PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Męczące objawy uniemożliwiające funkcjonowanie, nie przechodzą po odstawieniu leku
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.

Użytkownik 102842

(Nie wiem, czy to właściwy dział, ale mam wrażenie, że od leków ten problem się zaczął, więc.)

Brałam sulpiryd 100 mg, przepisany na depresję i zaburzenia lękowe, i czułam się na nim całkiem dobrze. Po kilku tygodniach psychiatra chciała mi zmienić lek na amisulpryd (Solian), bo podobny, a niby silniejszy. I tu zaczęły się moje problemy.
Na początku amisulpryd wywoływał u mnie głównie duży niepokój, ale po 2-3 dniach dołączył brak apetytu i nudności. Wtedy też zaczęłam odczuwać silną anhedonię, nie mogłam się na niczym skupić, wszystko mnie męczyło i nudziło, godziny dłużyły się w nieskończoność, byłam bardzo płaczliwa.
Po konsultacji z psychiatrą odstawiłam amisulpryd i wróciłam do sulpirydu, ale powyższe objawy właściwie nie minęły. Zmagam się z nimi już w sumie dwa tygodnie.

Nie mam już nudności, ale nie mam takiego apetytu jak dawniej. Dosłownie nic nie chcę robić. Przetrwanie każdego dnia jest potworną męczarnią. Zabijanie czasu jest torturą, i to najbardziej uniemożliwia mi normalne życie. Do wszystkiego muszę się zmuszać, nic nie daje mi żadnej radości, nawet zajęcia, które lubiłam. Ewentualna poprawa nastroju jest niewielka i chwilowa.

Psychiatra powiedziała tylko, że gdy sulpiryd zacznie znowu działać, poczuję się lepiej. Ale biorę go od tygodnia i nie jest w ogóle lepiej, wręcz przeciwnie, coraz gorzej. Nie miałam takich objawów nigdy, a już na pewno nie tak nasilonych - to nie jest stan depresyjny albo zwykła nuda, do tych byłam przyzwyczajona, potrafiłam sobie z nimi radzić, i te zawsze mijały.
Nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje, i przeraża mnie to. Chcę odstawić sulpiryd na parę dni, może to poprawi mój stan - nie przychodzi mi do głowy inne rozwiązanie. Czy ktoś tutaj miał podobne objawy, po sulpirydzie/amisulprydzie albo innych lekach?
Zdarzyło mi się zażywać leki które pogarszały mój stan ale wytrzymałem z nimi miesiąc żeby sprawdzić czy aby na pewno nie zaskoczą na plus. Po tym miesiącu odstawiłem, zmieniłem ale jakiś czas (około 2 tygodnie) musiałem zaczekać żeby się sytuacja unormowała. Może jeden lek Ci wchodzi a drugi schodzi i przez to masz taką burzę w głowie. Ewentualnie jak jest nie do wytrzymania to może warto by było zadzwonić do lekarza i zgłosić co się dzieje a ten może przepisze coś doraźnego ale nie wiem też na sto procent czy to dobry pomysł.
Hej nie mam doświadczenia co do tych leków, ale dzisiaj jestem 5-ty dzień na SSRI i też przeżywam niezłe katusze. Jestem mocno pobudzony ( niestety niezbyt to przyjemne) mam nudności i brak apetytu, akurat dzisiaj mnie te nieprzyjemne skutki uboczne uderzyły. Ja biorę już drugi raz ten lek i jedyne co mogę poradzić to przeczekać. Trzeba sie uzbroić w cierpliwość, zacisnąć zęby i to przeżyć. To minie lek się trochę unormuje, organizm się przyzwyczai i będzie ok. Dostałaś ten lek na jakie schorzenie jeśli można wiedzieć ? Bo widzę, że podbija dopaminę, dziwie się dlaczego psychiatra nie chciał zastosować SSRI przecież to pierwszy wybór

Użytkownik 102842

Jednak odstawiłam sulpiryd i już nie mam tak silnego poczucia, że czas mija strasznie powoli, i że wszystko mnie nudzi i męczy, a to mi najbardziej przeszkadzało, i naprawdę nie mogłam tak dłużej żyć... więc niby jest lepiej. Ale teraz bardzo nasiliła się depresja. Chyba spróbuję wrócić do sulpirydu, chociaż boję się, że znowu wywoła te objawy :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
(17 Mar 2021, Śro 13:34)silent napisał(a): [ -> ]Jednak odstawiłam sulpiryd i już nie mam tak silnego poczucia, że czas mija strasznie powoli, i że wszystko mnie nudzi i męczy, a to mi najbardziej przeszkadzało, i naprawdę nie mogłam tak dłużej żyć... więc niby jest lepiej. Ale teraz bardzo nasiliła się depresja. Chyba spróbuję wrócić do sulpirydu, chociaż boję się, że znowu wywoła te objawy :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:

Kurcze a nie możesz spróbować jakiegoś innego leku? Jak mi jeden szkodził to dzwoniłem, dostawałem kod od pani doktor na inny lek i z tym kodem i dowodem do apteki i gotowe.
@silent, to specyficzne leki, których działanie z czasem się może zmieniać i mogą się "wypalać". Konsultacja z lekarzem potrzebna.

Użytkownik 102842

@jutro No właśnie nie bardzo mogę... Biorę znowu sulpiryd już drugi dzień, czekam, by zobaczyć, jak teraz zadziała. Na razie jest chyba normalnie, nie mam tych dziwnych objawów, tylko depresja dalej bardzo nasilona.

Wizytę u psychiatry mam w przyszłym tygodniu, to na razie jakoś przeczekam, ale nie wiem, czy zgodzi się na zmianę leku - wydaje się bardzo zdecydowana na ten konkretny, no i na początku dobrze na niego reagowałam, dopiero po próbie zmiany na amisulpryd coś się zepsuło. Zobaczymy :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:

Użytkownik 102842

Jednak przedwcześnie stwierdziłam, że jest "normalnie", bo znowu czuję się na sulpirydzie fatalnie. Wszystkie objawy z pierwszego postu wróciły, a do tego dalej jestem w stanie głębokiej depresji. Jest mi tak bardzo, bardzo źle, że właściwie mam siłę tylko płakać. Ogólnie czuję się dużo gorzej, niż przed rozpoczęciem leczenia w ogóle.

Będę musiała przekonać psychiatrę do zmiany leku - ja wiem, że nie zawsze jest na lekach fajnie i przyjemnie, ale po praktycznie trzech tygodniach tej jazdy już po prostu nie mam siły więcej czekać i liczyć, że jeszcze zacznie działać, jak powinien, i będzie dobrze.
Się podepnę.
Byłem jakiś czas kontent z płaskości po duloksetynie + lamotryginie, ale już nie mogę. To jest depresja light - jestem wiecznie zmęczony i senny, nie mam motywacji do niczego, nic mnie nie bawi, prawie nie jem i cokolwiek mam zrobić budzi we mnie irytację samym swym istnieniem, bo wolałbym spać. A gdy potrzebuję się odrobinę zirytować w pracy, to nie potrafię. Zero. A taki stan mi szkodzi choćby finansowo. Znów chciałbym odstawić to dziadostwo w cholerę bo ile można to żreć i poszedłbym w końcu na tę terapię, ale nadal nie potrafię sobie wyobrazić, jakie magiczne słowa miałyby mnie wyrwać ze stanu zombifikacji. Przynajmniej spróbuję się zapisać i skonsultować z doktorową, a nie tradycyjnie cold turkey.
Tak mnie teraz tknęło i mi źle. Ile można.
Nie warto trzymać się swojego lekarza, jeśli nie jest się zadowolonym z efektów leczenia. Jeszcze gorszy pomysł to odstawienie leków na rzecz terapii. Terapia zawsze spoko, ale żeby spotkać się z terapeuta wypadałoby mieć siłę wstać z łóżka.