PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Pierwszy tydzień nowej pracy za mną, demotywacja
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Cześć Wam,

Piszę z prostą intencją wyżalenia się i docenię bardzo jakieś trzymanie kciuków. Kiepsko się czuję :Stan - Niezadowolony - Płacze:

W skrócie: Z pierwszej pracy w życiu zostałam zwolniona po dniu (fakt że to było słabe też ze strony pracodawcy, każdy ma prawo średnio sobie radzić pierwszego dnia etc, ale jednak zostało we mnie mocno to doświadczenie), w drugiej nie bardzo sobie poradziłam z uwagi na fakt, że wymagała ogromnej precyzji i zdolności manualnych, a ja takowych nigdy nie posiadałam, więc zwyczajnie nie powinnam się tam zatrudniać. Ale stało się. Ten sam scenariusz popracowałam miesiąc, zostałam wezwana na rozmowę, że nie wyrabiam normy i jak się nie poprawi to mi podziękują. Starałam się, nie chodziłam na przerwy żeby nadgonić, boże czego ja nie próbowałam. Ale nie szło lepiej więc sama odeszłam zanim mnie zwolnili.

Później bywało różnie, raz lepiej, raz gorzej. Zawsze się spodziewałam najgorszego, więc ciągły stres, zagubienie, nieumiejętność wyluzowania, a co za tym idzie zwykle kiepski kontakt z ludźmi etc. Dużo nieodpowiedzialnych zachowań i skrajnego unikania z mojej strony, czyli potrafiłam po prostu nie pójść do pracy już bez dawania komukolwiek znać :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Później pod wpływem silnych bodźców w życiu prywatnym (zdrada partnera) spakowałam się i wyjechałam do Anglii. Byłam tam pół roku.
Stał się cud jakiś, ogarniałam pracę, a co więcej świetnie się odnalazłam w grupię z którą rozpoczynałam pracę jak i później z ludźmi będącymi tam dłuzej. 
Ludzie byli jacyś 'inni' tj często sami zagadywali do nowych osób, ja tez to później robiłam i jakoś tak co rusz przybywało ludzi z którymi miałam regularny kontakt, z którymi się dużo śmiałam etc etc. Raz nawet podeszła do mnie obca kobieta i powiedziała, że ja jestem wiecznie uśmiechnięta i wesoła taka i że fajnie się na to patrzy. 

No i taka pełna dobrego nastawienia wróciłam do Polski. Byłam pewna, że będzie mi już łatwiej. A tu ech. Nie dość że szukałam pracy 2 miesiące bo albo nikt nie odpowiadał, albo nie szłam na rozmowę, albo nawet bałam się odebrać telefon to i jeszcze można powiedzieć, że wskoczyłam w te same buty jeśli chodzi o funkcjonowanie.

Tj w końcu trafiła się oferta i ja odważyłam się pójść na rozmowę. Pracuje. Sama praca w miarę ok bo jest mocno indywidualna i nie wymaga dużej współpracy z innymi, choć pewnie byłoby mi łatwiej gdybym nie bała się pytać i wyjaśniać wątpliwości. 
Ale totalnie nie złapałam kontaktu z ludźmi. Mimo, że coś tam próbowałam. Mówiłam cześć, coś tam pytałam. Niestety nie było chęci z drugiej strony więc ja się totalnie zamknęłam w sobie, chodzę smętnie taka zażenowana i zagubiona. 

Mimo to byłam pod koniec tygodnia dość dumna z siebie, że w ogóle tam jestem i że próbuje. Niestety radość mi zdechła, bo:
pod koniec dnia pracy było już mało do zrobienia, nie bardzo wiedziałam co ze sobą zrobić więc zostałam na swoim stanowisku i porządkowałam otoczenie. Nagle zgasło światło. Myślę hmm. Zeszłam na dół. Okazało się, że szliśmy wcześniej do domu bo i tak nie ma co robić. 

No i mówię do przełożonej 'o, wychodzimy?' ona do mnie 'a to nie słyszałaś? myślałam że wszyscy słyszeli' ja 'no nie'. 
I ona na to 'gdzie Ty się zapodziałaś dzieciaczku'. 

Ech. no i właśnie. Tu już mi cały entuzjazm opadł i w ogóle ech. Ja mam 28 lat. Naprawdę chciałabym byc jakoś poważnie traktowana, a nie przez to moje sieroctwo per 'dzieciaczku'. Najciekawsze jest to że ta przełożona na oko ma tyle lat co ja, może ze 2 więcej. Ale jest normalna, więc wiadomo że ja z moim zażenowaniem i sieroctwem jestem jak dziecko. Ech. Ech. Ech

Zastanawiam się czy tylko mnie to tak boli, to bycie odbieranym jak taka sierota? Zwłaszcza jak nie jest się juz takim najmłodszym?  

Obiecałam sobie, że nie będę już rezygnowała z pracy z głupich powodów, że postaram się 'wytrzymać' że przecież trzeba pracować i jest to wartość sama w sobie, ale jak pomyślę o tym że znowu będę się czuła ciągle tam jak niepełnosprawna opóźniona sierotka marysia to mam ochotę się zastrzelić z miejsca. 

Dzięki za przeczytanie!
Hmm ja aktualnie przez pandemię również przechowuję się w zakładzie produkcyjnym na stanowisku produkcyjnym. Tyle ,że u mnie zakład zatrudnia osoby z różnymi niepełnosprawnościami[ sam jestem] to więc dzieją się tam różne dziwne rzeczy,  zatem najważniejsze to olewać. A ta kierowniczka jest bezpośrednio wyżej? Poza tym  nie możesz być "sierotą" skoro żyłaś sobie za granicą . A dymy urządzane przez kobiety to u mnie w zakładzie chleb powszedni też. Zatem po prostu olewaj to co ta kierowniczka mówi i tyle. Chyba ze zaczna się jakieś szykany czy coś to wtedy czym prędzej uciekać bo samo się nie naprawi. Pytanie też czy pilnie potrzebujesz pieniędzy czy masz możliwość poszukania pracy?, ale cięzko raczej w większości dziedzin z tym teraz.
Do mnie  większość osób w prawie każdym środowisku lekceważąco gadała ale niestety taka uroda ludzi o niskim poziomie kultury.
Przełożona zachowała się bardzo chamsko wobec Ciebie, zapewne niewiele Twoje zachowanie (po prostu brak usłyszanej informacji) ma wspólnego z tym epitetem jakim Cię określiła. Możliwe też, że powinna Cię przeprosić za to że nie dopilnowała tego, że informacja dotrze do wszystkich, a zamiast przyznania się do niedopilnowania swoich obowiązków, wolała Ciebie jeszcze obrazić i to tak bezpośrednio. Bardzo niefajnie postąpiła i to zapewne nie Twoja wina, że ta informacja do Ciebie nie dotarła. Szczególnie, że jesteś nową pracownicą, a kierowniczka pewnie błędnie założyła, że ta informacja się po prostu "rozniesie". Wg. sytuacji, którą opisałaś to raczej nie możesz mieć sobie nic do zarzucenia, a ten epitet wynikał po prostu z chamstwa i arogancji kierowniczki, a sytuacja z informacją, która do Ciebie nie dotarła to zapewne z zaniedbania jej lub osoby, który była odpowiedzialna za poinformowanie o tym.
Oczywiście zgadzam się z postem Liska, jeśli to Twoja bezpośrednia przełożona i ocenia pracę i tak dalej. Jak od początku się tak zachowuje a podlegasz bezpośrednio to może nie być długa współpraca bo się zamęczysz psychicznie , co prawda Lisek ma racje z tym ze to było chamskie, lecz jeśli kierownikem jest neandertalczyk to zmiana postępowania takiego osobnika/ osobniczki jest raczej mało prawdopodobna.
Ja :Ikony bluzgi pierd:, nie znacie totalnie babki, nie widzieliście sytuacji, nie słyszeliście jak to było powiedziane nic i już wieszacie na babce psy. Może tak palnęła bo nie pomyślała, może to taki typ babki, jedna z nauczycielek w moim liceum dla dorosłych też mówiła na wszystkich dzieciaczki, mimo, że niektórzy byli w jej wieku, albo starsi, i nigdy nie było to wypowiadane z lekceważeniem, taki typ dobrej mamusi. Może to było powiedziane bardziej z troską, może koleżanka wygląda wyjątkowo młodo jak na swój wiek. Może to pojedynczy odpał, bo miała :Ikony bluzgi grzybek: dzień i wcale nie musi być w przyszłości źle. Jak ja bym się obrażał o każdy taki tekst w pracy to bym nie przepracował tam miesiąca tylko trzy dni. xP Nie ma sensu się negatywnie nastawiać na dzień dobry, ludziom różne rzeczy zdarza się palnąć i nie muszą od razu mieć złych intencji. Autorce poleciłbym mniej przejmować się pierdołami, i pogodzić z faktem że na początku póki nie nabierze wprawy i nie pozna tamtejszych zwyczajów, będzie w tej pracy właśnie taką nieporadną łamagą i może być tak odbierana, ale to że jest tak teraz, nie znaczy, że będzie tak zawsze.

Rób swoje, po prostu i miej wy+:Ikony bluzgi kochać 2:, ludzie będą Cię różnie odbierać, dla jednych będziesz niedorozwiniętym dzieciaczkiem, a inni będą widzieć w Tobie niczym nie wyróżniającą się babkę, znajdą się też tacy, którzy stwierdzą, że sobie świetnie radzisz.
(16 Sie 2020, Nie 0:05)Chrom napisał(a): [ -> ]A ta kierowniczka jest bezpośrednio wyżej? Poza tym nie możesz być "sierotą" skoro żyłaś sobie za granicą

Jest bezpośrednio wyżej. A co do tego bycia za granicą, to szczerze mówiąc ja mam takie poczucie, że w normalnej sytuacji bym tego nie ogarnęła, to się stało jakby na fali tego zranienia przez tą zdradę, że nie byłam wtedy sobą i w jakimś dziwnym stanie umysłu funkcjonowałam. Co się zresztą potwierdziło po powrocie, gdzie znowu ta sama kicha :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

A to przed koronawirusem miałeś fajniejszą pracę? w której lepiej się czułeś?

(16 Sie 2020, Nie 0:55)U5iebie napisał(a): [ -> ]Autorce poleciłbym mniej przejmować się pierdołami, i pogodzić z faktem że na początku póki nie nabierze wprawy i nie pozna tamtejszych zwyczajów, będzie w tej pracy właśnie taką nieporadną łamagą i może być tak odbierana, ale to że jest tak teraz, nie znaczy, że będzie tak zawsze. Rób swoje, po prostu i miej wy+:Ikony bluzgi kochać 2:, ludzie będą Cię różnie odbierać, dla jednych będziesz niedorozwiniętym dzieciaczkiem, a inni będą widzieć w Tobie niczym nie wyróżniającą się babkę, znajdą się też tacy, którzy stwierdzą, że sobie świetnie radzisz.

Przesłanie słuszne tylko ciężkie dla mnie do zaimplementowania.
I jakby ciekawe jest to, że ja nie mam poczucia bycia łamagą w pracy samej w sobie. Akurat czynności pracowe są podobne do tych z poprzedniej pracy i mam wrażenie, że załapałam w miarę sprawnie.
To poczucie bycia łamaga dotyczy się sensu stricte funkcjonowania społecznego tam. Że jestem na boku, że zagaduje ale jakby nikt na to nie odpowiada, że nie wiem przez to często jak się zachować i co ze sobą zrobić na przerwie, jak jest przestój w pracy etc.

O ile wcześniej było tak cały czas i jakoś to było, to teraz mając wspomnienie po tym, że tam w Anglii było zupełnie inaczej (a co za tym idzie da się inaczej, nawet w moim przypadku) miałam jakieś chyba inne oczekiwania i to zderzenie z rzeczywistością bardzo mnie dobiło i poprostu boje się, że nie dam rady znowu funkcjonować w roli takiej sieroty i zaś coś głupiego zrobie, poddam się, etc.

Dlatego też napisałam żeby to jakoś wyrzucić ze łba niech się tam nie chowa i nie rośnie.

Piszesz o tym, żeby się nie przejmować. Chętnie, poproszę. Tylko przydałaby mi się rada jak to zrobić?

Jestem jedyną osobą do której przełożona się tak zwraca. Jestem też jedyną nową osobą. Nie wiem, może robi tak do każdego nowego, Ale tak czy siak dla mnie to potwierdzenie mojej najgorszej obawy czyli tego, że widać że jestem dziwna i zwyczajnie mi z tym ciężko. Ogólnie uważam, że jest spoko babką i tym bardziej mi szkoda, że mnie tak odebrała. Ja nie uważam, że to było jakieś obraźliwe, że chciała mi dopiec czy coś, tylko że było dla mnie zwyczajnie przykre.

(16 Sie 2020, Nie 0:12)L1sek napisał(a): [ -> ]Przełożona zachowała się bardzo chamsko wobec Ciebie, zapewne niewiele Twoje zachowanie (po prostu brak usłyszanej informacji) ma wspólnego z tym epitetem jakim Cię określiła. Możliwe też, że powinna Cię przeprosić za to że nie dopilnowała tego, że informacja dotrze do wszystkich, a zamiast przyznania się do niedopilnowania swoich obowiązków, wolała Ciebie jeszcze obrazić i to tak bezpośrednio. Bardzo niefajnie postąpiła i to zapewne nie Twoja wina, że ta informacja do Ciebie nie dotarła. Szczególnie, że jesteś nową pracownicą, a kierowniczka pewnie błędnie założyła, że ta informacja się po prostu "rozniesie". Wg. sytuacji, którą opisałaś to raczej nie możesz mieć sobie nic do zarzucenia, a ten epitet wynikał po prostu z chamstwa i arogancji kierowniczki, a sytuacja z informacją, która do Ciebie nie dotarła to zapewne z zaniedbania jej lub osoby, który była odpowiedzialna za poinformowanie o tym.


No właśnie koło każdego stanowiska jest telefon. Więc mogła zadzwonić. Zwłaszcza, że widziałam jak dzwoniła do osoby obok mnie, mogła też poprosić o przekazanie informacji. Ja mam duży problem z określeniem gdzie jest moja 'wina' a gdzie może jednak nie. 
Choć tak myślę, że ona pewnie założyła że jestem na tyle obeznana z ludźmi że sama zapytam lub sami mi powiedzą że trzeba iść. 
A że nie bardzo udało mi sie jakąś nic sympatii z tymi osobami zaprzęgnąć no to mają mnie gdzieś, wiadomo. 

Ech.
(16 Sie 2020, Nie 13:43)an92 napisał(a): [ -> ]Tylko przydałaby mi się rada jak to zrobić?

Jestem jedyną osobą do której przełożona się tak zwraca. Jestem też jedyną nową osobą. Nie wiem, może robi tak do każdego nowego, Ale tak czy siak dla mnie to potwierdzenie mojej najgorszej obawy czyli tego, że widać że jestem dziwna i zwyczajnie mi z tym ciężko

Nie wiem, nawet jeśli jesteś dziwna i to widać, to w sumie co z tego. xP To ani złe, ani zabronione, nie robisz tym nikomu krzywdy, :Ikony bluzgi grzybek: innym do tego, jak komuś się nie podoba, to po prostu się z Tobą nie będzie zadawał. Jak dziwna byś nie była, znajdą się ludzie, którym przynajmniej nie będzie to przeszkadzać, a może nawet ktoś Cię dzięki temu bardziej polubi, bo znajdzie jakieś punkty wspólne czy coś, nie wiem, akurat tego jeszcze na swoim przykładzie nie zweryfikowałem. xD

To że ktoś Cię odbiera jako łamagę nie znaczy, że nią jesteś, wszystkie oceny ludzi na Twój temat są subiektywne. Powiem Ci coś lepszego, najprawdopodobniej jesteś w tym samym czasie łamagą i bardzo zaradną babką, wszystko zależy od tego kto będzie Cię oceniał i jakie ma kryteria. Wszystko jest fajne i :Różne - Koopa: jednocześnie, jeden wielki mindfuck, dla tego nie ma sensu się przywiązywać zbytnio do ocen i opini innych ludzi.
Zgadzam się z tym co piszesz i ogólnie to ciekawe spostrzeżenia. Faktycznie wszystko jest względne. 

Tylko jestem ciekawa czy to że masz wypracowane takie nastawienie na płaszczyźnie poznawczej rzeczywiście przekłada się na to, że w różnych sytuacjach nie czujesz się po prostu źle?  

Ja np wiem, że w pierwszej pracy, kiedy to mnie zwolniono pierwszego dnia potraktowano mnie zwyczajnie słabo bo każdy ma prawo kiepsko radzić sobie pierwszego dnia. I każdej osobie bym tak powiedziała. Czym się przejmujesz, to był pierwszy dzień, miało prawo iść Ci wręcz fatalnie. 
Mimo to reakcja emocjonalna była jaka była i w sporej mierze została ze mną do dziś. 

Więc jakby jest problem u mnie że wiedzieć, coś wymyślić, obmyślić nie równa się u mnie lepiej się czuć. Lub chociaż inaczej. 
Ciekawa jestem jak to jest u Ciebie.
(16 Sie 2020, Nie 14:48)an92 napisał(a): [ -> ]Więc jakby jest problem u mnie że wiedzieć, coś wymyślić, obmyślić nie równa się u mnie lepiej się czuć. Lub chociaż inaczej.
Ciekawa jestem jak to jest u Ciebie.
Myślę, że podobnie, pewne rzeczy przychodzą z czasem, najpierw trzeba sobie ułożyć intelektualnie i to jest akurat najprostszy etap xP, dalej tłumaczyć to sobie, za każdym razem gdy czujesz się źle. Złym emocjom z reguły towarzyszą jakieś negatywne myśli, które te emocje generują, tłumaczyć sobie i obserwować, co się dzieje poza głową, czy te negatywne myśli mają rację bytu. Z jakiegoś powodu nie chcesz być odbierana jako łamaga, w takim wypadku przewidujesz coś "złego", albo z czymś negatywnym Ci się to kojarzy, mniej myślenia, więcej obserwowania, czy to faktycznie sprawia że dzieje się coś złego, czy ma to jakieś realnie negatywne konsekwencje, czy jest tylko takim straszakiem co robi w głowie więcej rozpierdolu niż to wszystko warte. Z pewnymi rzeczami trzeba się powoli oswajać, zmiana w emocjach teoretycznie powinna przyjść z czasem, w miarę zastępowania niezdrowego toku myślenia tym bardziej sensownym, oraz wraz z empirycznym badaniem i weryfikowaniem rzeczywistości. No i możliwe, że żeby dorobić się trwalszej zmiany w emocjach trzeba to zweryfikować, nie kilka czy kilkanaście razy, a kilkadziesiąt. Emocje to taki strasznie prymitywny i oporny na zmiany konstrukt, jak raz się nauczy reagować na pewne sytuacje w określony sposób, to potem strasznie ciężko nauczyć go reagować inaczej.
Mnie w pracy maja za takie dziecko chyba : P Albo za psa, bo mnie szef pogłaskał po głowie xD No ale mam zamiar pracować na upartego aż mnie zwolnią : P Pewnie U5iebie ma racje i babka nie chciała żebyś poczuła się źle, może taki ma styl : )
Tak z ciekawości, skoro w UK było tak dobrze, to dlaczego:
1. Odeszłaś z tej pracy, w której tak dobrze odnalazłaś się w grupie?
2. Wróciłaś do Polski?
(16 Sie 2020, Nie 15:51)karmazynowy książę napisał(a): [ -> ]Tak z ciekawości, skoro w UK było tak dobrze, to dlaczego:
1. Odeszłaś z tej pracy, w której tak dobrze odnalazłaś się w grupie?
2. Wróciłaś do Polski?

Wyjechałam na kontrakt pół roczny, gdyby mi się kończył choćby dwa tygodnie wcześniej dostałabym przedłużenie jak wcześniejsza grupa. Niestety wszedł koronawirus i firma przestała przedłużać kontrakty komukolwiek. Nawet osobą które były tam po parę lat. Jak miałeś pecha i wypadł Ci koniec kontraktu w tym czasie to niestety lipa. 

No ale zjechałabym tak czy siak, bo odłozyłam trochę pieniędzy i chcę wrócić od października na studia (został mi tylko rok, przerwałam bo nie poradziłam sobie za dobrze z sytuacją prywatną, fobią etc). 

Oczywiście te pieniądze to nie żadna góra tychże więc pracować muszę a co więcej chcę, wiem, że z każdym miesiącem siedzenia w domu strach tylko narastał :Stan - Niezadowolony - Smuci się:  

No ale ten powrót w stare buty, czyli bycie tą sierotą pracową trochę mnie zabolał nie wiem co sobie wyobraziłam na podstawie jednego epizodu w miarę dobrego funkcjonowania.

(16 Sie 2020, Nie 15:41)Karol1991 napisał(a): [ -> ]Mnie w pracy maja za takie dziecko chyba : P Albo za psa, bo mnie szef pogłaskał po głowie xD No ale mam zamiar pracować na upartego aż mnie zwolnią : P Pewnie U5iebie ma racje i babka nie chciała żebyś poczuła się źle, może taki ma styl : )

Właśnie też sobie obiecałam że wytrwam póki mnie nie zwolnią, że zrobię co będę w stanie i zobaczę co to przyniesie. I było ok, byłam z siebie nawet dumna że o to przetrwalam pierwszy tydzień. A tu mnie tak zabolało to wyrażenie 'dzieciaczku' że tamta radość zdechła całkowicie, i się do tego w domu faktycznie pobeczałam jak dzieciak. 
Czuję się rozczarowana sobą. No ale nic to trzeba dalej pchać ten wózek.

hihi z tym głaskaniem to brzmi jakoś tak trochę zabawnie choć zdaje sobie sprawę, że w zależności od kontekstu nie musiało takie być. 
Wydaje mi się czy Ciebie to aż tak nie rusza to bycie odbieranym jak takie dziecko w pracy? :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Tez się tym przejmuje, ale staram się sobie mówić, ze to praca a nie życie : ) Dobrze cie rozumiem, niby nic, ale trafia w serce i człowiek rozdrapuje to, a ktoś "normalny" to by już dawno zapomniał : )
(16 Sie 2020, Nie 15:11)U5iebie napisał(a): [ -> ][quote="an92" pid="826182" dateline="1597585692"] Z jakiegoś powodu nie chcesz być odbierana jako łamaga, w takim wypadku przewidujesz coś "złego", albo z czymś negatywnym Ci się to kojarzy, mniej myślenia, więcej obserwowania, czy to faktycznie sprawia że dzieje się coś złego, czy ma to jakieś realnie negatywne konsekwencje, czy jest tylko takim straszakiem co robi w głowie więcej rozpierdolu niż to wszystko warte.

No tylko ja właśnie to widzę w ten sposób. Widzą mnie jako łamagę --> mają mnie gdzieś --> nie przekazują mi informacji.
Więc jakby konsekwencja negatywna była. Jakbym nie była łamagą i miała pozytywny kontakt z ludźmi to pewnie by do mnie informacja dotarła bo ktoś by mi ją z życzliwości przekazał. A tak to jak jak pewnie mało kto pamiętał o moim istnieniu a Ci co mieli to mieli je gdzieś. Za co ich nie obwiniam, tylko pozwalam sobie zauważyć.
Ta przełożona też pewnie załozyła, że ktoś mi przekaże, jakoś się dowiem. a tu zonk haha.

Tak czy siak na pewno jest za wcześnie na takie biadolenie, ale też zwykle jakie miałam początki jeśli chodzi o ludzi tak juz zostawało. Nie udało mi się nigdy wyjść w roli w którą się początkowo wpisałam. Ale kto wie.

Maskara, ile to pracy trzeba włożyć w to o czym piszesz, czyli w zmienianie tych myśli, niereagowanie nawykowe etc. Jakby samo bycie tam nie było już mega wyczerpujące dla łba. No ale z drugiej strony wiadomo, to dobra okazja żeby coś próbować wypracować. Trza wykrzesać z siebie entuzjazm zamiast mysleć o tym że nic tylko się położyć i zdechnąć :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

(16 Sie 2020, Nie 16:29)Karol1991 napisał(a): [ -> ]Tez się tym przejmuje, ale staram się sobie mówić, ze to praca a nie życie : ) Dobrze cie rozumiem, niby nic, ale trafia w serce i człowiek rozdrapuje to, a ktoś "normalny" to by już dawno zapomniał : )

O, to to. A Ty masz jakieś nadzieje na poprawę swojej sytuacji tam czy juz raczej nie spodziewasz się niczego takiego?
Ja bym tak nie przypisywał sieroctwa i różnych innych określeń do tego "dzieciaczku", ona mogła tak za przeproszeniem z du*y wystrzelić z takim słowem, bo po prostu nie wiedziałaś o tym wcześniejszym końcu pracy
@an92 Raczej już się nie zmieni tego, ale nie mam zamiaru pracować tam więcej niż kilka lat, to może jakoś przetrwam. Mam tylko nadzieje ze nie zaczną się jakieś przykre teksty w moim kierunku.
A co studiujesz? : ) Myślę ze masz dobra sytuacje, pomyśl sobie ze po studiach znajdziesz inna prace i zapomnisz o obecnej i to może pomoże w nieprzejmowaniu się.
Ja też miałem sytuacje kiedy mnie nie poinformowano, o tym że w przyszłym tygodniu nie będzie nocek, albo czasem nie ogarniałem, że już przerwa, albo że koniec roboty i kończymy wcześniej, albo że jest tarcza antykryzysowa i w poniedziałek nie idziemy do roboty, tak więc wydaje mi się, że to co Tobie się przytrafiło, nie było niczym nadzwyczajnym. Myślę, że ludzie po prostu nie specjalnie myślą o nowych, mają swoje nawyki, czy sposoby przekazywania informacji, gdzieś tam między sobą, Ty się dopiero musisz wkręcić w ten obieg i świadomość pracujących tam ludzi, jak przyzwyczają się do twojej obecności to i szybciej zdarzy się komuś pomyśleć o Tobie, dopiero tydzień tam pracujesz.

(16 Sie 2020, Nie 16:31)an92 napisał(a): [ -> ]Maskara, ile to pracy trzeba włożyć w to o czym piszesz
Dokładnie tak jest, niestety. Mówio, że to praca na lata. xP

A i jeszcze odnośnie tego.
"Widzą mnie jako łamagę --> mają mnie gdzieś --> nie przekazują mi informacji."
Niekoniecznie tak to musi działać, nawet sobie nie wyobrażasz jak łatwo w ten sposób wzbudzić w kimś jakiś instynkt macierzyński czy coś. xD Szczególnie starsze mamuśki lubią brać sobie pod skrzydła takie sierotki, taka już Ci nie pozwoli czegoś nie usłyszeć. :Stan - Uśmiecha się - LOL: Pewnie będą ludzie którzy zareagują tak jak przewidujesz, ale to tylko jedna z wielu możliwych reakcji.
Po tym jak zacząłem odpowiadać przełożonemu "Witaj stary" na jego "Cześć małolat" błyskawicznie zaczął mówić zwykłe "Cześć", "Witam", "Czołem", bez żadnych dodatków.
@an92, dobrze, że założyłaś temat i dzięki temu mogłaś poznać, jak na różne sposoby można tę zasłyszaną sytuację interpretować (nie mamy pełnej informacji, żeby osądzać, ale któż ją ma... ). :Stan - Uśmiecha się:
Praca poznawcza nie przekłada się na samopoczucie natychmiast. Często czuję się źle mimo wiedzy, w jakich mniej więcej schematach tkwię. Ale to jest jakiś początek zmian.
Będą sytuacje, kiedy będzie bolało albo w zespole będą nieporozumienia. Masz "prawo" czuć się źle, ale życzę, żeby jedna skrajna emocja nie rozbijała całości i nie determinowała porażki. Powodzenia!

@U5iebie, fajnie, że się tak zaangażowałeś w temat. Jak certyfikowany terapeuta. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
(16 Sie 2020, Nie 17:07)Karol1991 napisał(a): [ -> ]@an92 Raczej już się nie zmieni tego, ale nie mam zamiaru pracować tam więcej niż kilka lat, to może jakoś przetrwam. Mam tylko nadzieje ze nie zaczną się jakieś przykre teksty w moim kierunku.
A co studiujesz? : ) Myślę ze masz dobra sytuacje, pomyśl sobie ze po studiach znajdziesz inna prace i zapomnisz o obecnej i to może pomoże w nieprzejmowaniu się.

O rany, gratuluje tej świadomości, że może jeszcze kilka lat tam i bycia w sytuacji mimo wszystko. Ja to muszę jak przy nałogach, skupic sie na dniu obecnym, jeden dzień na raz, myslę, że perspektywa ile jeszcze chyba by mnie skrajnie przybiła do podłoża.

Co do studiów nie wygląda to za różowo, chcę je skończyć żeby nie zostać z myślą, że znowu zrezygnowałam przy mecie, jednak to marne funkcjonowanie przeszkadza na tyle, że raczej na ten moment się nie nastawiam na pracę w zawodzie związanym ze studiami. Jednak zawsze to jakaś furtka, a może coś mi się uda wypracować w temacie tej fobii, kto wie. 
Póki co mój szczyt to prosta, powtarzalna praca i samo bycie tam już jest sukcesem zważywszy na fakt jak cięzko mi wyjść z domu żeby tam dotrzeć. 

Też mam nadzieję, że nie będziesz musiał słuchać przykrych tekstów no i że nie bedziesz juz głaskany po głowie. No chyba że lubisz tudzież polubisz to wtedy daj Ci boże hihi :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:  będę trzymać kciuki :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

@U5iebie jak tak nad tym pomyślę, to obawiam się, że w przeszłości zamierzchłej bywało tak, że ta postawa o ja biedna sierotka dawała różnorakie korzyści. A to ktoś się chciał zaopiekować takim nieogarem a to miał jakby więcej cierpliwości dla mnie niż dla innych. No i chyba tak mi już zostało mimo że korzyści od dawna nie widać, a wraz z wiekiem metrykalnym wzrasta we mnie wstyd w związku z tym że taka jestem.
Trzeba mi się zabrać za siebie i za te myśli chociaż. Szkoda żeby zmarnować taką okazję do ćwiczeń jak to bycie tam. Że też człowiek nie jest normalny ino kurna tyle siły trzeba pchać w to żeby po prostu skądś nie uciec. No ale żyć jakoś trzeba albo przynajmniej podjąć próbę.

@Żółwik to prawda, to ogromna korzyść wyjść ze swojej głowy i zobaczyć, że nie każdy widzi to tak jak ja, no i że zwyczajnie interpretacji może być wiele.
Dobrze było się wypisać i wczytać w to co piszecie, bardzo dziękuję Wam za odpowiedzi, to dla mnie ogromnie cenne.
Zaczynając też bałem się własnego cienia. Nic samemu, tylko liczyć, że ktoś się ulituje, pomoże, podpowie.
Wygodne, ale prędzej czy później przyjdzie taki moment, że trzeba zacząć polegać na sobie.

Szef(owa) też człowiek, ma pod sobą kila(dziesiąt) osób, chodzić za każdym i tłumaczyć indywidualnie to trochę słabo.
Fajnie by było, ale rzeczywistość wygląda zdziebko inaczej.

Niestety my fobiści postrzegamy świat inaczej(na dodatek każdy z innego powodu), a kierownictwo to nie terapeuci.
Akurat w tym przypadku nie szukałbym złośliwości.

Mnie np. w pierwszej pracy cieć zamknął na hali, wszyscy pracowali do 16, a ja rodzynek do 17.
Ochroniarz - jak na krajowe warunki przystało, dobrze koło 60tki - rutynowo pozamykał wszystko i pogasił światła (grudzień).

Przyparty do muru, trzeba było dzwonić do wszystkich świętych po namiary na ciecia.
Nikt nie miał pretensji, różne sytuacje się zdażają.
@fafkulec doceniam że napisałeś tylko, mhm, nie wiem czy przeczytałeś mój wpis. Nie trzeba mi tłumaczyć pracy i prowadzić mnie za rękę bo sobie w niej radzę.
Więc nie liczę że ktoś się ulituje i mi wytłumaczy. Pisałam tylko o relacjach z ludźmi.

Zakończenie pracy miało być o 6. Szefowa spontanicznie uznała, że nie ma co robić i święto więc puściła nas do domu wcześniej. Mówiąc o tym tylko osobą na dole i dzwoniąc do paru na górze. Do mnie nie zadzwoniła i nikt mi nie przekazał. Więc źle się poczułam jak nazwała mnie 'dzieciątkiem' tylko dlatego że nie wiedziałam. Tyle.
Podejrzewam że zwyczajnie o mnie zapomniała, jestem jedyną nową osobą.

Więc: Nie oczekuje że będzie chodzić za mną i mi tłumaczyć. Nie wiem skąd taki pomysł u Ciebie chyba projektujesz na mnie swoje oczekiwania jakie Ty miałeś. Ale też to co ja mam chodzic na drugi koniec hali co godzine i pytac czy przypadkiem nie chce nas puścić do domu wcześniej? Jak chciała jakąś inną rzecz typu 'zrób najpierw rzecz x' to potrafiła zadzwonić.
Nie wiem skąd przyszła Ci myśl że ja tego od niej oczekuje czy od kogokolwiek.

Właściwie to oczekiwania mam tylko co do siebie: szkoda, że nie wzbudziłam w pierwszym kontakcie na tyle pozytywnych uczuć w ludziach że nikt mi nie chciał sam z siebie przekazać informacji. Ale jednak to nocka, ok, każdy pewnie myślał o łózku.

Pozdrawiam
Łomatko, ale pocisk, za co :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Skoro nie oczekujesz prowadzenia za rękę to coco jumbo i do przodu, pozdrawiam :Stan - Uśmiecha się:
(16 Sie 2020, Nie 20:39)fafkulec napisał(a): [ -> ]Łomatko, ale pocisk, za co
Łojezusku przykro mi nie chciałam żebyś się poczuł pocisniety.
Ale fakt trochę się zirytowałam bo pisze że przeżywam to że mnie ktoś odebrał jak sierotę, a Ty mi imputujesz jeszcze większe sieroctwo, jakobym oczekiwała że ktoś mi będzie coś tłumaczył (ale co? O niczym takim nie pisałam) czy za mną chodził i prowadził za rączkę. Albo że moje oczekiwanie od kierownika podstawowych informacji to robienie z niego terapeuty.

Apropo cocojumbo i tego co oczekuje to napisałam jakie mam oczekiwania aż w drugiej linijce mojego posta ;-)
Jeszcze raz dziękuję za to że napisałeś i poświęciłeś czas, pewnie nie miałeś złych intencji, niemniej jednak nie czuje się przez Ciebie zrozumiana a wręcz mam wrażenie że podorzucales mi hojnie jakichś dziwnych oczekiwań których nie mam 😅

Dobrego wieczoru
Niezrozumienie wychodzi na to jest obustronne.

Zgadza się, kierownik powinien informować załogę o tym co się dzieje.

Ale... przepracowałem już kilkanaście lat i wiem, że nie zawsze tak jest i jeszcze wiele razy się zdziwisz. Do tego jak byłem nowy też o mnie zapomniano. Tylko tyle i aż tyle :Stan - Uśmiecha się:
Stron: 1 2