Śmierć babci i dziadka. Z dziadkiem byłam bardzo związana emocjonalnie.
7) Moja 'przyjaciółka' prowadzi bardzo burzliwe życie towarzyskie i zazwyczaj kiedy się widujemy ona opowiada o tym co u niej, co robiła, gdzie była, ilu nowych ludzi poznała a ja.. nie mam nic czym mogłabym się pochwalić. A nawet jeśli już chciałabym coś powiedzieć to stwierdzam, że nie ma to sensu, bo i tak mam nudne życie i nie potrafię zaskoczyć jej niczym co powiem o sobie.
8 ) Mój były chłopak miał wielu znajomych i po tym jak zostaliśmy parą większość z nich stała się też moimi znajomymi. Słyszałam nieraz od niego, że 'gdyby nie on to nie miałabym nikogo'.. Niby mówił to w żartach, ale przykre były te słowa.

I.. stąd właśnie wzięła się moja fobia. Pytanie.. 'Co z tym fantem zrobić?' ; >
Niemiło ze strony chłopaka, ale jeszcze bardziej ze strony tej chrzestnej. Nie wiem, czy to wasza wspólna ciocia, czy jakaś znajoma mamy, ale mimo wszystko, dlaczego Tobie też czegoś nie fundnęła? Ja bym się zbuntował. No, ale tak, perspektywa dziecka jest zupełnie inna.
stap!inesekend napisał(a):dlaczego Tobie też czegoś nie fundnęła?

To nie było tak, że zupełnie nic od niej nie dostawałam. Przy okazji świąt, na przykład, miała dla mnie słodycze, oczywiście siostra dostała coś lepszego.
Ja to w sumie rozumiem, ale na psychice wrażliwego dziecka faktycznie mogło się to odbić.
DDA
szybkie opuszczenie domu rodzinnego
i szok przezyty - po 10 latach uslyszalam te same slowa rodzicow wobec mojej siostry jakie ja kiedys slyszalam -wybuchlam -wszystko do mnie wrocilo jakby ktos otworzyl wielka szuflade ze wspomnieniami i bolem
U mnie to wszystko zaczęło się chyba w gimnazjum. Zawsze byłam cicha i nieśmiała, ale trafiłam do otoczenia, gdzie takie osoby były wyśmiewane, bo przecież wszyscy muszą się wyglupiac, pyskowac itp. Okres gimnazjum to był dla mnie prawdziwy koszmar, który spowodował także ed. Pamiętam jak w wakacje nie mogłam patrzec na tabliczkę informującą ile dni zostało do końca wakacji, bo było mi niedobrze... Ile czasu przepłakalam w łazience... W liceum było lepiej, jednak nadal przeszłość się odbija...
Dla mnie początek problemów stanowiły relacje z rodziną, nigdy nie czułam się potrzebna i kochana.
Jestem piątym dzieckiem moich rodziców nigdy nie ukrywali że niepotrzebnym i przypadkowym.
Rodzeństwo też mnie nie akceptowało ich ulubiona zabawa polegała na udawaniu że mnie nie widzą jakbym nie istniała, kiedy błagałam żeby się ze mną bawili, mieli niezły ubaw.

Sama się dziwie że to napisałam

Dobrze czułam się tylko w szkole, nie w towarzystwie ale dlatego że byłam w najlepszej trójce mogłam pokazać, że jestem coś warta, że na coś mnie stać, dlatego do tej pory chętnie chodzę na różne szkolenia, kursy :Stan - Uśmiecha się: .
eeeeech...a ja zachorowałem parę lat temu na nieuleczalną chorobę skóry. Odpuściłem wszystko, jest coraz gorzej. Nie umiem się o nic starać..o kobietę - zawsze gdy jakąś poznam odpuszczam bo chyba nie chce nikomu mówić o chorobie, nie spełniam marzeń związanych z pracą...i tak już jej nie dostanę z powodu choroby...przestaję myśleć o przyszłości a każda myśl o niej jest zaraz ucinana myślą o chorobie. Odbiera mi pomału wszystko co kocham i kochałem..nawet sport nawet ten pieprzony sport! mam 29 lat...z powodu choroby nie wyprowadzam się z domu bo..bo po co..po co mi puste mieszkanie! mam 29 i marze czasami o rodzinie...mam 29 lat jestem wykształcony, nie brzydki, lubiany, uczciwy i co z tego...nie mam żadnej motywacji, celów..Często się budzę zdrowy, wesoły i po nocy pełnej pięknych snów tuż po otwarciu oczu wraca ta myśl i znowu cała radość mija! znikam, pomału znikam! ciekawe ile to jeszcze potrwa. Chciałbym chyba pomocy
Lililajj też miałam problemy w gimnazjum. Najgorsze było jak Ci ludzi potrafili być okrutnie fałszywi. Na szczęście było kilka osób w klasie z którymi się zakolegowałam :Stan - Uśmiecha się: i jakoś dałam radę.
Na poczatku byłam szczęsliwym dzieckiem dość wygadanym nawet.
Co przyczyniło się do tego że się zmieniłam?
1. W gimnazjum byłam wysmiewana ze jestem gruba i brzydka, ze mam spore piersi.
2. Odchudzanie i doprowadzenie się do problemów ze zdrowiem, z którymi po tylu latach wciaż nie mogę sobie poradzić
3. Stres także w liceum, że sobie nie radzę i mam złe oceny, nie zdałam raz. Moja matka oczywiscie ze co teraz zrobimy,co powiedza znajomi.. co ty teraz zrobisz.. wyszło na to ze po prostu powtarzałam klasę, nie wywalili mnie i świat nie przestał istniec tak jak sadziła moja matka. W pierwszym powtarzanym roku szo mi całkiem niezle, poza tym zmienili sie nauczyciele i to na lepsze. Cieszyłam się jak nie wiem :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2: Szkołe skonczyłam i mature tez zdałam nawet nie tak zle :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:
4. W liceum to tez czas zastanawiania się nad soba nad tym kim jestem i czego chce od ycia.. okazalo sie ze nie wiem... do tej pory skladam siebie z malych czesci, raz jest lepiej raz gorzej.
5. Wyjechalam do rodzicow do Anglii pol roku zmarnowane, do tego utwierdzilam sie ze jestem nic nie warta i do niczego w zyciu nie dojde.
6. Za namowa rodzicow poszlam na studia, ktorych nie skonczylam.
7. Zmienilam calkowicie swoj styl, co oczywiscie spotkalo sie z pytaniami bozeee co ty masz na sobie i jak ty wygladasz?
8. Smierc mojego dziadka, koniec wiary w boga.
9. Odnajdywanie siebie ze strzepków,pierwszy chlopak, ktory zlamal mi serce.
10. Kolejny zwiazek,ktory trwa do dzis,dalam kolejna szansę,czasem jest lepej czasem gorzej.
11. Nie mam przyjaciol i chyba nigdy ich nie mialam, zylam od zawsze w swoim swiecie, odkad nie chodze do szkoly czuje sie chyba bardziej samotna..
12. Od niedawna przekonałam sie co to staz i praca,bylo mi ciezko. Wiem ze powinnam znow cos dla siebie znalesc ale uciekam od tego,ale bez kasy nie da sie zyc...
13. Na kolejce gorskiej nabawilam sie powaznego lęku, boje się gdy wsiadam do samolotu :Stan - Niezadowolony - Obraża się:
1. odrzucenie przez gnidy z gimnazjum. Myślałam, że to rzadkość, ale ja też byłam tępiona za... bycie cichą. Mam ambiwalentne uczucia, bo z jednej strony gardzę tymi prostakami (przeklinanie + wyśmiewanie + alkoholowe zgony + palenie dla picu) ale z drugiej odczuwam przykrość zupełnie jak by coś znaczyli... 10 lat minęło a ja nadal w tym siedzę...

2. wygląd
Konkretne zdarzenia, to takie:
- pierwszy dzień w zerówce, zobaczenie dużej grupy dzieci (aktywator lęku społecznego)
- tajemniczy koszmar senny w wieku 6 i pół lat (początek rozległych zaburzeń psychicznych)
- namówienie mnie w pewnym okresie przez psychologiczną mafię (na to tak muszę nazwać) na mocno porypaną szkołę specjalną, która w praktyce działała znacznie inaczej, niż tak, jak jest zarejestrowana, gdzie nastąpił jeden z punktów kulminacyjnych dokuczania (przejście leku społecznego do głębszej fazy, początek zaburzeń afektywnych)
- jeden z punktów kulminacyjnych dokuczania w 1 klasie szkoły średniej, (drugi epizod depresji)
- akcje pomiędzy rodzicami między moim 20-tym, a 26 rokiem życia (pogłębienie ogólnych zaburzeń lękowych)
Nie pamiętam nic takiego, więc prawdopodobnie mam zrytą osobowość od zawsze. Chyba, że można uznać moment narodzin, za to wydarzenie, to tak mniej więcej wtedy.
Fałszywe przyjaźnie oraz odrzucenie przez rówieśników w gimnazjum. Przed tym byłam zupełnie inna,bardziej śmiała,zaradna i prowadziłam ciekawsze życie niż teraz. Teraz właściwie wegetuje.

Szary

Hmm... Może to teraz śmiesznie zabrzmi, ale nam wrażenie, że to wszystko przez to, że nigdy nie lubiłem wf-u.
(05 Lis 2017, Nie 1:05)Szary napisał(a): [ -> ]Hmm... Może to teraz śmiesznie zabrzmi, ale nam wrażenie, że to wszystko przez to, że nigdy nie lubiłem wf-u.

A można zapytać dlaczego?

Mnie zajęcia z wf-u doprowadziły do niemal nerwicy, bo wszyscy się zachowywali jakby toczyła się walka na śmierć i życie.

Szary

Może powinienem napisać raczej, że nie lubiłem sportu. Jeżeli nie lubisz sportu, nie jesteś dobry w sporcie jako dziecko, to nie jesteś fajny, warty poznania. Zwlaszcza w społeczności chłopców. Skoro nie lubiłem sportu, to skupialem się na nauce, ktora była gwozdziem do trumny, bo kujon, to nie warto z nim gadać, bo jest nudny. Nie byłem wyśmiewany czy coś. Czasem może ale sporadycznie i nieodczuwalne. Największym problemem było olewanie, odrzucenie, obojętność. W dodatku podchodziłem z wiejskiej części miasta, oddalonej od osiedli bloków, w ktorych mieszkała większość dzieciaków, więc odosobnienie lokalizacyjne też zrobiło swoje.
Chłopięce spotkana głównie kręcily się wokół grania w piłkę, której unikalem jak ognia.
(05 Lis 2017, Nie 1:09)orzeszkowa_wdowa napisał(a): [ -> ]Mnie zajęcia z wf-u doprowadziły do niemal nerwicy, bo wszyscy się zachowywali jakby toczyła się walka na śmierć i życie.

U mnie było podobnie w gimnazjum - dziewczyny każdą rozgrywkę na wf-ie traktowały jakby to był jakiś mecz o puchar świata. Ale gdy one same popełniły jakiś błąd, wypuściły piłkę etc. - to było nic, reagowały na to śmiechem.

Wracając do tematu wątku - zmieniło mnie przede wszystkim wspomniane już gimnazjum. Tam doświadczyłam odrzucenia przez rówieśników, agresji słownej. Był to jednak złożony proces, bo w tamtym czasie mieszkałam z wujkiem alkoholikiem, który również swoimi tekstami do mnie przyczyniał się do mojego poczucia niższości.

Rozstanie się moich rodziców pewnie też znacząco na mnie wpłynęło - od 9. do około 15. roku życia mieszkałam bez rodziców, u babci. Miałam częsty kontakt z mamą, jednak mieszkanie z rodzicem to co innego niż widywanie go co drugi dzień.
(05 Lis 2017, Nie 10:04)asleep napisał(a): [ -> ]U mnie było podobnie w gimnazjum - dziewczyny każdą rozgrywkę na wf-ie traktowały jakby to był jakiś mecz o puchar świata. Ale gdy one same popełniły jakiś błąd, wypuściły piłkę etc. - to było nic, reagowały na to śmiechem.


Tak,dokładnie... Jak one s+:Ikony bluzgi pieprz: luzik...ale do ciebie wielka pretensja,złość,krzyk...
A nauczyciele nie pomagali "Kto wygra,to wyższa ocena" super.


Zauważyłam,że wiele takich sytuacji zaczyna się w gimnazjum właśnie. Dzieciaki potrafią być okrutne.
Przykro mi,że doświadczyłaś jeszcze innych nieprzyjemności ze strony rodziny.
Stron: 1 2