PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Nie daje mi spokoju błędne zdanie innych o mnie
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Od zawsze miałem coś takiego, że bardzo przejmowałem się jeśli inna osoba myśli o mnie tak jak nie jest naprawdę (np. coś w stylu: wiem że coś potrafię, podczas rozmowy z tą osobą mówię że to umiem, a ona mi nie wierzy, to wiąże się też z tym że nie potrafię przedstawić prawdziwego siebie w oczach innych). I gdy wracam do domu to nie potrafię się niczym zająć ani nad niczym skupić bo ciągle myślę że o tym. Nie chcę się danej osobie narzucać więc nic z tym nie robię a to uczucie wierci mi dziurę. Ostatnio jest to coraz silniejsze. Zauważyłem że tym silniej się przejmuje im jestem coraz bardziej pewny siebie na zewnątrz. Jak można sobie z tym poradzić? Jakieś tabletki na uspokojenie może czy coś?
qwerty11 napisał(a):Od zawsze miałem coś takiego, że bardzo przejmowałem się jeśli inna osoba myśli o mnie tak jak nie jest naprawdę (np. coś w stylu: wiem że coś potrafię, podczas rozmowy z tą osobą mówię że to umiem, a ona mi nie wierzy, to wiąże się też z tym że nie potrafię przedstawić prawdziwego siebie w oczach innych).

Chyba za bardzo się skupiasz na tym jak chcesz żeby cię dana osoba postrzegała.A dana osoba widzi Cię w swój osobisty sposób. Po prostu inne osoby odbierają Cię zupełnie inaczej niż ty sam siebie. Nigdy nie przedstawisz siebie prawdziwego w oczach innych bo ty przecież sam wiesz jaki jesteś, a inni Cię nie znają i wcale nie musisz im udowadniać tego np słowami.
Mi zawsze coś podobnego się wkręcało że ,jak mówiłam coś do innych ,miałam wrażenie że inni mnie słuchają i mówię coś głupiego. Tak naprawdę sama myślłam że to co mówie jest beznadziejne więc miałam takie wrażenie że inni śmieją się z tego co mówię
Witaj qwerty11.
To co opisujesz to bardzo często występujący objaw u ludzi z fobią społeczną. Nadmierne "przejmowanie się" tym co ludzie mogą o tobie pomyśleć i innymi bzdurami, czy frustracja z powodu że nie jesteś w stanie "być sobą" przed innymi .
Cytat:Jak można sobie z tym poradzić? Jakieś tabletki na uspokojenie może czy coś?
Taaa ... łykasz tabletkę i wszystko wraca do normy :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Albo po co bawić się w tabletki ,zaopatrujesz się w "kamień" vel "piko" i jesteś duszą towarzystwa . Zapomnij o tym ! Celem jakiekolwiek terapii jest przede wszystkim zmiana tego głupiego schematu, który trzyma cię z dala od ludzi . Wyjście z błędnego myślenia . Oduczenie się pewnych nawyków .
Co do farmakoterapii to tabletki "na uspokojenie" jak benzodiazepiny moga być pomocne przy silnych stanach lękowych,ale tylko doraźnie i tylko przez ograniczony czas, jeśli zaczniesz z tym przeginać to dodatkowo bedziesz jeszcze uzależniony. Można oczywiście przyjmować SSRI -antydepresanty(nie uzalezniają ,działają długo-falowo) ale to nie działa od razu , poza tym działanie ssri jest raczej subtelne i nie nastawiaj się na jakieś spektakularne zmiany.

Jeśli masz możliwość to najlepiej iść do psychiatry i psychologa i starać się powoli zacząć zmieniać swoje życie na bardziej znośne .
Mam podobnie, nie wiem jak z tym wygrac. Coz ... nie jestesmy sami - marne pocieszenie ale jednak.

Jedyna rzecz, ktora spowodowala by u mnie poprawie, nie byl bym fobikiem, mial bym w dup*e zdanie innych to wygranie jakiejs sporej sumki. Na przyklad z 10 milionow jakbym wygral to spelnilo by sie moje marzenie obrzydliwie bogatego :Ikony bluzgi mama: i sral bym na wszystkich. Przepraszam, za wyrazenia.
Wiesz mnie bardzo pomogła książka "przebudzenia"antoniego De mello
Zupełnie zmieniłem swój punkt widzenia co do konfliktów z innymi i ich atakowania mnie
Stary nie czytaj takich książek to tylko Ci w głowie pomiesza wiesz dlaczego? bo to jest dla ludzi bez fobii społ , a ty będziesz się próbował tym leczyć i nie zostaniesz oświeconym mnichem . Przeczytałem to i wiele innych np. Eckhart Tolle , ale tylko zmarnowałem swój czas i nerwy bo łudziłem się , że to może mi pomóc . Najpierw bądz zdrow psychicznie potem mozesz sie bawic w sprawy duchowe , ale gwarantuje , że Ci się odechce :Stan - Uśmiecha się:
Ma ktos z was rade na naturalny sposob na stres?
Na mnie sie ktos krzywo popatrzy i juz przesiewaja mnie tysiace mysli, co On sobie zlego o mnie pomyslal. Nie bede nosil przy sobie piersiowki i wrzucal na luz ani lykal tabletek czy jaral ziola. Moze ktos ma jakies herbatki co NA PRAWDE dzialaja, albo cos podrecznego co zadziala na stres czy nerwy?
To nie stres tylko lęk , zadne herbatki nie pomoga bo one zwalczaja stres .
Muchozolu - terapia Richardsa :Stan - Uśmiecha się: Stosuję i jakieś efekty to daje, jak dla mnie to wręcz super.
Ja jestem przeciwnikiem tej terapii jesli mozna to wogole tak nazwac . Jest niezrozumiala i cala ta idea tych "antsow" czyli negatywnych mysli jest zle przekazana . Trzeba wiedziec dlaczego one sa bledne , a nie po prostu mowic ze sa bledne i je ignorowac ,a z drugiej strony wierzyc w ich wiarygodnosc .
Nie wiem co z niej jest dla Ciebie niezrozumiałe, dla mnie jest super zrozumiała :Stan - Uśmiecha się: A dlaczego są one błędne? Do tego doszedłem już daaawno dawno temu sam, tylko sama ta świadomość nic mi nie dała. Dopiero to co sugeruje terapia na prawdę mi pomaga :Stan - Uśmiecha się:
Jak jest taka super to czemu sie boisz isc do psychologa ? z tego cie nie wyleczyla jakos? To moze mi powiesz dlaczego sa one bledne skoro do tego doszedles? Chce wiedziec co w niej jest takiego przydatnego powiedz mi , przed wystapieniem publicznym powtarzasz sobie , ze to tylko adrenalina , nic mi nie bedzie ?
Wiem jak boli odbieranie nadziei ze mozna to wyleczyc samemu , w cieplym zacisznym domku . Ja uwazam za pomocna wizyte u psyhologa , a wy terapie richardsa , ale nie mowie ze jestescie z tym nudni ani nachalni.
To ze nie warto to wiem z wlasnego doswiadczenia bo sam z nich korzystalem i nic to nie dalo . Mowisz o sluchaniu specjalisty jakby to bylo cos ponizajacego , a wogole to chyba myslisz ze jestem naiwny i chodze tam zeby posluchac jak bedzie dobrze zebvy mi humor poprawila a nie na tym polega terapia . TO ze pozbywam sie fobii to w wiekszosci moja zasluga .
a wiesz dlaczego wczesniej bales sie jechac autobusem ? co sie zmienilo ? bo ja mam tak , ze nie musze sie bronic przed tymi myslami , nawet jakbym chcial sobie wkrecac to bym nie wywolal leku
Pawle, ja akurat chętnie bym poszedł do psychologa/psychiatry/na terapię, gdyby nie to, że nie mam kasy na prywatnego a z powodu oczekiwania na NFZ też nie ma sensu, bo w najbliższym czasie zamierzam (muszę) wyjechać gdzieś za granicę do pracy. Mogłem się umówić wcześniej? Próbowałem, termin - ale i tak miałem się umawiać tylko straciłem ubezpieczenie. No i tak to wygląda.

Teraz odpowiem:
pawel18 napisał(a):To moze mi powiesz dlaczego sa one bledne skoro do tego doszedles?
Negatywne myśli są błędne, bo są bez sensu - inni ludzie też mają podobne lęki, a może nie tyle lęki (bo zdrowi właśnie nie mają lęków), co są też bardziej skupieni na sobie po prostu niż na mnie i dlatego prędzej zauważą swoje błędy niż moje, więc niepotrzebnie ciągle boję się własnych. Poza tym nawet popełnienie błędu nie jest końcem świata i nic się nie stanie. Ze strony innych ludzi nie grozi mi nic, nie będą się śmiać itp, to tylko moje lęki.
Ja to wszystko wiem, lecz jak mówiłem - to mi nie pomaga.

pawel18 napisał(a):Chce wiedziec co w niej jest takiego przydatnego powiedz mi , przed wystapieniem publicznym powtarzasz sobie , ze to tylko adrenalina , nic mi nie bedzie ?
Tak, poniekąd tak. Jak ktoś gdzieś na forum kiedyś pisał, wystarczy powtarzać sobie: "nie ma zagrożenia" i już to pomaga.
Ale mnie terapia Richardsa uświadomiła przede wszystkim coś innego, tzn. nakazała coś innego - coś teoretycznie jeszcze prostszego, a jednak na to wcześniej nie wpadłem i nie stosowałem. Takie ucinanie negatywnych myśli i lęków (i sposoby na to). Kiedy tylko się zaczynają, ja po prostu mówię sobie (tak, właśnie te regułki też są ok): "Stop! Te myśli nie są dla mnie dobre, nie pomagają mi i podjąłem decyzję o zamianie ich na inne". Albo tylko: "Stop, nie myślę już o tym" i staram się skupić na czymś innym, mnie to dużo daje.
Terapia Richardsa, - słyszałem. Warto również zastanowić się nad tym, jak się czujemy, gdy rozmawiamy z kimś bliskim, przy kim mamy wrażenie, że absolutnie żadne myśli nie przychodzą nam do głowy; jesteśmy odprężeni, mówimy, nie myśląc o tym, nie zastanawiamy się, nie analizujemy, działamy z prądem własnych uczuć. Tak też powinno być w kontaktach z innymi. NIE POWINNIŚMY O NICZYM MYŚLEĆ. :Stan - Uśmiecha się:
To jest straszne. Dlaczego jestesmy az tak bardzo egocentryczni, ze wydaje nam sie ze kazdy czlowiek, przechadzacy obok nas wystawia nam łatkkę/opinie? Ja sama nie moge się od tego uwolnić, mysle ze jestem w jakis sposob przewrazliwiona na swoim punkce, przeciez to nienormalne i z cala pewnoscia nie mozliwe aby kazda mijajaca mnie osoba koncentrowala sie na ocenianiu mnie(i w dodatku negatywnym), ba z pewnoscia wiekszosc nawet nie zwraca na mnie uwagi...a mimo to i tak mam te chore mysli w głowie, ze w oczach innych ludzi jestem czlowiekiem jakiejs drugiej kategorii, dziwolagiem, ufoludkiem..rety, jak ja bym sie chciala od tego uwolnic..
qwerty11 napisał(a):Od zawsze miałem coś takiego, że bardzo przejmowałem się jeśli inna osoba myśli o mnie tak jak nie jest naprawdę (np. coś w stylu: wiem że coś potrafię, podczas rozmowy z tą osobą mówię że to umiem, a ona mi nie wierzy, to wiąże się też z tym że nie potrafię przedstawić prawdziwego siebie w oczach innych). I gdy wracam do domu to nie potrafię się niczym zająć ani nad niczym skupić bo ciągle myślę że o tym. Nie chcę się danej osobie narzucać więc nic z tym nie robię a to uczucie wierci mi dziurę. Ostatnio jest to coraz silniejsze. Zauważyłem że tym silniej się przejmuje im jestem coraz bardziej pewny siebie na zewnątrz. Jak można sobie z tym poradzić? Jakieś tabletki na uspokojenie może czy coś?
Wazne jest ze Ty sam wiesz co umiesz i nie potrzebujesz nikogo innego zeby to potwierdzal, naucz sie tego ze najwazniejsze jest ze ty wiesz ze wiesz, gorzej jak nie umiesz i szpanujesz ze tak jest. Nie przejmuj sie co inni mowia, wazne jest co ty wiesz a tacy ludzie nie sa warci tego zeby sobie zawracac nimi glowe i czas na nie tracic. Jest wiele innych spraw, nad ktorymi sie musisz zastanowic w zyciu.

Moja rada: Jesli cos komus powiesz a ta osoba nie chce Ci wierzyc to nie potrzebujesz miec z nia do czynienia. Wiem ze to moze troche ostre, ale to jest oznaka ze nie respektuje twojego slowa czylli uwaza Cie za klamce.
Zadawaj sie z osobami ktore sa godne Twojej osoby, reszta to tylko strata cennego czasu.