PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Lęk przed terapią grupową
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam.Mam takie pytanie do was.Jeżeli oczywiście znajdzie się tu ktoś kto już skorzystał lub korzysta z takiej terapii.Jak to właściwie wygląda ?
czy tak jak w filmach ...siadamy w koło i sie przedstawiamy po czym prosto z mostu w czym problem czy jak ? Bo sie kurcze strasznie obawiam czy sie ewentualnie zdecydować...jakos mam obawy przed gadaniem w grupie obcych mi ludzi o moim problemie.
Pozdro :-)
No to masz tak jak wszyscy:Stan - Uśmiecha się:
Na ter mówisz ile chcesz i co chcesz, jeśli ominiesz jakiś bolący ważny temat to raczej pies z kulawą nogą o niego nie spyta, bo 1. skąd ma o nim wiedzieć, 2. pacjent ma się nauczyć sam walczyć o uwagę i własny interes, 3. dana sprawa może być zbyt boląca, żeby mógł ją udźwignąć w pracy na grupie, należy ufać mechanizmom obronnym, podświadomość wie, co robi. Tak więc "nie to nie". A potem człowiek pluje sobie w brodę, że coś pominął lub ma pretensje, że nikt go za język nie ciągnął:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Ja powiem tak. Na terapii zazwyczaj nikt nie mówi, o czym w ogóle ma się mówić. Niby droga jest otwarta. Ale ludzie moim zdaniem potrzebują zachęty i pewności, że ich problem nie zostanie zignorowany. Tego nie ma. A jeśli już się odważą, to często ich problem zostaje zignorowany. Dlatego terapia terapii nierówna. Na mojej nie było takiego zapewnienia i w ogóle informacji, i wsparcia. Terapeuci byli raczej olewczy. A poza sesjami zajmowali się głównie plotami i śmiechami w swojej sali. Chyba po prostu trzeba trafić na osoby kompetentne, które wiedzą co mają robić i jaka jest ich rola. Nie wiem czy w ogóle takie terapie istnieją, pewnie gdzieś tak.
Najpierw siadacie w kółko i pewnie prowadzący trochę ponawija, potem rundka krótkiego powiedzenia czegoś o sobie i tego magicznego "z czym przyszliście". Mówisz tylko to co chcesz powiedzieć np: mam na imię Konstanty, moim problemem jest nieśmiałość, czuję dyskomfort i niepewność w tej chwili. Jak ta rundka obleci to znowu prowadzący coś tam pogada i pewnie zaproponuje by ktoś zarzucił jakiś temat ,albo wypowiedział się na temat ,który zarzucił on sam. Od tej chwili możesz być cicho, nikt do niczego nie będzie Cię zmuszał i sam już dowiesz się o co w tym wszystkim chodzi. Opowiadanie o bardziej osobistych sprawach przychodzi z czasem na którejś z kolei grupówce. Generalnie przed pójściem na grupówkę nie warto tego tak rozkminiać bo i tak będzie inaczej ,o czym dowiesz się już na miejscu.
Sosen napisał(a):Ale ludzie moim zdaniem potrzebują zachęty i pewności, że ich problem nie zostanie zignorowany. Tego nie ma. A jeśli już się odważą, to często ich problem zostaje zignorowany.

Uważasz, że w życiu dostaniesz "zachętę" i nikt Cię nie "zignoruje"? Terapia ma nauczyć życia. W życiu nie masz zachęt ani ciuciania. Świat ma ludzi w dup*e i ich problemy. "Zignorowanie" to najdelikatniejszy sposób na określenie tego, co z nimi robi.