PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Brak zdecydowania i nie umiejętność podejmowania decyzji?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Nie pamiętam jak to było kiedy bylem dzieckiem ale brak zdecydowania i nie umiejętność podejmowania decyzji towarzyszy mi przez większość mojego życia. Może to być śmieszne ale z punktu widzenia dorosłego człowieka kiedy jesteś odpowiedzialny sam za siebie a podjecie każdej nawet najdrobniejszej decyzji jest podszyte lękiem i idącym za nim kontrarianizmem jest rzeczywista masakra - pasmem cierpień ze stale towarzyszącym poczuciem nieudacznictwa i straty czasu???
No, ale do czego zmierzasz?
Szukam jak to zmienic w sobie, jak nauczyyc sie podejmowac decyzje i konsekwentnie je realizowac?
Trza po prostu zrozumieć naturę problemu. Za problemy z podejmowaniem decyzji są najpewniej odpowiedzialne Twoje przekonania oraz niski poziom serotroniny, które wywołują lęk decyzyjny.

Przekonania możesz zmienić w ten sposób, że starasz się konsekwentnie podejmować jak najtrafniejsze decyzje. Im częściej będziesz to robił i im więcej będziesz czerpał z tego korzyści, tym szybciej nauczysz robić się to automatycznie. Oczywiście zacząłbym od jakichś banalnych kwestii np. czy pójść teraz do sklepu? Tak - Nie.

Często mętlik w głowie tworzy też niski poziom serotroniny. Leki przeciwdepresyjne mogą Ci tu dużo pomóc.
Serotronina tu, serotronina tam... Leki, leki, leki...już niedługo tak się rozleniwimy, że prochy będą za nas zakupy robić, rozwiązywać problemy i dzieci nam rodzić :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:.
Wiem, że są konieczne i ratują życie. Ale kiedy można próbować się bez nich obejść, to po co uzależniać się od myśli, że "sami nie zrobimy nic, z lekiem wszystko".

pauljot napisał(a):Szukam jak to zmienić w sobie, jak nauczyć się podejmować decyzje i konsekwentnie je realizować?
I już masz odpowiedź. Nauka + konsekwencja = sukces.
Tutaj chodzi o organizację, o wewnętrzne uporządkowanie.
Rozpocznij od bardzo drobnych rzeczy - np. decyzji w sprawie tego, co zjeść, w co się ubrać. Ważne, żebyś decyzje podejmował szybko i pod żadnym pozorem ich nie zmieniał.
Planuj.
Planuj dzień, tydzień i realizuj ten plan.
Ćwicz podczas zakupów - planuj je, kupuj szybko, wybieraj zdecydowanie, wyznacz czas (możesz iść ze stoperem :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ).
I tam gdzie to możliwe - to Ty podejmuj decyzje - nie ceduj tego na innych.
A najważniejsze miej do siebie cierpliwość i nie zrażaj się niepowodzeniami. Zobaczysz, będą efekty. :Stan - Uśmiecha się:
Tak bardziej przyziemnie. Od dziecka uczyłeś się dogadzać innym ludziom i nie myślałeś o sobie. Wpływały na Ciebie różne osoby, i miały różne sugestie. Twoje zdanie nie było nic warte. Więc nawet gdy intelektualnie i fizycznie dorośniesz, to w głowie dalej jesteś tym sterowanym dzieckiem, które samo nie umie podjąć decyzji.

Mała ilość serotoniny, bla bla bla. Skutek, nie przyczyna.
dziękuje Wam wszystkim! Clarisso, probowalem tak robic ale brak konsekwencji powodowal ze planowanie trwalo dwa gora trzy dni a potem calkowicie o nim zapominalem a sama realizacja zaplanowanych zadan byla jakas taka chaotyczna - na pewno zle planowalem!
Mam tak zwany slomiany zapal zaczynam cos robic i jakos tak szybko sie zniechecam i mija mi zainteresowanie.
pauljot napisał(a):Mam tak zwany slomiany zapal zaczynam cos robic i jakos tak szybko sie zniechecam i mija mi zainteresowanie.
Nie przejmuj się, też tak miewam :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: , dlatego - powolutku, stopniowo. Jedno zwycięstwo dziennie, ale konsekwentnie - codziennie i jedno. I najważniejsze nie wpędzaj siebie w poczucie winy - wrzuć luz :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: !
to fakt - za wszystko sie obwiniam ale jak mam o sobie myslec skoro nic mi nie wychodzi, tyle razy juz probowalem i ciagle jest cos nie tak
A może nie jest aż tak bardzo źle?
Może masz wygórowane ambicje, może perfekcjonizm Ciebie "zjada", może ktoś coś wmawia Tobie, za bardzo kontroluje...
A może masz taki "feralny" czas, że wszystko się wali...
Mnie bardzo potrafi zdołować taki czas, kiedy wszystko czego się nie dotknę, to robię nie tak. Wtedy właśnie na siłę nakazuję sobie "luz", bo zagryzłabym sama siebie wyrzutami sumienia, i podchodzę do problemu pragmatycznie, metodycznie i najbardziej jak tylko się da, na zimno. Czasem wtedy potrzeba mi odpoczynku. Biorę oddech i dystansuję się do problemów.
Nie wolno się wtedy spinać i miotać. Trzeba przeczekać. "Przycichnąć". To tak jak z unoszeniem się na wodzie - jak zaczniemy się miotać idziemy na dno. Trzeba "wziąć siebie za rękę", "wyrozumiale pogłaskać po głowie" i powiedzieć sobie - "Spokojnie, przetrwam i to."

:Stan - Uśmiecha się:
post usunięty przez autora
Ja z tym nie mam problemu, bardzo mnie drażni takie zachowanie, mój ojciec tak ma

Nie wiem, w sumie może być, jak uważasz, no nie wiem no szału idzie dostać. Ja tam od razu, sru to i to i ma tak być, nie wiem, może dziwny jestem pod tym względem?
Clarissa, na pewno nie jest az tak zle ale z autopsji wiesz jak potrafi zdolowac takie niekonczace sie pasmo porazek, a co jesli nawet wtedy kiedy probuje wziasc oddech szukam innego rozwiazania, zmieniam prace, zaczynam robic to co lubie, staram sie zarabiac w ten sposob na zycie i juz mysle ze wszysko idzie ku dobremu a tu jednak tez cos nie wychodzi i co dalej, znowu wracac do punktu wyjscia?

Soulja, masz 100% racje wlasnie to chcialem wyrazic w pierwszym poscie. Wszystkiego sie boje i dlatego najprawdopodobniej nic mi nie wychodzi, nie podejmuje obiektywnych decyzji gdyz lek mi na to nie pozwala, a jak go przezwyciezyc nie wiem?
Paul masz rację, wiem jak bardzo taki stan dołuje.
I mam zawsze dwie opcje - 1. Łopata żeby się żywcem zakopać. 2. - Rozpocząć od nowa. Od nowa wziąć się za siebie. No zgadnij co wybieram? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Ale wierz mi, że nie raz nie mam siły wstać z łóżka.

pauljot napisał(a):Wszystkiego sie boje i dlatego najprawdopodobniej nic mi nie wychodzi, nie podejmuje obiektywnych decyzji gdyz lek mi na to nie pozwala, a jak go przezwyciezyc nie wiem?
Zlekceważ go.
Na ile masz siły - zrób to. To też sprawa treningu. Nie pozwolić się paraliżować.
Dziekuje, z tego co piszesz widac ze swietnie sobie radzisz Clarisso. A mozesz podpowiedziec jakas metode trenigu dajaca efekty?
Paul chciałbym sobie radzić...
Pierwsza metoda treningu to życie. I jak to się mówiło kiedyś - że jest "brutal end ful of zasadzkas"...i te zasadzki, to najlepszy trening.
Po prostu nie mam wyboru (owszem, tę przysłowiową łopatę wożę ze sobą, jak to mój Przyjaciel powiedział). Kiedyś stanęłam przed alternatywą i po prostu nie miałam wyboru i musiałam przełamać lęk, żeby robić rzeczy, na myśl o których robiło mi się słabo. Początki były tragiczne. Nadal czuję emocje towarzyszące mi wówczas, pamiętam jak trzęsły mi się ręce i drżał głos i wstyd mi za siebie. Z czasem szło coraz lepiej.
Małe konsekwentne kroczki. Mnie pomaga planowanie - ale też najwięcej kosztuje wykonanie tego planu - po prostu tragedia :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: . Dlatego planuj - zaplanuj sobie dzień. Jeśli dzień to za dużo - zacznij od 1 godziny. Rozpisz sobie - co i w której minucie - podlanie kwiatka, nakarmienie rybki itp. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:. I w ten sposób weź się za lęk. Wiem, że on paraliżuje, wiem, że to może być niewykonalne - ale trzeba się starać o tym nie myśleć. Zaplanuj sobie, że dzisiaj zrobisz coś, czego się boisz - np. telefonowania. Zaplanuj, wyznacz godzinę, cel i wykonaj. Potem ciesz się! :Stan - Uśmiecha się:
Dla mnie najważniejsze jest nie "dołować się", nie dopuszczać oskarżających mnie myśli do siebie i mieć dla siebie wyrozumiałość - bo to ja jestem swoim pierwszym i najgorszym katem i oskarżycielem. Trochę czasu upłynęło, zanim to zrozumiałam.
Wszystko się ułoży, zobaczysz - to jest jak z dojrzewaniem owocu - nic na siłę i wszystko w swoim czasie.
Ważne, żeby przejąć kontrolę nad swoim życiem. Nad lękiem, nad wszystkim.


Honestly Twojego podejścia można tylko pogratulować. :Stan - Uśmiecha się: Najzdrowsze!
Wczoraj zaplanowalem kilka spraw na dzisiaj, jeszcze nie wszystko zrealizowalem ale zdazylem sie przekonac, ze jest to bardzo pomocne - blokuje mozliwosc odkladania wszystkiego na pozniej(boje sie wykonac telefon - mowie sobie dobra nie ma problemu zadzwonisz za 1h albo za 2 a najlepiej jutro a jutro powtorka i tak kolejna wazna sprawa zostala zawalona z powodu leku).

Chcialbym trwac w tym konsekwentnie, moze po jakims czasie uda mi sie odzyskac tak potrzebna kontrole.

wiem tez co zrobilem zle - zanotowalem to w telefonie bez uwzglednienia czasu dzisiaj zrobie to na zwyklej kartce papieru i wyznacze konkretne godziny, powinno byc lepiej.
Paul gratuluję! Świetnie sobie radzisz - mówisz że zaplanowałeś kilka i nie wszystko się udało... - podziwiam już te kilka i to, że kilka z nich zrealizowałeś! To już duży sukces! Tak dalej!
(...może lepiej sobie stopniować skalę trudności - wyznaczać jedną rzecz i ją realizować.. Ale Ty sam wiesz najlepiej co dla Ciebie dobre :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: )
:Stan - Uśmiecha się:
dziekuje Clarisso, nie chodzilo o to ze sie nie udalo tylko o to ze dzien sie jeszcze nie skonczyl. Dzisiaj sie uda na pewno! Nie wiem tylko co z jutrem, jak dlugo bede konsekwentny?
pauljot napisał(a):Nie wiem tylko co z jutrem, jak dlugo bede konsekwentny?
To zależy tylko od Ciebie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: :Stan - Uśmiecha się:!
Jestem pewna, że tak! :Stan - Uśmiecha się:
mam nadzieje ze sie nie mylisz, a jak sobie radzic z relacjami międzyludzkimi?