A dlaczego nie
? Przecież ktoś kto ma fobię nie musi być od razu jakimś psychicznym, a przede wszystkim nie jest niczemu winny. Bo co zrobić gdy tylu ludzi potwierdzało nasze czasami błędne wyobrażenia o sobie. To czy ktoś ma fobię zależy od tego w dużej mierze na jakie osoby w swoim życiu trafił, nie można w którymś momencie nie pęknąć gdy jest się co pewien czas poniżanym. Ale czy to oznacza, że to co inni o nas twierdzą to prawda? Bo tak mówią? A podobno każda prawda ma subiektywny charakter. Więc dlaczego nasza jest nieprawdziwa skoro to my znamy siebie najlepiej. Jacy byliśmy jako nieskazitelni, niezmąceni przez te wszystkie przykre rzeczy? Zwyczajni!!! Nie-fobik też w końcu wpadłby w fobię gdyby ktoś wpajał mu nieustannie nawet błędne wyobrażenia. Więc tylko dlatego JEST KIMŚ LEPSZYM, że nigdy nikt nie zachwiał jego pewnością? Przecież fobia nie będzie trwała wiecznie, jak nic w życiu nie trwa. Ja nie uważam się za fobiczkę, po prostu za dziewczynę, która zgubiła gdzieś po drodze pewność siebie i przez to zaczęła się chwiać, nie widząc nigdzie ostoji. Ale trochę mi przykro, że niektórzy z was oceniają fobików jako psychicznego popaprańca. Nie dość, że siebie dyskwalifikujecie, to jeszcze innych fobików. A przecież to normalni ludzie tak od razu oceniają. A "fobik" dla "fobika" może być naprawdę mocnym oparciem gdy obie strony rozumują racjonalnie i wierzą w swoją obustronną miłość. Bo co ma fobia do miłości??? Fobia fobią, ale kocha się kogoś bezwarunkowo. Uff, chyba trochę za bardzo się wczułam. Ale komu mogę o tym powiedzieć jak nie wam?
Po fobiku ,który nie zachowuje się jak fobik i tak niczego nie widać ,więc nie ma problemu. Natomiast jestem w stanie zrozumieć to ,że się skreśla ludzi za ich fobicze zachowania i ograniczenia bo to potrafi być niezrozumiałe i u+
dla osób towarzyskich i pełnych energii. Natomiast to ,że fobik skreśla fobika z zasady ,uważam za głupie. Można mieć zbliżony poziom fobii i zbliżoną motywację do pracy nad sobą ,więc nie zachodzi żaden konflikt.
Moja druga połówka to nie-fobik. co do wyższości typu związku to trudno powiedzieć - nigdy nie byłem z osobą bardzo nieśmiałą. Myślę jednak, że jak spotyka się dwóch fobików to nie wyjdzie z tego nic dobrego, to tak jak się spotka na przykład dwóch alkoholików albo wagarowiczów. Mój jedyny przyjaciel jest fobikiem, razem chodziliśmy do szkoły średniej i jeszcze bardziej wciągnęło mnie w to cholerstwo, razem się izolowaliśmy, oddzielaliśmy od grupy. "zdrowszym" związkiem chyba będzie mieszany, to prawda, że fobik fobika lepiej zrozumie, ale to nie znaczy, że tylko z takimi się dogadamy. Optymalną opcją dla fobika będzie chyba osoba nieśmiała, ale nie chorobliwie, radząca sobie w życiu.
Cytat:Myślę jednak, że jak spotyka się dwóch fobików to nie wyjdzie z tego nic dobrego, to tak jak się spotka na przykład dwóch alkoholików albo wagarowiczów.
jak słucham dysmo-absurdów niektórych osób, to zastanawiam się nad swoim myśleniem; czasami może być tak, że obserwując osobę nam podobną, która postępuje w zbliżony sposób, można zauważyć jakieś 'nieprawidłowości', ale od ludzia zależy wiadomo, na ile potrafi... myśleć.
a co teorii o tym czy fobik dla fobika, to tak jak z tym czy w związku powinny być przeciwieństwa czy na odwrót- wszystko jest względne i zależy od preferencji
Jakich absurdów? A jak się spotka dwóch hazardzistów to co, jaka jest szansa że jeden drugiemu pomoże? Poza tym u mnie tak było, że jak bardzo dużo czasu spędzałem z fobikiem to tylko się pogrążyliśmy; tak to jest, moja dziewczyna też stwierdziła,że lekko zmarniała przez te lata przez mój depresyjny charakter. Nie twierdzę, że zawsze tak jest
Apollo11 napisał(a):Nie twierdzę, że zawsze tak jest
nemo napisał(a):wszystko jest względne i zależy od preferencji
zapomniałam, ze kulega Apollo slangu psychofobicznego nie zna- absurdów dysmorfofobicznych// a szansa jest taka, że sam sobie pomoże, nie mówię, że hazardzista akurat, dlaczego od razu jeden drugiemu ma pomagać- pomoże mu nieświadomie
ano tak, przepraszam, zle zrozumialem wypowiedz, juz upatrzylem jakis atak heh a termin przyswojony
nie, nein nein, żaden atak, spokojnie, nowo-przybyłych ostrą amunicją od razu nie atakujemy, tu reżim taki brutalny raczej nie panuje
Ciesze sie
Wino mi troche szumi, to juz lepiej nie bede nic dzisiaj pisal
No niestety, ale nie.
Fobik to niestety taka osoba, do której trzeba dotrzeć i którą trzeba się "zająć", przy czym wydaje się to nie robić różnicy, czy tym "opiekunem" jest kobieta czy mężczyzna. Osobiście nie widzę nic złego w związku, gdzie mężczyzna ma fobię, a kobieta jest tą pomagającą. Różnie bywa.
Ale nie zdecydowałabym się jednak na związek z kimś podobnym, np poznanym tu na forum, jeszcze czytając i wiedząc o problemach
Nawet jeśli na początku byłoby fajnie, z wzajemnym zrozumieniem, to wkrótce na pewno stałoby się to zbyt niszczące i irytowalibyśmy się nawzajem. Fobika się nigdy do końca nie zmieni, cały czas widziałabym w takim kimś swoje najgorsze cechy. A poza tym co to za życie, gdy potrzebujesz wsparcia od drugiej osoby, a go nie dostajesz, bo ona sama go cały czas potrzebuje? Ciągłe wzajemne wołanie o pomoc i coraz większa frustracja? Nie, ja dziękuję.
Idealnym dopasowaniem wydaje się fobik + osoba może podobna w introwersji, ale jednak radząca sobie w życiu bez większych problemów. Tacy się zrozumieją, co wiem z doświadczenia
Nawet jeśli na początku nie ma chemii i fobik się wzbrania, to trzeba dać takiej osobie szansę i ją docenić... Żeby nigdy nie żałować. Ja np żałuję - ale tylko tego, że wcześniej mi się oczy nie otworzyły, komu na mnie tak naprawdę zależy
Nie ma nic gorszego niż miłość z litości. Amen
Rybaa, zależy co masz na myśli, mówiąc "z litości", co innego dać w końcu szansę komuś, kto się o mnie starał i zobaczyć, jak to by wyglądało. Nic gorszego nie ma raczej od odrzucenia już na starcie, szczególnie jeśli osoba w jakiś sposób obojętna nie jest.
Słyszałam nawet o takim przypadku, gdzie facet 6 lat się o dziewczynę starał bo ona do niego nic nie czuła, ale w końcu dała mu szansę i dziś są strasznie szczęśliwi ze sobą
A co do wypowiedzi Sensual, nie można wychodzić z założenia, że nikt poza fobikiem nie zaufa drugiemu człowiekowi z fobią. Nigdy nie wiadomo, na kogo się natrafi
Z litości- z potrzeby pomocy innej osobie. Sam przezylem taka sytuacje. Chcialem kogos miec, staralem sie byc normalny. Potem jak to fobikowi, mi odbilo i zaczalem blakac o "pomoc". Mialem dziewczyne przez jeden pieprzony dzien, tylko dlatego ze chciala mi pomoc. Nastepnego dnia wszystko zjadla rzeczywistosc i zostalem malutkim zalosnym czlowieczkiem. Moze nie na temat, ale chodzi mi o to ze czlowiek pograzony w niedoli, nie moze szukac sobie 2 polowki. Dlatego nie ma roznicy czy sa 2 fobicy czy 1. Najpierw trzeba ogarnac siebie i zniwelowac swoje leki.
Co się dokładnie stało? Bo wydaje mi się, że litość a chęć pomocy to nie tak do końca to samo. Litość to litość, a chęć pomocy łączy się z jakimiś uczuciami. Jeśli chciała Ci pomóc, to nie było to tak że pakowałaby się w związek aby niańczyć...
Może nie tyle siebie ogarnąć i zniwelować lęki, co dać drugiej osobie po prostu szansę i nie mówić sobie, że to tylko z litości
Lepiej bym się czuł w towarzystwie pozytywnie zakręconej osoby.
Myślę, że jak się zakocham, to raczej nie będzie mi robiło różnicy.
Nie ma znaczenia, grunt żeby potrafiła zaakceptować mnie takiego jakim jestem. Jednak przeciwieństwa charakteru omijam bardzo szerokim łukiem.
Przeciwieństwa to kiepski pomysł, jeśli już to żeby fobik dogadał się z kimś przebojowym to ta druga strona musi mieć wiele empatii żeby zrozumieć fobiczne problemy. (I w drugą stronę to samo).
Dwóch fobików lub dwie osoby z innymi problemami to też nie najlepsze połączenie, zwłaszcza jeśli mowa o poważnym związku.
"Z innymi problemami" tzn. obydwie z tym samym, tylko innym niz fobia, czy kazda z innym?
Tzn ze ludzie z problemami, jakimikolwiek, jeśli maja je obydwoje, nie mogą stworzyć związku?...
Czasem może i tak, ale chyba wiele zależy od samych problemów i tego, jak takie osoby do nich podejdą. Nie tylko ci szczęśliwi w ogóle mają chyba szansę na szczęście w życiu osobistym?
to jest problem, ze ludzie definiuja siebie poprzez fobie. fobik fobikowi nierowny. fobia to tylko lek spoleczny, a jaki jest czlowiek poza tym, to juz temat szeroki.
rownie dobrze mozna by sie zastanawiac nad innyym sparowaniem ludzi i wyciagac prze-madre wnioski. no bo czy para ludzi skrajne ekstrawertycznych bedzie strzalem w dziesiatke? beda tworzyli wspanialy team czy raczej zamecza sie nawzajem swoja przebojowoscia - albo zaczna ze soba konkurowac?
pewnie mozna by na ten temat prowadzic dlugie, ciekawe -i zupelnie bez sensu- dyskusje. albo dojsc do wniosku, ze jedna cecha nie okresla czlowieka
Zawsze miała pewnych siebie facetów bo tylko tacy się w okół mnie czają wrr
ale chciałabym spróbować z kimś nieśmiałym