PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Zanim pójdziesz do psychologa...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
sie ludzie naogladali good will hunting
co do mnie, to to co napisałam - napisałam pół żartem, więc nie ma mnie sensu nazywać od razu laikiem :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: wiecie, mi np pani psycholog powiedziała wprost, że wszystkie moje problemy i dystymia pochodzą od rozwodu rodziców, ale really? Bardziej od patologicznego ojca, jeśli już idziemy tą ścieżką. Bolało mnie to, że pani psycholog nie starała się odkryć prawdziwej istoty moich problemów, dlatego zrezygnowałam
Ze mną było tak że na pierwszą wizytę poszła moja mama bo ja nie byłam w stanie :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Dwa tygodnie przeżywałam aż przed wizytą spanikowałam totalnie :Stan - Uśmiecha się: Chodziłam do psychologa najpierw 2x w tygodniu, później raz na tydzień, później co 2 tygodnie, coraz rzadziej (i do psychiatry po leki w międzyczasie), nie prywatnie, do publicznej przychodni.
Miałam cholerne szczęście że działo się to ponad 10 lat temu bo była inna sytuacja w służbie zdrowia. Jak około 5 lat temu chciałam jeszcze raz pójść, okazało się że na wizytę trzeba czekać ponad 2 miesiące a w październiku musiałam płacić za psychiatrę bo się limity na bieżący rok pokończyły.

Moja rada odnośnie rozmów z psychologami/psychiatrami:
Wiem że to bardzo trudne ale przyjęłam zasadę że mówię o tym co mi jest/odpowiadam na pytania szczerze, jak na spowiedzi. Lekarz jest od tego żeby mi pomóc a nie oceniać. Jak ma zaproponować terapię jak pacjent się zamyka, odbiera każde pytanie jak atak albo udaje kogoś kim nie jest?

Gość

zzz
heh tak to jest z NFZ... :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony: jak już to warto poszukać kogoś kto ma dobre opinie, bo czekać kilka miesięcy na wizytę, mieć nadzieję na zmiany, a później wielki zawód... Warto poszukać w necie. Jeśli ktoś jest zainteresowany to mogę polecić terapię w Warszawie ale czas oczekiwania na NFZ jest dłuuuugi :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
Ja jeszcze nie byłam u psychologa (choć zapisałam się w kwietniu tamtego roku :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: ). Czekam i czekam i wciąż nie ustalono wizyty. To pewnie dlatego że bardzo dużo ludzi zapisuje się do tego psychologa ale to nie znaczy że mam się poddawać. Pewnie poczekam jeszcze z 3 miesiące i później zapiszę się do innego. Takie czekanie ma swoją dobrą stronę. Po pierwsze uczy się cierpliwości, a po drugie ma się więcej czasu na przygotowanie się psychicznie do wizyty.

Candyman86 napisał(a):heh tak to jest z NFZ... :Stare - Kwaśny: jak już to warto poszukać kogoś kto ma dobre opinie, bo czekać kilka miesięcy na wizytę, mieć nadzieję na zmiany, a później wielki zawód... Warto poszukać w necie. Jeśli ktoś jest zainteresowany to mogę polecić terapię w Warszawie ale czas oczekiwania na NFZ jest dłuuuugi :Stare - Kwaśny:

Ten psycholog do którego się zapisałam jest ponoć dobry (sam fakt że przychodzi tam więcej ludzi niż do innych psychologów w Stargardzie pokazuje że nie musi być taki zły). Jeśli jest się cierpliwym to można wytrwać. Zresztą z tym NFZ różnie bywa. Czasami są tam są lepsi psycholodzy niż taki któremu dajesz w łapę i od razu cie przyjmuje.
Teraz to juz sie prywatnie czeka prawie 3 miesiace.
No właśnie, czytam co niektóre posty i jestem ciekaw gdzie niektórzy mieszkają, że na nfz chodzą co dwa tygodnie. U mnie się czeka po trzy miesiące, a na terapię czekam już pół roku. W takim tempie do trzydziestki z sobą nic nie zrobię, a to taki mój deadline. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Kiedyś, może z 4 lata temu, niedaleko mnie otworzyli nową przychodnię i do tego była strasznie na widoku. Pewnie był to główny czynnik odstraszający potencjalnych kryptodepresantów i fobików bo wtedy na NFZ biegałem tam co tydzień : ) I to akurat wtedy wydawało się, że ma sens. Taka godzina w gabinecie zlatuje nie wiadomo kiedy, a jeśli teraz na następną miałbym czekać miesiąc czy dwa, to nie wiem czy już jakikolwiek dostrzegam. Ale pewnie lepsze to niż nie robienie niczego. Leków w końcu bez recepty się nie kupi.

UnikamSiebie, kiedy deadline mija?
Deadline mija za sześć lat, tak więc z motyką na słońce się chyba nie porywam. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2: Zresztą znając życie za sześć lat go przesunę na czterdziestkę, chociaż nie wyobrażam sobie siebie funkcjonującego tak jak teraz w wieku trzydziestu lat, to już nie będzie żałosne tylko, nie wiem, groteskowe. Co do tych leków, to przy dużych kolejkach i tak mam ciągle przerwy w ich przyjmowaniu, bo lekarz wypisze na dwa miesiące, i karze się zarejestrować tak żeby tej przerwy nie było, a w rejestracji się okazuje, że ni cholery takiej możliwości nie ma.
To jesteśmy w podobnej sytuacji. Bardzo. Z tym, że od jakichś 3 lat leków nie biorę bo myślałem, że sobie poradziłem z problemem. Myliłem się :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Najbliższa wizyta 18 kwietnia :Husky - Podekscytowany: Powodzenia, nam tutaj wszystkim.
Stron: 1 2