PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Jak wyjść z fobii
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Siemano. Powiem wam niezawodny sposób jak wyjść z fobii i być szczęśliwym.
Twoja fobia istnieje ponieważ byłeś w życiu gnojony albo doznałeś jakiejś traumy(mam racje?) itp. więc oczywistym rozwiązaniem jest odbudowanie czegoś co zostało zburzone czyli poczucie własnej wartości. ZNAJDŹ w sobie coś w czym jesteś lub możesz być najlepszy, znajdź zajęcie dla siebie które cie dowartościuje zachowując przy tym jednocześnie dystans do swojego problemu. Koniec
Jeżeli nie przystosujesz się do moich wskazówek to znaczy że masz fobie ponieważ potrzebujesz jej to zaspokajania swoich mrocznych potrzeb jak np. użalanie się nad sobą, EGOCENTRYZM.
Hehe, to ja Ci powiem tak:
Fobia nie istnieje.. jest złudzeniem tak jak samo społeczeństwo. Nie można pozbyć się czegoś czego nie ma :-D
z tego co moja wiedza sięga to masz całkowitą racje. kiedyś w to nie wierzyłem ale doświadczenie i wiedza przekonały mnie że istniejesz tylko Ty. jeżeli toje wyobrażenie siebie to przerażony bezwartościowy człowieczek to takim staniesz się w życiu i tak zwany "Bóg" będzie ci w tym kibicował. Należy wziąć za siebie odpowiedzialność pod każdym względem.

Użytkownik 7017

A a a powiem Ci damianeo że nie do końca :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
mam kilka swoich takich osobistych sukcesów, m. in. nauczyłem się ładnie rysować, coś co zawsze było dla mnie największą pasją, zawsze chciałem się nauczyć realistycznie rysować no i poniekąd mogę powiedzieć, że już w jakimś tam stopniu osiągnąłem swój cel (nawet profesor na ASP mnie pochwalił, że moje rysunki są poprawne anatomicznie co tam bardzo rzadko się zdarza), nauczyłem sie grafiki 3d i dzieki temu mam pracę na ktorej nie dosc ze zarabiam to i jest moją pasją. Dalej, uwielbiam podróże, rok temu przejechałem na rowerze pół Europy, 3tys km. Zdałem prawojazdy ktore ma dla mnie bardzo wielkie znaczenie bo kocham prowadzić auto itd itd

A I TAK SIE BOJE WYJSC DO LUDZI!!! a jak już się przełamuję, to i tak gdy ktoś mnie pojedzie, to totalnie mnie zatyka i zrywam kontakt z całym otoczeniem (mimo ze inne osoby były spoko). Nie bede liczył ile juz dostałem koszy od dziewczyn, już mnie mdli na samą myśl o podrywie.. Nie odbieram nieznajomych telefonow, a jak odbieram to jeden na 10 (chyba ze sie kogos spodziewam), a kazde załatwienie jakichś formalnych spraw to dla mnie misja na Marsa ITD. :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Najlepiej jakby wszyscy byli mili i spoko (tak jak ja :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: ) ale nie są i przez ten strach przed ewentualnym upokorzeniem jest silniejszy od wszystkiego.

Jasne, spelnianie celów, marzeń to jest mój główny motor do życia i to daje dużo do poczucia własnej warości. Z resztą ja tam siebie lubię, nie wyobrażam sobie żebym miał się z kimś zamienić umysłami. Tylko kurcze szkoda że to nie przekłada się na relacje miedzyludzkie...

Nic a nic, chyba ze bym został gwiazdą rocka, albo kims sławnym.. to by ludzie sami przyszli :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
A ja właśnie mnie więcej się stosuje do tych wskazówek. I nawet jest dobry efekt. Ale są na przykład sytuacje, że mam gdzieś otoczenie, czuję się dobrze, ale mam fobiczne objawy, choć wbrew samopoczuciu.
Jak ja lubię takie tematy...

Cytat:Twoja fobia istnieje ponieważ byłeś w życiu gnojony albo doznałeś jakiejś traumy(mam racje?) itp. więc oczywistym rozwiązaniem jest odbudowanie czegoś co zostało zburzone czyli poczucie własnej wartości. ZNAJDŹ w sobie coś w czym jesteś lub możesz być najlepszy, znajdź zajęcie dla siebie które cie dowartościuje zachowując przy tym jednocześnie dystans do swojego problemu.
Oczywiście, że rozwój zainteresowań, poczucie, że jest się w czymś świetnym polepsza samopoczucie.
Ale nie nazwałabym tego jedynym lekarstwem.

U mnie sprawa wygląda tak: traumy żadnej nie przeszłam, od dziecka mnie chwalono za bardzo dobre wyniki w nauce, oczytanie, mam kilka dziedzin, w których jestem dobra. A lęk społeczny jednak wciąż się pojawia :Memy - Cool Doge:
Lokowanie całego poczucia własnej wartości na zewnątrz na wiele się nie zda. Zawsze znajdzie się ktoś lepszy (nie muszę mówić o paskudnym zwyczaju porównywania się właśnie do tych lepszych?), zawsze trafi się ,że popełnimy błąd ,że coś się nie ułoży ,że ktoś nas skrytykuje ,a my mu uwierzymy. To dobre na krótką metę ,ale warto zacząć z tym ,aby chociaż z miejsca ruszyć. Zdrowy człowiek czuje się wart bez osiągnięć ,a chory bez osiągnięć czuje się jak szmata.
Dokłądnie. Jestem juz chyba na takim etapie przepieprzenai zycia, zę straciłem tą pchającą mnie jeszcze dwa lata temu to odbudowywania czy szukania swoich pasji motywację.

Dorze wiem, zę w niczym nie mogę byc juz an tyle dobry, by cokolwiek znaczyć i zbudować na tym swoje ego. Mogę być jednym z setek szarych ludzi marzących o karierze gdy oglądają w niedzielny wieczór Mam Talent albo czytaja swietną ksiazkę. Na jedno i drugie brak mi talentu, a czasy szpanowania przed polonistą w liceum jedna zajedwabistą recytacją albo wypracowaniem się skonczyły...
to co napisał autor wątku jest ważne, ale to nie wszystko. ważne jest też aby potrzeby społeczne zostały zaspokojone. ważne jest abyśmy mieli kogoś komu możemy się szczerze zwierzyć, potrzebujemy uwagi, potrzebujemy żeby ktoś nas wysłuchał, zrozumiał
To o czym pisze damianeo jest oczywiste, jednak samo skupienie się na swoim talencie i doskonalenie go to tylko pewna część tego co trzeba wykonać aby fobi się pozbyć. Myślę, że każdy ma pasję a co za tym idzie jakiś talent.

Zas - kręcenie dobrych czasów w SBK, to też jest talent :Stan - Uśmiecha się:
w sbk gram jak lama, w F1 na większości torów też. w shift jest może lepiej, ale do talentu daleko. strzelanki muszą mieć regeneracje by dobrze mi szło. talentu to ty tu nie znajdziesz :-D
Jeśli miałbym jeszcze wtrącić swoje 3 grosze to dodałbym ,że wg. mnie chodzi generalnie o rzeczy za ,które będziemy dowartościowywani,chwaleni, docenieni przez otoczenie. Czyli, jak interesuję się wspinaczką to nie patrzę w google na tych co zdobyli koronę ziemi i nie dołuję się tym jakim zerem jestem wobec nich, ale chodzę do tego klubu, ludzie chwalą mnie za progres ,dostaję jakieś wsparcie, być może wesprę kogoś nowego. Tak jest ze wszystkim. Jak pójdę jutro na kurs spadochroniarstwa z nastawieniem ,że chce być najlepszy to kiedy będę tym najlepszym ,jeśli ludzie mają oddanych po kilka tysięcy skoków ,a każdy będzie mnie kosztował ponad stówę? A zrób kurs ,oddaj kilka skoków i niech znajomi o tym wiedzą :Stan - Uśmiecha się - LOL: Przeciętniakom szczeny poopadają. No ,ale robienie czegoś dla pochwały i podbudowania ego jest pewnie wg. większości z nas niegodne :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Tylko ,że na czym innym się oprzeć?
uno88 napisał(a):dodałbym ,że wg. mnie chodzi generalnie o rzeczy za ,które będziemy dowartościowywani,chwaleni, docenieni przez otoczenie. (...) No ,ale robienie czegoś dla pochwały i podbudowania ego jest pewnie wg. większości z nas niegodne :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Tylko ,że na czym innym się oprzeć?
Z tego co pamiętam przynajmniej od podstawówki wszyscy mnie chwalili za to ze byłem 'grzeczny', spokojny, dobrze się uczyłem, nauczyciele i rodzice nie mieli ze mną żadnych kłopotów, koledzy szanowali mnie za skuteczność w nauce i lubili za nieszablonowość. Matka chwaliła się zawsze jakie to mam dobre stopnie a przy tym, że jestem taki skromny. Ojciec zadowolony bo byłem dla niego najlepszym pomocnikiem. Zdarzyło się nawet, że pani wykładowca na koniec semestru, przy całej grupie, gdy doszła do wystawiania mojej oceny, ku mojej konsternacji, wygłosiła pełną sympatii mowę pochwalną na mój temat :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Jakoś w ogóle mi ta opinia otoczenia nigdy nie pomagała i tak byłem nieszczęśliwy, czułem się osamotniony (nawet wtedy gdy miałem dość dobry kontakt z kolegami), przeklinałem szkołę i uważałem, że życie jest beznadziejne a imprez wszelkich unikałem jak żywego ognia. Studia zawaliłem głównie, choć między innymi, z powodu fobii.
Kiedy człowiek sam w sobie nie potrafi dostrzec wartości, nie czuje szacunku dla swojego życia i nic go tak na prawdę nie cieszy. Gdy wyczulony jest na otaczający go codzienny bezsens, głupotę, małoduszność, chamstwo itp. Gdy czuje się bezradny wobec otoczenia i natłoku pesymistycznych myśli. Kto go może pocieszyć? Kto przekona, że życie ma jednak jakiś sens? Kto przywróci dziecięcy optymizm i radość życia?
Moim zdaniem nikt tego nie zrobi za nas samych.
Szukam sensu w tym życiowym bajzlu na własną rękę i wiecie co.. pomimo, że póki co nadal ze społecznego punktu widzenia jestem nikim, straciłem wiele szans, rodzina i znajomi mają mnie za świra a moje życie nie ma stabilnego oparcia.. Pomimo tego wszystkiego, za nic na świecie nie chciałbym się teraz z nikim zamienić.
uno88 napisał(a):Tylko ,że na czym innym się oprzeć?

Na sobie. Tylko i wyłącznie.

Próbowałam robić to, co mnie interesuje, ale zamiast podbudowywać się pochwałami, jeszcze bardziej się w sobie zamykałam. Bo ambicje, bo przecież nie wszyscy muszą być wobec mnie szczerzy, a pozostali wciąż lepsi ode mnie itd., itp. Co ja się będę rozwodzić.

Mimo wszystko, z niektórych rzeczy mogę być zadowolona. Warto próbować, ale trzeba jednocześnie mocno walczyć z tym, co siedzi w głowie. Bo bez tej walki wewnętrznej ani rusz; samo otoczenie tego nie zmieni, choćby nawet to otoczenie nie wiadomo jak się starało.