PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Zmiana wasza sprzed X lat a obecnie w życiu ,rozmowach,sytuacjach
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
No jak w temacie. 
W przeciągu lat widzę jak się zmieniam jak sytuacje życiowe maja mniejszy wplyw na mnie jak jestem bardziej opanowany i spokojny.
Oraz doszedłem do wniosku ze nie nalezy uciekać od problemów ino próbować z nimi walczyć.
Taka sytuacja jak kiedys pracowałem to byle jakiś problem się wydarzył społeczny głownie to potrafiłem zrezygniwac z pracy bo np. z kims się nie mogłem dogadać no i skala mojej nieśmialości był o wiele większy niż obecnie.A też myślę w 100% nieśmialosci się nie da wyleczyć zawsze jest tak ze niekazdy chce być osoba zbyt publiczną.
I też jakiś czas temu zauważyłem ze uciekajać nic nie zyskujemy a tracimy no i też nie uciekanie sprawia ze jestesmy spokojniesi po czasie bo obywamy się z sytuacją i może wiele rzeczy dostrzeć i jak np ja w pracy bywa jestem niesprawiedliwie trakowany.
Taka sytuacja oburzenie ze idę  do kibla na chwile a gdy inna osoba idzie na dwóje na 15 min nikt mu nie zwróci uwagi a chodzi codziennie i o tej samej porze:Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:

Sa wiele sytacji podobnych gdzie widzi sie niesprawiedliwe trakowanie ale co można zrobić.
Dodam ze jak ktoś mi cos powie juz az tak się nie przejmuje tym ale czasem wkurza to ale to życiowe emocje i to normalne:Stan - Uśmiecha się:
U mnie zmiany poszły nieco w odwrotnym kierunku niż powinny.
Mam wręcz wrażenie, że pod wieloma względami cofam się w rozwoju XD
Np. teraz bardziej przejmuję się zdaniem innych, stałam się taka bardziej tchórzliwa, brakuje mi odwagi cywilnej, a kiedys nie maiałam z tym problemu. Bardziej też boje się ludzi, a paradoksalnie od nich nie stronię ( w moim przypadku nie działa metoda oswajania się poprzez kontakt z ludźmi, na moje poczucie bezpieczeństwa wcale to nie wpływa) itp.

Dobrym przykładem niech będą tutaj moje koleżanki ze szkoły. W gimnazjum i liceum bardzo lubiłam wyróżniać się strojem, bawiłam się w subkultury i chciałam być oryginalna. Byłam przez to prześladowana. Moje koleżanki w tym samym czasie niczym się nie wyrożniały, ubierały się jak szare, grzeczne myszki. Tak było w szkole. Teraz jest na odwrót. Ja wyglądam do porzygu normalnie, czasem chciałabym zaszaleć i zrobić sobie jakiś fajny kolorek na włosach albo ubrać coś ekstrawaganckiego, ale mam takie uczucie w środku, że "nie wypada", że "jestem za stara", a moje koleżanki ze szkoły teaz własnie szaleją, mają tatuaże, kolczyki, kolorowe włosy. I same mówią, że z wiekiem przestały przejmować się opinią ludzi. A ja właśnie zaczełam.

O ile wygląd to tam pal licho, ale denerwuje mnie, ze ja mam silne opory przed wypowiadaniem swojego zdania publicznie. Albo przed sprzeciwianiem się, jak ktoś zachowuje sie publicznie jak k*rwa. Na zajęciach z języka mamy jednego chłopaka, któr wszystkim cisnie, tak dopierd*ala się do ludzi. Normalnie bym mu uwagę zwróciła jeszcze parę lat temu, ale teraz czegoś się boje (?) i o ile on do mnie się osobiście nie dowali, to nie zrobię nic XD Tak jak kiedyś reagowałam na bójki czy agresywne zachowania np, w komunikacji publicznej, tak teraz nie zrobiłabym nic, byłabym jak te wszystkie dziady co siedzą i nie reagują jak kogoś ktoś obraża, leje czy coś tam. Nie wiem dlaczego, ale czegoś w srodku się obawiam, czego wcześniej się nie obawialam.

I dochodzi jeszcze coś. Z wiekiem mniej wiem o sobie, mniej znam swoje potrzeby, a powinno być odwrotnie. Ludzie z wiekiem zaczynają wiedziec czego chca, a ja mam nawet z podstawami problem. Np. nie wiem czy chce mieć dzieci, bo z jednej strony ich nie znosze i nigdy nie nadwałam się do opieki nad stworzeniem słabszym, delikatniejszym (zwierząt też to dotyczy), a z drugiej czegoś zazdroszczę w serduszku gdzieś tam matkom. To dotyczy wszystkiego, nie wiem co chcę w zyciu robić, nie wiem czy zależy mi na spokoju czy na dorobieniu się czegoś, nie mam pojęcia po prostu XD Ale u mnie to wynika z zaburzeń, bo ja tak mocno uciekam od siebie, że nie mam ze sobą kontaktu praktycznie i w życiu poruszam się po omacku.
Podobnie jak autor staram się raczej mierzyć z problemami niż od nich uciekać, do tego za wyzwania i trudne sytuacje próbuję zabrać się wcześniej niż później, choć z tym wciąż nie jest tak dobrze, jakbym chciała (cierpię na notoryczne odkładanie nieprzyjemności na wieczne nigdy). Rozumiem też bardziej mechanikę relacji międzyludzkich, wyszłam ze swojej głowy i potrafię spojrzeć na siebie okiem otaczających mnie ludzi. Dziesięć lat temu byłam przekonana, że wszyscy mnie nie lubią i jestem denerwującą sierotą - teraz widzę, że ludzie sądzili raczej, że to ja nie chcę z nikim utrzymywać kontaktu, że się izoluję i wynoszę.
I coś, co może zaczęło się zmieniać dopiero niedawno, ale mocno odróżnia mnie od dawnej osobowości - zwrócenie uwagi na potrzeby własne, walka z people pleasingiem. Dziesięć lat temu byłoby nie do pomyślenia, żebym, zanim coś zrobię, najpierw zatrzymała się i zastanowiła, czego JA chcę, a nie czego oczekują inni i jak przypadkiem ich nie urazić/nie wygłupić się.
(05 Mar 2022, Sob 9:00)Ciasteczko napisał(a): [ -> ]Dobrym przykładem niech będą tutaj moje koleżanki ze szkoły. W gimnazjum i liceum bardzo lubiłam wyróżniać się strojem, bawiłam się w subkultury i chciałam być oryginalna. Byłam przez to prześladowana. Moje koleżanki w tym samym czasie niczym się nie wyrożniały, ubierały się jak szare, grzeczne myszki. Tak było w szkole. Teraz jest na odwrót. Ja wyglądam do porzygu normalnie, czasem chciałabym zaszaleć i zrobić sobie jakiś fajny kolorek na włosach albo ubrać coś ekstrawaganckiego, ale mam takie uczucie w środku, że "nie wypada", że "jestem za stara", a moje koleżanki ze szkoły teaz własnie szaleją, mają tatuaże, kolczyki, kolorowe włosy. I same mówią, że z wiekiem przestały przejmować się opinią ludzi. A ja właśnie zaczełam.
Z tym wyglądem to u mnie akurat odwrotnie - kiedyś nie pomyślałabym nawet o tym, żeby się wyróżniać, uważałam zresztą (o ja głupia) że powinnam chować wszystko co się da pod workowatymi ubraniami. Dziś chciałabym, ale znów mam poczucie, że nie mogę. Obawiam się ubierać w dopasowane sukienki i strzelić czerwony kolor na włosy, bo może to przyciągnąć uwagę (niekoniecznie pozytywną), na którą zwyczajnie nie mam energii.
(05 Mar 2022, Sob 14:45)Muffina45 napisał(a): [ -> ]Z tym wyglądem to u mnie akurat odwrotnie - kiedyś nie pomyślałabym nawet o tym, żeby się wyróżniać, uważałam zresztą (o ja głupia) że powinnam chować wszystko co się da pod workowatymi ubraniami. Dziś chciałabym, ale znów mam poczucie, że nie mogę. Obawiam się ubierać w dopasowane sukienki i strzelić czerwony kolor na włosy, bo może to przyciągnąć uwagę (niekoniecznie pozytywną), na którą zwyczajnie nie mam energii.

Ja myślę, że to może wynikac z wychowania. Zdecydowana większość dzieci z mojego otoczenia była wychowana na grzecznych, posłusznych ludzi co się dobrze uczą. Trzeba było przynosić dobre stopnie, chodzić do kosciołka i mieć takie poglądy jak rodzice. Poza tym większość moich rówieśników ze szkoły miała bardzo kontrolujących rodziców, którzy pilnowali dzieci, dawali kary, zakazy itp. Ja jestem z zupełnie innego domu, bo moi rodzice, a potem siostra puszczali mnie samopas, byłam tzw. dzieckiem z kluczem na szyi, mogłam chodzić gzie chciałam i robić co chciałam, baaardzo rzadko byłam karana nawet gdy zrobiłam coś np. niezgodnego z prawem. Kary nie dostałam nawet wtedy, gdy podpaliłam dom :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Przez takie wychowanie miałam pewne pole do samorozwoju, bo jak ubierałam się jak d*bil to poza głupimi komentarzami, nikt nie zabraniał mi tak do szkoły wychodzić. A moje koleżanki musiały grzecznie w stonowanych ciuchach łazić. Kolczyk w wardzie miałam już w wieku 13 lat i sama sobie przebijałam w domu XD

Teraz widzę z wiekiem, ze te osoby po prosotu w dorosłym życiu czują się po raz pierwszy wolne i zaczynają nadrabiać. Przez to ja znowu odstaję tak jak odstawałam w szkole, tak odstaje też teraz.
Generalnie mam wrażenie, że pewne etapy mam już za sobą (a inni nadrabiają), a do innych po prostu nie dojrzałam :Stan - Niezadowolony - Obraża się:

To jakie ty ciuchy nosisz? Ja ubieram się dziecinnie, bo wszystkie moje t-shirty (czyli jakieś 98% ciuchów na górną część ciała) i bluzy są z nadrukami z kreskówek XDD
U mnie jedyne co pojawiło się z biegiem lat to coraz większą rezygnacja i cynizm. Np. kiedyś jak nadchodziły święta, impreza, wyjazd, spotkanie z ludźmi, nowa gra czy książka to była taka nadzieję że coś fajnego się wydarzy, poznam nowych ludzi, zobaczę coś nowego itp. teraz to poprostu kolejny piątek. Nie mam siły na nic.
(05 Mar 2022, Sob 17:36)qaz21122 napisał(a): [ -> ]U mnie jedyne co pojawiło się z biegiem lat to coraz większą rezygnacja i cynizm. Np. kiedyś jak nadchodziły święta, impreza, wyjazd, spotkanie z ludźmi, nowa gra czy książka to była taka nadzieję że coś fajnego się wydarzy, poznam nowych ludzi, zobaczę coś nowego itp. teraz to poprostu kolejny piątek. Nie mam siły na nic.Pow

Mam podobnie ale nie wyobrazam sobie życia w domu i nawet jak nie mam sił to staram sie gdzieś wychodzić ,bo im wiecej w domu sie siedzi tym bardziej się wariuje.
Może mam tak ze też duzo spalam energi jak i psychicznej tak i fizycznej dlatego może też tracę chcęci na jakieś  rozrywki a nawet jak mam ochotę w głowie to nie mam sił psychofizycznych.
Bywa ze duzo się denerwuje to fakt ale walcze z tym by się uspokoić.

No może mam te 34 lata ale mam w sobie pokłady nadzei ze jednak zycie sie uśmiechnie do mnie i przeżyje coś pięknego niż ino praca,dom,praca dom mnie to nie kręci.
Fakt pracować trzeba by się utrzymać i mieć na różne rzeczy ale przejawiam inne wartosci niż zwylki ludziki co chodzą jak maszyny przez ten swiat.
Zmiana?.........
A tak.....
Zostałem nałogowym palaczem
Palaczem węgla czy nikotyny? 😛
(05 Mar 2022, Sob 15:16)Ciasteczko napisał(a): [ -> ]
(05 Mar 2022, Sob 14:45)Muffina45 napisał(a): [ -> ]Z tym wyglądem to u mnie akurat odwrotnie - kiedyś nie pomyślałabym nawet o tym, żeby się wyróżniać, uważałam zresztą (o ja głupia) że powinnam chować wszystko co się da pod workowatymi ubraniami. Dziś chciałabym, ale znów mam poczucie, że nie mogę. Obawiam się ubierać w dopasowane sukienki i strzelić czerwony kolor na włosy, bo może to przyciągnąć uwagę (niekoniecznie pozytywną), na którą zwyczajnie nie mam energii.

Ja myślę, że to może wynikac z wychowania. Zdecydowana większość dzieci z mojego otoczenia była wychowana na grzecznych, posłusznych ludzi co się dobrze uczą. Trzeba było przynosić dobre stopnie, chodzić do kosciołka i mieć takie poglądy jak rodzice. Poza tym większość moich rówieśników ze szkoły miała bardzo kontrolujących rodziców, którzy pilnowali dzieci, dawali kary, zakazy itp. Ja jestem z zupełnie innego domu, bo moi rodzice, a potem siostra puszczali mnie samopas, byłam tzw. dzieckiem z kluczem na szyi, mogłam chodzić gzie chciałam i robić co chciałam, baaardzo rzadko byłam karana nawet gdy zrobiłam coś np. niezgodnego z prawem. Kary nie dostałam nawet wtedy, gdy podpaliłam dom :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Przez takie wychowanie miałam pewne pole do samorozwoju, bo jak ubierałam się jak d*bil to poza głupimi komentarzami, nikt nie zabraniał mi tak do szkoły wychodzić. A moje koleżanki musiały grzecznie w stonowanych ciuchach łazić. Kolczyk w wardzie miałam już w wieku 13 lat i sama sobie przebijałam w domu XD

Teraz widzę z wiekiem, ze te osoby po prosotu w dorosłym życiu czują się po raz pierwszy wolne i zaczynają nadrabiać. Przez to ja znowu odstaję tak jak odstawałam w szkole, tak odstaje też teraz.
Generalnie mam wrażenie, że pewne etapy mam już za sobą (a inni nadrabiają), a do innych po prostu nie dojrzałam :Stan - Niezadowolony - Obraża się:

To jakie ty ciuchy nosisz? Ja ubieram się dziecinnie, bo wszystkie moje t-shirty (czyli jakieś 98% ciuchów na górną część ciała) i bluzy są z nadrukami z kreskówek XDD

Coś w tym może być, przez większość dzieciństwa miałam sporo zakazów i ograniczeń, moja mama należała (wciąż zresztą należy) do tych przesadnie ostrożnych, w stylu "dziecko, uważaj na siebie, tyle się teraz złego dzieje, czytałam ostatnio że...". Nie wybierałam sobie również ciuchów, chociaż akurat tutaj nie wydaje mi się, abym korzystała z nagłej wolności - zawsze podobały mi się eleganckie, dopasowane ubrania, po prostu nie wyobrażałam sobie, że ja jako ja mogłabym je nosić. Długo miałam fazę patrzenia z góry na typowo kobiece zainteresowania, jak makijaż, ubrania itp.

Jakie noszę czy jakie najchętniej bym nosiła? :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Stopniowo odeszłam właśnie od T-shirtów i luźnych, za dużych wręcz dżinsów do przylegających spodni, dopasowanych sweterków, sukienek nad kolano, i obcasów. Podobają mi się jednak kiecki w stylu lat 50-tych (czy generalnie wszystkie podkreślające talię), koronki, szpileczki, odsłonięte ramiona. Ubrania bardzo kobiece, ale też dość odważne.


Jakie noszę czy jakie najchętniej bym nosiła? :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Stopniowo odeszłam właśnie od T-shirtów i luźnych, za dużych wręcz dżinsów do przylegających spodni, dopasowanych sweterków, sukienek nad kolano, i obcasów. Podobają mi się jednak kiecki w stylu lat 50-tych (czy generalnie wszystkie podkreślające talię), koronki, szpileczki, odsłonięte ramiona. Ubrania bardzo kobiece, ale też dość odważne.



Aż z chęcią zobaczyło by cię najlepiej :Stan - Uśmiecha się:
Moze się pokażesz? Oczywiscie bez glowy :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:  twarz najmniej intersująca jest hehe
(08 Mar 2022, Wto 18:24)alves napisał(a): [ -> ]Aż z chęcią zobaczyło by cię najlepiej
Moze się pokażesz? Oczywiscie bez glowy   twarz najmniej intersująca jest hehe

japierdole

XD.
Zmian w sumie sporo, nie ważne jakie, bo szystkie tak jakby i tak :Ikony bluzgi grzybek: warte.
(08 Mar 2022, Wto 21:43)Kacper napisał(a): [ -> ]
(08 Mar 2022, Wto 18:24)alves napisał(a): [ -> ]Aż z chęcią zobaczyło by cię najlepiej
Moze się pokażesz? Oczywiscie bez glowy   twarz najmniej intersująca jest hehe

japierdole

XD.

phobiasexualis w formie
Haha wam głodnym chłopaki wiadomo co w głowie.
Pisała że lubi sukienki itp. jakby chciała mogła by tylko pokazać jak fobiczka może wyglądać a nie jak stereotyp panny ubranej w nieładzie.

Luzu chłopaki i miłego dnia.
Żeście mnie rozśmieszyli hahaha dzieki hahaha
(09 Mar 2022, Śro 5:30)alves napisał(a): [ -> ]Pisała że lubi sukienki itp. jakby chciała mogła by tylko pokazać jak fobiczka może wyglądać a nie jak stereotyp panny ubranej w nieładzie.
XD A co ma styl ubioru czy zadbanie do fobii?
Nawet seksowne modelki zostają fobiczkami, więc na to nie ma żadnej reguły.
Myślę że ma. Ubiór też pokazuje kim się jest, pokazuje pewność siebie wiele rzeczy ma wpływ.
Nie jestem. Wszech wiedzacy mogę się mylić. Poza tym tylko to dyskusja więc co ty sądzisz o tym co pisze?
Przede wszystkim przestałam na siebie patrzeć oczyma swojego ojca i prześladowców ze szkoły - nie myślę już o sobie jako o totalnym nieudaczniku, marnującym zasoby życiowe, uosobieniu porażki, słabości i głupoty.
Mój sukces życiowy może i jest umiarkowany, ale dla mnie to niesamowity postęp - dokonałam rzeczy, o których kiedyś sądziłam, że są dla mnie niemożliwe (np. usamodzielniłam się, wyprowadziłam na swoje, dostałam samodzielne stanowisko).
Przekonałam się, że jestem znacznie silniejsza, niż mi się wydawało i że moja droga życiowa wprawdzie była bardzo wyboista i w dodatku większość musiałam przejść zupełnie sama, ale dałam radę wyjść na prostą.

W jakimś stopniu pogodziłam się też ze swoim bagażem trudnych doświadczeń. Nadal mam PTSD do wyleczenia i pod wieloma względami zostałam - być może na zawsze - skrzywiona, ale pomalutku przestaję topić się w żalu nad straconym dzieciństwem i wczesną młodością.

W stosunkach międzyludzkich powoli przestaję wchodzić z automatu w rolę ofiary i osoby "z definicji" gorszej od wszystkich. Rzadziej wpadam w panikę, jest we mnie więcej spokoju. Uczę się dostrzegać swoje mocne i słabe strony.

Być może nigdy nie będę tak "normalna" jak ludzie o mniej pokiereszowanej psychice. Ale umacniam się w wierze, że poradzę sobie - tak po prostu.
(09 Mar 2022, Śro 9:01)kartofel napisał(a): [ -> ]Przede wszystkim przestałam na siebie patrzeć oczyma swojego ojca i prześladowców ze szkoły - nie myślę już o sobie jako o totalnym nieudaczniku, marnującym zasoby życiowe, uosobieniu porażki, słabości i głupoty.
Mój sukces życiowy może i jest umiarkowany, ale dla mnie to niesamowity postęp - dokonałam rzeczy, o których kiedyś sądziłam, że są dla mnie niemożliwe (np. usamodzielniłam się, wyprowadziłam na swoje, dostałam samodzielne stanowisko).
Przekonałam się, że jestem znacznie silniejsza, niż mi się wydawało i że moja droga życiowa wprawdzie była bardzo wyboista i w dodatku większość musiałam przejść zupełnie sama, ale dałam radę wyjść na prostą.

W jakimś stopniu pogodziłam się też ze swoim bagażem trudnych doświadczeń. Nadal mam PTSD do wyleczenia i pod wieloma względami zostałam - być może na zawsze - skrzywiona, ale pomalutku przestaję topić się w żalu nad straconym dzieciństwem i  wczesną młodością.

W stosunkach międzyludzkich powoli przestaję wchodzić z automatu w rolę ofiary i osoby "z definicji" gorszej od wszystkich. Rzadziej wpadam w panikę, jest we mnie więcej spokoju. Uczę się dostrzegać swoje mocne i słabe strony.

Być może nigdy nie będę tak "normalna" jak ludzie o mniej pokiereszowanej psychice. Ale umacniam się w wierze, że poradzę sobie - tak po prostu.


Dla mnie co piszesz jesteś mocną dziewczyna która wydostaje się z szarej rzeczywistości. 
Wiele co piszesz ma przełożenie u mnie takie jak powiedzmy niska samoocena, żal o przeszłość  i to że niby mam rodzinę ale czuje się osamotniony ale mniej mi to przeszkadza niz kiedyś.  

Dla mnie jesteś wzorem Kartofelku.  Pozdrawiam
Dorosłem, pojawiły się pierwsze zmarszczki w zewnętrznych kącikach oczu - tak to się nazywa? Ew. nie nauczyłem się jak się nazywają zewnętrzne kąciki oczu, ale to chyba nie zmiana.
(09 Mar 2022, Śro 16:54)L1sek napisał(a): [ -> ]Dorosłem, pojawiły się pierwsze zmarszczki w zewnętrznych kącikach oczu - tak to się nazywa?
Tak. Zmarszczki takie noszą nazwę kurzych łapek.
Obawiam się, że niewiele się zmieniłam przez te lata. Jak każdy jestem bogatsza o pewne doświadczenia - lepsze i gorsze. Na pewno wszystkie czegoś mnie nauczyły ale mam wrażenie że nic się nie zmieniłam. Nie przeszłam żadnej większej przemiany, chociaż chyba chciałabym. Inaczej patrzę na życie i inaczej postrzegam ludzi, czego innego chcę od życia, może trochę zmienił się też mój system wartości - i to chyba byłoby na tyle.
Placebo to jednak duza zmiana. Też tak ostatnio myślałem że trzeba się cieszyć z małych rzeczy a dobrze też być nie przejedzonym życiem bo różne chwilę lepiej smakują jak doświadczamy nowych rzeczy.