PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Opiekunowie a fobia społeczna
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Nie wiem, czy kiedyś był tu taki temat, ale myślę, że może wywołać ciekawą dyskusję.

Kto sprawował nad wami opiekę przez większość waszego dzieciństwa? Czy byliście wychowywani po równo przez oboje rodziców czy np. głównie przez tylko jednego z nich? A może w ogóle nie mieliście takiej osoby? Czy wpłynęło to jakoś na rozwinięcie się u was fobii społecznej i innych zaburzeń?

Ja np. mimo iż posiadam oboje rodziców, ale przez większą część życia wychowywała mnie tylko matka. Tata był "słoikiem" i pracował w dużej mierze na terenie całej Polski, więc przyjeżdżał do domu tylko na weekend/święta, ale zdarzało się, że nie było go w domu w ogóle np. przez dwa tygodnie lub dłużej.

A jak to wygląda/wyglądało u was? Czy uważacie, że wywarło to znaczący wpływ na to, kim jesteście?
Tak, niestety, ale matka raczej miała spory wpływ na rozwój fobii społecznej. Była nadopiekuńcza, miała tendencje do wyręczania mnie we wszystkim przy jednoczesnej krytyce(jedz więcej , bo nie urośniesz, bo jesteś za chudy itd) Szczególny wpływ na rozwój fobii miała wada wymowy(jąkanie) i jej ciągłe powtarzanie "spokojnie ,nie denerwuj się , mów powoli " itd ignorując całkowicie co mówię. Do dziś pamiętam jak postanowiłem się w ogóle się nie odzywać , jeśli jej się nie podoba jak mówię. To spowodowało utrwalenie negatywnych myśli. Do dziś jak się odzywam to pierwsza myśl "nie rób tego , zaczniesz się jąkać , pomyśli, że jesteś idiotą" mimo ,że jąkam się raczej rzadko tylko w sytuacjach bardzo stresujących. Oczywiście oliwy do ognia dolał stereotypowy obraz takiej osoby jako wiejskiego głupka (kabarety w tv nie były dla mnie zabawne :Stan - Niezadowolony - Smuci się:  ) , szkoła , bo przecież się nie odzywam , nie zgłaszam na lekcji to pewnie nic nie rozumiem , więc musiałem zostawać w "kozie" (ciekaw jestem co pomyśleli sobie ci nauczyciele, kiedy w 3 klasie podstawówki mają cię za osła, zaś w w 4, gdzie już były normalne oceny i pisemne sprawdziany średnia powyżej 5 xd) Niestety to spowodowało, że żeby czuć się "normalny" musiałem być najlepszy w przeciwnym razie miałem poczucie ,że ludzie mają mnie za ułomnego czy coś :Stan - Niezadowolony - Płacze:  Do tego dorzućmy ojca raczej wycofanego, który nie wie jak rozmawiać z dzieckiem, matkę, gdy byłem mały w depresji i właściwie ciągle się bałem ,że wyjdzie i nie wróci i zostanę sam z ojcem. Ten lęk pewnie spowodował, że nie chciałem zostać sam w przedszkolu (w końcu na podwórku nie bałem się dzieci i właściwie to byłem wręcz w centrum , dopiero w w szkole coś się z+:Ikony bluzgi kochać 2: , nie wiem czemu , ale nie zostałem zaakceptowany przez grupę i właściwie bałem się do niego chodzić , musiałem zmienić przedszkole  :Stan - Niezadowolony - Martwi się:  . Do dziś mam złe obrazy w głowie z tego okresu. Matka właściwie "przelała" na mnie wszytskie swoje fobie). Najgorsze ,że robiła to myśląc ,że robi dobrze i głupio mieć do niej pretensje próbując mi zapewnić to czego ona nie miała w dzieciństwie. Dodam ,że rodzeństwo również zdradza pewne symptomy fobii społecznej i wycofania, ale w mnieszym stopniu niż ja głównie z powodu, że ich dzieciństwo przypadło już na lepszy okres (bez depresji matki , bez problemów finansowych i bez żadnych większych wad , które cię wyróżniają z tłumu)
Najśmieszniejsze ,że byłem u psychologa i niczego nie stwierdził, wyrośnie z tego XD