PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Moje problemy z kobietami
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6
Ależ, panowie, gdzie ja powiedziałam, że nie warto nad sobą pracować bo i tak nic z tego nie będzie? Nic takiego sobie nie przypominam.

Ale dobrze, może wobec powyższych "zarzutów" zilustruję sytuację na własnym przykładzie, bo tak rzucając suchymi stwierdzeniami rzeczywiście nie wygląda to zbyt sensownie.

Czy sama mam/miałam fobię? Nikt mnie wtedy nie zdiagnozował, a ja nie wiedziałam, że to się tak nazywa, ale dzisiaj widzę, że przynajmniej pewien, dość długi okres mojego życia był nią naznaczony - razem z depresją.
Nie miałam wielu znajomych, po powrocie ze szkoły uciekałam do swojego pokoju. Nadal nie mam ich zbyt wielu, niewielu osobom ufam, a z nowopoznanymi nie umiem się ot tak, od razu bawić. Nie mam jakiejś grupki kilku osób, gdzie wszyscy się świetnie znają - wszystko to pojedyncze osoby. (Dobrze przynajmniej, że tym pojedynczym ufam i zawsze mogę na nich liczyć. Nie wiem, co bym bez nich zrobiła.)
Był też taki okres, że chciałam już tylko umrzeć i byłam na to gotowa. Dziś myślę, że życie jednak jest piękne, ale bywają krótkie momenty, że wystarczy jakaś porażka, nawet głupia, a tamta myśl znów mnie nawiedza niczym jakiś cień.
O załatwianie spraw przez telefon zawsze prosiłam mamę, bo zbyt wiele nerwów mnie to kosztowało, odkładając słuchawkę pot spływał mi po plecach ze stresu. Ostatni raz jak do tej pory poprosiłam ją o zadzwonienie w moim imieniu do banku, bo zupełnie nie czułam się na siłach tłumaczyć co i jak. Ten "raz" był w październiku 2012, więc wcale nie tak dawno.
Poszłam do pierwszej w życiu wakacyjnej pracy dopiero po drugim roku studiów, bo się zbytnio bałam, nie umiałam zmusić się do jakiegoś działania, żeby wyjść z domu i jej poszukać. Albo w ogóle zapytać. Teraz wiem że muszę i tyle, choć wciąż mam pewne opory przed pracą w stałej drużynie - nadaję się na przykład do sklepu, gdzie wciąż przychodzą nowi klienci i nie muszę zawiązywać z nimi dłuższej znajomości ani się przyjaźnić na siłę. Jeśli muszę, no to trudno, ale gdybym miała wybór...

Mogłabym tak wymieniać jeszcze jakiś czas. Dzisiaj jest ze mną dużo lepiej, niż jeszcze kilka lat temu i mogę stwierdzić z pełnym przekonaniem, że funkcjonuję w społeczeństwie względnie normalnie, radzę sobie, odnoszę sukcesy, ale... jednak zdarzają się momenty, gdy potrzebuję pewnej pomocy. To, co przeżyłam, ciągnie się za mną i mimo, że wyszłam w życiu na prostą (niczego mi właściwie nie brakuje) to wcale nie zmieniłam się w zawsze wesołą, towarzyską, odważną osobę :Stan - Uśmiecha się: Owszem, jestem dużo pozytywniejsza, jestem lepszym człowiekiem, nawet mam siłę pomagać ludziom na podstawie własnych przeżyć, ale na pewno nigdy się tak całkowicie nie zmienię, to już sposób myślenia. Gdy tylko robię coś czego nie powinnam, na siłę mówię sobie, że tak nie powinnam, ale też nie zawsze się udaje. Akceptuję tę część siebie, bo co innego oprócz przyzwyczajenia się mogę zrobić, ale wcale nie znaczy, że mnie to nie drażni.
No i w końcu przyszedł czas na brutalne podsumowanie całego wywodu :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Nie chcę faceta, w którym w końcu ujrzę to, czego w sobie tak nie lubię. Nie chcę kogoś, kto mnie nie wyręczy, bo sam ma czasem problemy z działaniem. Nie chcę, żebyśmy oboje bali się pracować albo żeby nas praca zniszczyła, bo za coś trzeba żyć. Nie chcę też, abyśmy oboje zamknęli się w naszym małym światku, bo przecież po co nam otoczenie, którego się boimy? Wreszcie - nie chcę kogoś, kogo sama prędzej czy później zacznę swoją osobą męczyć... Któreś by w końcu nie wytrzymało takiego napięcia. Jedno nakręca drugie.
Jedna połowa musi być "normalna", mieć siłę i świadomie w to wszystko wejść. Nieistotne, czy dziewczyna czy chłopak. Kluczowe słowo tutaj to chyba empatia.

Teraz już rozumiecie mój punkt widzenia? Mam nadzieję że chociaż trochę, bo wolałabym jednak nie dzielić się tak publicznie prywatnymi sprawami po nic :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
A ja mam już 31 lat. Tak więc powoli zbliżam się do 40 stki.
Bo jest taki film
wybacz tifa, ale stwierdzac, ze nie da sie wyjsc z fobii czy depresji na podstawie swojego wlasnego przykladu, to troche taka megalomania :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

cos jakby: "no paczcie, skoro nawet mnie nie przeszlo zupelnie, to co dopiero wam?!"
Rozumiem, ze to niezamierzone, ale tak wyszlo :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


mozna by spodziewac sie, ze pewne predyspozycje do nawrotu fobii czy depresji pozostana w czlowieku (choc w sumie to niewiadmo), ale z drugiej strony, jesli ktos sie odpowiednio dobrze wytrenuje by nie dopuszczac do nawrotow, to moze potem byc bardziej odporny niz 'przecietny czlowiek z ulicy'.


Takie budowanie ogolnych twierdzen na podstawie jakichs tam przypadkowych przykladow o ile jest czyms normalnym dla rozumowania potocznego, to niezbyt przydatne, gdy rozmawiamy sobie o fobii i zyciu.
Wybaczam :Stan - Uśmiecha się: Chciałam tylko powiedzieć, że pewnie zachowania w człowieku tkwią i tkwić będą, czy się nam to podoba, czy nie. Fobik, czy "ex-fobik" już nie stanie się duszą towarzystwa albo człowiekiem wielkiego sukcesu. I tyle. I myślę, że lepiej się z tym po prostu pogodzić, odnaleźć w sobie inne pozytywne cechy do rozwijania i żyć w ten sposób, niż dążyć do pozbycia się integralnej części siebie tak naprawdę.
Tak czy inaczej - jako że borykam się z samą sobą, wciąż nie zamierzam ryzykować własnym zdrowiem i użerać się z fobikiem na co dzień :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: (wybaczcie proszę słowo "użerać się", nie mam nic złego na myśli, ale nie mogę wpaść na żadne bardziej neutralne oddające ten sens)

I jeszcze coś - nie spotkałam się z przypadkiem, gdy ktoś stwierdził, że się całkowicie wyleczył. I nie ma w tym nic takiego strasznego - po prostu tak się zdarza, trzeba z tym sobie poradzić. Wg mnie jeśli ktoś twierdzi że wyszedł z tego w 100%, to tak naprawdę nie dotknął serca problemu. Ale to wg mnie :Stan - Uśmiecha się:
tifa napisał(a):Chciałam tylko powiedzieć, że pewnie zachowania w człowieku tkwią i tkwić będą, czy się nam to podoba, czy nie. Fobik, czy "ex-fobik" już nie stanie się duszą towarzystwa albo człowiekiem wielkiego sukcesu. I tyle.
Nie masz racji

tifa napisał(a):I myślę, że lepiej się z tym po prostu pogodzić, odnaleźć w sobie inne pozytywne cechy do rozwijania i żyć w ten sposób, niż dążyć do pozbycia się integralnej części siebie tak naprawdę.
Mysle, ze z niczym nie trzeba sie godzic, ale nie trzeba tez traktowac 'towarzyskosci' jako celu do ktorego trzeba dojsc. Znaczy, jak ktos chce to bardzo prosze, ale jak ktos nie chce - no niech rozwija inne swoje talenty.


tifa napisał(a):Tak czy inaczej - jako że borykam się z samą sobą, wciąż nie zamierzam ryzykować własnym zdrowiem i użerać się z fobikiem na co dzień :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: (wybaczcie proszę słowo "użerać się", nie mam nic złego na myśli, ale nie mogę wpaść na żadne bardziej neutralne oddające ten sens)
to ma sens


tifa napisał(a):I jeszcze coś - nie spotkałam się z przypadkiem, gdy ktoś stwierdził, że się całkowicie wyleczył. I nie ma w tym nic takiego strasznego - po prostu tak się zdarza, trzeba z tym sobie poradzić. Wg mnie jeśli ktoś twierdzi że wyszedł z tego w 100%, to tak naprawdę nie dotknął serca problemu. Ale to wg mnie :Stan - Uśmiecha się:
a czym jest owe serce problemu?
BlankAvatar napisał(a):Nie masz racji
Nie będę się sprzeczała, bo trudno coś na takie słowa rzec :Stan - Uśmiecha się: Ja mam swoje doświadczenia, Ty masz swoje.

tifa napisał(a):a czym jest owe serce problemu?
A w tym, że trzeba rozróżnić depresję i fobię (choroba, zaburzenie) od zwykłego "dołka". Ten kto twierdzi że już jest super, bo jest zdrowy, nigdy tak naprawdę chory nie był.
tifa napisał(a):Wybaczam Wesoly Chciałam tylko powiedzieć, że pewnie zachowania w człowieku tkwią i tkwić będą, czy się nam to podoba, czy nie. Fobik, czy "ex-fobik" już nie stanie się duszą towarzystwa albo człowiekiem wielkiego sukcesu. I tyle. I myślę, że lepiej się z tym po prostu pogodzić, odnaleźć w sobie inne pozytywne cechy do rozwijania i żyć w ten sposób, niż dążyć do pozbycia się integralnej części siebie tak naprawdę.

A ja myślę, że to wszystko zależy od tego prawdziwego charakteru człowieka. Można się nauczyć myśleć, czuć i działać inaczej; czyli racjonalnie, pozytywnie i w zgodzie ze sobą.

Dla mnie fobia (i różne zniekształcenia poznawcze) jest zwykłą trucizną, która nigdy w organizmie nie powinna się znaleźć i z której można się oczyścić i o niej zapomnieć :Stan - Uśmiecha się:

Gość

Cytat:Dla mnie fobia jest zwykłą trucizną, która nigdy w organizmie nie powinna się znaleźć i z której można się oczyścić i o niej zapomnieć
No właśnie- trucizna nie powinna się znaleźć w organizmie, bo powoduje w nim SZKODY, które mogą mieć swoje TRWAŁE konsekwencje, np. uszkodzenia układu nerwowego, błony śluzowej jelit etc, w zależności od rodzaju i ilości trucizny :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: przenosząc to na grunt FS-a, może on pozostawić trwały ślad w psychice :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
tifa napisał(a):[
Nie będę się sprzeczała, bo trudno coś na takie słowa rzec :Stan - Uśmiecha się: Ja mam swoje doświadczenia, Ty masz swoje.
no tak, ale jesli moje doswiadczenie pozwolilo mi spotkac choc jedna taka osobe, to albo mozesz przyjac, ze twoje twierdzenie jest nieprawdziwe

albo ze klamie

albo ze sie myle, co wyraza sie we fragmencie ponizej:

tifa napisał(a):A w tym, że trzeba rozróżnić depresję i fobię (choroba, zaburzenie) od zwykłego "dołka". Ten kto twierdzi że już jest super, bo jest zdrowy, nigdy tak naprawdę chory nie był.
pytanie skad takie przekonanie?

moglibysmy traktowac depresje w dwojaki sposob: albo ze jest jak ebola, albo jak stwardnienie rozsiane.

ktos moze zachorowac na goraczke krwotoczna, prawie umrzec, ale wyleczyc sie. Choroba moze pozostawic po sobie jakies 'blizny', w postaci powiklan (lub nie).
ktos moze miec stwardnienie rozsiane, raz jest z nim gorzej, raz lepiej, jednak nie wyleczy sie i bedzie je mial do smierci.

idac Twoim tokiem rozumowania, "chory naprawde" jest tylko ten ze stwardnieniem, a ten z ebola mial tylko "dolek" :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Cytat:No właśnie- trucizna nie powinna się znaleźć w organizmie, bo powoduje w nim SZKODY, które mogą mieć swoje TRWAŁE konsekwencje, np. uszkodzenia układu nerwowego, błony śluzowej jelit etc, w zależności od rodzaju i ilości trucizny przenosząc to na grunt FS-a, może on pozostawić trwały ślad w psychice Wink

To było tylko LUŹNE porównanie połączone z moimi osobistymi odczuciami,
którego nie ma co rozumieć zbyt DOSŁOWNIE :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Hehe, ale zauważyliście pewną ciekawą prawidłowość? Tak mi się teraz w oczy rzuciła :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Generalnie kobiety są dużo bardziej skłonne twierdzić, że takie przeżycia pozostawiają na zawsze ślad i zmieniają człowieka, podczas gdy mężczyźni prawie zgodnym chórem (jedynie Anakond się wyłamał) zaprzeczają, że da się z tego całkowicie wyjść.
Jakie macie pomysły na wnioski? :Stan - Uśmiecha się: Bo ja mam swoje, ale chciałabym posłuchać innych :Stan - Uśmiecha się:
tifa napisał(a):Jakie macie pomysły na wnioski? :Stan - Uśmiecha się: Bo ja mam swoje, ale chciałabym posłuchać innych :Stan - Uśmiecha się:

Kobiety jak zwykle histeryzują i nie wiedzą czego chcą :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
OtoJa napisał(a):Kobiety jak zwykle histeryzują i nie wiedzą czego chcą :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Stereotypy są brzydkie i niedobre! :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
A w samej interpretacji przestawiłabym słówko "nie", tak żeby całość brzmiała "wiedzą czego nie chcą" :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Właśnie widziałem reklamę Ewci vel Rozmów w tłoku: "maja po 20 lat i nigdy nie mieli dziewczyny". "uważają, zę są brzydcy albo odpychający itp" (wyglądali w zajawce, przynajmniej jeden, jak ja z krótkimi włosami - jednym słowem jak gimbus i skończona ofiara losu... :Stan - Niezadowolony - Smuci się:). Rada? Odmieni ich image sam mistrz Pajacyków! Emisja już 7 maja!

To co, coś dla nas, prawda? Tylko mi głupio, bo jestem jeszcze starszy... Boze, dopiero fakt, ze pokazują takich 20+ prawiczków u Ewci dla beki pokazuje, jakim jest sie żałosnym :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Gość

Cytat:To było tylko LUŹNE porównanie połączone z moimi osobistymi odczuciami,
którego nie ma co rozumieć zbyt DOSŁOWNIE
A ja napisałam swoje LUŹNE refleksje na ten temat, jakiś PROBLEM? :Memy - Cool Doge:

Cytat:Boze, dopiero fakt, ze pokazują takich 20+ prawiczków u Ewci dla beki pokazuje, jakim jest sie żałosnym
E tam, oni ogólnie pokazują to wszystko przerysowane, tak jakby w krzywym zwierciadle. Poza tym oni zwykłe historie specjalnie ubarwiają (moja sąsiadka była w jednym odcinku i takie farmazony opowiadała, że się w głowie nie mieści, niby bezrobotna i bez kwalifikacji, a tak naprawdę jest pracującą studentką :Husky - Podekscytowany:) większość społeczeństwa na pewno nie myśli tak o prawiczkach, jak to pokazują w RwT "dla śmiechu" :-P
Gdyby ne myślałą tak o tych i o owych, nikt by tego eni oglądał.

Ok, target tego programu to zapewne ta cześć społeczeństwa, którą juz kompletnie nie należy sie przejmować, ale mam wrażenie, zę jakaś część tych skrajnych ocen wspólna jest dla normalnych ludzi w ogóle. Może inaczej je artykułują, moze nie "mają beki", ale "swoje wiedzą"
tifa napisał(a):Jakie macie pomysły na wnioski?

W interesie kobiet leży wiązanie się z mężczyzną jak najbardziej pewnym, stabilnym, zdrowym pod każdym względem, więc nie chcą mieć do czynienia z "wybrakowanymi egzemplarzami" i wolą takich skreślać z miejsca. Mężczyźni nie godzą się łatwo na etykietkę "wybrakowany egzemplarz", wolą wierzyć, że wszystko jest do naprawy. Czysta biologia, aż rzygać się chce.
:Stan - Uśmiecha się: - smutne w swojej prostocie...

Glucik - desperat i normalny chyba do mnie trafia - ale jaki to jest "fanatyk"? :Stan - Uśmiecha się:
Wieczór taki ładny, a tu się obrzucają o jakąś głupotę... ech, ludzie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

uno88 napisał(a):
tifa napisał(a):Jakie macie pomysły na wnioski?
W interesie kobiet leży wiązanie się z mężczyzną jak najbardziej pewnym, stabilnym, zdrowym pod każdym względem, więc nie chcą mieć do czynienia z "wybrakowanymi egzemplarzami" i wolą takich skreślać z miejsca. Mężczyźni nie godzą się łatwo na etykietkę "wybrakowany egzemplarz", wolą wierzyć, że wszystko jest do naprawy. Czysta biologia, aż rzygać się chce.
No, ja chciałam ująć to delikatniej, ale właściwie to wniosek mi się nasunął ten sam... :Stan - Uśmiecha się: I owszem, też chce mi się rzygać na brutalne prawa natury. Samą mnie czasem mierzi, gdy zdam sobie sprawę, że i ja wcale nie jestem ponad nimi.
tifa napisał(a):No, ja chciałam ująć to delikatniej, ale właściwie to wniosek mi się nasunął ten sam... :Stan - Uśmiecha się: I owszem, też chce mi się rzygać na brutalne prawa natury. Samą mnie czasem mierzi, gdy zdam sobie sprawę, że i ja wcale nie jestem ponad nimi.

Nikt nie jest. Aczkolwiek skłonność kobiet do łatwego skreślania mężczyzn stoi w sprzeczności z rezultatami terapii. Leki pomagają 70% ludzi na depresję, ale potem i tak 70% z nich ma nawrót w ciągu roku, dwóch lat. Terapia polegająca na zmianie myślenia pomaga 70%, a nawrót ma niewielki procent. Równowaga o, której pisałaś wcale nie musi być krucha. Krucha jest tylko wtedy, gdy chory nie miał własnego udziału w wyleczeniu i nadal nie wie jak sobie radzić. I dlatego nie powiedziałbym, że miałem depresję kobiecie. Strategia skreślania vs strategia zatajenia prawdy. Jeśli komuś "należy się" prawda to również mi "należy się" uczciwe podejście. Tak na prawdę to nikomu nic się nie należy. To biologia.
Boże, fobicy, jacy Wy jesteście delikatni. O byle pierdołę zaraz wyzwiska, oburzenie, pomstowanie na wszystko, usuwanie kont... Ludzie, opanujcie się trochę -.-
Też zupełnie nie mam pojęcia, o co chodzi.

uno88 napisał(a):W interesie kobiet leży wiązanie się z mężczyzną jak najbardziej pewnym, stabilnym, zdrowym pod każdym względem, więc nie chcą mieć do czynienia z "wybrakowanymi egzemplarzami" i wolą takich skreślać z miejsca. Mężczyźni nie godzą się łatwo na etykietkę "wybrakowany egzemplarz", wolą wierzyć, że wszystko jest do naprawy. Czysta biologia, aż rzygać się chce.
Ładnie ujęte :Stan - Uśmiecha się:
W gruncie rzeczy uważam, że z fs można wyjść, choć może nie każdemu :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Proszę o pisanie na temat, przynajmniej w absolutnym minimum jak to było do tej pory.
tifa napisał(a):Hehe, ale zauważyliście pewną ciekawą prawidłowość? Tak mi się teraz w oczy rzuciła :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Generalnie kobiety są dużo bardziej skłonne twierdzić, że takie przeżycia pozostawiają na zawsze ślad i zmieniają człowieka, podczas gdy mężczyźni prawie zgodnym chórem (jedynie Anakond się wyłamał) zaprzeczają, że da się z tego całkowicie wyjść.
Jakie macie pomysły na wnioski? :Stan - Uśmiecha się: Bo ja mam swoje, ale chciałabym posłuchać innych :Stan - Uśmiecha się:
mam podobne spostrzerzenie jak uno. Mezczyzni czuja wieksza presje, zeby wyjsc z fobii. Ostatecznie, cicha, skromna kobieta ma wieksze szanse na odnalezenie miejsca w spoleczenstwie (na mysl przychodzi 'ciepla posadka' + opiekunczy maz). Mezczyzni rzadziej moga liczyc na takie cos.

Kto wie, byc moze jest to jedna z przyczyn, ze kobiet z fobia jest wiecej?
Cytat:...Jakby co służę poradą... :Stan - Uśmiecha się:
Hej. Spodobała mi się Twoja wypowiedz :Stan - Uśmiecha się: Nie będę też ukrywał, iż przypadkowo zaglądam na tego typu fora, bo tak po prostu nie jest. Bardzo by mi się też przydała Twoja pomoc.
Pozdrawiam Wszystkich!!
byłem przygotowany na jakieś 100% negatywnych odpowiedźi ze strony kobiet, bo przecież...

tifa napisał(a):Wieczór taki ładny, a tu się obrzucają o jakąś głupotę... ech, ludzie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

uno88 napisał(a):
tifa napisał(a):Jakie macie pomysły na wnioski?
W interesie kobiet leży wiązanie się z mężczyzną jak najbardziej pewnym, stabilnym, zdrowym pod każdym względem, więc nie chcą mieć do czynienia z "wybrakowanymi egzemplarzami" i wolą takich skreślać z miejsca. Mężczyźni nie godzą się łatwo na etykietkę "wybrakowany egzemplarz", wolą wierzyć, że wszystko jest do naprawy. Czysta biologia, aż rzygać się chce.
No, ja chciałam ująć to delikatniej, ale właściwie to wniosek mi się nasunął ten sam... :Stan - Uśmiecha się: I owszem, też chce mi się rzygać na brutalne prawa natury. Samą mnie czasem mierzi, gdy zdam sobie sprawę, że i ja wcale nie jestem ponad nimi.

... zasady atrakcyjności płci są raczej powszechnie znane :Stan - Uśmiecha się - LOL: niby nie 100 % (choć wyjątek zapewne na pocieszenie), ciekaw byłem, czy któraś z was odważy się to uargumentować tak szczerze, jak uno88 ..bez gadania o zobaczeniu w takim facecie siebie etc. etc. (no offence tifa! na pewno wiesz, co mam na myśli..)

nie wiedziałem, że zrobi się z tego taki ostry bajzel :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

ed. mam nadzieje, że nie dolałem oliwy do ognia :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Stron: 1 2 3 4 5 6