PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Autentyczność w życiu
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Trudno ominąć ten temat we własnym życiu, ono wcześniej czy później upomni się o naszą autentyczność, a jeszcze trudniej nigdy nie ulec ułudzie, że jesteśmy lepsi niż wygląda to w rzeczywistości. I nie mówię tu o sytuacji, w jakiej jesteśmy świadomi prezentowanego przez siebie poziomu, tylko próbujemy innym wcisnąć kit na nasz temat, naciągamy fakty czy coś tuszujemy, co oczywiście również jest nieautentyczne, ale o sytuacji, w której łudzimy się przed sobą samym, że jest z nami dobrze, a naprawdę życie uprasza się o wprowadzenie zmiany.

I właśnie przeszkadza mi wrażenie, że próbowałem na tym forum ukazać się z jak najkorzystniejszej strony przy jednoczesnym wkręcaniu samego siebie, że jestem może lepszy niż faktycznie jestem. Tym bardziej stało się to dla mnie nieznośnym, że trochę sypie mi się forma, zdrowie, kondycja i prezencja, co stoi w sprzeczności z dawnymi tekstami o dobrej formie. Ale też nie było to do końca złe, wszak wierzyłem w siebie i chciałem się pozytywnym myśleniem na pozytywne tory skierować, nawet dobre intencje.

Teraz, kiedy przyznałem publicznie, jaka jest rzeczywistość, dopiero mam widok na realną pracę nad sobą. Bo tak mi zależy na posprzątaniu w swoim życiu, że nie mogę dłużej siebie już zwodzić, gdyż zawsze, zawsze będę uciekał w ułudę, jeśli nie zrezygnuję z niej definitywnie.

Jak macie jakieś spostrzeżenia czy historie, też się podzielcie.
Nie wiem, mnie trochę demotywuje ile rzeczy w swoim zachowaniu powinienem zmienić itp. A też wydaje się mi, że to normalne, że staramy się pokazać z jak najlepszej strony i niekoniecznie ujawniamy swoje problemy.
Myślę że autentyczność jest w miare ważna, ale trudno jest mi być autentycznym z wielu powodów. Często ukrywam niektóre swoje cechy bo boję się bycia wyśmianym, ale także zdarza mi się wyolbrzymiać swoje zalety bo myśle że wtedy inni będą mnie bardziej szanować. Niestety, bańka po jakimś czasie pęka bo trudno utrzymać fałszywe wrażenie na stałe.
Zdaje mi się że każdy chce siebie zaprezentować w jak najlepszy sposób, jest to istotna umiejętność.
Moje życie jest tym usiane. Do tego stopnia że gdy czuję szczęście czy głęboki spokój taki stan wydaje mi się nienormalny. Węgiel ma te same atomy co diament, jak mała jest różnica między czymś co jest doskonałe a czymś co może się stać mało wartościowe.

Generalnie też mam jakieś urojenie że prawie każdy ma ode mnie jakieś oczekiwania i że nie mogę być po prostu sobą.
(23 Wrz 2023, Sob 19:23)Nameless napisał(a): [ -> ]Węgiel ma te same atomy co diament, jak mała jest różnica między czymś co jest doskonałe a czymś co może się stać mało wartościowe.

Ale węgiel nie jest mało wartościowy, tak w praktyce. Węgiel to "czarne złoto".

(23 Wrz 2023, Sob 19:23)Nameless napisał(a): [ -> ]Generalnie też mam jakieś urojenie że prawie każdy ma ode mnie jakieś oczekiwania i że nie mogę być po prostu sobą.

A to też tak mam.
U mnie brak takiej autentyczności był wynikiem nierealnych, chorych oczekiwań jakie miała wobec mnie moja rodzina. Nieustanna krytyka i niezadowolenie z tego jaki jestem przyczyniły się do tego, że przestałem akceptować samego siebie. Zamiast tego stworzyłem w wyobraźni Swój idealny obraz, do którego próbowałem dążyć i którego bardzo trudno było mi się potem pozbyć. Spowodowało to, że nawet gdy wyprowadziłem się od mojej rodziny nakładałem na siebie ogromną presję, nie cieszyły mnie moje sukcesy, a każda porażka była miażdżąca. Przed resztą świata starałem się ukryć Swoje słabości. Szukając akceptacji w oczach innych ludzi przedstawiałem się jako lepszy niż w rzeczywistości byłem, z czym było mi potem z różnych powodów bardzo źle.

Wiele lat się z tym zmagałem i dopiero na ostatniej terapii udało mi to poprawić. Nie myślę i nie analizuje już tak dużo jak kiedyś. Nadal nie mogę powiedzieć, że w pełni akceptuję samego siebie, ale przynajmniej część rzeczy w sobie polubiłem i żyje mi się teraz znacznie łatwiej.
Rodzina też potrafi dać do pieca, najgorsze jest jak takie działania nie są dla nich świadome w sensie jak udają praworządnych a w domu nieświadomie krzywdzą człowieka. No ale cóż, każdy korzysta ze swojego umysłu najlepiej jak może, nie można zmieniać innych na siłę czy wbrew ich woli. Kolejny temat rzeka który jak każdy jest dla mnie problemem otwartym i nieskończonym. W matematyce jest prościej bo za "problemy milenijne" istnieje wysoka nagroda i prawdopodobnie każdy da się przedstawić czy udowodnić w skończony sposób. Za to nagroda za rozwiązanie takich filozoficznych i własnych problemów nie jest tak jawna, ale jak się już do niej dojdzie to cenniejsza rzecz od jakichkolwiek pieniędzy.
Im mniej skupiam się na moich powierzchownych cechach, tym lepiej czuję się sama ze sobą.
Im więcej widać tego co na zewnątrz, tym silniejsza jest moja potrzeba kreowania maski.
Prawdziwa jestem zawsze – czy to  z fasadą czy bez.