PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Problem z relacjami z innymi w pracy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Bardziej chodziło mi o to, że np. na uczeni mamy dosyć spory wybór. Zwłaszcza jeżeli jest dużo osób na roku. U mnie było prawie 90, więc z niektórymi przez 3 lata nie zamieniłam nawet jednego słowa i jakoś nie jest mi z tego powodu przykro. Przecież nie o to chodzi, żeby wszystkich lubić i żeby Ciebie wszyscy lubili. Kiedy jesteś w pracy (oczywiście to też zależy od jej charakteru) raczej musisz mieć kontakt z innymi pracownikami. Chociażby dlatego, że wspólnie wykonujecie jakieś zadanie. Można się starać ograniczać kontakty do minimum, ale jak Cię towarzystwo nie lubi, to jest nieciekawie, bo mogą Ci trochę życie utrudniać. A jak pracujesz gdzieś, gdzie siedzisz z jedną osobą na zmianie to już w ogóle :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Często jest też niestety tak, że przyjęcie do pracy/utrzymanie się w niej uzależnione jest od tego, czy przypadniesz do gustu ekipie. Może Wam się to wydawać nieprawdopodobne, ale mi szefowa powiedziała o tym wprost. Oczywiście w pracy się nie utrzymałam :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Mnie tak dołowały moje kontakty z ludźmi na uczelni - a właściwie ich brak, że po pierwszym roku rzuciłam studia. Nie powiem, nie był to jedyny powód, ale zdecydowanie wpłynął na moją decyzję. Nienawidziłam mojej uczelni - stres, że na wykładzie znowu będę siedzieć sama, kiedy inni fajnie się bawią w swoim towarzystwie, stres, że czekając na zajęcia nie będę miała się do kogo odezwać, stres, że na ćwiczeniach zostanę wywołana do tablicy i upokorzę się przed grupą... najgorsze były zajęcia w terenie - ja zawsze z boku, poza grupą. Być może ludzie myśleli, że taka ze mnie outsiderka z wyboru... Wszyscy w grupie, rozmawiają, śmieją się, nikt nie szuka mojego towarzystwa. W sumie już wtedy wiedziałam, że problem tkwi we mnie, nie w ludziach, ale byłam w szoku, kiedy zaczęłam studia na innej uczelni - TO SAMO, sytuacje identyczne. Próbowałam coś zmienić, nadal próbuję i mam nadzieję. Wiem, że to nie jest też tak, że ludzie tam mnie nie lubią - lubią. Jestem sympatyczna, miła, tylko zamknięta w sobie, nieśmiała, a oni chyba myślą, że to ja nie szukam ich towarzystwa no i po prostu jestem im obojętna. A tak naprawdę bardzo bym chciała się tam z kimś zaprzyjaźnić. Rozmawiam z ludźmi, ale nie udaje mi się nawiązać z nimi jakiejś głębszej relacji, rozumiecie. Tych studiów na pewno nie rzucę, chcę je skończyć, ale miło byłoby gdybym dobrze czuła się w miejscu, gdzie spędzam dużo czasu... :Stan - Uśmiecha się: hmm
Hmm w takim razie może rzeczywiście nie był to zbyt dobry przykład… Ja akurat nawiązałam na swoim kierunku kilka fajnych znajomości. Unikanie kontaktu, ignorowanie nie jest rozwiązaniem, jeśli nie znajdziesz w grupie nikogo z kim możesz czuć się swobodnie.
Doskonale Cię rozumiem, bo jednym z powodów rzucenia mojej pracy były właśnie kontakty z innymi ludźmi albo, jak napisałaś, ich brak. Nie było to miłe uczucie, gdy w mojej obecności wszyscy umawiali się np. na imprezę, a ja byłam w zasadzie niewidzialna :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Pracowałam tam pół roku, ale to była męka.
Wydaje mi się, że o ile problem faktycznie tkwi w nas, to dużo zależy również od środowiska, do jakiego trafisz. Jeśli jest zamknięte i nie podejmuje żadnych starań, żeby nawiązać kontakt z nową osobą, to tym bardziej jest się trudno wbić:Stan - Niezadowolony - Zawiedziony: Wiadomo, że fobicy w takiej sytuacji są spaleni na starcie.
A studia na pewno uda Ci się skończyć:Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Nie próbowałaś nawiązać kontaktu z kimś, kto też jest cichy i nieśmiały? W sumie to jeszcze większe wyzwanie, ale taka osoba prędzej Cię zrozumie niż przebojowy ekstrawertyk :Stan - Uśmiecha się:
Tak, próbowałam, jest taka dosyć spokojna dziewczyna, z którą mam nawet dobry kontakt, tylko, że ona nie jest nieśmiała, a właśnie dosyć spokojna i ona już potrafiła po jakimś czasie nawiązać dobry kontakt z resztą grupy tym samym zaczęła się ode mnie odsuwać...
:Stan - Uśmiecha się: :Stan - Uśmiecha się:
a ja jak to w takich wypadkach myślę sobie - nie będę się narzucać. a to chyba najgorsze :Stan - Uśmiecha się:
bowsandfries napisał(a):a ja jak to w takich wypadkach myślę sobie - nie będę się narzucać. a to chyba najgorsze :Stan - Uśmiecha się:

Taaa, skąd ja to znam. Wydaje mi się jednak, że to siedzi tylko w naszych głowach. Nie sądzę, żeby te osoby, którym nie chcemy się narzucać, myślały o tym w ten sposób. Może lepiej nie odpuszczać tak łatwo tej znajomości?:Stan - Uśmiecha się:
Stron: 1 2 3