PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Psychoterapia tańcem.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Nie wiem, czy dobrze odbierzecie to co napiszę ale chciałbym Was zachęcić do nieinwazyjnej, wspaniałej terapii tańcem. Nie orientuje się, czy są takie ośrodki terapeutyczne , gdzie odbywają się tego rodzaju terapie ale dobrze by było, gdyby ktoś stworzył coś takiego i zaprosił wszystkich fobików do udziału.
Muzyka jest naprawdę wspaniałym środkiem wprowadzania w dobry nastrój i usuwania wszelkich stresów i napięć psychicznych, pod warunkiem, że jest to muzyka którą lubicie no bo każdy reaguje pozytywnie na inny rodzaj i na inne częstotliwości dźwięków. Sam wielokrotnie doświadczyłem kojącego i rozprężającego działania dźwięków po ciężkiej stresującej pracy. Muzyka przy której się lekko, swobodnie tańczy (nawet niekoniecznie z partnerem, chociaż tak byłoby najlepiej) powoduje przepływ przez całe ciało wspaniałej, relaksującej energii. Przejawia się to tym, że wyraźnie czujemy na ciele mrowienie w czasie, gdy tańczymy w rytm ulubionej piosenki. Nie wiem czy doświadczyliście własnie takiego zjawiska bo każdy może reagować inaczej ale ja odczuwam w momentach wirowania, podrygiwania, kołysania się w rytm tego rodzaju wrażenia.
No i jeszcze jedno. Nie używamy alkoholu przed tańcem bo on powoduje spadek wrażliwośći odczuć w czasie tej terapii i hamuje wyraźnie przepływające przez ciało pozytywne energie.
Zapraszam wszystkich do wypróbowania tego sposobu przy dźwiękach muzyczki, którą najbardziej lubicie :Stan - Uśmiecha się:
O tak, podpisuję się pod tym :Stan - Uśmiecha się: Żebym tylko umiał lepiej tańczyć...
Ale jeśli chodzi o względy terapeutyczne, to chyba dobry byłby taniec artystyczne. W końcu w terapii chodzi o radzenie sobie z emocjami, a taki taniec jest przecież ich pełen. Sam bym się na taki zapisał :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
tak, zgadzam się. taniec to przecież ruch, jakieś cwiczenia, a to przecież powoduje również wzrost dobrego nastroju, poprzez wydzielanie pewnych hormonów. muzyka również stymuluje nastrój, wiec połączenie tych dwóch może dawac bardzo dobre efekty :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Ja to nawet po alkoholu nie tańczę :Stan - Różne - Zaskoczony:ops:
A czemu ? Nie umiesz, czy też wstdzisz się ?
Samek napisał(a):A czemu ? Nie umiesz, czy też wstdzisz się ?

To drugie. A umieć też pewnie nie umiem, nie próbowałem :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
No tak. Ja kiedyś też wstydziłem się zatańczyć. To jest normalne. Trzeba taki wstyd przełamać i przekonać się , że poruszanie w takt muzyki jest przyjemne i postrzegane przez innych ludzi jako coś normalnego, na przykład, jak jedzenie posiłku. Najlepiej spróbować samemu przy ulubionej muzyce, przed lustrem. Można podpatrzeć jak to robią inni na dyskotece. Chyba można znaleźć takie filmiki na You Tube. Gdy już się ma pewność, że taniec wychodzi nam całkiem nieźle to najlepiej iść z osobą lub grupą zaprzyjaźnioną na dyskotekę, gdzie jest dużo ludzi. Nikt wtedy nie zwróci na Ciebie najmniejszej uwagi co robisz i jak tańczysz. Gdy już wtopisz się w tłum i zaczniesz pląsać będziesz na początku czuć się nieswojo ale po kilku kawałkach złapiesz rytm i wczujesz się w klimat dyskotekowych przebojów.
Powodzenia.
ja czuje sie jak glupek juz jak sam w pokoju mialbym tanczyc,u mnie taniec powodował oprór i lęk zawsze od kiedy pamietam,zawsze kojarzylem to z ''lękiem spolecznym'' tak jakby sam taniec był kulminacją pokazania calego mojego sztywnego/spiętego/bojącego jestestwa :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: nie wiem dlaczego ale dla mnei to bardziej tremujace chyba niz nie wiem calowanie czy cos innego rozumie ktoś coś,nie macie awersji do tańca? jak ją pokonać zeby nie czuc sie jak idiota?

no i o co tak naprawde w tancu chodzi?

o wprowadzenie sie w trans pewnego rodzaju?

o przyjemnosc z powtarzanych sekwencji technicznych?(tak jak przyjemnie sie strzela gola do bramki).

jak na czyms jestem to potrafie sie bardzo wczuc i czuc 0% tremy a na trzezwo czuje sie glupio i nie wiem jak to przełamać.
Świetny pomysł z tym tańcem, my fobicy jesteśmy pod tym względem "przyblokowani" i boimy się tańca, bo jest on ekspresją nie tylko naszego ciała, ale i naszej osobowości. Myślę, że odblokowanie się pod tym względem jest bardzo ważne, bo poprzez taniec możemy nauczyć się wyrażać emocje, które skrywamy przed innymi.

W tańcu chyba najważniejsze to być wyluzowanym, wiadomo, że jak jesteśmy "sztywni" to czujemy blokadę przed ekspresją samych siebie, a tym samym przed tańcem, który jest jedną z form tej ekspresji.

Tak samo pewnie fobicy boimy się śpiewać, bo głos jest również ekspresją nas samych. Co myslicie o śpiewaniu, albo o połączeniu jednego z drugim?

Ja dzisiaj śpiewałem sobie w domu robiąc jedzenie, akurat nikogo nie było. Nagle rodzice weszli do mieszkania, i przestałem, obleciał mnie strach, jakby mnie przyłapali na nie wiem czym :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
też wlasnie wpadlem na to niedawno i zaczałem spiewać i rapować :Stan - Uśmiecha się - LOL:
biore szybka piosenke wyciszam vocal i nagrywam,czytam pelnym glosem tekst(naśladując rapera np mezo,peja itp. biore proste kawalki z masą tekstu)ale ze jest tak szybki to nie jestem w stanie wszystkiego modulować tak jak w oryginale.

Na poczatku dziwnie mnie to krepowalo ale przestalem na to zwracac uwage(z czasem zatracilem sie bo to rap i nie sposob myslec za wiele)efekty sa po takim cwiczeniu;

moge bardzo szybko i wyraznie mowic,przydaje sie jak sie stresujesz to mozesz powiedziec co chcesz i jak chcesz...

wreszcie przestalem cicho mowic(tutaj miałem blokade dziwaczną jak na FS przystało i mowilem ciszej bojąc sie ze bede ryczał jak wół :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: co bedzie odbierane jako krzyk :Stan - Niezadowolony - W szoku: :Stan - Uśmiecha się - LOL: otoczenie nas inaczej widzi niz my sami siebie widzimy( o wiele lepiej z reguły) tutaj było to samo.

zdecydowanie lepiej sie oddycha(bo wkoncu tchu brak w trakcie ''spiewania'' i przepona zapiepsza równo a z tym jest w stresach problem(oddech).

Narazie wiem jedno co by czlowiek nie cwiczyl i nie powtarzał to wkoncu zaczyna to robic coraz sprawniej.
Ciekawe tylko ile trzeba np rapowac zeby miec wyrobioną taką sprawność szybkiego wyraźnego mowienia...i ile trwa efekt pozytywny ,,przełamywania sie''
Jakieś 3 lata temu byłam na 2 miesięcznym kursie tańców latynoamerykańskich (gł. salsy).Chętnych było sporo,bo kurs sponsorował w dużej mierze Urząd Miasta. Zapisały się gł.nieporadne kobiety po czterdziestce, które tłumnie oblegały pana instruktora, więc łatwiej mi było "schować się w tłumie". Najistotniejsze w takim tańcu jest koordynacja, zgranie przeciwstawnych partii ciała jednocześnie oraz to co podczas indywidualnego tańca jest niezbędne-gracja (seksapil itp. :Stan - Różne - Zaskoczony:ops: ). Wtedy tam czułam się na prawdę wyjątkowa-jak każda kobieta tam. Jeszcze jakiś czas po kursie cieszyłam się pewniejszymi ruchami, gestami-można powiedzieć, że byłam bardziej spontaniczna. Eh...kiedy to było... :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
czyli jednak coś to daje? jak długo trwał efekt i na ile wypływał z tego kursu a na ile z placebo lub innych zdarzeń w twoim zyciu?(moze mialas jakis dobry moment w zyciu czy cos w tym stylu?).
nie dołujcie się z tego powodu że nie umiecie tańczyć bo sa osoby które umieją i nawet jak otrzymuja za to pochwaly to nie pomaga to w walce z fobia np ja sam jestem jedna z nich, u mnie to dzialalo w ten sposob ze ciagle bylo za malo i ciagle nie bylem dosc dobry ale to normalka banalne ale prawdziwe , jedyne co mi pomaga to terapia richardsa choc to dopiero 2 tyg+wizyty u psychologa + pozytywne nastawienie jak negatywne mysli przychodza bądz zauwazam ze zaczynam obsesyjne szukac jakiegos rozwiazania to po prostu wlaczam pozytywna muzyke badz cwicze niewazne jak bardzo mi powtarza ze to sztuczne i nic nie da
Jak ostatnio probowalem samemu to udalo sie ''wczuć'' w muzyke i od kogoś wiem ze wyszło mi dobrze,uslyszalem zdanie ''ej, ty umiesz tanczyć :Różne - Wykrzyknik: '' dla mnie to duże pochlebstwo bo wczesniej nigdy nawet nie probowałem i nie myslałem jak można sie tego nauczyć.Teraz myśle ze to nie jest takie trudne pod warunkiem ze sie umie rozluznic mięśnie i wtedy samo leci i wlasnie nie trzeba sie skupiac na tym jak tanczyć tylko ''robić to'' - tak jak sie czuje muzyke,

Prosze o odpowiedź tych co umieją albo lubią tańczyć, czy moja wizja jest prawidłowa bo nie wiem ja sam na to wpadłem i mi jakos wyszlo inaczej niz zwykle(nie sztywno a bez wspomagania np alkoholem)
sluchaj gdy mialem lepsze okresy i myslalem ze juz sie wyleczylem to moglem skupiac sie na tancu i dobrze kontrolowac swoje ciało niekoniecznie idąc na tzw zywiol czyli jak ty to przedstawiles chodzi tu o nastawienie jeśli nie masz w glowie tych wszsytkich mysli co jesli itd tanczenie tak jak inne sprawy przestaja ci sprawiac trudnosc tak jest w moim przypadku
wiesz ja czesto nie mam nawet mysli slownych a po prostu czuje sie glupio,jakos nie trzeba nawet myslec zeby te durne lęki były.Mówisz o nastawieniu no łatwo tak powiedziec gozej zrobic :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: moze wazny jest po prostu dobry humor pewnie to ma duze znaczenie ale humor to dla nas tutaj nie wszytsko,no cóż nie wymieNkajmy :Stan - Niezadowolony - Diabeł: .
damio napisał(a):czyli jednak coś to daje? jak długo trwał efekt i na ile wypływał z tego kursu a na ile z placebo lub innych zdarzeń w twoim zyciu?(moze mialas jakis dobry moment w zyciu czy cos w tym stylu?).

Będzie to dosyć spóźniona odp. na pytanie, ale jak to się mówi lepiej późno niż wcale :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

czyli jednak coś to daje?
-taniec jak również inne dyscypliny związane ze sportem są moim zdaniem największą nadzieją dla fobików na lepsze przeżywanie każdego dnia.
jak długo trwał efekt?
-efekt u mnie trwał dopóki nie zmieniły się kręgi ludzi, w których przebywałam i dla których taniec był ważnym elementem życia.
efekt - na ile wypływał z tego kursu a na ile z placebo lub innych zdarzeń w twoim życiu?
-myślę, że na efekt złożył się szereg zdarzeń, które miały miejsce jednocześnie (dwie różne szkoły, nowi znajomi i starzy znajomi z liceum - siłą wyciągający mnie z domu, pora roku)
-mialaś jakiś dobry moment w życiu?
Tak, myślę że był to dobry moment (wiele trudnych sytuacji, które miały pozytywny bilans )- pierwszy raz w życiu miałam okazje otwarcie opowiadać innym o tym czym JA się zajmuje, mając przy okazji wrażenie, że to co robię ma - stereotypowo - bardzo pozytywny odbiór.

Na koniec krótka refleksja:
Dlaczego kurs tańca, a nie np. taniec przed lustrem w domu?
- słyszymy muzykę, taką którą wybiera instruktor
- tańczymy przed ogromnym lustrem jakiego nie mamy w domu
- widzimy innych ludzi uczących się i tak jak my - stawiających nie poradne kroki
- mamy możliwość poznania innych
- ćwiczymy koordynacje i równowagę w napiętej sytuacji (by np. lepiej panować nad ciałem w autobusie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: )
- nasze myślenie o sobie koncentruje się w innym kierunku
A brzmi to ciekawie...
Chodziłam na zajęcia z tańca przez ostatni rok, tak, są przyjemne (jak każdy wysiłek fizyczny), ale wartość terapeutyczna?
Przełamuję się żeby zacząć się ruszać z małą grupką, z którą mam zajęcia i to nie jest żaden postęp, bo moje lęki nie są aż takie, żeby tego nie zrobić (chociaż cykałam się przez dwa miesiące i to w sytuacji, gdy pół grupy już znałam wcześniej). Wiadomo, jest jeszcze ten dyskomfort przebywania z obcymi ludźmi, który też po czasie maleje, bo intensywność zajęć nie sprzyja rozmyślaniu, czy ktoś się ze mnie śmieje, tylko trzeba nadążać za układem. Do tego dochodzą hormony szczęścia wytwarzane podczas wysiłku, no i wiadomo- kwestia przyzwyczajenia do tych konkretnych twarzy, po których wiesz czego się spodziewać. No ale wychodzę z sali i koniec, było miło, można było wyłączyć myślenie, ale endorfiny się ulatniają i zaraz cały ten pier*olnik w mojej głowie odzywa się znowu. Dwie godziny oderwania, ale żadna terapia, ot chwilowa ucieczka.

Gość

Taniec to na pewno dobry pomysł ale ja od zawsze miałam opory przed nim. Kiedyś to był koszmar. Bałam się wszelkich dyskotek i innych zabaw. Kurczę miałam iść na zumbę z przyjaciółką ale już chyba nie mam przyjaciółki...