PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: utracona osobowość
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
mi to się czasami zdaje, że ja to jakbym osobowości nie miała, tzn. czuję się jakby mi odebrano moją osobowość
i dlatego nie wiem co i jak, jaka jestem, czego chcę, boję się, nie mogę się na nic zdecydować, czuję się jak bezradne dziecko, któremu każą być dorosłym
macie tak czasami?
Kiedyś tak się czułam. Teraz czuję się odwrotnie. Coś się ze mną porobiło. Kształtuje się we mnie ktoś nowy.

Z resztą, podobno co siedem lat ludzie się zmieniają... :Stan - Różne - Zaskoczony:
Cytat:Z resztą, podobno co siedem lat ludzie się zmieniają...

no, coś w tym musi być, bo u mnie znacząca zmiana nastąpiła w wieku 15 lat, na lepsze
potem w wieku mniej więcej 22, na goooorsze, co trwa do tej pory

więc nie pozostaje mi nic prócz czekania na 29 urodziny... :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Wydaje mi się, że tutaj problemem jest to, iż pominęliśmy (zostały nam odebrane) istotne etapy w rozwoju osobowości. W moim przyadku bardzo wcześnie została odebrana wolna wola i poczucie wartości, których brak zastąpiła nasza ukochana FS. W takiej sytuacji rozwijające osobowość uczestnictwo w grupach rówieśniczych, bunt w okresie dojrzewania, młodzieńcze miłości, itp. były poza moim zasięgiem.
Dopiero teraz uczę się co czuję, czego chcę, buduję granice w relacjach z ludźmi - nie mam ich wykształconych i dlatego czasem czuję się jak bezosobowościowiec.
Ja wielkich zmian charakteru nie przechodziłam , jedyne co mi przeszło to miłość do sportu -teraz go nienawidzę , przez sport się wiele razy skompromitowałam .
Ja właściwie od 7 roku życia mam różne zaburzenia psychiczne od 1 do 4 klasy miałam problemy tak zwane separacyjne od 5 do 6 leczyłam się z nerwicy a teraz Fobia Społeczna ... Najgorsze jest to że jeśli terapia którą będą na mnie teraz przeprowadzać nie zadziała to zamknął mnie na pewien czas w szpitalu ...i będą faszerować lekami...
Kramb, zgadzam się z tobą w stu procentach

też uważam, że pewne etapy w kształtowaniu się naszej osobowości przegapiliśmy
ja się czuję, jakby moje życie było wybrakowane, tj. pozbawione fajnych/'normalnych' wspomnień, z okresu, z którego takich wspomnień powinno być najwięcej
bo wtedy, kiedy ludzie przechodzili z młodzieńczości w dorosłość (koniec liceum i studia), ja siedziałam zamknięta w czterech ścianach z deprechą, fobią społeczną i ogólnym poczuciem beznadziei
ludzie się bawili, mieli przyjaciół, zakochiwali się
a ja uciekłam od tego wszystkiego
obudziłam się, kiedy na coś takiego nie było już większej szansy, czyli po studiach
nie potrafię się z tym pogodzić, że tyle straciłam, że przegapiłam tyle okazji
moja frustracja osiągnęła swoje apogeum właśnie po studiach, zresztą jedynie ktoś kto przeżył coś podobnego jest w stanie zrozumieć co czułam i co nadal czuję
staram się żyć 'normalnie', ale kiepsko mi to wychodzi, ludzie oczekują ode mnie bycia dorosłą a ja się boję tego i nie chcę w sumie
i niby się nie wyszalałam a czuję się jak osiemdziesięcioletnia babcia, tak bardzo zmęczona życiem
nie jestem gotowa na odpowiedzialne decyzje a wymagają tego ode mnie, no i zresztą czas też nie stoi w miejscu
strasznie mnie to wszystko dołuje

Keisu, współczuję ci
Nie współczuj tylko jeśli możesz trzymaj kciuki żeby mi się udało z tego wyrwać :Stan - Uśmiecha się:
Keisu napisał(a):Nie współczuj tylko jeśli możesz trzymaj kciuki żeby mi się udało z tego wyrwać :Stan - Uśmiecha się:

O, właśnie to.
Cytat:Wydaje mi się, że tutaj problemem jest to, iż pominęliśmy (zostały nam odebrane) istotne etapy w rozwoju osobowości. W moim przyadku bardzo wcześnie została odebrana wolna wola i poczucie wartości, których brak zastąpiła nasza ukochana FS. W takiej sytuacji rozwijające osobowość uczestnictwo w grupach rówieśniczych, bunt w okresie dojrzewania, młodzieńcze miłości, itp. były poza moim zasięgiem.
Dopiero teraz uczę się co czuję, czego chcę, buduję granice w relacjach z ludźmi - nie mam ich wykształconych i dlatego czasem czuję się jak bezosobowościowiec.

doszedłem do podobnych wniosków. większość umiejętności poznawczych skupiłem na analizowaniu i próbach okiełznania własnych,głównie przykrych, emocji. w związku z czym pozostał mi jedynie niewielki procent percepcji na rozwój społeczny, emocjonalny i intelektualny.

Kramb, w jaki sposób radzisz sobie z chwilami bezosobowości :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się::

Cytat:mi to się czasami zdaje, że ja to jakbym osobowości nie miała, tzn. czuję się jakby mi odebrano moją osobowość
i dlatego nie wiem co i jak, jaka jestem, czego chcę, boję się, nie mogę się na nic zdecydować, czuję się jak bezradne dziecko, któremu każą być dorosłym
macie tak czasami?

czuję się tak podczas silnego stresu i w długie godziny po minięciu jego źródła.

Karaib
mintchocolate
Ja również zaczynałem normalnie (choć do tej pory dalekie od ideału) życie pod koniec studiów. Trudno mi pozbyć się poczucia, że jestem wybrakowany bo nie przeżywałem tego co inni. Wynika to z zakorzenionej głęboko poprzez wychowanie kultury porównywania się do innych. Ale dawno już zrozumiałem, że porównując się do innchy możemy stać się zarozumiali, albo zgorzkniali. Zawsze znajdzie się ktoś gorszy, albo ktoś lepszy (w naszym przypadku przede wszystkim widzimy lepszych). Dlatego pracuję nad wykorzenienem z siebie tego niszczącego zwyczaju. Staram się patrzeć na siebie i innych bardziej racjonalnie. W ludziach gorszych szukam dobrych cech (to mi przychodzi łatwiej), a w "lepszych" szukam wad dla równowagi. W ten sposób osłabiam działanie mechanizm dobijania się przez porównywanie.
Jednak najważniejsze to umieć spojrzeć bardziej przychylnie na siebie, poznać się, zaakceptować słabości i rowijać zalety... Na nic nie jest za późno. Czasu nie cofniemy, możem tylko przeżyć najlepiej jak potrafimy ten szmat czasu który został. :Stan - Uśmiecha się:
Rozejżyj się dookoła na tych wszystkich "normalnych" ludzi. Czy faktycznie życie większości z nich jest aż takie satysfakcjonujące? Życie na pokaz, na wzór, dla zaspokojenia oczekiwań innych nie może być satysfakcjonujące, a większość ludzi żyje właśnie w taki sposób. W sobie samej, nie w innych, poszukaj odpowiedzi na to jak chcesz żyć.

Karaib
Tak, większość czasu skupiamy się na sbobie, jednak kto zna siebie tak dobrze jak my. :Stan - Uśmiecha się:
Te chwile bezosobowości łączą się przede wszystkim sytuacjami kiedy nie wiem gdzie jest moje miejsce, kiedy czuję się nieadekwatny do sytuacji, nie wiem jak się zachować. Zazwyczaj zdarza się to w momentach kiedy coś mi nie pasuje, ktoś narusza moje prawa, narusza mój teren lub w nowej lub stresującej dla mnie sytuacji nad którą trace kontrolę i nie potrafię ustanowić właściwych granic. Trudno mi jest sobie poradzić z tym uczuciem. Dla mnie rozwijanie umiejętności społecznych jest najlepszym lekarstwem - nie ucieczka, ale stawienie czoła sytuacji. Każda następna taka sytucja jest coraz mniej odosobowująca.
"mi to się czasami zdaje, że ja to jakbym osobowości nie miała, tzn. czuję się jakby mi odebrano moją osobowość
i dlatego nie wiem co i jak, jaka jestem, czego chcę, boję się, nie mogę się na nic zdecydować, czuję się jak bezradne dziecko, któremu każą być dorosłym macie tak czasami?"

mintchocolate, ciesze się ze podjęłaś ten wątek bo to coś co dręczy mnie od dawna
Pustka totalna, gdzie moje uczucia. Podejmowanie decyzji to dla mnie koszmar. Nieznosze tego. Męczą mnie kontakty z ludzmi bo ta osoba zawsze nade mna dominuje, a ja jestem zbyt zdenerwowana żeby powiedziec coś naprawde od siebie. Przybieram wiele masek a tak naprawde mnie nie ma. Co dziwne to zdanie które powtarzam sobie od dawna może od dziecka.

"doszedłem do podobnych wniosków. większość umiejętności poznawczych skupiłem na analizowaniu i próbach okiełznania własnych,głównie przykrych, emocji. w związku z czym pozostał mi jedynie niewielki procent percepcji na rozwój społeczny, emocjonalny i intelektualny."

Karaib myslę ze to trafne okreslenie. W moim przypadku egocentryzm rozrósł sie tak bardzo że odczuwam tylko stres zmeczenie i kieruje swoje wysiłki na analizy i jest to tez swojego rodzaju uzaleznienie i chyba zła koncentracja energii, bo jakby chce rozwiazać łamigłowkę, to jak szukanie sensu zycia nie dotykając go zatrzymując sie na samych rozważaniach. I zaniedbywanie zainteresowań, innych dziedzin zycia. Moja uwaga chce sie koncentroać tylko na tym . Zapisuje kilometry pamiętnika czytam poradniki. Uciekam to mój substytut uczuć, szukam idealnych uczuc zeby móc je sobie przyswoić, co mam czuć, tylko że to nigdy nie nastapi, ostateczne rozwiązanie problemu:Stan - Niezadowolony - Smuci się: Eh ciężkie zycie. Czuje sie jak osoba bez tożsamości. Fajnie mają Ci którzy przynajmniej nalezą do jakejs subkultury, moja sytuacja ostatnio stała się skrajna, a niezdecydowanie u mnie jest chorobliwe :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
nie miałam ostatnio czasu na zaglądanie na forum...
no i właśnie brak czasu na analizowanie siebie, swojego zachowania i skupienie się na 'świecie zewnętrznym' jest dobrym sposobem na wyjście z deprechy, fobii itede.
przez kilka dni czułam się jak kiedyś, czyli gdy jeszcze wszystko było w porządku, i zdałam sobie sprawę z tego, że moje myślenie zmieniło się kompletnie, że moje myślenie nie jest takie jak trzeba, że to deprecha

przez te kilka dni poczułam nadzieję i sens życia, spostrzegłam, że nie ma sensu samego siebie tak zamęczać, że muszę wyluzować, zobaczyłam, że inni nie oczekują od siebie aż tak dużo jak ja i są szczęśliwi

wiem, że moja osobowość sprawia, że moje myślenie schodzi na 'nie te' tory, że mam skłonności do dołowania się, do porównywania się do innych i przez to wszystko tracę kontakt z rzeczywistością, tracę radość życia, zamykam się w swoim świecie i nie dostrzegam nikogo ani niczego na zewnątrz
zdałam sobie sprawę z tego, że naprawdę za dużo od siebie samej wymagam

ale żeby to dostrzec trzeba wyjść na zewnątrz, do ludzi i zobaczyć jak to wszystko wygląda naprawdę a nie jak nam się wydaje, że wygląda

Keisu no to trzymam kciuki w takim razie, żeby Ci się udało :Stan - Uśmiecha się:

Kramb, powiem tylko, że zgadzam się z tym, co piszesz

BabyDoll
Cytat:W moim przypadku egocentryzm rozrósł sie tak bardzo że odczuwam tylko stres zmeczenie i kieruje swoje wysiłki na analizy i jest to tez swojego rodzaju uzaleznienie i chyba zła koncentracja energii, bo jakby chce rozwiazać łamigłowkę, to jak szukanie sensu zycia nie dotykając go zatrzymując sie na samych rozważaniach. I zaniedbywanie zainteresowań, innych dziedzin zycia. Moja uwaga chce sie koncentroać tylko na tym .

kurczę, dokładnie miałam tak samo, bezustannie zajmowałam się analizowaniem siebie
nazywałam to 'poznawaniem siebie', tylko że do niczego mnie to nie zaprowadziło, tzn. zaprowadziło... na manowce
Mintchocolate zaprowadziło Cie na manowce ale jakoś się wyprowadziłaś. Ja chyba poszukam czegos do czego mogłabym się wyprowadzić. Sporo poswecam rozmyslaniom
i doprowadz mnie to do starsznie krzywdzacych teorii na wlasny temat, pozatym jestem bardzo krytyczna nie ufam psychologom, jestem cyniczna i opanowala mnie całkowita apatia. Nic nie czuje. No moze wstyd wine itp. Pozdrawiam i oczekuje na posty ludzi twierdzacych ze cos im sie tam udało :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Bo ja po 6 latach trafiłam do tego samego punktu i teraz stałam się skrajnie niedecyzyjna a moja aktywność społeczna=0.
nie będzie optymistycznie :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

BabyDoll, wiesz co, nie wyszłam z tego
moje życie to ciągła walka, dzisiaj nastąpiło wycofanie :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
wczoraj miałam nieudany dzień no i co? no i stwierdziłam, że nie ma sensu się starać, że to wszystko pier....
przez FS społeczną rzuciłam dobrą pracę, z możliwościami rozwoju
no i teraz usilnie staram się znaleźć inną
no i z czym się ciągle spotykam, z jakimi opiniami? że jestem za mało pewna siebie i że się nie potrafię sprzedać, bo moje CV jest ok

wiadomo jak większość normalnych ludzi patrzy na takich co to rzucają pracę ot tak i szukają następnej, wygląda to podejrzanie; normalni ludzie siedzą w danej pracy dopóki doputy nie znajdą lepszej, jeśli w ogóle chcą zmieniać pracę

i najgorsze jest to, że jakby mi się udało gdzieś w końcu załapać, to co? to znowu wytrzymałabym tam kilka miesięcy, bo swoim zachowaniem zniechęciłabym wszystkich do siebie, bo zachowywałabym się jak jakaś idiotka
coraz częściej mam ochotę wrócić na stare śmieci, bo tam przynajmniej ludzie jeszcze zwracają uwagę na umiejętności a pewność siebie i umiejętność sprzedania się nie jest aż tak ważna

nie wiem już sama co mam zrobić
Kazdy kryzys mija i powinien nieść perspektywy rozwoju(przynajmiej w teorii) Paradoksalnie gdy się zrezygnuje z jednej roboty mozna się zaangazować w szukanie następnej, wiem z relacji mojej mamy która zmieniała prace i kwalifikacje 10 razy Jest teraz zadowolona bo zatrudnia sama siebie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: w końcu a w tym czasie wiele razy sie przejechała i zdobywała doswiadczenie. Niektore babki wogole nie podejmuja pracy zawodowej bo boja sie zaleznosci a Ty wytrzymałas kilka miesiecy:Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Powodzenia nie moze byc zle !
Ja gdzieś czytałem, że co 8 lat organizm rekonstruuje komórki. Może właśnie z tym związane są te zmiany? Na pewno wiele daje pozytywne myślenie i szczera chęć zmiany. "Proście, a będzie wam dane."
Ja chciałem mieć idealną osobowość, żeby być wspaniałym podziwianym i żeby wszyscy mnie lubili, jak bym był jakąś gwiazdę z TV i dziś stwierdzam, że to pomysł do d*py. Inni są tak samo beznadziejni jak ja albo jeszcze bardziej. Gwiazdy w tv są pokazywane tylko w wąskim wycinku ich zachowań i to najczęściej dobrze wyreżyserowanym. To co je czyni gwiazdami to ich umiejętności. Więc nie gadajcie że nie macie osobowości bo macie tylko trochę pokręconą a to głównie z powodu naszego fobicznego czyli chorego myślenia.
Trzeba sobie tworzyć osobowość pracując nad swoimi cechami, poznać siebie i rozwijać swoje zalety i poprawiać wady a nie starać się być kimś innym czy jak inni. Zauważcie że ludzie o których myślicie że mają osobowość też mają wady, ale bardziej akceptują siebię i pracują nad swoim rozwojem.
Ja jako neurotyczny fobik myślałem o sobie że jestem do d*py albo że to inni są do d*py. Dwie negatywne skrajności.
Dzisiaj staram się myśleć że jestem normalny i inni też są w miarę normalni czyli neutralnie.
Jak uważacie że macie problem z osobowością to poczytajcie sobie o schizofrenii. Ci to dopiero mają przesrane. Jak by wam wychodzili ludzie z telewizora to co byście powiedzieli :Stan - Uśmiecha się:
Fobia to tylko taki popieprzony sposób patrzenia na świat. Trzeba zmienić sposób postrzegania.

BabyDoll:
Co do zaufania do psychologów. Jedni są ok, a inni nie. Studia psychologiczne nie sprawią, że ktoś zrozumie fobika. Oni znają tylko nasze schematy myślowe i zachowań i techniki jak sobie z tym radzić i tego mają cię nauczyć. Znajdź takiego co to umie. Nie generalizuj. Jak ci jeden nie pomógł szukaj innego. Aż trafisz na właściwego.

Rozwijajcie swoje zainteresowania! Przynajmniej w jednym będziecie czuć się pewnie. Poza tym to świetny sposób na wyjście do ludzi i poznawanie innych. Rozmawiajcie z ludźmi. Czasem mnie zaskakuje jak inni patrzą na te same sprawy z zupełnie innej perspektywy. Nawet jeśli się z tym nie zgadzam to dziwię się że tak można. Chcę powiedzieć, że istnieje coś poza naszym fobicznym światem i że trzeba samemu chcieć to odkrywać.

Co do pewności siebie trzeba stosować poza terapią i prochami techniki które w tym pomagają np. NLP.
Kramb napisał(a):Wydaje mi się, że tutaj problemem jest to, iż pominęliśmy (zostały nam odebrane) istotne etapy w rozwoju osobowości. W moim przyadku bardzo wcześnie została odebrana wolna wola i poczucie wartości, których brak zastąpiła nasza ukochana FS. W takiej sytuacji rozwijające osobowość uczestnictwo w grupach rówieśniczych, bunt w okresie dojrzewania, młodzieńcze miłości, itp. były poza moim zasięgiem.
Dopiero teraz uczę się co czuję, czego chcę, buduję granice w relacjach z ludźmi - nie mam ich wykształconych i dlatego czasem czuję się jak bezosobowościowiec.

Bardzo trafne uwagi. Mam dość podobne wrażenia.
mintchocolate napisał(a):mi to się czasami zdaje, że ja to jakbym osobowości nie miała, tzn. czuję się jakby mi odebrano moją osobowość
i dlatego nie wiem co i jak, jaka jestem, czego chcę, boję się, nie mogę się na nic zdecydować, czuję się jak bezradne dziecko, któremu każą być dorosłym
macie tak czasami?

mam to samo
Dopiero teraz uczę się co czuję, czego chcę, buduję granice w relacjach z ludźmi - nie mam ich wykształconych i dlatego czasem czuję się jak bezosobowościowiec

Myślałem że tylko ja mam taką niedokształcona osobowość :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Mimo 20tki na karku jestem człowiekiem bez osobowości zawsze ulegającym wypowiedziami innych osób
Zrób to,idź tam...zwykle sie poddaje i tak robie bo brakuje mi słów jakie mam użyć w celu przeciwstawienia sie
W okresie dojrzewania dopadła mnie fobia i wtedy zaczynały sie robić schody podczas gdy inni poznawali świat,żyli emocjami i każdą spędzoną chwilą
Zapomniałem co to obowiązki,do czego mi praca skoro matka wszystko robi
A teraz tylko o mnie gadają na okrągło i szukają "igły w stoku siana"
mintchocolate napisał(a):ja się czuję, jakby moje życie było wybrakowane, tj. pozbawione fajnych/'normalnych' wspomnień, z okresu, z którego takich wspomnień powinno być najwięcej
bo wtedy, kiedy ludzie przechodzili z młodzieńczości w dorosłość (koniec liceum i studia), ja siedziałam zamknięta w czterech ścianach z deprechą, fobią społeczną i ogólnym poczuciem beznadziei
ludzie się bawili, mieli przyjaciół, zakochiwali się
a ja uciekłam od tego wszystkiego
obudziłam się, kiedy na coś takiego nie było już większej szansy, czyli po studiach
nie potrafię się z tym pogodzić, że tyle straciłam, że przegapiłam tyle okazji
moja frustracja osiągnęła swoje apogeum właśnie po studiach, zresztą jedynie ktoś kto przeżył coś podobnego jest w stanie zrozumieć co czułam i co nadal czuję

Moje życie potoczyło się niemal identycznie.... no cóż trzeba z tym żyć

choć czasem jak się o tym człowiekowi przypomni to chce się wyć...
Ciekawy watek, dzięki, zę go odkopałeś. Chciałbym cos dodać do wypowiedzi Kramba czy minchocolate albo Keisu, ale... własciwie nei muszę nic dodawac. Lepiej niz ja sam ybmpotrafil opsali takzę moje uczucia. Czuję dokładnie to samo i jestem rpzerazony, bo mam wrażenie, zę wszystko, co w zyciu najpiękniejsze, a w każdym razie najpiękniejszy okres, czyli młodość, bezpowrotnie starciłem, nie będę miał wspomnień pierwszuch, tak naiwnych ale i silnych miłości, młodzienczych przyjaźni, a przede wszystkim doswiadczenia rak potrzebnego w dorosłym społecznym zyciu. To ejst powodem mojego obecnego stanu, wreszcie otworzyłem oczy i wszystko to dostrzegłem, bo koncząc studia nei da sie życ z dnia na dzień i licyć, ze cos się zmieni "za jakiś czas". Zniechęca mnei też wicja bycia dorosłym, odpowiedzialnym, poukładanym i dbajacym o całe zycie... Mozę gdybym mógł być byle kim, miec byle jaka pracę - mam wrazenie ze wtedy mozna jeszcze odwalać manianę, ale przeciez sam od siebie i wlasciwie zyciowa koniecznosc wymaga ode mnie innej postawy i walki o inna przyszłość...
Gdzieś czytałem , że cechy naszej osobowości zależą od tego z jakimi osobami przebywamy i jakie zachowania przyjmujemy .
Najbardziej w sobie denerwuje mnie to, że nie jestem osobą asertywną ; nie potrafię odmówić. Zazwyczaj brakuje mi argumentów , albo wstydzę sie poprostu odmówić , nie chce robić komuś przykrości - i dzięki temu ulegam namowom/ą ( niewiem jak to się pisze ; ) ) innych .
@up
Z asertywnością to jest tak ,że nie musisz mieć argumentów ,aby uzasadnić swoją odmowę. Jeśli się tłumaczysz to już nie jesteś asertywny.

Co do wątku to podpisuję się pod pierwszym postem. :Różne - Koopa: o sobie wiem i zważywszy na mój wiek to strasznie smutne. Życie przecieka przez palce ,a ja w zasadzie żyłem dla kogoś ,a nie dla siebie samego.
ja niestety zamiast rozwijać swoją osobowość i samodoskonalić się, często żyłam retrospekcją oraz marzeniami.
Stron: 1 2