PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Pogłębianie się fobii społecznej..
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witajcie.
Od zawsze bałam się patrzeć w oczy innym ludziom, rozmawiać z nimi, ogólnie obcować z ludźmi. Dziś się przekonałam, że jest jeszcze gorzej. Doszło już do tego, że boję się podnieść głową gdy idę ulicą, boję się wzroku innych ludzi mimo, że prócz mnie ulicą idzie sto innych osób..
Byłam dziś w sklepie odzieżowym i musiałam stamtąd wyjść, bo myślałam, że oszaleję. Miałam wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią i coś złego o mnie myślą. I tak mam wszędzie i za każdym razem :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Czy Wy też tak macie ? Jeśli tak, to jak sobie z tym radzicie?

Właśnie wróciłam z "zakupów" i czuję się naprawdę paskudnie.
Najbezpieczniej czuję się w swoich czterech kontach i nie mam ochoty z nich nigdzie wychodzić, ale przecież tak nie można normalnie funkcjonować :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Ja też czasem panikuję w sklepach, galeriach handlowych. Nie do końca chodzi o to, że wszyscy się na mnie gapią i coś o mnie myślą, ale czuję się jakbym się dusiła w obecności tych osób, a muzyka, którą puszczają w takich miejscach jeszcze bardziej to potęguje.

Wiadomo, że w czterech kątach najbezpieczniej i najlepiej, ale poza nimi też jest wiele ciekawych miejsc. Szkoda z nich rezygnować.

Byłaś u lekarza ze swoim problemem? Chodziłaś na jakieś terapie?
Jeśli nie, to warto się zainteresować i dać sobie pomóc :Stan - Uśmiecha się:
Odczuwam to samo, również jakbym się dusiła w takich miejscach, jakbym była jakaś inna i niepasująca do tych wszystkich ludzi..
Czuję się jakby wszyscy wiedzieli o tym, że mam FS..

Nie byłam jeszcze u lekarza, wciąż to odkładam, już od dobrych paru lat..
Boję się porozmawiać o tym z lekarzem, czy iść na terapię.
No i lekarz też odpada z kilku innych względów. Po prostu nie mogę tam pójść, dlatego pytam jak Wy sobie z tym radzicie..
beautifulsoul napisał(a):Nie byłam jeszcze u lekarza, wciąż to odkładam, już od dobrych paru lat..
To zupełnie tak jak ja. Podejmowałam wielokrotnie decyzje, że to już czas, że zapiszę się w ciągu kilku następnych dni, a potem znów nic z tego nie wychodziło. Teraz jestem zmobilizowana przez mamę, bo mnie to właściwie jest wszystko jedno, ale dla niej mogę to zrobić.

beautifulsoul napisał(a):No i lekarz też odpada z kilku innych względów. Po prostu nie mogę tam pójść, dlatego pytam jak Wy sobie z tym radzicie..
A dlaczego nie możesz pójść? Jeśli to zbyt osobiste pytanie, to nie musisz odpowiadać.

Ja w takich sytuacjach "uciekam". Jeśli duszę się w tłumie, to go opuszczam, robię sobie przerwę. Na zakupach wychodzę na zewnątrz zaczerpnąć świeżego powietrza, rozluźnić się, pooddychać głęboko. Działa na mnie takie uspokojenie, szkoda tylko, że nie profilaktycznie...
Mnie nawet nie ma kto zmobilizować...
A pójść nie mogę, ponieważ nie mam ubezpieczenia, więc NFZ odpada. Zarejestrować się jako bezrobotna też nie mogę, bo tutaj gdzie mieszkam nie mam papierów potrzebnych by je złożyć w PUPie. Dopiero za parę miesięcy będę w miejscowości, z ktorej pochodzę i wtedy mogłabym te papiery zabrać tutaj ze sobą. A na prywatną wizytę mnie nie stać. :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
beautifulsoul napisał(a):Dopiero za parę miesięcy będę w miejscowości, z ktorej pochodzę i wtedy mogłabym te papiery zabrać tutaj ze sobą.
Parę miesięcy to niewiele czasu w porównaniu z latami odkładania wizyty i co najważniejsze - całym późniejszym życiem. Mam nadzieję, że jak będziesz już miała możliwość, to znajdziesz w sobie siłę, by pójść do specjalisty :Stan - Uśmiecha się:

Co do samej mobilizacji; choćby siłą nas zanosili do lekarza, to i tak nikt nas nie zmusi do mówienia. Ilu bliskich by nas nie mobilizowało, to i tak sami musimy podjąć decyzję i spróbować. Sama pisałaś, że tak nie można normalnie funkcjonować, a taka świadomość to już jakiś początek. Jak już sama rozumiesz i wiesz czego się obawiasz, to potem może pójść łatwiej niż się spodziewasz.
cześć beautifulsoul

wiem że jest ci ciężko i że łatwo się doradza trudniej się robi,
wiem to bo przez ostatnie 20 lat swojego życia doświadczałem
w sposób podobny do twojego , konfrontacje z ludźmi i sytuacjami społecznymi , nie wiedząc co się ze mną dzieje.

Twoim atutem jest to że zdajesz sobie z tego sprawę i możesz wykorzystać to jako dobry start ku lepszej przyszłości.

Unikanie sytuacji postrzeganych przez układ limbiczny (emocjonalna cześć mózgu) jako groźne , jest typowym i naturalnym objawem i sprawdza się gdy chroni przed prawdziwym zagrożeniem.

W tym wypadku jednak dochodzi do błędnego rozpoznania , bo wiadomo
że poczucie zagrożenia jest w tych sytuacjach nierzeczywiste.

Unikanie, mimo że przynosi chwilową ulgę, jest jednym z głównych mechanizmów działających na zasadzie błędnego koła, tzn im bardziej unikasz , tym bardziej się boisz i tym dłużej FS się utrzymuje.

Oczywiście wielu z nas stawiało czoła sytuacja wywołującym lęk przez wiele lat, a mimo to FS nie minęła. Wiec sama ekspozycja nie wystarcza
potrzebne jest jeszcze nabycie dodatkowych umiejętności umożliwiających dystansowanie się do własnych odczuć i myśli-

jedną z takich technik jest poznawcza restrukturyzacja -będąca częścią terapii poznawczo behawioralnej.

Więcej info na te tematy w potach

- nie jesteś swoim mózgiem-
i
- FS a pamięć emocjonalna.

pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za mobilizację do działania


:-D