PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Czym jest miłość?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Cytat:Jednak nieprzypadkowy dobór światopoglądów, które eksponują swoją wyższość, wygląda mi na racjonalizację własnych poglądów.
Skoro już zostałem przejrzany na wskroś, to jeszcze ekstrawertycy piją krew niemowląt i nie myją po tym buzi.
Musicie sobie sami dopisać każdą inną pozycję na osi temperamentu, bo inaczej nie będzie to przykład tylko wyższoś i nienawiś. Wszystkie symbole religijne albo żaden!

Cytat:O co chodzi i czy ja chcę wiedzieć? Z brodaczem w chmurce się spotkałam, więc zakładam, że to o mięsie też się skądś wzięło.
"Mięsożercy nie zdają sobie sprawy, skąd bierze się mięso na ich talerzu".
Zdają sobie sprawe a to weganie tylko myslą że mięsozercy nie wiedzą :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: a mięsozerca jak je to wie że to miało oczy i zyło ale trzeba było zabić.
Dokładnie klusku
"Mięsożercy nie zdają sobie sprawy, skąd bierze się mięso na ich talerzu". Hm, raczej chodzi o to, że ludzie nie interesują się tym, w jakich warunkach żyją te zwierzęta i jak realnie wygląda hodowla przemysłowa i ubój.
edit. Tak tak, nie wszyscy
+ nie tak rzadko spotykane traktowanie ryb jak niemięsa, trochę jakby rosły na drzewie
edit2. Tak tak, też nie wszyscy
W tym celu wspomaganie się obrazkami z Azji, bo europejskie co prawda byłyby nudne, nie aż tak emocjonalne, więc w "słusznej RACJONALIZACJA ŚWIATOPOGLĄDU ALERT sprawie" kolorować można, cnie.

* * *

Miłoś jest wtedy, kiedy masz ochotę za coś zamordować, ale po chwili wraca ciepełko w duszy (tej kwantowej 140 IQ) i jest fajen.
Nie jestem monterem filmików i dobieraczem materiałów, więc niech oni się wypowiedzą. Kwestia wrażliwości, dla mnie europejskie warunki są wystarczająco ch.ujowe
Kiedyś zabiłem kurę.
Czy to Twoja definicja miłości?
(25 Kwi 2022, Pon 21:54)vesanya napisał(a): [ -> ]Czy to Twoja definicja miłości?
Przez ciebie śmiechłam o 2 w nocy.

Co do miłości to nie umiem opisać tego, jak to odbieram. Mam wrażenie, że obecnie nikogo nie kocham.
(24 Kwi 2022, Nie 19:04)ten zły. napisał(a): [ -> ]No dobra, wiadomo, że głupie pytanie, ale chciałbym potraktować je z całą powagą i dowiedzieć się, czym dla Was jest miłość?

Jeśli to możliwe, to chciałbym prosić o odpowiedzi dotyczące Waszych aktualnych relacji i uczuć. 
Ludzie mają chyba tendencję do idealizowania wspomnień, a zarazem przeszłych relacji, co? Więc takie odpowiedzi nie będą prawdziwe, będą dotyczyć tylko wyobrażenia przeszłości, a nie tego, co naprawdę miało miejsce.
commitment and loyalty
Z wiekiem wydaję mi się, że nie jestem zdolny do romantycznej miłości. Wszystkie (już bardzo rzadkie) fantazje kręcą się wokół mojej osoby, a partnerka jest tylko tłem. Takie egoistyczne, narcystyczne podejście.
Miłość nie istnieje, tzn. ja nie wierzę w miłość.
Miłość jest dla mnie uczuciem, które sprawia, że chcę zadbać o drugą osobę w taki sposób, żeby potrafiła sobie poradzić beze mnie. Zawsze utożsamiałam miłość ze wspólnym uczeniem się i wspieraniem się w dążeniu do samodzielności. 
W wielu postach przejawia się motyw niemożności poradzenia sobie z nieobecnością danej osoby (pojawiają się sformułowania w stylu "odczuwam smutek" czy "martwię się o nią/niego gdy jego/jej nie ma"). Dlaczego tego typu uczucia w ogóle pojawiają się w naszych głowach, gdy nie ma w pobliżutej szczególnej dla nas osoby? Dla mnie obdarowywanie kogoś miłością jest równoznaczne z pielęgnowaniem poczucia, że będąc razem jesteśmy wolni. To silne uczucie nieodzownie łączy się u mnie z szanowaniem swoich granic przy jednoczesnym poszanowaniu przestrzeni, strefy komfortu drugiej osoby.
Czy rzeczywiście mamy powód do zmartwień czy niepokoju,  jeśli wiemy, że dana osoba wcześniej czy później do nas wróci lub że jest w miejscu, gdzie się rozwija i nie stanie jej się realna krzywda?
(08 Sie 2023, Wto 15:00)Ketina napisał(a): [ -> ]Miłość jest dla mnie uczuciem, które sprawia, że chcę zadbać o drugą osobę w taki sposób, żeby potrafiła sobie poradzić beze mnie. Zawsze utożsamiałam miłość ze wspólnym uczeniem się i wspieraniem się w dążeniu do samodzielności. 
W wielu postach przejawia się motyw niemożności poradzenia sobie z nieobecnością danej osoby (pojawiają się sformułowania w stylu "odczuwam smutek" czy "martwię się o nią/niego gdy jego/jej nie ma"). Dlaczego tego typu uczucia w ogóle pojawiają się w naszych głowach, gdy nie ma w pobliżutej szczególnej dla nas osoby? Dla mnie obdarowywanie kogoś miłością jest równoznaczne z pielęgnowaniem poczucia, że będąc razem jesteśmy wolni. To silne uczucie nieodzownie łączy się u mnie z szanowaniem swoich granic przy jednoczesnym poszanowaniu przestrzeni, strefy komfortu drugiej osoby.
Czy rzeczywiście mamy powód do zmartwień czy niepokoju,  jeśli wiemy, że dana osoba wcześniej czy później do nas wróci lub że jest w miejscu, gdzie się rozwija i nie stanie jej się realna krzywda?

Rel, ale niestety nigdy czegoś takiego nie widziałem w rzeczywistości, roiło się to tylko w mojej chorej głowie, na pewno nie jest proste w realizacji.
Jedną z rzeczy którą powinienem kierować się w moim postępowaniu ale w sposób naturalny i niewymuszony.
(08 Sie 2023, Wto 12:23)Angela napisał(a): [ -> ]Miłość nie istnieje, tzn. ja nie wierzę w miłość.

To smutne, dlaczego tak uważasz?
Uzależnieniem od drugiej osoby
Energią spajającą Wszechświat
Kolega GPT mądrze gada
[attachment=2645]
Miłość do intymności z szacunkiem to deal
(08 Sie 2023, Wto 15:21)Ambroży napisał(a): [ -> ]
(08 Sie 2023, Wto 15:00)Ketina napisał(a): [ -> ]Miłość jest dla mnie uczuciem, które sprawia, że chcę zadbać o drugą osobę w taki sposób, żeby potrafiła sobie poradzić beze mnie. Zawsze utożsamiałam miłość ze wspólnym uczeniem się i wspieraniem się w dążeniu do samodzielności. 
W wielu postach przejawia się motyw niemożności poradzenia sobie z nieobecnością danej osoby (pojawiają się sformułowania w stylu "odczuwam smutek" czy "martwię się o nią/niego gdy jego/jej nie ma"). Dlaczego tego typu uczucia w ogóle pojawiają się w naszych głowach, gdy nie ma w pobliżutej szczególnej dla nas osoby? Dla mnie obdarowywanie kogoś miłością jest równoznaczne z pielęgnowaniem poczucia, że będąc razem jesteśmy wolni. To silne uczucie nieodzownie łączy się u mnie z szanowaniem swoich granic przy jednoczesnym poszanowaniu przestrzeni, strefy komfortu drugiej osoby.
Czy rzeczywiście mamy powód do zmartwień czy niepokoju,  jeśli wiemy, że dana osoba wcześniej czy później do nas wróci lub że jest w miejscu, gdzie się rozwija i nie stanie jej się realna krzywda?

Rel, ale niestety nigdy czegoś takiego nie widziałem w rzeczywistości, roiło się to tylko w mojej chorej głowie, na pewno nie jest proste w realizacji.

Masz rację. Nawet mi, osobie z dość wysoką empatią emocjonalną, realizowanie tego zadania nie przychodzi z łatwością. Obdarowywanie kogoś takim rodzajem miłości zdecydowanie wymaga dużych zasobów czasu i energii.
Miłość to fascynacja kimś, poczucie szczęścia (fenyloetyloamina i dopamina), przypływ energii i motywacji (noradrenalina) a potem przywiązanie i zaangażowanie (oksytocyna, wazopresyna) - tak mówi nauka, choć mam nadzieję, że etap dopaminy wciąż się może choć trochę utrzymać też na dalszych etapach.
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/15177709/

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/13129483/

https://journals.sagepub.com/doi/10.1177...1501300116

"Cortisol levels were significantly higher amongst those subjects who had recently fallen in love, as compared with those who had not. FSH and testosterone levels were lower in men in love, while women of the same group presented higher testosterone levels."

"Results revealed that men in committed, romantic relationships had 21% lower testosterone levels than men not involved in such relationships. Furthermore, the testosterone levels of married men and unmarried men who were involved in committed, romantic relationships did not differ, suggesting that, at least for this sample, male pair bonding status is the more significant predictor of testosterone levels than is marital status."

"Results showed that levels of testosterone of single men and men in new relationships did not differ, but both had significantly greater levels of testosterone than men in long-term relationships. Differences in levels of testosterone were unrelated to sociosexual orientation and extra-pair sexual interest. These findings support the evolutionary explanation of levels of testosterone in men varying in accordance with their internal motivation to seek new potential mates."

Co ciekawe, podobny wpływ na poziom testosteronu u przedstawicieli obu płci wywiera długotrwałe zażywanie opioidów:

https://wchh.onlinelibrary.wiley.com/doi...02/tre.846

https://www.sciencedirect.com/science/ar...1615000733

"Opioids were found to affect testosterone levels differently in men than women, and testosterone was not found to be suppressed in studies examining opioid-using women."

"Our findings demonstrated that testosterone level is suppressed in men with regular opioid use regardless of opioid type. We found that opioids affect testosterone levels differently in men than women. This suggests that opioids, including methadone, may have different endocrine disruption mechanisms in men and women, which should be considered when treating opioid dependence."

Wszystkim osobom będącym w związkach życzę bezpiecznej zabawy, hehehe. :forak:
Przyjęło się, że jak pada hasło "miłość", w pierwszym skojarzeniu myślimy o miłości romantycznej. I tak też będzie w wypadku mojego postu (aczkolwiek nie obędzie się bez nawiązań do innych rodzajów miłości).

Nie bujajmy za wysoko w obłokach, tylko otwarcie przyznajmy, że jeśli ktoś przez etap dzieciństwa i dorastania przechodził w środowisku przyjaznym do życia, to po prawidłowym obcowaniu z mamą, tatą, potem z koleżeństwem, tak ukształtowana osoba nie powinna napotkać na większy problem na kolejnym etapie życia, którym jest miłość (chyba, że ma zaburzenie wrodzone). Prawdopodobnie nie będzie też odczuwać palącej potrzeby odpowiadania na pytanie, czym jest miłość, zajęta zbytnio randkowaniem. I będzie uważała, że ją i drugą osobę połączyła miłość, choć to nie działa tak. Skoro więc już pisać na jakiś temat, to dostarczyć sobie odpowiedź na pytanie, co łączy ludzi (żeby coś z tego mieć dla siebie).

Tak więc, w miejsce określenia "miłość romantyczna" lepiej wstawić określenie "relacja romantyczna", żeby stworzyć miejsce dla rzeczy takich, jak interes, obok miłości. Mam jakiś w końcu interes w tym, aby być z tą konkretną osobą. Nie łudźmy się, że nikomu o nic nie chodzi... Gdy dany zestaw cech mnie w drugim człowieku urzeknie, wtedy zakochuję się w nim pomału. Lecz to interesy nas mogą połączyć, a miłość pojawia się jako druga (co nie urąga jej wartości ani niezaprzeczalnemu pięknu). Bezinteresownie to ja kocham swe dziecko. Jak będzie w przedszkolu, jeszcze przez jakiś czas będzie się bezinteresownie bawiło z innymi dziećmi, one z nim. Ale już w szkole pojawią się pierwsze wymagania od rówieśników. W okresie dorastania - od pierwszej miłości, większe (poprzeczka rośnie). Jednak pierwszej miłości wystarczy powłóczyć się po mieście, parku czy pójść do kina. W dorosłym życiu już trzeba spełnić więcej wymagań. Mamy do siebie interes niezły, a całą relację romantyczną sprowadzamy do uczucia miłości... W efekcie, żyjemy w urojonym świecie, zwiedzeni wzniosłymi hasłami.

Nie chcę jednak relacji romantycznej w żadnym razie umniejszyć, miłość stawiając w niej na drugim miejscu po przyziemnym interesie. W końcu, jak mawiał Max Stirner:

JA wolę liczyć na interesowność niż na (...) miłosierdzie, litość itd. Interesowność wymaga wzajemności, nie ma tu nic za darmo, trzeba ją zdobywać, kupić. A jak mam nabyć dla siebie ów miłosierny uczynek? Wszystko zależy od tego czy mam akurat do czynienia z 'Życzliwym’. Miłosierny uczynek można jedynie wyżebrać: przez mój godny pożałowania wygląd, przez to, iż potrzebuję pomocy, przez mą nędzę i moje cierpienie. Co za nędza, co za żebranina przyjmować datki nie mogąc się odwzajemnić.
Na pohybel miłości romantycznej, tam tylko schlachcice moczyli a reszta czytała powieści o ładnych szlachcicach.
Ej teraz szlachcice mają mercedesy a Julie dodają relacje na insta i tiktok. Nie chcę im się już o tym pisać, choć czasem dają screeny z mesa. Duże bukiety w bmw albo mercu.
Stron: 1 2 3