PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Lęk przed spotkaniem znajomych i niechęć do rozmowy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
W gimnazjum miałem przerąbanych kolegów, śmiali się ze mnie i ogólnie było do d*py, jednak mimo tego jakiś tam kontakt z nimi miałem, czasami mi to wisiało w ogóle co do mnie mówią. Ale z gimnazjum odszedłem z wielką ulgą. Teraz jak widze jakiegoś z tych porąbanych kolesi z gimn. to mam ochotę uciekać żeby nie musieć z nim gadać. Jak spotykam kogoś kto był spoko to co prawda nie czuję żadnego lęku, ale czasami nie mam totalnie ochoty rozmawiać. Wiem że on będzie mnie zaczepiał i pewnie zacznie pogawędkę, ale mi się czasami tak nie chce że masakra. Po kilku sekundach dociera do mnie "pogadasz chwilkę i git" i jest już ok. Ale tak naprawdę nie mam specjalnie ochoty rozmawiać z nimi z kim nie jestem blisko i nie rozmawiam codziennie. Jak spotykam dobrego kumpla z którym często gadam to od razu mam uśmiech na twarzy jak go widzę i podchodzę do niego i gadamy chwilę. To jest kwestia fobii czy co to jest? Lęku niby nie czuję jeśli spotykam kogoś kto był w stosunku do mnie "normalny", ale czasami tak mi się gadać nie chce że mam ochotę pójść w inną stronę.
nie wydaje mi się żeby to była kwestia fobii. Każdy (czy to fobik, czy nie) nie lubi przebywać w otoczeniu osób, z którymi nie wiążą się dobre wspomnienia. No bo i po co...poza tym nie masz obowiązku z wszystkimi rozmawiać jeżeli nie masz na to ochoty. Ja jeżeli mam gorszy dzień i nie mam ochoty z kimś gadać, nawet jeśli to jest osoba, którą lubię, po prostu udaję, że jej nie widzę albo staram się jakoś schować, żeby się nie "przyczepiła" (najczęściej w autobusie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:) i moim zdaniem to wcale nie jest przyczyna fobii :Stan - Uśmiecha się: pzdr
Mam tak samo :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Właściwie znaczną większość znajomych z gimnazjum omijam.
Udaję, że ich nie widzę i staram się zająć odległe miejsce (np. w autobusie)
Nie chce mi się z nim gadać.... bo i o czym? Zawsze byłem nieśmiały i wszystkie przerwy spędzałem sam. :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Więc teraz nie mam o czym z nimi gadać i unikam tego po prostu.
Dzisiaj wchodzę do WKU, a tam 10 znajomych z gimnazjum... i weź tu bądź odważny przy takim zmasowanym ataku
też miałem w gimnazjum niemal samych debili, na szczęście rzadko ich widze, zwykle gdy sie zdarzy fantazjuje na temat masowych zbrodni.
Ja nie lubię się tylko tłumaczyć gdzie idę, po co, kiedy wrócę etc. Zawsze się obawiam pytania o to, bo nie mam najmniejszej ochoty mówić. To samo się tyczy rodzinki.
Matatjahu napisał(a):Dzisiaj wchodzę do WKU, a tam 10 znajomych z gimnazjum... i weź tu bądź odważny przy takim zmasowanym ataku
No to mnie dobiłeś :Stan - Różne - Nie powiem: A taki dobry humor ostatnio miałem.
Ja na WKU nie spotkałem nikogo znajomego, ale była masa ludzi. Nie dla fobika takie imprezy:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:.
Jakby to byli poważni ludzie to spoko, odsiedziałbym, zbadaliby mnie, dostałbym książeczkę i bym se poszedł. Co innego zaczepna 18-letnia hołota... Boże uchowaj.
Mam do czynienia z takimi na co dzień jak mijam swoje podwórko:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:.
Mam dokładnie to samo czyli brak potrzeby rozmowy z innymi, z jak już to jeśli mi na czymś zależy...troszkę egoizmem zalatuje ale taki jestem, a poza tym brakuje mi płynnej mowy. Generalnie nie lubię się śmiać chyba że naprawdę coś mnie rozśmieszy. Przez swój charakter nabawiłem się troszkę nerwicy bo trafiłem do pracy gdzie natrafiłem na śmietankę towarzyską, która ma wiecznie uśmiechnięte ryje i chcąc nie chcąc trzeba było się po części dopasować więc zacząłem na siłę zagadywać lub śmiać a że robiłem to nienaturalnie więc mi to poprostu nie wychodziło i wiem że jest to zauważalne przez innych. W efekcie zaczęły się besenne noce i bezsensowne lęki.

Pytanie teraz takie: czy próbować się zmienić (jak tak to jak?) czy pozostać sobą ???

Ps. przydałaby się większa dawka hormonu szczęścia :Stan - Uśmiecha się:
kurcze ja mam cos takiego, ze boje sie czasami bardziej rozmawiac ze znajomymi niz nieznajomymi. Chodzi tu np o chlopaka, ktory mi sie podoba bardzo i kiedys do czegos miedzy nami doszlo i jak go spotkam tak przez przypadek to mnie paralizuje rece mi sie trzesa gadam bez sensu robie sie czerwona jak burak:Stan - Niezadowolony - Obraża się: ostatnio pogadalismy sobie bardzo szczerze nawet ale to bylo po alko:Stan - Niezadowolony - Obraża się: