PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Pustka w głowie
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Cześć. Od zawsze miałam problemy z rozpoczynaniem konwersacji i jej podtrzymaniem. Mam problem ze znalezieniem tematów do rozmów, czasami tak gorączkowo szukam w głowie zdania które mogłabym powiedzieć, że zapada drażniąca cisza i mam wrażenie, że osoba z którą usiłuję rozmawiać ma mnie w najlepszym wypadku za debila. Za to bardzo dobrze się czuję w towarzystwie tzw. gaduł. Słucham ich zawsze bardzo uważnie. Od czasu do czasu potrafię wtrącić jakąś uwagę, pokiwać głową czy coś takiego. Czasami w głowie mam milion rzeczy, które mogłabym powiedzieć, ale nie potrafię. Mam wrażenie, że jestem po prostu nieogarnięta. A już alergią reaguje na pytanie "o czym myślisz?". Nie dość, że nie wiem co odpowiedzieć, to mnie to pytanie wkurza, bo czasami moje myśli skaczą z kwiatka na kwiatek i potrafię odciąć się całkowicie od świata. Czy jest jakiś sposób na "naukę" komunikacji? Nie wiem, mam wrażenie że na prawdę nie umiem po prostu rozmawiać z innymi. Niezbyt to pocieszające, jeżeli jesteś samotna i szukasz z kimkolwiek kontaktu.  :Stan - Niezadowolony - Brak słów:
Też tak miałem i teraz też się zdarza ale rzadziej, takie rozkojarzenie. Ja również wolę jak są jacyś bardziej rozmowni ludzie bo to oni podtrzymują rozmowę w grupie więc ciężar spada na kogoś innego xD
No właśnie, najlepiej jak ktoś ciągnie konwersacje, dzięki temu nie wpadam w panikę, że nie umiem podtrzymac rozmowy 😋. Z drugiej strony inni biorą Cię za kogoś nudnego, nie wartego spędzania czasu ...
(04 Wrz 2021, Sob 21:24)Paczalumpa napisał(a): [ -> ]Mam problem ze znalezieniem tematów do rozmów, czasami tak gorączkowo szukam w głowie zdania które mogłabym powiedzieć, że zapada drażniąca cisza i mam wrażenie, że osoba z którą usiłuję rozmawiać ma mnie w najlepszym wypadku za debila.
(04 Wrz 2021, Sob 21:24)Paczalumpa napisał(a): [ -> ]Czy jest jakiś sposób na "naukę" komunikacji?
Jest tylko jeden sposób: próbować, ćwiczyć. Nie ma innego. Nie nauczysz się jeździć na rowerze oglądając filmiki na YT. I tak samo jeśli na rowerze będziesz myśleć o każdym ruchu mięśni, to pewnie będzie ciężko utrzymać równowagę, a na dodatek zaraz wpakujesz się na jakiś krawężnik, którego nie zauważysz. Na początek pewnie trzeba jeździć z podpórkami :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: czyli dobra będzie też ta rozmowa z gadułami i wtrącaniem swoich uwag od czasu do czasu.

Że ktoś potraktuje, jak debila? Po pierwsze: nie masz pewności, że tak to zinterpretuje, bo przeważnie nikt tego na głos nie mówi. Po prostu zakładasz najgorszy wariant z tysiąca możliwych. A może pomyśli sobie, że jesteś nieśmiała i zestresowana? Albo: "O, Paczalumpa. Jak zwykle mało mówi, tylko się patrzy. Niechże się odwróci, bo mnie tyłek swędzi i nie mam się, jak podrapać. Ciekawe co dziś na obiad w domu". Albo: "Nie wiem, jak zagadać, spróbuję zapytać, o czym myśli".

Po drugie: co się stanie, gdy ktoś negatywnie zinterpretuje taką sytuację? Zerwie kontakty? Zacznie krzyczeć? Raczej nie. Może sobie coś pomyśli, może sobie pójdzie, może zacznie wzdychać. Jeśli to ktoś wredny, może jakoś skomentuje nieprzyjemnie. To wszystko nie jest koniec świata, trzymajmy proporcje. Jeśli dasz sobie szansę na zmianę, to po nabyciu wprawy w konwersjacjach, kolejne rozmowy z tą samą osobą spowodują, że ona może zapomni o tych "wpadkach" z przeszłości, może zauważy pozytywną zmianę, a może niczego nie zauważy, bo nigdy nie przypisywała tym luźnym gadkom wielkiej wagi. Albo życie spowoduje, że z tamtą osobą już nie będzie kontaktu i ona zapamięta starą, małomówną Paczalumpę. I też ok, niech taką pamięta.

To pewnie nie będzie prosta i szybka nauka. Czasem trzeba pomilczeć i dać się wykazać drugiej osobie (też niech trochę weźmie odpowiedzialności za konwersację, zwłaszcza jeśli potrafi) - i ok, milczenie bywa spoko. Czasem trzeba dać sobie możliwość pomyłki: że żart nie wyjdzie, że się zająknę, że powiem coś bez sensu - i ok, niech pierwszy rzuci kamieniem, komu się to wszystko nie zdarza. Niektórym po prostu zdarza się częściej, zwłaszcza na początku ćwiczeń.

Dobrze mieć też realistyczne nastawienie: nie podchodzić do rozmowy z myślą, że tym razem olśnię rozmówcę, niech no tylko wygrzebię z pamięci ten super temat, ten, no... eeee... co to było? No dramat!!!
Realistyczne będzie: a) milczałem, ale się nie przejmowałem, uspokoiłem myśli, b) zagadałem o dup*e Maryny, temat nie został podjęty - to nic, ale zagadałem, c) pierwsza, druga, trzecia rozmowa się nie kleiła, ale przy czwartej nagle wpadł mi do głowy fajny temat i okazało się, że zażarło i wymieniliśmy parę zdań, a nawet po jednym żarcie (niezbyt wysokich lotów), d) dzisiaj fatalnie mi się gadało, nic nie wychodziło, zero formy - może jutro będzie lepiej, przecież wczoraj było lepiej, więc to chwilowy spadek formy, e) ze Stefanem nigdy mi się dobrze nie gada, no i dzisiaj to samo - trudno, nie z każdym się dogadam, ale z Matyldą było inaczej.
Pamiętaj, że każda taka rozmowa, której nie uniknęłaś, to nowe doświadczenie i przybliżenie do celu. Uważaj z rozmyślaniem nad przeszłymi zdarzeniami. Masz negatywne schematy myślenia, więc próbuj je zakwestionować, próbuj spojrzeć na to z innej strony, nabierz trochę wątpliwości. Albo zamiast rozmyślania spróbuj zająć się czymś, co odwróci uwagę.

Ja sam z luźną gadką w małym gronie nie mam problemu (a przynajmnie tak dużego), więc powyższe może nie mieć wielkiego sensu :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Pisząc to próbowałem sobie wyobrazić, co by mi powiedziała terapeutka, gdybym się do niej zgłosił z takim problemem. Ale to wyobrażenia, ja wykształcenia nie mam. Nie wiem też, jak dokładnie wygląda Twoja sytuacja.
Odpowiedzialność za rozmowę spoczywa na obu osobach więc w połowie na tej drugiej. A może ona podobnie stresuje się do Ciebie, że nic nie mówi?
Na pewno jest sporo materiałów w internecie do nauki konwersacji. To też kwestia pewnie trochę przełamania. Ja też mam takie momenty, że nie wiem co powiedzieć i wydaje mi się, że cisza już za długo trwa. Wtedy czuję ciśnienie i gadam pierwsze co mi przyjdzie do głowy chyba że ta druga osoba zacznie już o czymś gadać to staram się skupić i przyłożyć żeby temat długo nie zgasł.
Mnie najbardziej drażni pytanie co tak nic nie mówisz? Wtedy przeważnie odpowiadam pytaniem: a TY?
Zakładanie od razu że cisza jest czymś złym i świadczy o tym że nie potrafisz podtrzymać rozmowy jest błędne. Pewnie wynika to z tego że zbyt się przejmujesz samą rozmową i idealizujesz sobie jej przebieg w głowie, jak to się smiejecie razem i opowiadasz z pasją o czymś co cię interesuje a rozmówca słucha z zapartym tchem. Ja nie wyobrażam sobie paplać przez cały czas bez przerwy, prędzej czy później takie cisze nastąpią i dobrze by było gdybyś była na nie przygotowana i się nimi nie przejmowała. Staraj sie dobierać tak rozmówców aby im również cisza nie przeszkadzała. Dla mnie to nawet lepiej że co jakiś czas jest przerwa w konwersacji i jeśli wiem że drugiej osobie ona nie przeszkadza to nie szukam nowego tematu na siłe i zbieram nieco myśli bo rozmowa jednak wymaga ode mnie skupienia i potrzebuje takiej wspólnej ciszy co jakiś czas.
(04 Wrz 2021, Sob 21:24)Paczalumpa napisał(a): [ -> ]A już alergią reaguje na pytanie "o czym myślisz?". Nie dość, że nie wiem co odpowiedzieć, to mnie to pytanie wkurza, bo czasami moje myśli skaczą z kwiatka na kwiatek i potrafię odciąć się całkowicie od świata.
Gdyby to nie była oficjalna sytuacja, to ja bym odpowiedział, że mam mętlik głowie, albo pustkę, zależnie od sytuacji, albo, że nie wiem co odpowiedzieć :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Może nawet zagadałbym o tym, że mam problem z odpowiadaniem na to pytanie, z wcześniej wymienionych przyczyn.
No chyba, że osoba mówiła o czymś dla niej ważnym, a ja zaliczyłem zwiechę, ale to inny temat.
Mówienie to też moja zmora. Jeden na jeden jeszcze ujdzie, czasem coś uda się wtrącić, ale i tak nie z każdym, a w grupie (czyli np. ja plus dwie osoby) to już porażka, zazwyczaj zupełnie milczę. Im bardziej mnie rozmówca stresuje, tym większa pustka w głowie. Im swobodniej się przy kimś czuję, tym łatwiej mi coś powiedzieć. A ta swoboda nie zawsze wynika z tego, że kogoś już dobrze znam. Bo zdarzyło mi się kilka razy uciąć pogawędkę z zupełnie obcą osobą, np. w trakcie podróży pociągiem. A i jest parę osób, które znam wiele lat i konieczność porozmawiania z nimi mnie przeraża. Tu chyba ważniejsze jest ogólne wrażenie, jakie ta osoba u mnie wywołuje, jak się przy niej czuję.