PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Bolesna zazdrość.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
peter napisał(a):Nienawidzę sytuacji kiedy spotykam dawno nie widzianych znajomych, np. gdy jadę autobusem i na którymś przystanku dosiada się ktoś taki. Wtedy modlę się żeby mnie nie zauważył (choć staram się zachowywać naturalnie), bo jak mnie zauważy to i pewnie się dosiądzie i zacznie się ta głupia gadka: "Co słychać, co porabiasz, pracujesz, studiujesz (jeszcze)?" I trzeba się uzewnętrzniać, opowiadać o sobie, czasem kolorować swój marny żywot, po to tylko by nie wypaść jak ofiara przed kolegą/koleżanką. Jednocześnie słucham jak ten ktoś jedzie właśnie do pracy (autobusem, bo paliwo drogie), w zeszłym roku był 2 razy za granicą na szkoleniu, dyplom zrobił 3 lata temu a w międzyczasie założył rodzinę i dorobił się dzieci. Tak, odczuwam wtedy zazdrość ale i cieszę się, że ludzie jednak do czegoś dochodzą, i że może mi też kiedyś się uda. W sumie to jestem na dobrej drodze, tyle, że trochę wypadłem z peletonu. Z drugiej (ciemnej) strony dopada mnie wizja spędzenia reszty życia, jak ten "chwast wśród roślin" (jak to ktoś wyżej napisał). A najbardziej denerwujące jest to, że rzeczy, które innym przychodzą z łatwością, ja muszę sobie wywalczyć, codziennie, bo walczę przede wszystkim sam ze sobą.

Jeśli miałbym coś napisać to coś bardzo podobnego :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Cytat:wszyscy(a raczej większość ) są do siebie podobni

Cytat:ja nikogo nie naśladuję

duh

Cytat:Dziewczyny ubierają się podobnie, mają podobne zainteresowania

otkhryłaś amerykie, graet

Gość

Keisu - oczywiście, tutaj rozmawiamy o normach społecznych. Wygląda to tak, że to o czym piszesz - czyli moda, to właśnie część norm społecznych. Ludzie, z reguły, wychodzą z założenia, że lepiej poświęcić swoją indywidualność i swoje prawdziwe ja, kosztem przystosowania się, lub też mówiąc precyzyjniej, wpasowania się w powszechnie uznawane normy społeczne, w tym wypadku, o którym piszesz jest to moda, styl życia, styl bycia, zainteresowania, etc. Na dobrą sprawę, z moich obserwacji wynika, iż wielu ludzi chyba nie ma swojego własnego wnętrza, a wnętrze tych ludzi jest kopią powszechnie panujących standardów i norm społecznych, panującej obecnie mody, stylu życia, bycia, etc. Najwidocznie wygląda na to, że ludzie po prostu nie dostrzegają znaczenia tego, że świat mógłby wyglądać - mógłby być znacznie lepszy, gdyby tylko ludzie zamiast bez zastanowienia kopiować siebie wzajemnie, aby tylko zdobyć powszechną akceptację i uznanie społecznie - zechcieli zamiast tego po prostu być sobą i nie wpasowywać się na siłę do powszechnie uznawanych norm społecznych. No bo na dobrą sprawę kto te normy ustala? Przecież nie ma nad nami żadnej siły, któraby mówiła, iź mamy na siłę podlegać tym normom, a mimo tego ludzie osoby, które chcą być indywidualistami odbierają jako wręcz intruzów, którzy śmią burzyć i atakować ich poukładany świat klonów.
Nie wiem co odpowiedzieć , bo napisałeś praktycznie wszystko co miałam na myśli , tylko przekaz mi nawalił :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: .
Jedyne co mogę zrobić to przyznać Ci rację .
Gdy widzę jakąś parę na ulicy, mam ochotę sobie wbić nóż w gardło. Najgorzej było ostatnio u mnie w szkole na auli - dokładnie przede mną usiadło dwóch, wtulonych w siebie, kochających się ludzi. Byłem kompletnie załamany...

Zazdrość u mnie jest wielka. Zazdroszczę moim rówieśnikom przyjaciół, znajomych od serca, z którymi można gdzieś pójść. I ta myśl, że ja sobie takich nie umiem znaleźć...
Ja zazdroszczę większości moich znajomych, a zazdrość (w pewnym sensie) pojawia się po wizytach na słynnej "naszej klasie". Zaglądam na tę stronę od jakiegoś czasu i... za każdym razem kończy się to u mnie psychicznym załamaniem. Ostatnio stwierdziłam, że dam sobie spokój z odwiedzaniem tej strony, bo chyba zwariuję.
Praktycznie każdy z moich znajomych, czy to ze szkoły średniej czy ze studiów, jest szczęśliwie zakochany, niejeden doczekał się już potomstwa (nie wspomnę już o małżeństwach). A ja mam wrażenie, że stoję w miejscu i obserwuję, jak inni przeżywają całe swoje życie i spełniają się w nim.
Zazdroszczę tym ludziom, naprawdę! Chciałabym być na ich miejscu, bo moje życie absolutnie mnie nie satysfakcjonuje. Przez depresję i fobię społeczną, które na razie u siebie tylko podejrzewam, zamknęłam się na innych i oddalam się coraz bardziej. Zostałam sama, nie mam do kogo ust otworzyć. Zresztą, dużo mogłabym napisać na ten temat...
camellia napisał(a):Ja zazdroszczę większości moich znajomych, a zazdrość (w pewnym sensie) pojawia się po wizytach na słynnej "naszej klasie". Zaglądam na tę stronę od jakiegoś czasu i... za każdym razem kończy się to u mnie psychicznym załamaniem. Ostatnio stwierdziłam, że dam sobie spokój z odwiedzaniem tej strony, bo chyba zwariuję.


U mnie też tak było ,
dlatego usunąłem profil.
Jednego psychicznego cierpienia mniej :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
zazdrość, mam i to często
o byle co
np. kolega wyjechał do pracy zaa garnicę to mnie chwyciła zazdrość, nie wiem chyba o to ze będzie miał pieniądze a ja że nie i dalej mieszkam w tej dziurze gdzie mieszkam, on zwiedzi trochę świata a ja nie!...
jedną myśl pogłębia drugą, on wyjechał, napoczątku zazdrość o to że wyjechał a kończy się .... nie wiem np na tym że kupił sobie buty za zarobione tam pieniądze...no może troche przesadzam ale napiszę to.

ale z tą zazdrością to staram się zamykać z tym, nie myśleć o tym, bo wiem że to jest chore,

ale powalczyłem z tym, a przyczyniło się troche sytuacji w moim życiu:
:Stan - Uśmiecha się: jestem zdrowy ( nie mówie o fobi tylko innych cięzkich chorobach)
:Stan - Uśmiecha się: to jak mnie rodzice wychowali, zazdrość zazwyczaj pojawiała się przez rzeczy materialne, oni mnie nauczyli ze to co mają to jest fałszywe, zaciągane pod hipoteke, kredyty, na pokaz poprostu, i pokazali że są rzeczy ważniejsze od tych rzeczy materialnych jak zdrowie, miłość i co najważniejsze to rodzina na którą możesz liczyć
:Stan - Uśmiecha się: po jakimś czasie zaznałem tego o czym marzyłem, byłem zazdrosny o to że koledzy mają samochody, ja po jakims czasie kupiłem swoje pierwsze auto, przy pomocy rodziców fakt, miałem troche odłożone swojego grosza itp, kupiłem i nie doceniłem, szybko zobaczyłem że to jest złudne, że ta zazdrość nie jest mi potrzebna w życiu, miałem auto, doznałem tego i juz nie jestem zazdrosny, cięzko mi to opisac, mam to w dup** poprostu
:Stan - Uśmiecha się: widok ludzi wyjeżdzających za granice, zazdrość oczywiscie, ale o tym zapomniałem po jakimś czasie gdy zobaczyłem jak paru cwaniaków wrociło odemnie z powrotem do domu, zrobiło to się jeszcze bardziej cwaniakowate niż było, owszem pokupowali sobie auta za dosownie wszystko co zarobili, ale to odrazu widać ze to luj zaprzeproszeniem, chamstwo i prostota ( trafiłem poprostu na taki przykład i mi to pomogło)
:Stan - Uśmiecha się: jedna osoba mi kiedyś powiedziała "doceń to co masz i ciesz się tym"
teraz to rozumiem
:Stan - Uśmiecha się: aha jeśli ktoś sie chwali czymś to jedynie moge "pogratulować", i w środu co najważniejsze czuje spokoj, brak zazdrości , bo ja wiem że i tak to kiedyś osiągnę

powoli bo powoli, ale osiągnę !

Użytkownik 528

Zazdrości by nie było, gdyby nie odruch porównywania siebie i swojego życia z życiem innych ludzi. To rodzi wiele uczuć m.in zazdrość, jak i fobię.
U mnie to wygląda jak syndrom psa ogrodnika - sam nic nie zrobię, zazdroszcząc jednocześnie ludziom po prostu aktywności społecznej; a tylko w ten sposób moża coś zbudować np. przyjaźń, miłość,szczęście.
Nie porownuje sie do innych, bo po co? Wiadomo ze bede "lepsi" ode mnie, bede tez pewnie "gorsi". Staram sie po prostu robic postep, by byc lepszym czlowiekiem. Rozwijac umiejetnoci personalne, zbierac doswiadczenia etc.
Zazdrosc tez jest mi obca. To tylko dodatkowych frustracji przysparza...
Tez mam problemy z taka zazdroscia, ta zazdrosc dotyczy tez ludzi w moim otoczeniu... :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
...
To uczucie "przebudzenia ze śpiączki" lub zmarnowania kilku lat zycia też nie jest mi obce, fobia (+związana z tym depresja) zostawia za sobą zgliszcza, uczucie pustki i brak podstaw na których można budować przyszłość - to jest chyba bardzo podobne do sytuacji wychodząch z nałogu alkoholików. Przynajmniej u mnie gdzie wycofałem się z życia społecznego na te parę lat. Szkody psychologiczne są wielkie.
Ostatnio w swoim życiu dotarłam do takiego momentu, że przestałam cokolwiek odczuwać. Wszystko mi obojętne. Wszystkie uczucia tłumiłam, a najbardziej chyba zazdrość. Przestałam odczuwać. Kiedyś zazdrość generowała ambicję. Jeśli zazdrościłam czegoś komuś, to też starałam się to osiągnąć.
śpiączka czy brak odczuwania w psychologii nazywa się zamrożeniem, zamrożenie pozytywnych uczuć, szczególnie miłości, by nie bolały. Miałam w swoim życiu momenty odmrożenia, kiedy zakochałam się, po nieszczęśliwej miłości chciałam z powrotem zamrozić swoje uczucia.
Cytat:śpiączka czy brak odczuwania w psychologii nazywa się zamrożeniem, zamrożenie pozytywnych uczuć, szczególnie miłości

Można to do mnie dopisać jako że mógłbym przez życie iść samotnie, zazwyczaj nie potrzebuję dotyku kobiecej dłoni ani żadnej innej, pocałunków, ogólnie czułości, bo sam chyba nie umiem jej dawać. Jestem zamrożony do szpiku kości 8)
Luke, nie potrzebujesz do czasu, aż tego nie posmakujesz, wtedy obudzą się wszystkie uczucia, te dobre i te złe ze zdwojoną siłą.
Najgorzej jest być wybudzonym z tej śpiączki i mieć świadomość, że znów trzeba zapaść w ten sen, że przez chwilę się wierzyło, że może być inaczej.
Jim, ładnie napisane.
aneczka36 napisał(a):Luke, nie potrzebujesz do czasu, aż tego nie posmakujesz, wtedy obudzą się wszystkie uczucia, te dobre i te złe ze zdwojoną siłą.

Nie ma sensu smakować bo taki cienki bolek jak ja na to nie zasługuje...
Zasługujesz. Nie zasługujesz na to, żeby się zawieść, Luke.
Czcze gadanie (bez obrazy). Jestem żywym dowodem na to że nie dla psa kiełbasa. Tak musi być. 8)
Nie obrażam się - sam zareagował bym podobnie. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Ale tak uważam, naprawdę.

Luke napisał(a):że nie dla psa kiełbasa
Kiedyś pewna... osoba zabroniła mi tak myśleć o sobie - była złe, że tak uważam.
Jim napisał(a):
Luke napisał(a):że nie dla psa kiełbasa
Kiedyś pewna... osoba zabroniła mi tak myśleć o sobie - była złe, że tak uważam.

Mi by to nic nie pomogło bo gdybym zaczął myśleć inaczej, oszukiwałbym sie tylko. :Stan - Różne - Zaskoczony:
Akurat ja nigdy takiej zazdrości nie miałem. Ktoś sobie na szczęście zapracował no to je ma... a ja sobie siedze w pokoju sam jak palec... ehhhhhhhh
Stron: 1 2 3