PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: nie dla szpitala w Ciborzu w woj. lubuskim
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Bylam w tym szpitalu i nie zamierzam znowu tam isc dlatego ze lekarze sa tylko trzy dni w tygodniu na oddziale psycholog nie rozmawia z pacjentami tylko plotkuje z pielegniarkami zadkoscia sa spacery faszeruja silnymi lekami po ktorych nie mozna chodzic.
Jejku :Stan - Niezadowolony - Smuci się: ja się strasznie bałam przed pierwszą wizytą u psychologa że mnie do szpitala wyślą :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Mogę się spytać na co chorujesz? Jak nie chcesz odpowiadać to nie odpowiadaj :Stan - Uśmiecha się:
To ja również zdecydowanie odradzam.
Ten wątek moim zdaniem powinien znaleźć się w dziale o leczeniu, ale tu też może być w OFFTopik .
Witam na forum
Po przeczytaniu "Lot nad kukulczym gniazdem" Kena Keseya do szpitali specjalnie przekonany nie jestem...
W tamtym tyg w czasie pierwszej wizyty u psychologa dostalem ankiete z okolo 40 pytaniami do wypelnienia. Pani na wstepie powiedziala ze jak okazaloby sie z wynikow tejze ankiety, ze jestem niebezpieczny dla siebie czy otoczenia to wtedy beda interweniowac... Byly tam m.in.Pytania czy myslisz ze twoje zycie nie ma sensu czy myslisz o smierci i jak czesto, czy podjales jakas probe samobojcza itp.. Byla skala od 1 do 4. Nie podejmowalem do tej pory zadnych prob samobojczych zaznaczylem jednak ze czasami zdarzalo mi sie myslec o skonczeniu zywota. Gdy wrocilismy do analizowania mych odpowiedzi, przed oczami pojawila mi sie Wielka Oddzialowa z Cuckoo Nest. Karetka jednak nie przyjechala...
Fobik miałem chyba taką samą ankietę do wypełnienia. Ale z tymi myślami to nawet psychiatrze się bałem powiedzieć.
Byłam w tym szpitalu 4 razy i ani mi się śni iść po raz kolejny.
Najlepszy jest oddział C, tam przynajmniej psycholog jest dostępna. 4 razem byłam właśnie tam i podczas 5tyg. pobytu rozmawiałam z nią 5krotnie.
Ale przygnębiające wrażenie robi widok innych chorych, nieraz ignorowanych przez kadrę - sorry, ale dlaczego ciężko upośledzona dziewczyna chodziła pół dnia z pełną pieluchą? Żeby nie było problemu zamknęli ją w izolatce, dali środek uspokajający (dodam, ze osoba ta nie mówiła, porozumiewała się za pomocą jakiś gardlanych dźwięków)
Mam pytanko: czy w innych psychiatrykach też wizyty wyglądają w ten sposób że przy innych pacjentkach mówi się o swoich dolegliwościach? Niektóre moim zdaniem są zbyt intymne by omawiać je przy sali pełnej pacjentek. Miałam wrażenie tam że panuje presja, by mówić tak jak życzyłaby sobie kadra (kota szło dostać po kilkunastodniowym zamknięciu więc kombinowało się by puścili choć na ławeczkę).
Nie wspomnę o pani ordynator oddziału (A lub B), chodzi mi o taką blondynkę. Potrafiła przygadać po próbie samobójczej, pytaniem "czy żałujesz" (ja jej na to że nie), kiedyś pielęgniarka oddziału A stwierdziła że jestem egoistką (nie znając przyczyn tych prób)
Plusem oddziału C jest też wystawianie czajnika kilka razy dziennie, a ja kawosz, nie wytrzymałabym przynajmniej bez 2 małych czarnych dziennie.