PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Czy jedynym wyjściem z tej sytuacji jest znalezienie sobie dziewczyny?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Mam taką nieciekawą sytuację, że mam prawie 25 lat i od około 2 lat moje życie zaczęło się pogarszać, wcześniej miałem dużo ludzi na których mogłem liczyć.

1. Praktycznie co weekend byłem u kuzyna z wspólnym znajomymi,
2. W tygodniu mieszkałem w akademiku ze znajomymi z liceum, w większym mieście i regularnie chodziliśmy na siłownię, wakacje itd. czułem, że mam rodzinę, wsparcie, przyjaciół itd.
3. Matka z ojczymem, wuja, ciotka, kuzyn, dziadkowie częściej się spotykali na grill/w weekend/imprezy rodzinne itp.

A po studiach jak wróciłem do swojego mieszkania w swoim mieście wszystko zaczęło się walić.
1. Zwykle spotykaliśmy się u kuzyna w domu wuja i ciotki jak wyprowadził się na swoje z dziewczyną no to trochę rzadziej już się spotykaliśmy, potem pracowałem z nim i znajomymi u jego ojca, przez problemy finansowe zwolnił mnie i parę osób, a że praca w delegacjach to w sumie kuzyn i wuja jakby trochę odsunęli się ode mnie.
2. Jak pisałem mieszkałem w akademiku, teraz mieszkam sam, a część znajomych została w mieście gdzie studiowałem, w moim mieście zostało 2, ale no jeden zjeżdża tylko na weekendy, drugi ma dziewczynę.
3. Co do rodziny wiadomo dziadkowie są starsi, co do matki i ojczyma to ona nie jest towarzyska, jakby nie dba o relacje ze mną, nie zaprasza do siebie żeby obejrzeć wspólny mecz, no spędzić wspólnie wieczór, jej facet (ojczym) no też zbyt rozmowny nie jest, ogólnie nie mogę na nią liczyć.

I moje życie wygląda tak pracuje w zawodzie za 3k od 7-15 i wracam do domu i w sumie nie mogę na nikogo liczyć, z kim pogadać. Matka, kuzyn, rodzina sami się nie odezwą, ewentualnie zaproszenie (krótki telefon/SMS) na obiad w sobotę żeby zjeść pogadać z 5 min.

Dodam też, że mam na barkach również niespełnioną/nieodwzajemnioną miłość, z dziewczyną którą kiedyś się spotykałem ostatni raz widzieliśmy się z 2 lata temu, w tym roku mieliśmy się spotkać, ale jakoś nie wyszło koronawirus itp. i teraz rzadziej piszemy.

I teraz zastanawiam się czy jedynym ratunkiem dla mnie jest znalezienie sobie dziewczyny, która mnie pokocha? Czy to jest jedyny sposób na to, żebym przestał odczuwać nieszczęście/smutek/poczucie, że nikomu na mnie nie zależy itp.? Bo tak się zastanawiam, że szukanie dziewczyny, która odwzajemni miłość, może potrwać nie wiem miesiąc/rok/2 no nie wiadomą liczbę czasu. Albo powiedzmy, że nie znajdę jej nigdy i czy w ogóle poleganie na jednej osobie ma sens.

Przyznajcie, że jest to trochę nieciekawa sytuacja, wiecie inni ludzie zwykle mogą liczyć na znajomych/przyjaciół, a na pewno na rodziców/siostra/brata oczywiście drugą połówkę jak mają. A ja mam tylko siebie. A z drugiej strony jeśli ja czuję się nieszczęśliwy i będę jakby szukał dziewczyny, żeby zapełnić jakąś pustkę żeby być szczęśliwy jest też trochę dziwne. No bo dziewczyny po prostu wyczuwają takie rzeczy i zwykle lgną do ludzi którzy są radośni, potrafią rozweselić, mają duże grona znajomych/siatkę przyjaciół/zgraną rodzinę i też przez to ciekawe życie.(Mówi się, że jeżeli samemu nie jest się wewnętrznie szczęśliwy to drugiemu człowiekowi tego szczęścia się nie da)

A ja tak jak mówię teraz w sumie mogę tylko liczyć na spotkanie z tymi dwoma przyjaciółmi z tego, że jeden ma dziewczynę, drugi jest tylko w weekendy, więc powiedzmy są to z 2/3 spotkania w tygodniu na 2/3h, do tego w przeszłości nieodwzajemniona miłość. Więc w mojej sytuacji może być z tym ciężko, co sądzicie? Po prostu próbuję się zastanowić jak nie mając dziewczyny i będąc po prostu w takiej sytuacji jak ja, czyli nikomu na mojej osobie nie zależy itd. jednak nie czuć tego przekonania (nie zamartwiać się) i cieszyć się życiem, no, bo szukanie dziewczyny może zająć X czasu i tak jak pisałem może być to utrudnione albo np. znów trafię na nieodwzajemnioną miłość itp.

Do tego drugi problem, że przez to, że stałem się taki samotny, to bardzo mało rozmawiam z kimkolwiek, a nie będąc gadatliwym raczej będą problemy z poznaniem dziewczyny. I nie wiem jak ten problem wyeliminować czy ja mam chodzić po mieście i podchodzić do zupełnie obcych kobiet/ludzi i z nimi rozmawiać, bo z rodziną to za bardzo sobie nie porozmawiam.
Nie przeżywaj tak tych walentynek, nic dobrego z tego nie wyjdzie.

Nie jesteś sam, masz 2 przyjaciół z którymi się spotykasz 2/3 razy w tygodniu.

Zresztą wiele tu osób, praktycznie nigdy się nie spotyka z ludźmi, więc naprawdę ciesz się tym co masz.

Oczekiwanie, że dopiero jak znajdziesz swoją drugą połówkę, będziesz szczęśliwy jest beznadziejne.

Tzn. szukaj dziewczyny, jeśli tego chcesz, ale może problem leży w innym miejscu. 



Np. jeżeli uważasz, że lepiej ci będzie w tamtym mieście, no to może spróbuj się tam przeprowadzić.

Może spróbuj odwiedzić tych znajomych w tamtym mieście, żeby czasami zmienić otoczenie.
(14 Lut 2021, Nie 12:05)leftcereal napisał(a): [ -> ]Nie przeżywaj tak tych walentynek, nic dobrego z tego nie wyjdzie.

Nie jesteś sam, masz 2 przyjaciół z którymi się spotykasz 2/3 razy w tygodniu.

Zresztą wiele tu osób, praktycznie nigdy się nie spotyka z ludźmi, więc naprawdę ciesz się tym co masz.

Oczekiwanie, że dopiero jak znajdziesz swoją drugą połówkę, będziesz szczęśliwy jest beznadziejne.

Tzn. szukaj dziewczyny, jeśli tego chcesz, ale może problem leży w innym miejscu. 



Np. jeżeli uważasz, że lepiej ci będzie w tamtym mieście, no to może spróbuj się tam przeprowadzić.

Może spróbuj odwiedzić tych znajomych w tamtym mieście, żeby czasami zmienić otoczenie.

To nie kwestia walentynek, z tymi 2 przyjaciółmi widziałem się ostatnio 6 miesięcy temu z drugim z miesiąc temu, bo jak pisałem ma dziewczynę i mało czasu. Co do przeprowadzki to zarabiając 3k miesięcznie nie da rady wynająć mieszkania i utrzymywać moje.

Problem leży w innym miejscu tak dokładnie faktu, że przez cały tydzień 24h/7dni muszę przebywać w samotności i, że nikt sam z siebie nawet ktokolwiek z rodziny się do mnie nie odezwie. No i tej nieodwzajemnionej miłości. A co do dziewczyny to będąc z tą o której pisałem żyło mi się bardzo dobrze i wtedy byłem szczęśliwym człowiekiem, więc wiem o czym piszę.
Nie traktowałbym znalezienie dziewczyny jako rozwiązanie problemów, a bardziej dodanie sobie nowych.
(15 Lut 2021, Pon 6:03)Kacper255x napisał(a): [ -> ]To nie kwestia walentynek, z tymi 2 przyjaciółmi widziałem się ostatnio 6 miesięcy temu z drugim z miesiąc temu, bo jak pisałem ma dziewczynę i mało czasu. Co do przeprowadzki to zarabiając 3k miesięcznie nie da rady wynająć mieszkania i utrzymywać moje.

Problem leży w innym miejscu tak dokładnie faktu, że przez cały tydzień 24h/7dni muszę przebywać w samotności i, że nikt sam z siebie nawet ktokolwiek z rodziny się do mnie nie odezwie. No i tej nieodwzajemnionej miłości. A co do dziewczyny to będąc z tą o której pisałem żyło mi się bardzo dobrze i wtedy byłem szczęśliwym człowiekiem, więc wiem o czym piszę.

No, ok sorki, ale taki był wydźwięk twojego postu, więc wybacz. No, mógłbyś spróbować wynająć to mieszkanie. Ogólnie, wydaje mi się, że wiele osób wchodzi w związki z samotności, nie jest to jakieś dziwne, więc jeśli uważasz, że to cię uszczęśliwi to szukaj. Ale też może poszukaj nowych znajomych, albo tak jak pisałem spróbuj odnowić te z tamtego miasta. No i może jeszcze po prostu nie przebolałeś straty tej dziewczyny.
(14 Lut 2021, Nie 4:57)Kacper255x napisał(a): [ -> ]A z drugiej strony jeśli ja czuję się nieszczęśliwy i będę jakby szukał dziewczyny, żeby zapełnić jakąś pustkę żeby być szczęśliwy jest też trochę dziwne. No bo dziewczyny po prostu wyczuwają takie rzeczy i zwykle lgną do ludzi którzy są radośni, potrafią rozweselić, mają duże grona znajomych/siatkę przyjaciół/zgraną rodzinę i też przez to ciekawe życie.

To prawda, nie tylko dziewczyny to wyczuwają, ale wszyscy wokół. Ja np po rozpadzie związku wyglądałem tak markotnieje, ze ludzie w pracy pytali czy wszystko w porządku. A wydawało mi się, ze jest wszystko ok. Ale ten smutek daje się łatwo zauważyć, podobnie jak desperację. Z kolei jak byłem w związkach miałem o wiele większe powodzenie wśród innych dziewczyn, bo byłem bardziej szczęśliwy i było to po mnie widać.

Dlatego radziłbym Ci szukać dziewczyny, ale nie traktować tego jako najważniejszy cel w życiu. Jestes jeszcze bardzo młody, wiec na bycie zdesperowanym masz jeszcze czas, teraz możesz spokojnie podejść do tematu:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
A oprocz tego rozwijać znajomosci, przyjaźnie, pasje, dbać o wygląd i o samopoczucie. Uprawiać sport, albo chodzić na siłownie, postura ma dla kobiet zazwyczaj większe znaczenie niż twarz. Teraz o to wszystko trudno z uwagi na koronawirusa, ale niedługo będzie wszystko wracać do normy. Nie wiem czy masz możliwość zamieszkać z kimś zamiast samemu- to jest tez myśle byłoby pomocne na samotność.
A ja myślę że jak poznalbyś dziewczynę mogłoby być super ,może byłaby Twoja bratnia duszą z którą chętnie byś rozmawial,śmiał się ,spędzał czas,wyjeżdżał,myślę że chciałoby ci się być bardziej żyć i sama energia by z ciebie wyszła gdybyś poznał ukochaną. Więc myślę że poznanie nowej dziewczyny to bardzo dobry pomysł. Relacje są super! Życie się zmienia dzięki tej osobie.
W znalezieniu drugiej połówki najtrudniejsze jest szukanie xD bo od czego zacząć jeśli na dup*e w domu się siedzi ok kilku miesięcy, perspektywy na wyjście zerowe. Ktoś powie internet, dla mnie chyba łatwiej było by podejść do dziewczyny na żywo niż założyć profil na rakowych tinderach. Dodatkowo na tinderach trzęba wyglądać lepiej niż bezdomnyXD
Tinder to Photoshop, zresztą nikt nie broni wychodzić. Ja wychodzę tak samo jak i 2019r nic się nie zmieniło.
(14 Lut 2021, Nie 4:57)Kacper255x napisał(a): [ -> ]Mam taką nieciekawą sytuację, że mam prawie 25 lat i od około 2 lat moje życie zaczęło się pogarszać, wcześniej miałem dużo ludzi na których mogłem liczyć.

1. Praktycznie co weekend byłem u kuzyna z wspólnym znajomymi,
2. W tygodniu mieszkałem w akademiku ze znajomymi z liceum, w większym mieście i regularnie chodziliśmy na siłownię, wakacje itd. czułem, że mam rodzinę, wsparcie, przyjaciół itd.
3. Matka z ojczymem, wuja, ciotka, kuzyn, dziadkowie częściej się spotykali na grill/w weekend/imprezy rodzinne itp.

A po studiach jak wróciłem do swojego mieszkania w swoim mieście wszystko zaczęło się walić.
1. Zwykle spotykaliśmy się u kuzyna w domu wuja i ciotki jak wyprowadził się na swoje z dziewczyną no to trochę rzadziej już się spotykaliśmy, potem pracowałem z nim i znajomymi u jego ojca, przez problemy finansowe zwolnił mnie i parę osób, a że praca w delegacjach to w sumie kuzyn i wuja jakby trochę odsunęli się ode mnie.
2. Jak pisałem mieszkałem w akademiku, teraz mieszkam sam, a część znajomych została w mieście gdzie studiowałem, w moim mieście zostało 2, ale no jeden zjeżdża tylko na weekendy, drugi ma dziewczynę.
3. Co do rodziny wiadomo dziadkowie są starsi, co do matki i ojczyma to ona nie jest towarzyska, jakby nie dba o relacje ze mną, nie zaprasza do siebie żeby obejrzeć wspólny mecz, no spędzić wspólnie wieczór, jej facet (ojczym) no też zbyt rozmowny nie jest, ogólnie nie mogę na nią liczyć.

I moje życie wygląda tak pracuje w zawodzie za 3k od 7-15 i wracam do domu i w sumie nie mogę na nikogo liczyć, z kim pogadać. Matka, kuzyn, rodzina sami się nie odezwą, ewentualnie zaproszenie (krótki telefon/SMS) na obiad w sobotę żeby zjeść pogadać z 5 min.

Dodam też, że mam na barkach również niespełnioną/nieodwzajemnioną miłość, z dziewczyną którą kiedyś się spotykałem ostatni raz widzieliśmy się z 2 lata temu, w tym roku mieliśmy się spotkać, ale jakoś nie wyszło koronawirus itp. i teraz rzadziej piszemy.

I teraz zastanawiam się czy jedynym ratunkiem dla mnie jest znalezienie sobie dziewczyny, która mnie pokocha? Czy to jest jedyny sposób na to, żebym przestał odczuwać nieszczęście/smutek/poczucie, że nikomu na mnie nie zależy itp.? Bo tak się zastanawiam, że szukanie dziewczyny, która odwzajemni miłość, może potrwać nie wiem miesiąc/rok/2 no nie wiadomą liczbę czasu. Albo powiedzmy, że nie znajdę jej nigdy i czy w ogóle poleganie na jednej osobie ma sens.

Przyznajcie, że jest to trochę nieciekawa sytuacja, wiecie inni ludzie zwykle mogą liczyć na znajomych/przyjaciół, a na pewno na rodziców/siostra/brata oczywiście drugą połówkę jak mają. A ja mam tylko siebie. A z drugiej strony jeśli ja czuję się nieszczęśliwy i będę jakby szukał dziewczyny, żeby zapełnić jakąś pustkę żeby być szczęśliwy jest też trochę dziwne. No bo dziewczyny po prostu wyczuwają takie rzeczy i zwykle lgną do ludzi którzy są radośni, potrafią rozweselić, mają duże grona znajomych/siatkę przyjaciół/zgraną rodzinę i też przez to ciekawe życie.(Mówi się, że jeżeli samemu nie jest się wewnętrznie szczęśliwy to drugiemu człowiekowi tego szczęścia się nie da)

A ja tak jak mówię teraz w sumie mogę tylko liczyć na spotkanie z tymi dwoma przyjaciółmi z tego, że jeden ma dziewczynę, drugi jest tylko w weekendy, więc powiedzmy są to z 2/3 spotkania w tygodniu na 2/3h, do tego w przeszłości nieodwzajemniona miłość. Więc w mojej sytuacji może być z tym ciężko, co sądzicie? Po prostu próbuję się zastanowić jak nie mając dziewczyny i będąc po prostu w takiej sytuacji jak ja, czyli nikomu na mojej osobie nie zależy itd. jednak nie czuć tego przekonania (nie zamartwiać się) i cieszyć się życiem, no, bo szukanie dziewczyny może zająć X czasu i tak jak pisałem może być to utrudnione albo np. znów trafię na nieodwzajemnioną miłość itp.

Do tego drugi problem, że przez to, że stałem się taki samotny, to bardzo mało rozmawiam z kimkolwiek, a nie będąc gadatliwym raczej będą problemy z poznaniem dziewczyny. I nie wiem jak ten problem wyeliminować czy ja mam chodzić po mieście i podchodzić do zupełnie obcych kobiet/ludzi i z nimi rozmawiać, bo z rodziną to za bardzo sobie nie porozmawiam.


Siema,

Przeczytałem Twoj post i w mojej ocenie nie jest aż tak źle. Mysle, ze mozesz z takiego stanu bez problemu wyjsc, Czy dziewczyna pomoze Ci w tym? Myle, ze w pewnym sesie tak, ale tylko w jakims stopniu. Mi sie kiedys podobnie wydawalo, jednak teraz wiem, ze tylko na poczatku tak to dzialalo, z czasem nie jest juz tak fajnie i dziewczyna mimo ze jest i mieszka ze mna to nie wypelnia mi zycia i tego poczucia, ktore bym chcial nadal nie czuje sie wystarczajaco dobrze.  Z penoscia znalezienie dziewczyny wplynie pozytywnie, jednak sam musisz sobie odpowiedziec na pytanie czy to jest  wszystko to czego chcesz i czy to faktycznie da Ci szczescie takie jakie oczkujesz i ze nie jest to tylko kwestia tego ze inni maja dziewczyne a ja nie i boje sie ze zostane sam.


A problem malej gadatliwosci to mysle, ze w aktualnych czasach to globalny problem, bo w mojej ocenie wiekszosc ludzi przez koronawirusa sie bardziej wycofala spolecznie, dla fobikow to w sumie dobrze. Miales juz kiedys dziewczyne, relacje z nimi seks itp?