PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Czy macie pustkę w głowie w trakcie rozmów z ludźmi?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Mój problem polega na tym, że nie wiem o czym rozmawiać z ludźmi, nawet z kimś kogo już poznałam, wygląda to w ten sposób że pierwsze spotkanie jest czasem w miarę ok a z każdym kolejnym spotkaniem ,nie wiem co mam mówić, zachowuje się sztywnie, jakbym doznała zaniku myślenia, problem dotyczy również osób które już znam i są dla mnie przychylne  i przyjazne jak i rodziny ,o pracy nie wspomnę bo przez to boję się iść do jakiejkolwiek pracy, niestety ale zawsze to tak u mnie wyglądało tzn tak od 12 roku życia, poznałam w swoim życiu fajne osoby ale nie potrafiłam podtrzymać znajomości z kimś , bo z każdym kolejnym spotkaniem była porażka i nie wiedziałam co mówić. Czy ktoś z was,ma tak jak ja? Czuję się jakbym to ja jedyna na tym świecie tak miała ☹️☹️☹️
Widziałem na forum trochę tematów o tym. Ale tak, mam tak samo i zawsze miałem. Może chodzi o to, że w naszych z reguły życiach niewiele się dzieje "realnych" rzeczy, więc nie ma o czym rozmawiać tak z marszu. O głupotach (pogodzie itd.) rozmawiać nie potrafię. Tak jak niektórzy są wygadani i mogą paplać bez przerwy, tak inni wręcz przeciwnie, czyli wcale.
Tak, mam dokładnie to samo. W dzieciństwie było łatwiej, bo czas spędzało się bardziej na zabawach niż na gadaniu i można było spytać o coś typu ulubiony kolor. Teraz nawet moje internetowe znajomości zanikają dość szybko, bo nie wiem, co pisać.
Ja raczej z nowopoznanymi mam problem. Z ludźmi którymi się znam to gadam o wspólnych zainteresowaniach, o czymś ciekawym co ostatnio przeczytałem, oglądnąłem. Koronka przecież też jest na topie. W sumie można by sobie przemyśleć przed spotkaniem parę tematów a z czasem może to się stać bardziej automatyczne i naturalne. No i trzeba pamiętać, że dialog zależy od dwóch osób.
(13 Cze 2021, Nie 16:18)jutro napisał(a): [ -> ]No i trzeba pamiętać, że dialog zależy od dwóch osób.
Niby tak i zawsze mnie to pociesza, choć te osoby z innymi ciągle o czymś dziamdziają a ze mną przeważnie jest więcej ciszy.

Też mam problem z podtrzymywaniem znajomości na odległość, bo ja się nie lubię komunikować jak nie mam konkretnych informacji do przekazania a tak chyba trzeba.
Mam podobnie. Trochę to wynika u mnie z tego, że nie zawsze mnie ciekawi o czym ludzie rozmawiają albo nie bardzo mogę coś powiedzieć w danym temacie. Są też takie osoby, które szybko i dużo mówią, przy nich w ogóle nie mam szans, żeby zbudować jakąś większą wypowiedź, a też mam problem chyba z budowaniem tego typu wypowiedzi. Lubię mówić skrótowo i liczyć na to, że się inni domyślą co im chcę przekazać, ale niestety zazwyczaj się nie domyślają. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Użytkownik 103954

Też tak mam, uciążliwe to strasznie. Najgorzej jak ktoś pyta: "a dlaczego tak uważasz?" i nagle żaden argument nie przychodzi do głowy, a podczas kłótni żadna riposta. Dopiero po czasie - gdy już jestem sam - doznaję olśnienia...
Ale od dłuższego czasu z ludźmi nie rozmawiam, więc problem zawieszony.
To może zanim się z kimś spotkacie gulniecie sobie z jedno piwko? Pomoże się otworzyć i będziecie bardziej rozgadani.
(13 Cze 2021, Nie 2:03)Mor napisał(a): [ -> ]Widziałem na forum trochę tematów o tym. Ale tak, mam tak samo i zawsze miałem. Może chodzi o to, że w naszych z reguły życiach niewiele się dzieje "realnych" rzeczy, więc nie ma o czym rozmawiać tak z marszu. O głupotach (pogodzie itd.) rozmawiać nie potrafię. Tak jak niektórzy są wygadani i mogą paplać bez przerwy, tak inni wręcz przeciwnie, czyli wcale.
A ja nauczyłem się tego. Jak muszę przebywać z kimś z kim nie chcę rozmawiać i nie chcę aby on się mną i moim życiem interesował to naprowadzam temat na jakieś takie właśnie przyziemne pierdoły, że gościu jest tak tym otumaniony, że spotkanie się w końcu kończy, a ja nie uroniłem nawet kropli info o sobie których nie mam ochoty udzielać. Nazywam to "rzucenie psu kabanosa żeby se pomlaskał"