PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Samotność wśród ludzi, wyobcowanie
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Od prawie roku mam nieustanne poczucie samotności i wyobcowania, niezależnie od tego z kim i gdzie jestem. Nie odczuwam więzi z ludźmi, nawet tymi których znam od dawna i z osobami które lubię. Czuję się jak powietrze: nikomu niepotrzebna, niewidzialna, niedostrzegalna dla innych, a często nawet wręcz jakbym była tylko problemem, zbędnym balastem. I nawet gdy ktoś wyraźnie mówi że mnie lubi itd, ciągle mam obawę, że niedługo się znudzę i zostanę odrzucona - nawet nie dlatego że ja coś zawalę, tylko po prostu te osoby stwierdzą że im nie odpowiadam, niezależnie od tego jak będę się zachowywać. Ogólnie w relacjach z ludźmi czuję się kompletnie bezradna, jakbym nie miała żadnego wpływu na to, czy ktoś będzie chciał utrzymywać ze mną kontakt czy nie, jakbym nawet mimo starań nie miała szans na znalezienie bratniej duszy, akceptację i sympatię innych. 

Dodam, że od ponad roku mam kolejny epizod depresyjny i wiem, że również z tego wynikają moje problemy w relacjach i postrzeganie samej siebie w negatywnym świetle.

Czy jest jakaś szansa na wyjście z tego stanu chronicznej samotności? I jeśli tak, jak można to zrobić? Zdaje sobie sprawę, że te pytania mogą brzmieć głupio, że powinnam sama to wiedzieć - ale nie wiem właśnie, pogubiłam się.
na pewno warto żebyś skupiła się na leczeniu depresji. Jednym z objawów, może mniej typowym niż zaniżona samoocena na którą cierpisz, są też lęki na tle społecznym. Depresja sprawia, że czujesz się jakbyś była w sytuacji bez wyjścia i że jakakolwiek zmiana na dobre jest niemożliwa. Podstępność tego zaburzenia polega na tym, że nas w pewien sposób zaślepia: przez to, że skupiamy się mocno na najgorszym, to nie dostrzegamy szans na radzenie sobie z wyzwaniami życiowymi.
Masz rację, BlankAvatar. Z tym że mam jednocześnie lęk przed wyjściem z depresji, bo boję się że wtedy spadnie na mnie jakieś inne cierpienie, na przykład ciężka choroba, wypadek, czy coś jeszcze, na zasadzie: ok, ona jest już na tyle silna, że można jej dowalić problem większego kalibru. Wiem że to głupie, bo właśnie depresja niszczy życie i może powodować nawet pogorszenie fizycznego stanu organizmu - ale nie mogę się pozbyć tego lęku.
Ja mam podobnie.Z tym ze nawet moje relacje z bracmi sa kijowe i wogóle zamiast się wzajemnie wspierać to mnie zostawili calkowicie samemu sobie.
Jak nawet dziś z matką gadałem pracuje razem z bratem widzimy sie codziennie niedaleko siebie mamy stanowiska ale nic a nic nawet od siebie nie powiedz czesc co tam.
Mnie jakoś już zbytnio nie chce się pchać tam gdzie mnie nie chcą a staram się jakoś poprawić relacje bo też jakies zgrzyty były.
No i obecnie czuje taką samotność bo moję kontakty ze znajomymi się oddaliły.
No i ten czas pandemii to jest praca dom praca dom ale co to za zycie no i z chęcią wogóle poznał bym nowe osoby by wyjść z tej rzeczywistosci.
A zarazem od jakiegoś czasu wrócila mi nerwica natręctw gdzie totalnie róznę leki z tym zwiazane przewócily mi życie gdzie poprostu trzeba bylo iść do psychiatry.
O dziwno dzialanie leków juz daje pozytywne dzialanie ale pewne rzeczy dalej dają w kość.

Mozę uczucie własnie brak jakiś dobrych relacji z osobami powoduje nasze złe samopoczucie, złe myslenie o sobie.
@aie
Takie uogólnione lęki (jak np. zespole lęku uogólnionego) mogą występować u osób depresyjnych (te dwa zaburzenia mogą współwystępować). Z zaburzeniami psych. to tak najczęściej już jest, że "lubią" stwarzać taką sytuację w głowie, żeby nasilać problem (gdyby tak nie było, to przecież łatwo byłoby nam samodzielnie uporać się depresją czy fobią). Postaraj się traktować te obawy o "problem większego kalibru", jako kolejny objaw zaburzenia, a nie coś z czym musisz się uporać.
Alves, pewnie jest tak jak piszesz, właśnie te kiepskie relacje z ludźmi mogą być powodem niskiej samooceny.

Wiesz, słyszałam taką opinię, że każdy człowiek potrzebuje grupki znajomych, wśród których czuje się swobodnie i może być sobą. Jeśli nie ma takich osób, to właśnie może powodować, że po jakimś czasie zaczyna czuć się bezwartościowy, postrzega siebie negatywnie, a w końcu może nawet wpaść w depresję.
BlankAvatar, masz rację.
Czyli trzeba starać się budować pozytyną aurę w swoich relacjach towarzyskich czy też nawet zawodowych.
Powiem ze ostatnimi czasy polepszył mi sie kontakt z kolegami z pracy no i nawet z jednym co nawet miałem mocniejszy zatarg jakoś nawet bywa ze sam zagada wiec w szoku jestem jak zmiana podejscia dużo daje.
Nie powiem ze bywają jakieś nieporozumienia wiec najcześciej starm się to obrucić w żart i to nawet skutkuje.

Ale jak narazie w sferze prywatnej jest bez zmian. Jakoś mnie już nudzą chodzenie na randki i to takie wszystko stuczne i trzeba się niekiedy albo bronić przed twierdzeniem czemu się malo odzywam lub wogóle niekiedy któraś robi łaskę ze się spotka z tobą i ma na ciebie wywalone.

Jakis czas temu poznałem znajomą w sumie czasem wyjdziemy gdzieś poszaleć na mieście poznalem nawet jej znajomych i powiem ze fajnie mieć czasem taką przyjażn obecnie jest chora wiec musi się wykurować.
@alves, to miłe że zaszły u Ciebie takie zmiany :)
Tak raz ze miłe a dwa duzo poprawia w życiu.
Jak się człowiek mniej denerwuje oraż powinno się rozwiązywać sytuacje pokojowo beż żadnego złowrogiego działania odrazu wszystko łatwiej idzie.
Też na złość agresję lepszą opcja jest może wyluzowanie sie w danej sytuacji bo po co dolewać oliwy do ognia bo potem większy pożar jest do ugaszenia :Stan - Uśmiecha się:

Tylko by też inni zdystanowali bo niekiedy mam wrażenie ze jak pisałem umawiałem się na randki to ze drugiej strony nie było jakieś chęci poznania się.
Nie pisze ze w kazdej sytuacjo tak było.