PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Subtelne rodzaje uniku
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4
7wave napisał(a):...gdzie główną atrakcją był Klasowy Klub Piątkowego Tankowania
Tylko piątkowy? To i tak nie tak źle. [czarny humor]
Sosen napisał(a):Koleżanki mojego brata mu się skarżyły, że nie mówię im cześć w szkole. Ja po prostu wolę pozostać niewidzialny, bo następne znajomości to konieczność przeżywania większego i częstszego dyskomfortu i lęku.
Rany, nie wiesz co tracisz! Też chciałbym mieć takie powodzenie, że aż się o mnie upominają :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
No cóż oryginalna nie będę - to samo co reszta: Grzebanie w komórce (bardzo często, np. gdy ktoś się do mnie zbliża) Szperanie w torebce... (że niby czegoś szukam, haha) oglądanie wystaw... itp. Ale to głupie. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
stap!inesekend napisał(a):
7wave napisał(a):...gdzie główną atrakcją był Klasowy Klub Piątkowego Tankowania
Tylko piątkowy? To i tak nie tak źle. [czarny humor]

Ok, w piątek pili po prostu BARDZIEJ :Stan - Uśmiecha się:
Hmm, u mnie tak trochę inaczej.

Nie mam problemów z nawiązywaniem rozmów, piciem, jedzeniem w restauracjach, czy robieniem zakupów w tłumie ludzi. Nawet cześć powiem dawnemu koledze na ulicy :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Z wymienionych na forum zgadza się pisanie smsów do siebie (ale tel. ma wyłączony dźwięk, żeby czasem nikt nie zadzwonił, gdy ja siedzę w tej poczekalni); choć wydawało mi się do tej pory że robię to z nudów, a może to są raczej czynności służące zmniejszeniu napięcia...
Poza tym odwlekanie spraw, zwłaszcza takich bardziej oficjalnych. To mi bardzo szkodzi, jeśli są to sprawy typu oddać przetrzymane video do wypożyczalni, albo książkę o którą przyszło upomnienie z biblioteki. Jeśli oddam od razu po przyjściu upomnienia to jest ok. Jeśli nie, sprawa z czasem zaczyna się komplikować, ja zaczynam kręcić, jakby tu wyjść z tej sytuacji i jedna z takich spraw już skończyła się dla mnie kontaktem z firmą windykacyjną, która za przetrzymane 3 płyty cd zażądała 800 zł. I wtedy dopiero zaczęło się piekło...
Natomiast ksiązkę do biblioteki oddałam, gdy przyszło mi pismo, że wzywają mnie do sądu.
Miałam też problem z pójściem do biura i napisaniem wypowiedzenia umowy o telefon. Sprawa się dłużyła, tak że właściwie nie korzystając z niego musiałam płacić jeszcze 4 miesiące, bo nie byłam w stanie się zmusić, żeby tam pójść.

Nie jestem pewna, czy mam fobię społeczną, ale normalne to na pewno nie jest...

A, charakterystyczne dla mnie jest też nie przychodzenie w 1 dzień do pracy (i w kolejne również już nie:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:) po trudach udanie zakończonej rozmowy kwalifikacyjnej.

A zamiast umówić się na poprawkę egzaminu z profesorem w jego gabinecie na dużurze, przechodziłam do kibla obok i stamtąd dzwoniłam do jego pokoju położonego 5m dalej...

Generalnie boję się bezdusznych, anonimowych instytucji i ludzi w uniformach.
Cześć :Stan - Uśmiecha się:
Niestety, żyjemy w systemie gdzie jest wiele urzedów państwowych i żeby coś załatwić to trzeba się przemóc i iśc zapukać do drzwi urzedu :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
Dlaczego masz taki nieapetyczy nick jak na dziewczynę ?? :Stan - Niezadowolony - W szoku:
No co ty, ziemniak jest bardzo apetyczny...
Nie lubisz? Z masełkiem? :Stan - Uśmiecha się:

A z subtelnych rodzajów unikania to przypomniało mi się jeszcze unikanie szkoły najpierw w dniu sprawdzianu, potem stwierdzałam, że zasymuluję tygodniową chorobę, żeby nie mieć pojedynczych nieobecności, a potem przeradzało się to w miesiąc. Takie błędne koło :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
W zimie czas spędzałam jeżdżąc w kółko autobusami przez kilka godzin, albo chodząc do biblioteki (po 2-óch godzinach zmieniałam bibliotekę, żeby nie było to podejrzane).

YYY, dopiero jak to piszę to zdaję sobie sprawę, że nadaję się do leczenia, nie wiem, dlaczego wcześniej uszło to mej uwadze.
Pamiętam, że zawsze jak nie chciałem iść do szkoły bo wiedziałem, że będę odpytywany albo będzie klasówka to mówiłem, że mnie żołądek boli i udawałem bardzo chorowite dziecko. Co ciekawe domownicy litowali się nade mną i zostawalem w domu ale musiałem przeleżeć prawie cały dzień w łóżku a wieczorem następowało cudowne uzdrowienie :Stan - Uśmiecha się - LOL:

Bardzo lubię ziemniaki, najlepiej z koperkiem, polane tłuszczykiem. Ale według mnie nie pasuje taki nick do dziewczyny. Dobrze, że nie nazwałaś się kartofel :Stan - Uśmiecha się:
Cóż mogę powiedzieć, nie wszystko na świecie musi być zgodne ze stereotypem 8)
Świetny avek :Stan - Uśmiecha się - LOL: Teraz pasuje do Ciebie. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: W skali od 1 - 10 masz za ten avek 20 punktów :Stan - Uśmiecha się:
kolejne uniki - unikanie robienia zdjęć (w sensie, że jako turysta), gdy za dużo innych się patrzy. zwłaszcza chichrającej się młodzieży...
klikam w klawiature telefonu , udaje ze cos pisze
No dobrze, a czy ktoś może coś na to poradzić?
Chodził np. na terapię i pracował nad tym problemem?
Są na to jakieś techniki?
Chodzi mi głównie o sytuacje, kiedy mam zrobić coś stresującego (np. już prawie wychodzę z domu na rozmowę kwalifikacyjną) i tego nie robię z powodu silnego poczucia lęku (ściągam kurtkę, zostaję w domu, w tym momencie wielka ulga - a, no i oczywiście wyłączam telefon). Co potem powoduje całą lawinę przykrych konsekwencji.
Będę wdzięczna za jakieś pomysły.
Hm, mam podobnie jak inni. Czyli np. widzę jakiegoś starego znajomego, to staram sie z nim nie mijać, by uniknąc rozmowy. Z pokojem pełnym ludzi też się zgadza, czekam na kogoś, by wszedł pierwszy. Zabawy telefonem to standard, pisanie sms-ów do nikogo. Robię tak w miejscach publicznych gdy czuję że patrzą na mnie ludzie, muszę się wtedy czymś zająć by zmniejszyć napięcie. Inny wariant to grzebanie w kieszeniach, portfelu, że niby czegoś szukam. W sklepach to zawszę płacę większymi nominałami, nawet jak mam drobne. Po prostu jak mam odliczyć w bilonie to trochę to trwa, a jak się zestresuję to mylę się wtedy i katastrofa. W środkach komunikacji to np. nie siadam na tych miejscach gdzie trzeba być twarzą zwróconym do kogoś. Kilka razy zdarzyło mi się wysiąść kilka przystanków przed moim, bo sobie coś uroiłem. Tak samo nie gonię nigdy uciekających autobusów, bo albo wpadne do środka i wtedy jestem w centrum uwagi, albo "odbiję się od drzwi" i skutek taki sam. Co by tu jeszcze ? Chodząc do szkoły potrafiłem na zajęciach wezwany do odpowiedzi zgłosić nieprzygotowanie. Oczywiście wszystko umiejąc. Tak przerażała mnie perspektywa odpowiadania przed klasą. I trochę tych ndst. potem było :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony: Dawno temu nagminnie odmawiałem też wszelkich spotkań. Byłem nawet dosyć często zapraszany na imprezy, ale w ostatnim momencie odmawiałem, nie mogłem sie po prostu przełamać. Poźniej było mi strasznie głupio, wyobrażałem sobie że kiedyś pojdę. Ale nic z tego, skutek taki że kilka osób obraziło się na mnie. Moje wymówki były czasem zupełnie niepoważne, więc nie dziwie się. Było kilka osób które chciały mnie ośmielić, ale zawsze im odmawiałem. Zaprzepaściłem w ten sposób wiele potencjalnych przyjaźni. Z czasów szkolnych to bałem się jeszcze iść "podbić" legitymację. Zawsze prosiłem kogoś żeby zaniósł moją bo niby czasu nie mam.
Teraz to najgorsze jest odwlekanie. Np. gdy mam gdzieś zadzwonić, potrafię przekładać to o 3 dni. Układam sobie w myślach co mam powiedzieć i wszystko wydaje mi się idiotyczne. Jak już zadzwonie to często się zacinam, mam pustkę w głowie.
Na studiach to zdarzyło mi się nie wejść na egzamin ustny. Ucząc się na uczelni wcześniej 2 godziny, dosłownie odwróciłem się i uciekłem podchodząc do drzwi gabinetu.
Jak mam iść do jakiegoś urzędu to zawsze pytam rodzinę, znajomych co i jak. Oczywiście tak żeby nie wzbudzać podejrzeń, bo do głowy im nie przyjdzie że mam taki problem. Jak się nie dowiem, to potrafię godzinami grzebać w internecie i szukać czegoś na temat.
Unikam też sytuacji w których ktoś robi mi zdjęcie, nie znoszę tego. Zawsze wydaje mi się że źle wyszedłem i sztucznie wyglądam.
W dużych sklepach, to boję się spytać kogoś o coś. Później szukam jakiegoś produktu 10 minut.
Na ulicy gdy ktoś pyta o godzinę, odpowiadam: nie mam zegarka. Tak jakoś automatycznie. Poźniej stwierdzam, przecież mogłem mu powiedzieć, to tylko chwila.
Nie witam się z niektórymi sąsiadami, przestałem to robić bo bałem się wywiązujących się czasem rozmów. Z tego powodu strasznie mi głupio, bo na pewno mają mnie za jakiegoś buca. A ja się nie mogę przemóc.
W internecie to potrafię napisać wiadomość a poźniej jej nie wysłać, bo wydaje mi się jakaś taka płytka. Przed wysłaniem zawsze czytam kilka razy, tak samo z sms-ami.
Jak zostanę zaproszony na rozmowę w sprawie pracy to zwykle nie przychodzę. Jak już się pojawię to robię z siebie idiotę, wchodze i pustka w głowie, walące serce. Nie odpowiem dobrze na żadno pytanie. Myślę tylko o tym żeby wyjść jak najszybciej.
Oto moje życie :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Chyba najczęściej unikamy używając telefonu. Większość to wymienia. Ciekawe co by było, jakby nam ktoś zabrał telefon. :Stan - Uśmiecha się:
Ja się ostatnio przełamuję, bo nie mam wyjścia za bardzo. Ale i tak ciężko jest...
Najciężej to chyba przed obroną - myślałam, że nie pójdę. Na szczęście nie było takiej opcji. Ale najgorsze, że się spóźniłam. Na własną obronę! Wypadek był - korki... Gdyby nie to, że poprzednia koleżanka długo odpowiadała to chyba bym umarła ze wstydu.
Ze stosowanych uników, to ostatnio odkryłam bawienie się swoimi rękawami, kiedy wiem, że ktoś na mnie patrzy bardzo intensywnie.
Embody napisał(a):W sklepach to zawszę płacę większymi nominałami, nawet jak mam drobne. Po prostu jak mam odliczyć w bilonie to trochę to trwa, a jak się zestresuję to mylę się wtedy i katastrofa.

Też tak mam. Te świnie dwu- i pięciozłotówki zawsze uciekają w naciemniejszy kąt portfela i chowają się za barykadą z dwugroszówek, nigdy nie mogę ich znaleźć kiedy potrzebuję.

Embody napisał(a):Moje wymówki były czasem zupełnie niepoważne, więc nie dziwie się. Było kilka osób które chciały mnie ośmielić, ale zawsze im odmawiałem. Zaprzepaściłem w ten sposób wiele potencjalnych przyjaźni.

To samo.

Embody napisał(a):Unikam też sytuacji w których ktoś robi mi zdjęcie, nie znoszę tego. Zawsze wydaje mi się że źle wyszedłem i sztucznie wyglądam.

Też to mam. Ale to bezsporny fakt, zawszę w obecności obiektywu robię minę jak katatoniczny chomik w wyniku czego wszystkie nieliczne zdjęcia na których figuruję są z d*py i do niczego. Musi być, że po prostu tak wyglądam.

Ba, w zasadzie wszystko, co napisałeś się zgadza, poza być może ganianiem autobusów i wysiadaniem z nich bez powodu, tego typu jazd nie mam. No i jak się na coś długo i w bólach szykuję, to zazwyczaj staram się dokończyć. Inna rzecz, że szykowanię się trwa wieki, bo odwlekam wszystko w nieskończoność a nawet dwie.

No i chwalmy GSM.
Ja się staram odliczyć kasę wcześniej w miarę możliwości. Albo robić dobrą minę do złej gry, co jest już wyższą szkołą jazdy. :Stan - Uśmiecha się:

Miałam kiedyś takiego partnera, który - na złość ludziom czekającym w kolejce - płacił właśnie wyłącznie dziadami. Do szału mnie to doprowadzało, bo ludzie się wkurzali, a ten wyciąga i wyciąga kolejne dwudziesto- i pięćdziesięciogroszówki. Uhh.

Na autobusy nie lubię biegać, bo głupio wyglądać muszę, tak myślę. :Stan - Uśmiecha się: Ale biegam, jak trzeba. Niemniej głupio jest, jak się dobiegnie i natknie na zamknięte drzwi. Z mojego doświadczenia wynika, że ludzi zjednuję sobie wtedy, jeżeli coś rzucę na głos. Wtedy życzliwe spojrzenia mnie podnoszą na duchu. A jeśli się taką sytuację przemilczy, to ludzie jakoś jak na głupka patrzą. Dziwne to, ale działa.
"..."
wszystko co piszecie (telefony, torba itp) też stosuje, chociaż wczesniej nie zwróciłam uwagi na to że to faktycznie unik, bardziej kojarzylo mi sie to z zajęciem rąk i wzroku...własnie, najczestszym unikiem u mnie jest nie patrzenie w oczy, czasem to jest żenujące np wychodze z psem, ktoś podchodzi ze swoim, psy sie witają albo bawią a ja gapie sie na nie, na drzewa, na samochody jakby to było najciekawsze na świecie, żeby tylko nie nawiązywac kontaktu wzrokowego z tym kims...to samo w sklepie, zawsze mówie do półki, do lady. moge albo patrzec, albo mówic, te 2 czynnosci razem są dla mnie niemożliwe (brzmi jakbym uposledzona byla, chodzi o ilość stresu). no i to odwlekanie...nie zadzwonie gdzieś tam, bo jutro będzie lepiej (jasne..) albo gdzieś tam nie pójde, bo można to załatwić rownie dobrze za tydzien, a po tygodniu mowie sobie to samo. okropne jest takie oszukiwanie siebie...
Stron: 1 2 3 4