PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Fobia społeczna i szereg innych problemów
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam wszystkich serdecznie. Jestem nowy na tym forum, ale obserwuję je od jakiegoś czasu i chciałbym podzielić się swoim problemem i otrzymać jakieś porady co do poradzenia sobie z nim. Więc od początku: mam 24 lata jestem mężczyzną , od jakichś może ok 4 lat jak ukończyłem szkołę zaczęły się moje problemy z głową, zrobiłem się "zamulony", w sumie lubiłem siedzieć dawniej w domu na kompie, ale nie byłem takim smutasem jak teraz. Dawniej za czasów szkolnych miałem dużo znajomych z którymi się spotykałem i nie było problemów z rozmową, potem trochę pourywały się wiadomo życie, każdy poszedł w swoją stronę, a nowych jakoś nie poznawałem. Teraz moje życie wygląda tak że rano do pracy do ok. 17, a potem dom i raczej nie mam ochoty nigdzie wychodzić, może gdzieś po rodzinie bo bardziej znam. Moje problemy polegają na że np. nie umiem za bardzo nawiązać kontaktu z innymi osobami, np jak ktoś w sklepie odezwie się do mnie to czerwienie się i i i i nie wiem co powiedzieć i myślę sobie po co się do mnie odezwała ta osoba?. Albo ostatnio byłem w galerii handlowej na zakupach, to chodziłem po niej z myślami że wszyscy na mnie patrzą że sobie myślą coś na mój temat, chodziłem cały rozpalony, jak wszedłem do jakiegoś sklepu z odzieżą to przemykałem pomiędzy regałami i myślałem tylko żeby nikt do mnie się nie odezwał, a najgorsze jak podejdzie do mnie młoda dziewczyna z obsługi i zapyta się " czy w czymś pomóc" to ja panika, serce wali,gorąc, i kolor czerwony jak bym miał eksplodować! Raz w markecie byłem przy kasie i ekspedientka poprosiła mnie o drobne więc jej podałem na dłoni, a ona sobie wybierała,trwało to kilka sekund, nagle poczułem jakby cała kolejka na mnie patrzyła, i w momencie zalał mnie pot i znowu spaliłem cegłę, chciałem uciec z jak najszybciej! Najgorzej jest dla mnie rozmawiać z kobietami, ale z facetami też, albo np. jak kogoś spotkam ze starych znajomych albo jakichkolwiek to patrzę ich uniknąć żeby tylko nie rozmawiać, bo jak dojdzie do rozmowy to znowu się jąkam, czerwienię i wychodzę na głupka, a wcale tak nie jest, jak sobie przypomnę co się działo za czasów szkolnych to ahh to były piękne czasy nie było takich problemów. I tak już od ok 4 lat dzień po dniu te dolegiwości w różnych miejscach czy to publicznych czy to gdzieś na zjazdach rodzinnych. Oprócz tego wszystkiego od jaiegoś dłuższego czasu boli mnie głoa, wstaje rano i myślę kolejny pierd...ny dzień, czasami jak położyłem się wieczorem to myślałem o śmierci, że nie chce mi się żyć, myślałem jakie samobójstwo było by najleszą śmiercią, ale wstałem następnego dnia i powiedziałem sobie NIE K...A co ja robię trza się wziąść za siebie ale to tak parę dni, a potem znowu załamka. Chciałbym gdzieś wyjść wieczorem ale myślę sobie, że kokoś spotkam i co? że będę musiał rozmawiać z kimś , a ja znowu się będę czerwienić, no właśnie czerwienienie się to u mnie największy problem w kontaktach z ludźmi, ale to nie wszystko do tego mam problem od urodzenia ze swoją tzw. "męskością" i moim zdaniem też jest to dla mnie kłopotliwy problem który w dużej mierze wpłynęło na rozwój tych dolegliwości, naprawdę nie życzę żadnemu facetowi tego z czym ja się borykam, i trzeba z tym żyć do końca życia!. Nie mam dziewczyny którą chciał bym mieć, a kiedyś mogłem, a teraz nie potrafię się do niej odezwać bo od razu paraliż!!! Czuję się samotny brakuje mi miłości drugiej osoby, kobiety, ale wiem że w mojej sytuacji ciężko będzie mi znależć tą odpowienią, aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa.
Jeszcze nie umiem kłamać, a jak w rozmowie z kimś skłamię to od razu się czerwienię i wszystko wiadomo, więc nie mam nawet jak zataić swoich problemów.
Bardzo proszę o poradę głównie do jakiego lekarza udać się w pierwszej kolejności, do psychologa czy psychiatry? już nie mam sił i chcę w końcu z kimś porozmawiać o swoim problemie i zacząć go leczyć, i się go pozbyć raz na zawsze. Jeszcze na dodatek ostatnio dopadł mnie problem z hemoroidami i to już mnie całkiem dobiło :Stan - Niezadowolony - Płacze: :Stan - Niezadowolony - Płacze: :Stan - Niezadowolony - Płacze: pozdrawiam
Cześć subzero. :Stan - Uśmiecha się:

O ile dobrze zrozumiałem Twoje problemy na dobre zaczęły się w momencie ukończenia szkoły, kiedy to z czasem Twoje kontakty ze znajomymi zaczęły zanikać, wpędzając Cię w samotność. Wychodzi na to, że izolacja sprawiła, że Twoje zdolności interpersonalne zostały znacznie "osłabione", przyczyniając się do opisanych przez Ciebie objawów (co jest raczej często spotykane). Z tego powodu zacząłeś za bardzo koncentrować się na sobie, roztrząsać najdrobniejsze szczegóły związane z Tobą, Twoim życiem, stałeś się nadwrażliwy, zaczęła brakować Ci dystansu do siebie.

Tak na prosty chłopski rozum, paradoksalnie, wyjściem z Twojej sytuacji wydaje się ożywienie życia towarzyskiego. Prawdopodobnie na Twój stan również ma wpływ nie za wysoka samoocena.

Cóż mogę poradzić? Pierwszym krokiem może być zawarcie znajomości przez internet, później przeniesienie ich do "reala", itd. co powinno nieco rozruszać Twoje szare komórki. :Stan - Uśmiecha się: Co do samooceny, poprawienia stanu zdrowia i ogólnej witalności, polecałbym jakiś rodzaj systematycznego wysiłku fizycznego, to naprawdę pomaga, a na pewno nie szkodzi.

Moim zdaniem w pierwszej kolejności powinieneś wybrać się do psychologa, napisałeś że potrzebujesz rozmowy, on od tego właśnie jest. Jeśli psycholog stwierdzi, że Twoje problemy są na tyle poważne, że trzeba leczyć je farmakologicznie, wtedy skieruje Cię do psychiatry.

Jesteś w o tyle dobrej sytuacji, że Twoje problemy zaczęły się względnie niedawno i w późnym okresie rozwoju, więc tym bardziej powinny być możliwe do rozwiązania. :Stan - Uśmiecha się:
W sumie od zawsze, można powiedzieć że od małego byłem trochę wstydliwy ale nie na tyle żeby nie nawiązywać kontaktów z innymi osobami, więc myślę że może masz rację że problem zaczął się bardziej po ukończeniu szkoły, kiedy z czasem coraz mniej towarzyskie stawało się życie. Piszesz że rozwiązaniem może być "ożywienie życia towarzyskiego" tylko że w tym stanie jest mi je ciężko wskrzesić, jak ja bez czerwienienia się i innych dolegliwości nie potrafię porozmawiać ehh ale będę próbował, a na pewno udam się do tego psychologa w najbliższym czasie niech oceni sytuację. Co do aktywności fizycznej to coś tam bawię się na siłowni, trochę biegam, w sumie zabrałem się coś za siebie od ok. roku, schudłem ok. 14 i teraz ważę ok.76kg a nie jak niecały rok temu 90 i byłem takim ślimakiem, teraz jestem trochę mniejszym:Stan - Uśmiecha się:, teraz czekam aż pogoda ruszy na całego i, trzeba odkurzyć rakiety i na korty, i trochę na rower, więc wraz ze zmianą pory roku może przyjdą lepsze dni:Stan - Uśmiecha się: Dzięki i pozdrawiam.
Jak możesz, to śmiało idź pogadać do psychologa/psychiatry. Z tą aktywnością fizyczną to bardzo dobry pomysł. Szczególnie, że pogoda robi się mniej dołująca (dzisiaj to nawet jakieś krokusy czy jakieś takie podobne zakwitłe zielsko w parku widziałem).
Aktywność fizyczna to dobry pomysł :Stan - Uśmiecha się: Ja też przez ostatnie 3 lata schudłem - nieskromnie dodam, że 28 [sic!] kilogramów. Widzę, że lubisz sport. Może spróbowałbyś nawiązać jakieś znajomości i oswoić się z ludźmi właśnie przy okazji uprawiania sportu?