PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Fobicy w związkach
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
aneczka36 napisał(a):On chce chodzić ze mną do znajomych i na imprezy
On jest raczej Twoim przeciwieństwem...
A podobno przeciwieństwa się przyciągają ;-)
Ale skoro chce pokazać swą wybrankę całemu światu, to... chyba naprawdę mu zależy?
Jeśli mi by zależało na jakiejś kobiecie to najpierw zapytałbym czy rzeczywiście chce żebym ją wszystkim pokazywał.

No i właśnie "podobno"... na "podobno" raczej trudno budować związek tak mi się wydaje.
oj, ale chyba popłynąłeś trochę Eric, bo ja to tak raczej pół żartem, pół serio napisałem :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Fakt, ja też bym pewnie w którymś momencie się spytał, ale może miłość tak zaślepia? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
who knows...
JAK DALEKO ZAJDZIE DWÓCH ŚLEPCÓW FS ???
integral napisał(a):Aneczko, bądź sobą tak jak przedtem - i koniecznie mów mu o tym, jak się czujesz. Inaczej będziesz się męczyć coraz bardziej. Zgadzam się, że komunikacja w związku to podstawa. Tym bardziej własnemu facetowi trzeba wszystko wprost mówić, bo oni tacy niedomyślni :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: i właśnie oczekują takiego wprostmówienia. Wiem, że może być trudno, ale jaka potem jest satysfakcja (i ulga), że powiedziałaś, co czujesz. I jak taka Twoja akcja wywołuje jego reakcję - wtedy widzisz, że mu zależy. Jeśli on Cię kocha (a na to wygląda), to Twoje samopoczucie jest dla niego istotną kwestią i nigdy nie będzie bagatelizował Twoich problemów. I chce byś była rozluźniona nie tylko dla niego, ale i dla Ciebie samej - byś była szczęśliwa, po prostu.
Też kiedyś miałam podobne lęki, a jak ktoś mi mówił, że mnie kocha to miałam ochotę uciekać :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: i z początku też nie chciałam częstego kontaktu, ani zaangażowania, jednak... wszystko się zmieniło i ładnie ułożyło - i coraz lepiej jest. potrzeba czasu - i odpowiedniej osoby.
A jakby nie chciał z Tobą być, to by Cię zostawił już dawno temu, i nie chciał spędzać z Tobą aż tyle czasu.
Swoja drogą, jakby teraz nagle zamilkł na 2 dni to byś pewnie się zdziwiła, jak to nagle za nim tęskisz

Zgadzam się z koleżanką w 99%.
Bardzo mądre podejście a co ważniejsze poparte doświadczeniem (życiem).
Brawo. Więcej takich „zdrowych” postów.
vivi napisał(a):A ja uważam, że w naszym przypadku otwartość jest ważniejsza, niż bycie w pełnej zgodzie ze sobą. Wiadomo, że fobia nie wyznacza naszego charakteru. To tylko utrudnia nam normalne funkcjonowanie, ale nie stanowi intergralnej części nas. W związku z tym sądzę, że trzeba uczyć się - początkowo wbrew sobie - otwierać na tę jedną, jedyną osobę. Po pierwsze jesteśmy razem nie bez powodu... ta osoba powinna na to zasługiwać, w domyśle wręcz zasługuje na więcej, niż inni. Po drugie wiem z własnego doświadczenia jak to jest, kiedy druga strona ciągle się chowa, czai, ukrywa. Nie ma nic bardziej paskudnego, niż świadomość, że nasza druga połowa nie mówi nam nic z tych (naj)ważniejszych rzeczy.
(...)
Szczerość i otwartość ponad wszystko! :Stan - Uśmiecha się:

Kolejny bardzo ciekawy post w tym wątku.
Tak trzymaj vivi a uwagi Myszy są "inne" :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: i nie zgadzam się z nimi.
Aneczka napisała:
Dopiero teraz on zaczyna zauważać moje dziwne zachowania - unikanie ludzi, skrajną małomówność, zakłopotanie, itd., zaczyna mi o tym mówic, co powoduje, że jeszcze bardziej się zamykam


U mnie to samo, jestem ponad rok w związku i też zaczyna to teraz wychodzić, tzn. mój lęk przed różnymi sytuacjami, których chcę w jego wyniku uniknąć. Co całkowicie rujnuje wspólne plany, jeśli żyje się z kimś razem...
Wczoraj usłyszałam w kłótni od mojego chłopaka, że jestem "po+:Ikony bluzgi pierd: i to zdrowo"...
Takie zdania sprawiają, że kompletnie zamykam się w sobie i przez resztę wieczoru nie byłam w stanie nic z siebie wydusić poza "nie mam nic do powiedzenia", co jeszcze bardziej go denerwowało.
Wydaje mi się niestety, że związek jest tym ogniwem zapalnym, który wywlekł moje ukryte od czasów liceum lęki na wierzch.
Mój chłopak ma inne problemy, tzn. nie kontroluje swojej złości, potrafi w trakcie zdenerwowania rzucać przedmiotami, kopać meble itd., co bardzo źle na mnie wpływa.
Ale myślę, że jeśli ma się problemy to to i tak wyjdzie w związku prędzej czy później, niezależnie od tego, jaki by partner nie był.[/quote]
ziemniak napisał(a):Aneczka napisała:
Dopiero teraz on zaczyna zauważać moje dziwne zachowania - unikanie ludzi, skrajną małomówność, zakłopotanie, itd., zaczyna mi o tym mówic, co powoduje, że jeszcze bardziej się zamykam


U mnie to samo, jestem ponad rok w związku i też zaczyna to teraz wychodzić, tzn. mój lęk przed różnymi sytuacjami, których chcę w jego wyniku uniknąć. Co całkowicie rujnuje wspólne plany, jeśli żyje się z kimś razem...
quote]

A może czasami też jest mu ciężko? Nie każdy jest Terminatorem.
Po drugie czy jesteś pewna, że wszystkie problemy wynikają z Twojej fobii? Może mają "zwyczajne" podłoże.
Nie można wszystkiego tłumaczyć fobią a już tym bardziej traktować to jako wygodne usprawiedliwienie wszystkiego (w tym własnego nagannego zachowania).

Bardzo lubię ziemniaki :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

gośćx

ziemniak napisał(a):Mój chłopak ma inne problemy, tzn. nie kontroluje swojej złości,


Nie boisz się go wtedy ?
Czasem się boję, ale najczęściej myślę o tym, że ten związek nie ma przyszłości, że kiedyś z nim zerwę, że nie będziemy razem niczego budować i to przynosi mi ukojenie. Brzmi to lekko niezdrowo.

On też nie jest owym terminatorem, więc myślę, że to wszystko zmierza w złą stronę (znaczy się w stronę końca). Ale póki co, nie wyobrażam sobie, abyśmy mogli obydwoje żyć bez siebie.

W każdym razie: jeśli ktoś myśli, że związek uleczy go z problemów, to moim zdaniem jest w błędzie. Na począku owszem: burza hormonów, nieprawdopodobna radość z powodu przełamania tej granicy, która oddziela nas od innych ludzi, wspólne spędzanie każdej wolnej chwili itd.
Ale po jakimś czasie zaczyna się proza życia i jeśli ktoś ma problemy to one się z czasem ujawnią, zwłaszcza jeśli mieszka się ze sobą.

PS. Nie wszystkie problemy wynikają z fobii. Często jestem zwyczajną zołzą :Stan - Niezadowolony - Diabeł: Ja w ogóle nie jestem przekonana czy mam fobię społeczną. Ale jestem coraz bliżej tego wyczynu jakim jest udanie się do specjalisty.
Natomiast on najbardziej się wścieka, kiedy nagle zmieniam plany z powodu lęku przed jakąś sytuacją, a to już wynika z tego mojego unikania, nad którym nie potrafię zapanować.
ziemniak napisał(a):W każdym razie: jeśli ktoś myśli, że związek uleczy go z problemów, to moim zdaniem jest w błędzie.
Ja myślę, że to zdanie jest źle sformułowane, bo właściwy związek z drugą osobą (tzw. miłość) jest lekarstwem na nasze problemy - a raczej, ściślej rzecz ujmując, powoduje wzrost naszej siły w zmaganiu się z owymi problemami (i nie dam się przekonać, że jest inaczej :Stan - Niezadowolony - Diabeł: ). No a w błędzie są tylko ci, którym wydaje się, że nie wymaga to żadnego wysiłku, że są to jakieś czary mary, które w mig sprawiają, że wszystko jest kolorowe. Jednak samo się nie stanie i potrzeba wysiłku, ale to dobrze. No nie wiem jak wy, ale ja żyję w przeświadczeniu, że to co zdobywam z większym trudem jest wartościowsze, lepiej "smakuje".
Ogólnie rzecz biorąc to dla osoby z problemami najlepszy ktoś bez danego problemu. A że związek nic nie daje, to jak pisze Kasumi nie jest prawdą. Można razem pracować, choć trzeba trafić na kogoś dobrego bardzo i mądrego. No i jest to bardzo trudne. Ale choćby to, że się widzi sens działanie może pomóc, czyż nie? A jeszcze napiszę tak. Często we dwoje sobie nie można poradzić, z tym co się dzieje między, czy ze sobą. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zwrócić się do specjalisty po pomoc.
A ja myślę, że ziemniakowi chodziło o dawno znaną prawdę, że jak się ma problemy, to one za sprawą związku nie znikną. Że ludziom się wydaje: zwiążę się, zakocham i depresja (np.) zniknie. A to kompletnie błędne podejście, które może tylko zaowocować ranami po obu stronach. To tak po prostu nie działa... No i poza tym nie można do związku wnosić takiego bagażu... Jakby z nastawieniem, że związek to swoista terapia. To nie jest terapia i nie wolno tak traktować drugiej osoby. Niestety jest to częste podejście osób z problemami.
to jeszcze zależy z czego ta depresja wynika. ja już to pisałam w innym temacie z reszta, rzecz w tym, że trzeba mieć "dla kogo żyć" - to jest kolosalna różnica gdy się ma a gdy się nie ma : )
No tak tak, wiadomo. Masz rację, Kasumi - nie sprecyzowałam po prostu, że o innego typu depresjowe jazdy mi chodziło :Stan - Uśmiecha się:
nie dodam wam otuchy tym co napiszę... ale jestem juz wolny :Stan - Uśmiecha się: nie od fobii ale od dziewczyny...
\.
Najpierw powiedz, od jak dawna jesteście razem, ile macie lat i jak on się zachowuje, to znaczy ile wie o Twoich oporach (fobii) oraz jak reaguje na Twoje milczenie, kiedy poruszacie poważniejsze tematy. :Stan - Uśmiecha się:
.....
No to droga wolna :Stan - Uśmiecha się: Nie łączy Cię z nim wieloletni, głęboki związek, masz wątpliwości, on też jest średnio szczęśliwy... Jeżeli naprawdę uważasz, że to kwestia osoby, to odejdź. Może kto inny Cię uszczęśliwi.
Z drugiej strony myślę, że w tym wszystkim jest za dużo kombinowania. Niebezpieczne jest racjonalizowanie uczuć, bo do niczego nie prowadzi, wprowadza tylko mętlik w głowie. A gdybyś postarała się wyciszyć i wyobrazić sobie, że więcej go nie zobaczysz, albo widywać będziesz tylko na odległość? Żal Ci czy nie? Tęsknisz za jego dotykiem, czy nie?
Może zresztą potrzebujesz więcej czasu na przywiązanie się do niego. Czyli możesz podjąć decyzję, czy chcesz się zaangażować głębiej, czy wolisz się wycofać. Moim zdaniem warto dać związkowi szansę...

Co do milczenia w obliczu pytań. Potrafiłabyś odpowiadać choćby lakonicznie? Półsłówkami? Czy to też byłby problem? Albo napisać maila zamiast rozmawiać?
.....
On chyba nie do końca Ciebie rozumie. Prosząc ciągle żebyś się otworzyła może wzmagać Twoje poczucie winy że nie potrafisz, ale on tego jak widać nie dostrzega. Czy jest on typowym "młodziakiem", imprezowiczem, który ciągle obraca się w czymś towarzystwie? Jeśli tak to może być mu ciężko zaakceptować osobę fobiczną i w przyszłości pojawi się wiele problemów z tym związanych.
A myślałaś nad jakąś terapią, psychologiem? Ciężko jest żyć będąc tak zamkniętym nawet na teoretycznie najbliższe osoby...
Stron: 1 2