PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Idźcie do lekarza
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Gilraen napisał(a):wizyta pewnie wygladałaby w ten sposób: monolog psychologa, ja nabieram wody w usta i się nie odzywam.

niekoniecznie, byłam u psychologa kilka razy (z marnym skutkiem :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: ).. wyglądało to tak, że ona zadawała mi jakieś durne pytania, ja odpowiadałam jednym zdaniem, a potem zapadała cisza..i tak przez pięć minut. potem znowu...
po godzinie czułam się tak, jakbym była nieprzytomna.. no i po kilku wizytach zakończyłam znajomość z panią psycholog :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Wow, czyli jest jeszcze gorzej niż myślałam. Wyobrażam sobie, jakie to musiało być dla Ciebie wyczerpujące. Najgorzej, gdy trafi sie na niekompetentnego psychologa. Można się zrazić i więcej już żadnego nie odwiedzić.
shade napisał(a):
Gilraen napisał(a):wizyta pewnie wygladałaby w ten sposób: monolog psychologa, ja nabieram wody w usta i się nie odzywam.

niekoniecznie, byłam u psychologa kilka razy (z marnym skutkiem :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: ).. wyglądało to tak, że ona zadawała mi jakieś durne pytania, ja odpowiadałam jednym zdaniem, a potem zapadała cisza..i tak przez pięć minut. potem znowu...
po godzinie czułam się tak, jakbym była nieprzytomna.. no i po kilku wizytach zakończyłam znajomość z panią psycholog :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:

Miałem dokładnie tak samo z pierwszym psychologiem. On się jeszcze mi przyglądał. Ja byłem cały czerwony i miałem załzawione oczy. A on chciał jeszcze ze mną kontakt wzrokowy ćwiczyć :Stan - Niezadowolony - W szoku:

Ale z terapeutką do której ostatnio chodziłem było już zupełnie inaczej. Czasami potrafiłem się otworzyć i coś mówić. Ogólnie kontakt między nami był lepszy.
U mnie to wyglądało tak:
- Witam pana, z czym pan dzisiaj przyszedł?

No i zaczynam nawijać przez godzinę o różnych problemach, o dzieciństwie, o swoich emocjach, o tym co mi się dzisiaj śniło, o tym co mi się wczoraj przydarzyło ,itp. A ona co jakiś czas komentuje to co mówię, czasami zadaje pytania, ale głównie to ja mówię. Przeważnie też ja inicjuje jakiś temat, kilka razy zdarzyło się może, że terapeutka zaproponowała, "to może porozmawiamy o tym dłużej", np. o relacjach z rodzicami, itp. Jak mi się kończył temat i nie wiedziałem co dalejć, to poruszałem różne nurtujące mnie problemy egzystencjalne, albo pytałem ją o różne rzeczy. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Oczywiście trzeba się otworzyć przed terapeutą, po to jest terapia i wtedy odnosi się największą korzyść. Oczywiście nic na siłę. Ja w zasadzie otwierałem się tak na 80%. Niektóre rzeczy o których jej mówiłem to było coś o czym absolutnie nikt nie wie i nikomu innemu bym się nie odważył powiedzieć, nawet najlepszemu przyjacielowi. Do terapeuty mam zaufanie, wiec się mogę otworzyć, by lepiej zrozumieć to wszystko co jest we mnie. Przyznam, że gdybym miał kasę to bym chodził dalej na terapię.
Czy leki naprawdę są potrzebne do leczenia fobii jesteśmy tylko bardziej wyczulenie jak alergicy na rożne rzeczy.
Ola napisał(a):mi np psychiatra pozwolił zrozumieć, że to nic nienormalnego, że się tak denerwuję. Wcześniej dołowały mnie niektóre sytuacje, a po szczerej rozmowie zaczęłam inaczej na nie patrzeć, niektóre mnie wręcz śmieszą - że ja np. kiedyś się tym przejmowałam

a tak z innej beczki, uważacie że FS jest całkowicie uleczalna? mi się wydaje, że chyba nie, można ją częściowo "zaleczać", ale takie całkowite, że tak powiem wyzdrowienie nie jest możliwe :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

tak samo gadają o zaburzeniach odżywiania a to bzdura. albo się je ma albo nie i już. myślę, że z tym tak samo.
Dziś poszłam do lekarza ogólnego. Niby po receptę na tabletki (choruję na niedoczynnośc tarczycy), ale przy okazji wspomniałam mu nieśmiało o moim problemie. Powiedział, że jestem zbyt wrażliwa i zbyt mocno się wszystkim przejmuję... :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: Niezbyt pomogła mi jego "diagnoza", ale przynajmniej dał mi namiary na psychologa i psychiatrę. Mimo że z tej wizyty nic korzystnego dla mnie nie wynikło, to cieszę się że tam poszłam i powiedziałam jak się czuję. Teraz mam trochę więcej odwagi by zmierzyc się z wizytą u psychologa. Nie wiem czy w ostatniej chwili nie ucieknę. Ale ta fobia juz naprawdę przeszkadza mi w życiu-muszę coś z tym w końcu zrobic.
podobno tarczyca ma związek z depresją. też mam problem z tarczycą. a wy?
Właściwie jak sobie przypomnę jak to się wszystko zaczęło, to odkąd mam problem z tarczycą to mam też problem z psychiką... :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: Kiedyś (oj dawno to było) byłam "normalna", a dziś boję się nawet odebrac telefon... przykre to. Z resztą lekarz mi dziś powiedział, ze faktycznie tarczyca i hormony mają ogromny wpływ na nasz stan emocjonalny.
Niedoczynność może dawać takie objawy jak depresja, a nadczynność może spowodować lęki.
Kasik,ja też choruję na zapalenie tarczycy ponad 10 lat,TSH-wariuje,zwykle w górę,cały czas leki,,no i ten wstydliwy problem jak piszesz- masz na mysli wzmożony dermografizm?
To właśnie nasza kochana tarczyca powoduje, my się tego wstydzimy,narasta lęk żeby wśród ludzi znów tak nie zaprezentować,no i tworzy się błedne koło. Trzeba z tym jakoś zyć,Pozdrawiam.
Pisząc 'wstydliwy problem' miałam na myśli fobię. Ale z tą niedoczynnością też ciężko się żyje... :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Teraz znowu TSH mi skoczyło w górę i muszę zwiększyc dawkę leku. Nie wiem, moze to wina naszej przewlekłej choroby że takie jesteśmy. :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Ja nie mam tego schorzenia o którym pisałas, ale tarczyca faktycznie daje mi się we znaki... Leczę się dosyc krótko bo 5 lat i już mam dosc. Teraz mam kolejny powod do stresu, bo staram się o dziecko i nie wychodzi. :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Lekarz z resztą też powiedział, że będzie to baaardzo trudne. Rozregulowane, bezowulacyjne cykle. I jak tu się cieszyc życiem? :Stan - Niezadowolony - Płacze:
zakładając, ze to wszystko wina tarczycy idę ją przebadać.
Kasik,poczytaj coś więcej na temat tej tarczycy, do niedawna miałam sporą wiedzę na ten temat,ale trochę mi ją wywiało. Chodzi o to, czy aby na pewno
tarczyca jest winna tak do końca tym chaotycznym cyklom.
Może jest jeszcze jakaś inna przyczyna? Lekarz pewnie wie co mówi,ale czytałam,że owulacja nie ma wiekszego wpływu na zajście w ciąże.
Mam subskrycję Poradnika ,dla tego się tak wymądrzam,czytam po prostu wszystkie aktualnosci.Pozdrawiam,zyczę powodzenia.
Stron: 1 2