PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Deprywacja snu - ktoś próbowal,jakie wyniki?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Ktośpróował pod kątem fobii tego typu zagrania?Na depreche ponoć działa
Trza znaleźć chętnego do przetestowania...Kto mało śpi i ma ochote przeżyć 24h bez snu?
pzodrawiam
Czytałem o tym, nie śpi się 1 czy 2 noce i potem jest niby lepiej, ale na krótko. To imo bez sensu. A założę się, że długofalowo to szkodliwe.
Ja tam się muszę porządnie wyspać, nie ma innej opcji.
To ktoś inny moze,qde na pewno jest jakiś desperat może Sosen?Niech ktośspróbuje ponoć 24h bez snu i 2 tygodnie dobrego samopoczucia po tym...
Tak to działa na krótką metę, ale ponosi się pewien koszt. Kiedy w kwietniu sypiałem bardzo mało lub wcale to oprócz problemów z koncentracją, nasiliły się wszelkie sprawy nerwicowe, nie mogłem usiedzieć w miejscu.
Na depresję to nie działało, ale na fobię tak. Na tej zasadzie, że jak się jest zmęczonym, to jest ci wszystko jedno, nie obchodzi cię opinia innych ani nie czujesz wstydu.

Kiedyś siedziałem obok dziewczyny i byłem tak zmęczony, że prawie zasnąłem jej na ramieniu. Na żywca bym nie miał na to odwagi. A wtedy byłem nawet zdolny do żartów w stylu: "chce mi się spać, może położymy się razem?"
I było to w czasie, kiedy fobia jeszcze mnie mocno trzymała.

Ten efekt nie jest trwały, to fakt.
Czak napisał(a):To ktoś inny moze,qde na pewno jest jakiś desperat może Sosen?

:Stan - Uśmiecha się - LOL: :Stan - Uśmiecha się - LOL: :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:

Z tego co wiem to kilka osób ma tu problemy ze snem i raczej nie są tym zachwyceni.Jeżeli są w ogóle jakieś pozytywne efekty takiego wykańczania własnego organizmu to są krótkotrwałe.
Coś jak rikitiki narkotyki i inne smakołyki :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
No tak to kto spróbuje?
Sam se spróbuj.

Ja i Klocek już Ci napisaliśmy jak było.
Ja się nie nadaje a u was to chyba niepełne 24h dobowego czuwania...
Tośka napisał(a):Dokładnie rok temu spałam nie więcej niż 4 godziny na dobę. Trwało to jakieś dwa tygodnie. Muszę jednak zaznaczyć, że nie planowałam deprywacji snu - po prostu nie czułam zmęczenia i zupełnie nie chciało mi się spać; wolałam spędzać noce na czytaniu lub słuchaniu muzyki, a do łóżka kładłam się na chwilę, gdy za oknem robiło się już jasno.

Nie wiem, czy to, co stało się później, miało jakiś związek z moim niewyspaniem. W każdym razie, nagle zatęskniłam za pewną koleżanką, chociaż wcześniej wmawiałam sobie, że więcej się z nią nie spotkam, bo nie jest tego warta. Jednym słowem porzuciłam swoje wcześniejsze plany, bo odczułam potrzebę spotykania się z ludźmi.
Ponadto obudziły się we mnie jakieś dawne uczucia i marzenia, co doprowadziło mnie do niezbyt rozsądnych posunięć. Dziś, z perspektywy czasu stwierdzam, że było to wielkim błędem. Mogłam oszczędzić sobie kolejnych rozczarowań.
Podsumowując, poświęciłam całe lato dla ludzi, którzy na to nie zasługiwali. Porzuciłam swój szczytny plan samotnego obcowania z naturą - plan, który miał mi pomóc zapomnieć o wszystkich dawnych przykrościach i stresach. Miało być lepiej, a przez jakiś głupi, nieprzemyślany impuls zrobiło się tak źle, jak jeszcze nigdy wcześniej.

Na początku poprzednich wakacji w jakiś dziwny i niezrozumiały sposób straciłam nad sobą panowanie. Dopadła mnie jakaś euforia, nawet nie wiem, jak to nazwać. Oczywiście przyniosło mi to więcej szkody, niż pożytku.
Nie wiem, czy ma to coś wspólnego z deprywacją snu - w każdym razie dziś na wszelki wypadek zawsze się wysypiam.

Zbieg okoliczności...Szukamy dalej ochotnika piszcie...
:Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Jak się przedwczoraj około 4:00 nad ranem położyłem i po czytaniu chyba z godzinę książki stwierdziłem, że nadal w ogóle nie chce mi się spać, to tak sobie pomyślałem, że może by wstać i wrócić o kompa :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: (w końcu zasnąłem, nie wiem o której).
Wczoraj już mi się chciało, ale tak sobie myślę, że mógłbym kiedyś spróbować jak znów nie będę senny. Ale 24 godziny? znaczy jak wstaję o 12:00 w południe, to mam się drugiego dnia o 12:00 położyć i do wieczora spać? To trochę bez sensu... to już lepiej jedną noc całkiem odpuścić. Może kiedyś spróbuję.
Jeśli chcecie próbować deprywacji snu to musicie nie spać ten dzień czy dwa (bez żadnych drzemek). Broń Boże(!) nie róbcie tak, że np. kilka nocy śpicie po 4 godziny-nic to nie da, to nie jest właściwa deprywacja snu, mało tego, nasili lęki i depresję (jak ktoś ma).

Wiem po sobie-jak byłem w ciężkiej depresji, to robiłem wszystko, aby spać min 6 godz., bo jak spałem mniej, to rano miałem takie lęki, że głowa mała (jak spałem więcej też niby miałem, ale mniejsze o wiele). Teraz deprecha osłabła, więc mogę spać mniej niż te 6 i nie mieć aż takich jazd. Mimo to, tak czy inaczej, im mniej śpię, tym lęki się zwiększają, w tym fobia.

Jednak nie dotyczy to sytuacji, kiedy się nie prześpi całej nocy.

Próbowałem deprywacji snu, nieświadomie. Oto, jak to wyglądało.

Były wakacje.Nie pamiętam o której się obudziłem. Dzień zleciał, nie ważne.Siedziałem sobie do późna przy kompie, wiadomo jak jest. Potem nie chciało mi się spać, coś porobiłem , poczytałem, w rezultacie zastał mnie świt. Dodam, że wtedy miałem od 2-3 lat ciężką depresję.
No i tak sobie otwieram okno o tej, ja wiem, szóstej. Widzę wschód słońca. Czuję świeże powietrze wpadające do pokoju. I stwierdzam, że coś tu jest nie tak. Powietrze znowu pachniało. Ludzie w depresji często mówią o okresie, kiedy jeszcze byli zdrowi "powietrze pachniało inaczej"-kto przeżył, ten rozumie, kto nie, niech dziękuje losowi. To określenie jest bardzo trafne.
Stoję przed tym oknem, jestem bardzo zmęczony fizycznie, przyznaje, jednak mimo to ze skrajów świadomości przebija się to coś. To uczucie. Świat wygląda zupełnie inaczej.

I wtedy dopiero, z całą mocą, zrozumiałem, w jakim jestem bagnie. Bo po jakimś czasie depresji człowiek zapomina, jak się czuł, kiedy był zdrowy. Myśli, że świat to tylko smutek, żal, wysiłek, że tak właśnie wygląda. Zapomina, że istnieje też coś jeszcze. A tu nagle czuję się, hmm, wspaniale to złe słowo, raczej ledwo normalnie, nawet nie, po prostu czuję ten powiew normalności. A mimo to, porównując do depresyjnego samopoczucia-jednak wspaniale. Cudownie.

Mój opis nie jest w stanie oddać niesamowitości tego zdarzenia. Zrozumieć by je mógł ktoś, kto został na kilka lat oślepiony, a potem nagle odzyskał wzrok.

Co do fobii. Drugi raz nie spałem przed tym, jak miałem jechać załatwiać sobie wakacje. Efekt był podobny. Co więcej, spotkałem kolegę w autobusie, którego znałem kilka lat, ale przez fobię zamieniliśmy może kilka zdań na rok. Tu rozmawialiśmy całą drogę i sprawiało mi to przyjemność.
Jasne, nadal miałem fobię, ale jakby osłabła, jednak co ważniejsze, pozytywniej patrzyłem na świat i na siebie, więc miałem energię, aby dać z siebie więcej.

W obu przypadkach to samopoczucie utrzymywało się cały dzień, dopiero następnego dnia po przespanej nocy minęło.

Próbowałem jeszcze raz z własnej woli nie spać, ale wtedy nie wyszło. Dlaczego-nie wiem.

Dlaczego nie spróbowałem jeszcze raz-zdawałem sobie sprawę, że nie jest to zdrowe dla organizmu, potrzeba też czasu, aby odespać. Raz nie zadziałało, więc bałem się , że nie zadziała znowu. Jednak najważniejszym powodem było to, że kiedy uświadomiłem sobie, jak wygląda świat oczami normalnego człowieka, zdecydowałem się podjąć leczenie u psychiatry. Niestety, Prozac, jakkolwiek mnie zaktywował, być może obniżył lęki, nie wyleczył mnie.

Nie sądzę, żeby deprywacja snu aż tak wpływała na fobię społeczną, aby ją stosować jako leczenie. Działa ona raczej pośrednio, podwyższając nastrój, dodając energii. Co do depresji- tu pozostaje kwestia, czy po jakimś czasie ten efekt pozostałby na trwałe.

Jedno jest jednak pewne-nigdy nie zapomnę tamtych dwóch, jakże zwykłych, a jakże wspaniałych dni.
Czak napisał(a):To ktoś inny moze,qde na pewno jest jakiś desperat może Sosen?

Normalnie padłem :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Słyszałem o tej deprywacji snu, zresztą nie raz zdarzało mi się nie spać dobę i wiem, że humor jest lepszy. Po dwóch dobach nie spania ten stan ponoć utrzymuje się przez dwa tygodnie, ale... dajcie se spokój, lepiej leki se załatwcie, podniosą poziom serotoniny a Wy będziecie mogli spać spokojnie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
kiedyś miałam taką deprywację snu, tyle że był to skutek uboczny pernazyny... jest wtedy fatalnie na każdym polu...
zrozumiem, że ktoś idzie na wesele, czuwa przy chorym krewnym / ma małe dziecko i nie śpi
ale celowe pozbawianie się snu jest dla mnie głupie
wiem, że stary temat, nie trzeba przypominać :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Cytat:Niedobór snu, czyli deprywacja snu może być bardzo niebezpieczna. W przypadku brak snu ponad dwukrotnie może zwiększyć się ryzyko śmierci na skutek chorób serca, może to być przyczyną nadwagi, nadmiernego pobudzenia lub cukrzycy, a nawet prowadzić do śmierci w ekstremalnych przypadkach. Dodatkowo odnotowani przypadki depresji, niskiej samooceny społecznej oraz chorób nowotworowych. Najdłuższy szeroko udokumentowany rekord czasu, kiedy istota ludzka intencyjnie pozostała bez snu, nie stosując w tym celu żadnych stymulatorów to Randy Gardner – siedemnastoletni uczeń szkoły średniej w Kalifornii, który w 1964 roku nie spał przez 264 godziny.
ciekawy artykuł:
http://safe-sport.pl/regeneracja-w-sporc...wplyw-snu/

ja nie spałem kiedyś bodajże rekord był 3-4 noce, a potem czułem się jak po jakimś mocnym narkotyku, że w każdej niemal pozycji mógłbym zasnąć, mocno pobudzony, serce biło mocniej, wszystko mnie niemal rozdrażniało etc...
A ja spróbuję! Dzisiaj
A jakby tak spał po 4h dziennie? Organizm byłby zmęczony i umysł pewnie też. Tak można by jeszcze funkcjonować, jak ktoś ma pracę fizyczną a nie umysłową, przed którą zaśnie :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Nie spać dwie doby to już coś, lekkie omamy zaczynają się robić i jest człowiekowi wszystko obojętne, ale po przespaniu przestanie działać.
Po maratonie 3-4 h na noc i ostatecznie 2-3 nieprzespanych nocach, zacząłem mieć lekką psychozę- nie potrafiłem odróżnić swoich myśli od tego co mówię lub ktoś mówi, mieszały mi się wątki, obojętność na świat sięgnęła zenitu. Ogólne odczucie było fascynujące i bardzo bym chciał kiedyś to powtórzyć.
glupi sposob. rzeczywiscie przestajesz sie przejmkwac bo jestes zbyt zmeczony na przejmowanie sie kazdym bodzcem, ale za to jestes rozkojarzony, gadasz jak niewyspany (a to niespodzianka).

meh. poza tym w moim przypadku niedosypianie (np spanie po 4 h przez miesiac nie dawalo zadnych pozyttwnych efektow - jedynie odczuwalne, powolne wymeczenie organizmu [odsypialem w przypadkowe dni]). Dopiero brak snu 24-36h+ dawal 'pozytywne' efekty, ale w takim stanie to bez sensu -nie do ludzi. Rownie good idea co rozwiozywanie fobicznych problemy
ow po pijaku.
Przeczytałam ostatnio o tej deprywacji i myślę sobie - dlaczego ja te tego jeszcze nie próbowałam?! No to właśnie spróbowałam. Nie spałam od ponad 30 godzin. Na uczelni spędziłam ponad 10 godzin i biorąc pod uwagę czas tam spędzony zniosłam to wyjątkowo dobrze. Te środowe maratony wyczerpują mnie psychicznie ale dzisiaj tak tego nie odczułam. Ogólnie jak chodzi o złe emocje, lęk i stres - było znacznie lepiej. Nie byłam zmęczona (dzięki kawie) tylko na historii strasznie kleiły mi się oczy i nie kontaktowałam ale to przecież historia... Miałam kolokwium, mieliśmy być ustnie odpytywani i normalnie strasznie bym się tym stresowała ale nie dziś. Zwłaszcza, że spędziłam pół nocy na nauce a później w przyjemnej ciszy obejrzałam Śniadanie u Tiffaniego (wtedy stało się coś dziwnego: główna bohaterka mówi, że jest wpół do piątej, patrzę sobie na zegarek a tam równa 4:30)
Co nie było fajne to to, że późnym popołudniem już strasznie chciało mi się spać a nie miałam możliwości wypicia następnej kawy xD no i miałam problem ze skupieniem. Depresja się nie zmiejszyła ale byłam spokojniejsza - jak po lekach antydepresyjnych. Porównałabym to z dzianiem hydroksyzyny. Jest spokój, nic nie wyprowadzi z równowagi ale jest też lekkie otępienie i chce się później spać.
Ojej, mnie zawsze było zimno potem w ciągu dnia na uczelni.
Mnie jest zawsze zimno. Nie zauważyłam różnicy.
'Zawsze', czyli sama stosowałaś deprywację jakiś czas? Jak było?
Stosowałam z przymusu, bo projekty na studia nie chciały się same zrobić.
Było tak, że zimno mi było zawsze po nieprzespanej nocy. Raz byłam tak strasznie rozkojarzona rano, że jak przebierałam się w ciuchy wyjściowe, to zapomniałam założyć stanika i poszłam na uczelnie bez. Akurat jak na złość wtedy, jakiś chłopak, którego nie mogłam sobie skojarzyć skąd mogę go znać powiedział mi "cześć". To raczej nie możliwe, że to z powodu braku stanika, bo miałam wtedy na sobie taką grubą puchową kamizelkę i raczej nie było tego braku widać :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Czasami po takiej nieprzespanej nocy jechałam w ciągu dnia jeszcze na nabuzowaniu z nocy, ale raczej odczuwałam zmęczenie.
Jak ktoś mi zapewni spokój, da komputer, dostęp do internetu i będzie przynosić codziennie jedzenie to mogę nie spać przez tydzień.
Stron: 1 2